- 1 Twórca Amber Gold pisze list do dziennikarzy (144 opinie)
- 2 700 stoisk i 1 mln gości w Gdańsku (92 opinie)
- 3 Pierwsza maszynistka SKM w XXI wieku (183 opinie)
- 4 Sześciu poszukiwanych wpadło w dwa dni (73 opinie)
- 5 Zamkną przystanek SKM na pół roku (125 opinii)
- 6 Autobus nie przyjechał? Oddadzą za taxi (109 opinii)
Jezioro Otomińskie jest jednym z piękniejszych spośród tych położonych w otaczających Trójmiasto lasach. Odległość od centrum Gdańska to tylko 10 kilometrów. Nad jezioro łatwo dojechać nie tylko samochodem, ale i miejskim autobusem, który zatrzymuje się na pętli oddalonej od brzegu o pięć minut spaceru.
Zbiornik ma powierzchnię ok. 40 hektarów. To raj dla wędkarzy. - Są tu wszystkie gatunki ryb jeziornych oprócz węgorza. Przyjeżdżam tu od 20 lat - komentuje pan Waldemar, który nad brzegiem jeziora właśnie zwija swój ponton. - Trzy kilo: płocie, okonie i krasnopióry - chwali się wynikiem.
Ale Jezioro Otomińskie przyciąga nie tylko wędkarzy - tuż nad brzegiem plażuje kilkadziesiąt osób. Dorośli opalają się, dzieci pluskają się w wodzie. Problem w tym, że oficjalnie mogą to robić dopiero od środy. Tego dnia sanepid w Pruszczu Gdańskim wydał komunikat: można się kąpać. W ogłoszeniu z 15 czerwca kąpiel była wzbroniona. Powód? Taki sam jak rok wcześniej - wykrycie bakterii coli i salmonelli.
Z ustaleń "Gazety" wynika, że plażowicze znad Otomina nie przywiązują zbytniej wagi do badań sanepidu i kąpią się niezależnie od tego, czy zakaz jest czy nie. Mieszkańców pobliskiego Otomina i działaczy ekologicznych nie boli jednak świadome narażanie zdrowia przez nierozsądnych plażowiczów.
- Chodzi o pogarszający się stan jeziora. Kiedyś nikt nawet nie myślał o zakazywaniu w nim kąpieli - opowiada jeden z mieszkańców (nazwisko do wiadomości redakcji). - To przede wszystkim wina okrutnego wynalazku o nazwie "nieszczelne szambo". Ktoś, kto nie chce zbyt często płacić za wywóz nieczystości, zamawia zbiornik, który już w momencie montażu ma dziury lub szpary, przez które ścieki wydostają się do gruntu. Potem zanieczyszczenia trafiają do jeziora. Trzeba coś z tym zrobić, bo jezioro zatruć jest łatwo, szybko i tanio, a z oczyszczeniem odwrotnie: to długi, trudny i bardzo drogi proces.
Z kolei Krzysztof Jakubiszak, leśniczy z Otomina, główną przyczynę zanieczyszczenia wody kąpieliska dostrzega nie w szambach, a odpadach fizjologicznych - efektach masowych pobytów w tym miejscu ludzi.
- Plażowicze spędzają nad jeziorem wiele godzin, często przyjeżdżają z psami. Na miejscu nie ma sanitariatów, a ich rolę przejmują krzaki tuż nad brzegiem. Takie odpady mogą mieć wpływ na zanieczyszczenie jeziora - mówi.
Szybkiego rozwiązania problemu nie widać. Urząd Gminy Kolbudy rozpoczął budowę kanalizacji sanitarnej w Otominie. - W momencie gdy właściciel nieruchomości ma możliwość podłączenia się do kanalizacji, musi to zrobić i zlikwidować szambo. W przeciwnym wypadku grożą mu kary - informuje Dariusz Bogaszewicz, który w kolbudzkim urzędzie odpowiada za gospodarkę komunalną. Jednak skanalizowanie całego Otomina potrwa jeszcze dwa lata.
Leśnicy - formalni właściciele terenu nad jeziorem - poprosili ostatnio o pomoc w rozwiązaniu problemu policję.
