• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Trzy lata po powodzi

Agnieszka KARCZEWSKA
9 lipca 2004 (artykuł sprzed 20 lat) 
Dziś mija 3. rocznica powodzi, która w rezultacie oberwania chmury, trwającej kilka godzin, nawiedziła Gdańsk 9 lipca 2001 roku.
Woda zalała wówczas jedną dziesiątą terenów miasta. Z powodu przerwania wału Raduni, najbardziej ucierpiała dzielnica Orunia i Olszynka, oraz ulica Słowackiego we Wrzeszczu. Wylała rzeczka Strzyża. Na ulicy Grunwaldzkiej zginął człowiek. Straty siegnęły wówczas blisko 200 milionów złotych, zalanych zostało prawie 2 tysiące mieszkań, 1300 osób pozostało bez dachu nad głową. W sumie 6 tysięcy gdańszczan zostało poszkodowanych.

Urząd Miejski w Gdańsku bilansuje przedsięwzięcia związane z naprawami popowodziowymi. Miasto zakupiło dla powodzian 448 mieszkań za kwotę 27 milionów złotych. Wybudowało dwa budynki komunalne (przy ulicy Falk-Polonusa i na gdańskich Stogach, przy ulicy Zimnej), w których mieszkania ofiarowano łącznie 75 rodzinom. Łączny koszt tych inwestycji przekroczył 8 milionów złotych. Miasto podjęło się też napraw uszkodzonej infrastruktury przeciwpowodziowej. Prace obejmowały zbiorniki retencyjne, kanalizację, instalacje melioracyjne, kolektory ściekowe, oraz przepusty. Łączny koszt usunięcia szkód popowodziowych oszacowano na 45,5 miliona złotych. Z miejskiej kasy wyremontowano około 20 kilometrów dróg. Kosztowało to w sumie 3,3 miliona złotych, remont szkół pochłonął blisko 8,9 miliona złotych. Zasiłkami popowodziowymi objęto, bezpośrednio po kataklizmie, prawie 3,5 tysiąca osób. Suma wypłaconych zasiłków wyniosła 4,5 miliona złotych, którą to sumę pokrył budżet państwa. Szacuje się, że na jedną rodzinę przypadło około 3850 złotych.

Dziś, po trzech latach od tej tragedii, miasto dźwignęło się. Miejski Dom Kultury w Oruni na powodzi nawet zyskał. Budynek był w katastrofalnym stanie, na pierwszy rzut oka nadawał się jedynie do rozbiórki. Jednak dzięki życzliwości administracji rządowej i samorządowej, a także dzięki firmom i osobom prywatnym, udało się go odrestaurować.

Są jednak w Gdańsku dzielnice, w których dla mieszkańców czas zatrzymał się w miejscu. Do takich należy między innymi Trakt Świętego Wojciecha, gdzie od czasu powodzi zmieniło się niewiele. O tym rejonie, jak mówią sami mieszkańcy, zapomnieli urzędnicy. Żeby przekonać się o prawdziwości tych słów wystarczy przejść się ulicami wzdłuż kanału Raduni. Tu nikt o tych ludzi nie dba. Żyją w zgniliźnie. W domach rozrasta się grzyb, wokół unosi się fetor wybijającego regularnie szamba. A życie musi się przecież toczyć dalej. Nawet tutaj.

Pani Iwona Rola i Alicja Nalezińska, sąsiadki mieszkające w kamienicy nr 423, dobrze pamiętają horror, jaki wtedy przeżyły. Ulicami lała się woda, wdzierała się do budynków, bezlitośnie niszcząc cały dorobek ich życia. Zostały ewakuowane. Nie było już do czego wracać. Budynek wymagał całkowitego remontu.
- Dostałam od państwa około 6 tysięcy złotych. W tym około 4,5 tysiąca złotych na remont, resztę trzeba było rozdzielić na sprzęt AGD i dla dzieci, by wyprawić je do szkoły. Caritas dał meble do pokoju i pralkę. Firma Atlas dostarczyła materiały, ale wylewki wystarczyło tylko na pokój. Trzeba było jeszcze wstawić nowe podłogi, ściany, okna - mówi pani Iwona.
- 4 tysiące kosztował sam materiał na naprawy, bez robocizny - żali się pani Alicja. - Piwnice nie są tu uprzątnięte do dziś, szczury latają jak pershingi, z pralni bije smród, a cała wilgoć wchodzi do mieszkania. Urząd miasta miał przeprowadzić remont, podobno były na to pieniądze, ale nikt nic tu nie zrobił - mówi po chwili zadumy.
- Jeszcze przed powodzią mieliśmy orzeczenie z Sanepidu, że budynek wymaga remontu piwnic i elewacji, ale wtedy nikt tego nie zrobił. Po powodzi stan jeszcze się pogorszył, ale nie można się doprosić o pomoc. Wszystko musieliśmy zrobić sami, na własny koszt. Wzieliśmy się w garść i pomału doprowadziliśmy to miejsce do porządku. Ogródek też sami zrobiliśmy - dopowiada pani Iwona.

