- 1 Przyjdź zobaczyć wodowanie z historycznej pochylni (58 opinii)
- 2 Kontrola CBA w Urzędzie Miasta Gdyni (207 opinii)
- 3 Próbowali "odbić" przemyconą kokainę (88 opinii)
- 4 Barszcz Sosnowskiego kwitnie. Gdzie zgłosić? (77 opinii)
- 5 Chciał dać 700 zł łapówki drogówce (78 opinii)
- 6 Kumulacja prac na Jasieniu utrudni życie (75 opinii)
Zamiast studiów służba w rosyjskim wojsku? Ukraińskiej rodzinie grozi deportacja
W 2014 roku, po aneksji Krymu przez Rosję, Jana i Hryhorij Szmatow wraz z dwojgiem dzieci przyjechali do Polski i złożyli wnioski o udzielenie ochrony międzynarodowej . Od 2016 roku ich domem jest Gdańsk - znaleźli tu dobrą pracę, a dzieci rozpoczęły naukę w polskiej szkole, osiągając znakomite wyniki. 17 lipca spokój rodziny został zburzony. Rada do Spraw Uchodźców wydała ostateczną, negatywną decyzję, co dla Szmatowów może oznaczać deportację.
W poszukiwaniu spokoju i bezpieczeństwa
Natychmiast po przybyciu do Polski rodzina rozpoczęła procedurę uchodźczą. Początkowo skierowano ich do ośrodka w Dębaku, a później do Grupy koło Grudziądza. Przebywali tam do 2016 roku, kiedy to zostali objęci programem "Relokacja rodzin uchodźczych".
- Dzięki temu programowi od sierpnia 2016 jesteśmy w Gdańsku, który stał się naszym domem - zwierza się Hryhoryj Szmatow. - Mamy bardzo dobrą pracę, a nasze dzieci chodzą do szkoły. Regularnie uczęszczaliśmy na kursy języka polskiego. Dobrze się zaaklimatyzowaliśmy i wreszcie poczuliśmy się bezpiecznie. Niestety, 17 lipca otrzymaliśmy odmowę nadania statusu uchodźcy. Grozi nam deportacja.
Obaj chłopcy są bardzo dobrymi uczniami. Młodszy - Hrychorij - jest uczniem Gimnazjum nr 13 w Gdańsku. Po skomplikowanej operacji szczęki wymaga długiego i skomplikowanego leczenia - sama rehabilitacja ma trwać około dwóch lat. Rodzina wpłaciła już połowę sumy potrzebnej na przeprowadzenie kuracji. Jej przerwanie zniweczy dotychczasowe rezultaty.
- Hryhorij ma silną traumę z powodu tego, co widział na Krymie i Ukrainie. Jest objęty opieką psychologiczną. Potrzeba było prawie trzech lat, aby odważył się znowu mieć marzenia - zwierza się matka chłopców.
Starszy syn Szmatowów, Anatolij, zaaklimatyzował się bardzo łatwo. W roku szkolnym 2016/2017 ukończył z wyróżnieniem Gimnazjum nr 13, napisał egzamin gimnazjalny z bardzo dobrym wynikiem i został przyjęty do IX Liceum Ogólnokształcącego, do akademickiej klasy fizyczno-matematyczno-informatycznej z wynikiem 156 punktów.
Polska odmawia udzielenia ochrony międzynarodowej, bo na Krymie nie ma wojny. Przyjaciele wszelkimi siłami starają się pomóc
Z apelem o pobyt na terytorium Polski ze względów humanitarnych zwrócili się do Morskiego Oddziału Straży Granicznej sami chłopcy - Hryhorij i Anatol, czyli dla polskich kolegów Grześ i Tola.
- Dopiero tutaj, w Gdańsku, czujemy się z rodzicami i z bratem bezpiecznie. Niestety, otrzymaliśmy decyzję, że nie otrzymamy statusu uchodźcy, ponieważ "na Krymie nie ma wojny", a poza tym możemy mieszkać na Ukrainie. Ale my nie mamy nic ‐ nie mamy żadnych krewnych na Ukrainie, bo wszyscy są na Krymie, a Krym jest teraz rosyjski - opowiada Tola. - Za półtora roku kończę 18 lat, więc zostanę tam wzięty do wojska i zapewne, jak się dzieje z wieloma moimi kolegami, zostanę wysłany do Donbasu lub Syrii. Grześ jest po operacji, przechodzi rehabilitację, a nie ma szans, aby ją przeszedł na Ukrainie lub na Krymie.