- Sami nie jesteśmy w stanie ustalić sprawców zanieczyszczeń jeziora - tłumaczy Jakubiszak. Innych działań leśnicy na razie nie planują: - Proszę nas zrozumieć, z formalnego punktu widzenia ten teren nie jest kąpieliskiem. Nie ma tam dyżurów ratownika ani nawet wytyczonego miejsca do kąpieli.
Opinie (123) 10 zablokowanych
-
2007-07-20 08:42
Owszem, ale trzeba nie mieć mózgu, żeby kąpać psa tam, gdzie kąpią się tłumy ludzi, w tym dzieci. Ja rozumiem, że jedna z drugą pańcia daje swojemu pieskowi buzi z języczkiem i to w dupkę, ale żyjemy między ludźmi i można trochę POMYŚLEĆ, że może nie każdy ma chęć kąpać się z naszym psiaczkiem kochanym i jego dupką.
- 0 0
-
2007-07-20 08:44
Stan wody to jedna sprawa, ale pozostaje jeszcze kwestia dewastacji tzw. "plaży". Jeszcze 10 lat temu linia brzegowa przebiegała kilka metrów dalej, nie było czarnego piachu, a większość tej połaci pokrywała trawa. Poza tym coraz większy odcinek północnej linii brzegowej zostaje pozbawiony roślinności, żeby jacyś idioci mieli więcej miejsca na robienie sobie grilla.
- 0 0
-
2007-07-20 08:58
skoro kapielisko jest nieformalne, to pies ma takie samo prawo (czy taki sam brak prawa) tam sie kapąć jak twoje rodziny z dziećmi. pies im przeszkadza, niech idą gdzie indziej, proste
- 1 1
-
2007-07-20 09:00
"jedna z drugą pańcia daje swojemu pieskowi buzi z języczkiem i to w dupkę" - co za obsceniczne skojarzenia! jak już, tym ludzkim brudasom wchodzącym do wody nie mam ochoty dawać buzi, gdziekolwiek. może ty?
- 1 1
-
2007-07-20 09:01
2007-07-20 08:58
pewnie w domu, w wannie trzymasz węgiel lub chodujesz świnke 120 żywca...- 0 0
-
2007-07-20 09:04
w domu hoduję złote rybki wieprza i krokodyla
- 0 0
-
2007-07-20 09:06
Kiedy kaucje za plastikowe butelki - Wajraki i inne ekologiczne medialne hieny
W Rozpudzie się pokazywali....
Niemcy wprowadzili juz kaucje za plastikowe butelki
- jest czysto, polują na nie jak u nas na puszki.
Chyba przystanęliśmy z ochroną środowiska dojąc jedynie kasę z Mumii Europejskiej na oczyszczalnie ścieków.
Ze świadomością ekologiczną też się robi krucho.- 0 0
-
2007-07-20 09:10
Kąpielisko jest nieformalne, ale gmina Kolbudy uważa je za kąpielisko gminne - Sanepid też bada tam wodę, bo traktuje to jako
miejsce co prawda niestrzeżone, ale zwyczajowo stanowiące kąpielisko. Taaa :) A ja mam prawo n****Ć TAM NA ŚRODEK i kto mi co zrobi? s****ie jest tak samo nieformalne jak kąpiel :D
Tylko pytanie - czemu nie s****? No, czemu? Myślę że wiesz.
Jedni s****ą, inni nie. Z podobnych przyczyn jedni kąpią tam swojego psa, a inni idą z nim 200 m dalej.- 0 0
-
2007-07-20 09:13
Otomin jest ok tylko te komary nie da się posiedzieć jak słońce zachodzi dlatego przestałem tam jeździć .
- 0 0
-
2007-07-20 09:14
W przypadku motorów czy quadów
dzwonić na policję. Trzeba tym zainteresować też gazety. Na drogach leśnych pojazdami silnikowymi jeździć nie wolno. Gdy policja będzie miała dużo zgłoszeń, popsują się jej statystyki i będzie musiała zająć się tą sprawą poważniej.
Podobna akcja w Małopolsce, połączona z zainteresowaniem mediów, zaczyna przynosić skutki.
Są tory dla motorów i quadów, niech sobie tam jeżdżą. Za mało torów? Jeśli jazda w lesie będzie się wiązać ze zbyt dużym ryzykiem, tory zaczną powstawać jak grzyby po deszczu.- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.