Mieszkańcy Świętego Wojciecha skarżą się, że od nikogo nie mogą się doczekać pomocy. Nowe mieszkania, choć obiecane, dalej pozostają w sferze marzeń, a do tego czasu muszą nadal żyć w szarej, cuchnącej rzeczywistości. Większość domów zamieszkanych jest tylko w górnych kondygnacjach, dolne zabito deskami i opatrzono napisami "do rozbiórki" lub "grozi zawaleniem".

Pani Małgorzata Zielke dostała mieszkanie z urzędu, do remontu na koszt własny, z dziurawym dachem.
- Jak przeszła nad dzielnicą ulewa, dach zaczął przeciekać. Porozstawialiśmy w pokojach miski i wanny, ale to i tak nic nie dało - farba odłazi od ścian płatami. Dziury są w nich takie, że można palec włożyć, wszędzie grzyb. Mieliśmy dostać mieszkanie, a dalej musimy mieszkać w tej zgniliźnie. Dzieci ciągle chorują. Nie pozwolono nam nawet uprzątnąć piwnic, pełno jest w nich jeszcze błota. Podobno mogłoby to naruszyć stan architektoniczny budynku, a i tak przeznaczony jest on do rozbiórki - mówi.

W innych budynkach nie jest lepiej. Przy domu nr 441A szambo wybija spod studni. Piwnica jest tam zalana na 2 metry głębokści, stojąca woda powoduje niesamowity, przyprawiający o mdłości odór. Jak zapewniają mieszkańcy, nie można nawet okna otworzyć, bo cały fetor unosi się do góry. Nikt nie chce się zając tym problemem, by choć w małym stopniu ulżyć mieszkańcom. Nie ma na to pieniędzy. W ubiegłym roku pękła rura, wody nie było przez trzy tygodnie. Musieli przynosić ją z Raduni. Nie było nawet czym spuszczać w toalecie.
Głos WybrzeżaAgnieszka KARCZEWSKA

Opinie (73)

  • W Gdyni wylała Chylonka

    W ubiegłą sobotę wracałem z półwyspu i na rogatkach Gdyni stałem w 1,5 godzinnym korku. Okazało sie że wylał strumyk Chylonka. Samochody objezdżały tę gigantyczną kałuże po chodnikach

    • 0 0

  • burak cukrowy

    Sprawa jest złożona, ale czy te biedactwa pokrzywdzone przez los muszą wszystko w koło dewastować.

    Nie wszystkich da się wychować.

    • 0 0

  • Więc wybudujmy mur wokół Orunii.
    Czego się wstydzimy?? Powiedzieć głośno, że meneli należałoby eliminować??
    Ale my jako ludzie cywilizowani wybudowaliśmy im Getto.
    Jeszcze jest w Waszych głowach, ale jednego dnia znajdzie się Dobry Człowiek, który pójdzie trochę dalej i wybuduje getta z desek i cegły.
    A Wy będziecie mu klaskać:)

    • 0 0

  • powódź

    • 0 0

  • powódź

    zgadzam sie zupełnie z VIP-em i Arnim

    nie wychowałam się co prawda na Oruni ale mam tam mnóstwo znajomych i dalszą rodzinę, bywałam tam bardzo często i wiem jak ludzie podchodzą do pracy, dbanie o swój tzw. ogródek w którym mieszkają- poprostu dramat najeazniejszym celem zyciowym tych ludzi jest to żeby się nachlać i ukraść coś na "zakąskę", w życiu nie chciałabym tam mieszkać, zresztą wiele ludzi stamtąd prysnęło i dobrze,

    a jesli chodzi o pomoc rzeczową to sama wiem jak do tego podchodzą powodzianie, miałam taki przypadek w rodzinie, chatę wartą grube pieniądze dostali gratis,meble i sprzet AGD gratis, i jeszcze wybrzydzali,że mogłyby być lepsze, większe, lepszej firmy- paranoja , ja byłabym wdzięczna za cokolwiek, za każdą pomoc, a tu Paniska wielkie, wyszli z mieszkań ledwo trzymających się kupy a teraz chcieliby pałace! A Ci co dostali mieszkania też maja w dupie, bo o nie nie dbają, s****ą ,szczają, chleją na klatkach ( przepraszam za wyrażenia) i muszą to oglądac moje dzieci, w imię czego,ja wydałam wszystkie oszczędności mojego życia żeby kupić mieszkanie, a teraz szukam tylko okazji żeby je sprzedać i wynieść się stamtąd, a myślicie że ktoś chce je kupić jak dowiaduje się kto tu mieszka i jak tam wygląda?