Przez ostatni miesiąc rodzina próbowała radzić sobie sama, wędrując od urzędu do urzędu, jednak wszędzie ich zbywano. O pomoc do znajomych zwrócili się dopiero 16 sierpnia. Wtedy to dyrektorka szkoły, do której uczęszcza młodszy z chłopców, a starszy jest absolwentem, zdecydowała się napisać rekomendację do Straży Granicznej.
- Na razie jesteśmy na etapie zbierania opinii od nauczycieli. Chłopcy umieścili również petycję w internecie. Zrobilibyśmy więcej, ale brakuje nam pomysłów - mamy wrażenie, że wszystkie możliwości zostały już wyczerpane - mówi Joanna, przyjaciółka rodziny Szmatowów. - Liczymy na to, że być może znajdzie się ktoś, kto podpowie, co jeszcze możemy zrobić, żeby nasi przyjaciele mogli dalej, spokojnie i bezpiecznie, mieszkać, pracować i uczyć się w Gdańsku.
Czy ukraińską rodzinę czeka deportacja?
Jana i Hryhorij Szmatow mogą liczyć na wsparcie gdańskiego magistratu.
- Miasto Gdańsk gorąco wspiera starania rodziny Szmatowów do pozostania w Gdańsku. Niestety, ich sytuacja nie jest odosobniona i pokazuje proceder odrzucania wniosków o ochronę międzynarodową, tylko dlatego, że Ukraina nie jest objęta w całości działaniami wojennymi, bez uwzględniania indywidualnej sytuacji rodzin - komentuje Piotr Olech, przewodniczący Zespołu ds. Modelu Integracji Imigrantów i zastępca dyrektora Wydziału Rozwoju Społecznego. - Paradoksalnie, rodziny ukraińskie, które przyjechały do Polski na podstawie wiz, znajdują się w lepszej sytuacji pobytowej, niż rodziny, które poprosiły w Polsce o status uchodźcy. Miasto Gdańsk podejmowało już skuteczne interwencje w podobnych sytuacjach i wierzymy, że Straż Graniczna przyzna rodzinie pobyt tolerowany lub ze względów humanitarnych. Apelujemy jednocześnie o zmianę uregulowań prawnych, tak, by ofiary wojen szukające schronienia w Polsce uzyskiwały godną pomoc i poczucie bezpieczeństwa, którego w naszym kraju szukają.
O komentarz, za radą Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego, poprosiliśmy Urząd do Spraw Cudzoziemców w Warszawie - instytucję, która ma w swoich kompetencjach przyznanie (bądź nie) statusu uchodźcy.
- Temat wymaga sprawdzenia. Postaram się udzielić informacji najszybciej, jak to będzie możliwe - zapewnił Jakub Dudziak, rzecznik prasowy Urzędu ds. Cudzoziemców.
Rodzina Szmatowów otrzymała od Straży Granicznej informację, że 30 sierpnia mają dostarczyć potrzebne dokumenty. Wtedy zostanie przeprowadzona rozmowa.
Sprawę będziemy monitorowali. Komentarz rzecznika opublikujemy niezwłocznie po otrzymaniu.
Każdy wniosek osoby ubiegającej się w Polsce o ochronę międzynarodową (status uchodźcy lub ochronę uzupełniającą) jest rozpatrywany indywidualnie. Zgodnie z Konwencją Genewską, cudzoziemcowi udziela się ochrony międzynarodowej jeśli w jego kraju pochodzenia grozi mu prześladowanie lub rzeczywiste ryzyko utraty życia lub zdrowia poprzez np. orzeczenie kary śmierci czy tortury. Jeżeli takie uzasadnione obawy nie występują, nie ma możliwości przyznania ochrony międzynarodowej.
We wspomnianej sprawie nie przedstawiono żadnych okoliczności lub dowodów wskazujących na to, że na obszarze kontrolowanym przez legalne władze ukraińskie cudzoziemcy byli lub będą prześladowani.
W przypadku negatywnego rozpatrzenia wniosku o przyznanie ochrony międzynarodowej, cudzoziemiec powinien opuścić Polskę. Jeżeli tego nie zrobi, Straż Graniczna, po zbadaniu czy nie zachodzą okoliczności uzasadniające wydanie zgody na pobyt ze względów humanitarnych lub pobyt tolerowany, wydaje decyzję o zobowiązaniu cudzoziemca do powrotu.
