Mimo, że orłowskie molo jest całkowicie rozebrane z powodu remontu, krakowska radiostacja doniosła, że spacerującym po nim nic się nie stało, gdy doszło w tym miejscu do katastrofy. Katastrofy, której... nie było.
To nie prima aprilis, bo rzecz działa się w sobotnie popołudnie, 23 września. "O krok od tragicznego wypadku na plaży w Gdyni. W trakcie prac przy remoncie molo złamał się dźwig pomagający przy wbijaniu pali w morskie dno. Dwaj robotnicy w ostatniej chwili uciekli przed spadającą częścią maszyny. Sprawę wyjaśnia nadzór budowlany" - podało radio RMF FM.
W biurze prasowym Urzędu Miasta Gdyni pytanie o tragiczne zdarzenia spotkało się ze zdumieniem:
- Nic nie wiemy! Sprawdzimy. Po wyjaśnieniu sprawy:
- W trakcie prac przy remoncie mola zerwała się tylko lina dźwigowa - informuje
Joanna Grajter, rzecznik Urzędu Miasta Gdyni.
- Nikomu nic się stało. Sobotni wypadek nie spowoduje również żadnych opóźnień.Poza tym Krakusi przypisali nam, mieszkańcom Trójmiasta i turystom, cudowne zdolności, ponieważ prezenter czytający serwis zakończył informację stwierdzeniem, że "na szczęście spacerującym po molo również nic się nie stało". No cóż, wystarczy spojrzeć na aktualne zdjęcie mola, by zrozumieć całą sytuację. Skoro umiemy chodzić po rozebranym pomoście, to naprawdę nic nam nie mogło się stać.
Tymczasem prace przy remoncie orłowskiego mola trwają. Zakres robót obejmuje demontaż części nadwodnej mola wraz z oświetleniem, wzmocnienie pali drewnianych na których opiera się pomost, rekonstrukcję części nadwodnej mola, czyli montaż nowego "pokładu" oraz instalację nowego oświetlenia. Na końcówce mola ma powstać mała przystań jachtowa dla dziesięciu jednostek. Prace zakończą się w grudniu.
Molo ostatnio było remontowane w latach 1997 - 1998, jednak ogromne szkody poczyniły tu bardzo silne sztormy z przełomu lat 2004 i 2005. Gruntowny remont był niezwykle potrzebny, ponieważ w ostatnich miesiącach nawet oparcie się o barierkę było niebezpieczne.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
