- 1 Zamkną przystanek SKM na pół roku (71 opinii)
- 2 Ruszył rozruch spalarni na Szadółkach (126 opinii)
- 3 Nawałnica wycięła spory kawałek lasu (163 opinie)
- 4 Gwałtowna ulewa nad Trójmiastem (326 opinii)
- 5 Nowe życie dawnej szkoły w Brzeźnie (73 opinie)
- 6 Po pożarze hali. Zakaz kąpieli do piątku (168 opinii)
Trójmiasto zdobyło Aconcaguę
Zdobyć najwyższy szczyt Ameryki Południowej to marzenie niejednego miłośnika gór. Kilka tygodni temu z zamiarem zdobycia Aconcagui wyruszyły z Trójmiasta dwie niekomercyjne ekspedycje. Członkom jednej z nich udało się tego dokonać.
Blisko miesiąc temu opisywaliśmy przygotowania dwóch trójmiejskich ekspedycji, które niemal w tym samym czasie wyruszały na podbój Aconcagui. Mimo wiatru i groźnego wypadku, szczyt udało się zdobyć dwuosobowej ekipie, którą stanowili Wojciech Zwierzyński i Michał Włoch.
Na szczęście skończyło się jedynie na drobnych skaleczeniach i po zmianie autobusu ekipa ruszyła dalej - do Los Penitentes, gdzie po kilku wycieczkach aklimatyzacyjnych i sprawdzeniu u miejscowych pogody, śmiałkowie zaczęli przymierzać się do zdobycia szczytu.
- Niestety, od ekip, schodzących z góry, dochodziły nieciekawe informacje. Od dłuższego czasu pogoda była bardzo kapryśna i w styczniu mało komu udało się wejść na szczyt - mówi Michał Włoch.
Po kilku dniach zwłoki, 1 lutego wyruszyli z 15-kilogramowymi plecakami na trasę. - Reszta bagażu, blisko 60 kilogramów - głównie jedzenie i paliwo, a także ciężki sprzęt: buty wysokogórskie (tzw. skorupy), raki, namiot - została załadowana na muła. Po trzech dniach wędrówki w palącym słońcu i porywistym wietrze, dolinami Vacas i Relinchos dotarliśmy do bazy pod Aconcagua "Plaza Argentina", położonej na wysokości około 4,2 tys. m n.p.m. - wspomina.
Od tego momentu zdobywali górę. - Największą trudność podczas podejścia sprawiały nam Penitenty, czyli skupiska lodowych stożków, przez które trzeba się było przedzierać. To bardzo męczące - mówi Michał Włoch.
W końcu, 11 lutego o godz. 5 rano, przystąpili do wspinaczki na sam szczyt. Pierwsze dwie godziny zajęło im dotarcie do Rocas Blancas, miejsca, w którym łączy się szlak doliny Relinchos ze szlakiem z doliny Horcones.
- Początkowo mieliśmy pewne trudności z obraniem właściwego kierunku w związku z kompletnymi ciemnościami i brakiem ścieżki. Na szczęście około godz. 7 zaczęło świtać, zrobiło się trochę cieplej i szło się zdecydowanie łatwiej - mówi Wojciech Zwierzyński. - Podejście nie było bardzo trudne techniczne, cały szlak wiódł ścieżką po zmrożonym śniegu. Największym problemem była walka ze zmęczeniem, spowodowanym bardzo dużą wysokością. W tych warunkach każdy krok był ogromnym wysiłkiem, do którego trzeba się było motywować, bo nogi były jak z waty. Pod koniec udawało się zrobić maksymalnie kilka kroków bez przystanku.
Około godz. 16 stanęli wreszcie na wysokości 6962 m n.p.m., na szczycie Aconcagui. - Prognozy się sprawdziły: świeciło słońce i nie było wiatru, pogoda była idealna, ze szczytu rozpościerał się wspaniały widok na wszystkie strony świata - wspomina. Mimo wyczerpania, do obozu dotarli ok. godz. 20:30.
Ten wyczyn nie udał się ekspedycji, złożonej ze studentów i naukowców Uniwersytetu Gdańskiego, którzy wejściem na szczyt chcieli uczcić 40-lecie utworzenia uczelni. Nie mieli oni takiego szczęścia do pogody.
- Góra broniła się z uporem - mówi Czesław "Kuba" Jakubczyk, pracownik Studium Wychowania Fizycznego i Sportu UG, uczestnik uniwersyteckiej wyprawy. - Podczas naszego wejścia wiał silny wiatr, dochodzący w porywach do 130 km/h, do tego panował mróz. W górach to niemal śmiertelne połączenie. Części ekipy udało się wejść na 5,5 tys. m n.p.m. Potem musieliśmy jednak zejść.
Niepowodzenie nie pokrzyżowało jednak całkowicie planów ekspedycji. Jednym z celów wyprawy było bowiem zebranie materiałów na temat argentyńskiej Polonii. - Zebraliśmy mnóstwo danych, z czego się bardzo cieszymy. A już za miesiąc czeka nas kolejna wyprawa - tygodniowy rejs "Pogorią" po Morzu Śródziemnym - dodaje Czesław Jakubczyk.
Wydarzenia
Opinie (75) 8 zablokowanych
-
2010-03-03 00:58
to piszcie na swojej stronie ..............
a nie tu , Marzenka smaruje superowa informacje z Trojmiasta !!!! jakby nie bylo oczym napisac .dla przykladu temat na artykol - gdzie podziewaly sie miski w czarnych mundurkach jak trzeba bylo sprawdzac stan odsniezania ulic i chodnikow , bo jak tylko slonko przygrzalo to zaraz wylegli na plaze scigac palaczy ,scigac popijajacych piwo nad morzem , ganiac za pieskami , a gdzie sie podziewali jeszcze pare dni temu jak snieg zalegal na chodnikach ????
Moze redaktorzy T zamiast pisac dyrdymaly o tym ze ktos w Andach cos .... ze wywrozyli z fusow ze gielda ......... , kolejne odloty i samoloty , ze wybuduja koszmar nazywany XXXX galeria /centrum albo ze (chyba ulubiona kategoria ) planuje sie {mala trzcionka } cos tam costam ,ale niewiadomo co lub wiadomo co ma byc w panach ale nie wiadomo co to bedzie ze sie rozbuduje ale tak naprawde to moze sie rozbuduje bo to dopiero szkic .
redakcjo zblizcie sie do ludzi i faktow istotntych dla tej aglomeracji- 2 6
-
2010-03-04 09:53
GRATULUJEMY I ŻYCZYMY KOLEJNYCH SUKCESÓW
Serdecznie gratulujemy dotarcia na szczyt. Życzymy kolejnych ciekawych wypraw i pięknych fotek, byćmoże z nami w tle :)
Zespół
www.nostromo.com.pl- 1 0
-
2010-03-15 11:32
nasz czlowiek na gorze
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.