Miejsca
Opinie (744) ponad 100 zablokowanych
-
2017-08-23 13:03
prawo polskie dla uchodzcow i obcokrajowcow...nie jest przychylne
Ogolnie wiadomo ze polskie proawo dla obcokajowcow jest malo przyjazne i tu nikt nic nie zmieni, tak bylo juz od dawna i chocby obecny rzad mial to w jakis sposob zmienic to mina lata. Ta rodzina choc sympatyczna poprostu pada ofiara jako nie pierwsza i tu pewnie bedzie zalazec sprawa od mozliwosci jakie posiada glowa rodziny- jak to wszystko w Polsce bywa poprostu jak zakombinu i uda mu sie zmienic status, zalatwic wizy itd... to wszystko brzmi absurdalnie ale niestety Polska jeszcze normalnym krajem nie jest i sami Polacy doswiadczaja tego i nie ma co tu mowic o normalnosci skoro dla p.Gersdorf z SN nie da sie wyzyc za 10 tys. poslkich zlotych na miesiac to co maja powiedziec ci mniej znaczacy w mniemaniu kasty prawniczej Polacy......
- 0 2
-
2017-08-23 20:16
anonim (2)
Opinie, które tu przeczytałam świadczą o tym że mieszkam w Polsce. Zamiast grać w głupie gry poczytajcie w internecie ile Polaków mieszka poza granicami Polski i nikt nie jest tak wrogo nastawiony do nich jak wy do cudzoziemców. My Polacy wyjeżdżamy poza granice Polski żeby mieć lepszy byt i nikt tam nie ma do nas pretensji , są do nas mili i potrafią pomóc. Polak jest specyficzny, na skarpetki ubiera sandały i ustawia się pierwszy w kolejce na lotnisku , potrafi stać przeszło godzinę, chociaż każdy ma wyznaczone miejsce w samolocie i bycie pierwszym na pokładzie nic nie daje.
Dodam tylko " Bądźmy tolerancyjni, szanujmy obcych jak siebie samego"- 6 2
-
2017-08-23 20:23
Aleksander
Święta prawda
- 1 1
-
2017-08-23 21:03
Są nacjionaliści i inna patologia, dużo hejtu w internecie, hejtu nawet więcej niż u nas na Ukrainie (nawet hejt do inych Polaków jacy przyjechali z małych miast i wiosek) co mi zdziwiło bo generalnie tu w Polsce kultury więcej. Ale tak generalnie w rzeczewistośći za kilka lat spotkałem bardzo wiele przyjemnych ludzie tutaj, nieprzyjemnych wypadków było załedwe kilka, generalniue spotkani przez mnie Polacy byli bardzo tolerantni.
- 1 1
-
2017-08-23 20:54
Nie dosyć ze głupoli mamy w rządzie to jeszcze reszta jest taka sama może trzeba dać szanse dowiedzieć się czy faktycznie są w złej sytuacji Czasami Wstydzę się ze jestem Polakiem bo tam gdzie mamy działać to łeb w piasek a potem narzekamy a tubsutułacja gdzie rodzina potrzebuje pomocy Zacznijcie myśleć wkońcu ludzie i nie tyli o sobie
- 2 2
-
2017-08-24 14:32
niech zostaja
mają pracę nie żebrzą ,dzieci się uczą nie chuliganią
zmienić status wniosku i pozwolić im zostać
Polacy też migrują za granice i nie są wydalani
troszkę pomocy i ukierunkowania- 3 2
-
2017-08-24 18:50
Bezduszność (1)
Nierozumiem po co przyjmowano te rodzine ,dano jej nadzieje ze będą mogli tu zyc a teraz jak zbędny przedmiot chce się deportować.Ludzie to nie przedmioty,Bezdusznosc poraza
- 2 2
-
2017-08-25 13:32
A po do oni przyjechali?
Oni doskonale wiedzieli, że jest duże prawdopodobieństwo ich wydalenia. Zaryzykowali i im nie wyszło. Nikt im nie zabrania mieszkać na Ukrainie, a pracować w Polsce.
- 1 0
-
2017-08-24 19:42
(1)
wole ukrainców ktorzy pracuja i się uczą niz arabów ktorzy nie chca pracowac tylko wyłudzają zapomogi
- 2 1
-
2017-08-25 13:33
Oni nie uczą się języka polskiego
a swoje dzieci wychowują na Ukraińców. Takich przybyszów nam nie potrzeba.
- 1 0
-
2017-08-25 13:30
Bajdy cioci Adelajdy
Skoro oni wyjechali z Krymu, a nie podobało im się we Lwowie, to mogli szukać miejsca w innej części Ukrainy. Oni nie są uchodźcami, bo doskonale wiemy, że na Ukrainie panuje demokracja i praworządność. To są uchodźcy ekonomiczni, oni w ogóle nie powinni być wpuszczeni do Polski.
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.