    nic z tego, przecież to paranoja, i zastanówcie się ludzie jak będziecie oskarżać władzę(coś robią, wielu dałoby duzo żeby żyć w takich warunkach )-wiecie tylko to co prasa wam przekaże, a pismaki napiszą wszystko żeby zwiększyć sprzedaż, czyż nie?

    • 0 0

  • Porciak, zapamiętaj sobie jedno, że Art:) nie ma poglądów lewackich, jego opinie są niezależne, a lewicę jak i prawicę mam głęboko w dupie, ich poglądy też.

    • 0 0

  • Do Nemo_666 i wogi

    CIESZĘ się, że jest chociaż kilka osób o podobnych jak ja pogladach !
    MARTWIĘ się jednak, że jesteśmy jedynie małą grupą w tłumie "skrzywionych przez lata komunizmu, TV i prasę" lewaków.
    MARTWIĘ się, bo ludzie tacy jak my przez najbliższe 100 lat w Europie nie będą mieli nic do powiedzenia na arenie politycznej.
    CIESZĘ się jednak, że ludzi o podobnych do naszych poglądach jest WIĘKSZOŚĆ W USA i na szczęście popierają oni republikanów.

    • 0 0

  • Art,

    możesz mieć dokładnie wszystkich i wszystko głeboko...ale problem faktycznie jest i właściwie trudno go rozwiązać w sposób satysfakcjonujący.
    1/ część powodzian (dla wszystkich nie starczyło) dostała nowe mieszkania o wysokim standarcie, do tego wyposażenie...wszystko darmo;
    a/ część z tych szczęśliwców obdarowała swoich współlokatorów - sąsiadów swoimi menelskimi przyzwyczajeniami, a więc dewastacje, niszczenie, brud, smród, do czego przez lata i pokolenia przywykli (a sąsiedzi NIE);
    b/ część z kolei nie stać na opłacanie czynszu i świadczeń siłą rzeczy wyższych niż w ruderach na Orunii, a więc znów wyciąganie łapki po dofinansowanie, umorzenie długów, obrona przed eksmisją i.t.p.
    2/ gdyby tym ludziom dać mieszkania o niskim standarcie - byłoby źle, bo "getto"....
    3/ nie dać wogóle - źle, bo "się należy", przecież stracili "dorobek życia" (pytanie JAKI????);

    Wydaje mi się, że jednak ofiarowywanie lekką ręką mieszkań za ciężką kasę i wprowadzanie tam ludzi, którzy nie potrafią się "wpasować" w nowe otoczenie jest bez sensu, a przede wszystkim krzywdzące dla sąsiadów meneli - patrz post Twojej przedmówczyni. Ona w końcu chce we własnym domu, za własne pieniądze MIESZKAĆ JAK CZŁOWIEK i doskonale ją rozumiem.

    • 0 0

  • Widzisz Baja po prostu wszystkim nie dogodzisz, jedni chcą pomocy, inni nie chcą powodzian za sąsiadów, normalnie sytuacja patowa. Być może w takim bloku co mieszkają niesforni powodzianie warto by mieć Anioła za gospodarza, ten by szybko zrobił z nimi porządek. To jest jakaś alternatywa.

    • 0 0

  • Ja też znam z autopsji takie menelskie towarzystwo, zanim się wyniosłam na południe Gdańska, mieszkałam we Wrzeszczu. Tam było podobnie.
    Ci ludzie częstokroć nie są przygotowani do mieszkania w normalnych warunkach. Od urodzenia mieszkali w norach, a teraz mają nie wiadomo jakie wymagania. Właśnie na Olimpie to widać świetnie - aż szkoda tych mieszkań dla tych ludzi. Wszystko poniszczone, menelstwo szaleje, strach zostawić samochód pod domem bo się ciągle włamują. Przez to właśnie hasło "powodzianie" wywołuje w naszym mieście takie reakcje. Można tylko współczuć ludziom którzy kupili mieszkania obok, wydając na nie ciężką kasę...

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane