• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Uratowali z pożaru trzy osoby i psa

Rafał Borowski
29 czerwca 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
Sierż. Filip Wachowiak. Nie dysponujemy zdjęciem sierż. Michała Matuszewskiego, gdyż przebywa na urlopie. Sierż. Filip Wachowiak. Nie dysponujemy zdjęciem sierż. Michała Matuszewskiego, gdyż przebywa na urlopie.

Dwaj policjanci, którzy przybyli do pożaru bloku w centrum Gdańska, otrzymali na miejscu informację, że nie wszyscy mieszkańcy ewakuowali się. Dzięki szybkiej reakcji stróżów prawa starszy mężczyzna i dwie dziewczynki - a także należący do dzieci pies - w porę opuścili strefę zagrożenia. Nikomu z nich nic się nie stało.



Czy byłe(a)ś świadkiem dużego pożaru?

Opisane wydarzenie miało miejsce w ostatnich dniach wczesnym rankiem w czteropiętrowym budynku przy ul. GórkaMapka w centrum Gdańska. Dyżurny z komendy miejskiej otrzymał zgłoszenie, że wybuchł tam pożar.

Gdy dwaj funkcjonariusze - sierż. Filip Wachowiak oraz sierż. Michał Matuszewski - przybyli na miejsce, z budynku wydobywały się kłęby gęstego dymu. Przed blokiem stała już grupa mieszkańców, którzy opuścili swoje mieszkania.

Z uzyskanych od nich informacji wynikało, że na ostatnim piętrze pozostał starszy mężczyzna. Nie czekając na strażaków, stróże prawa ruszyli mu na pomoc.

- Policjanci z narażeniem życia i zdrowia weszli do budynku i zaczęli uderzać w drzwi mieszkania mężczyzny. To działanie spowodowało, że 74-latek obudził się, otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz. Ostatecznie został przewieziony na dalsze badania do szpitala, ponieważ skarżył się na trudności z oddychaniem. Na miejscu pojawiła się straż pożarna, która rozpoczęła czynności ratowniczo-gaśnicze - informuje nadkom. Magdalena Ciska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Okazało się, że 74-latek nie był jedyną osobą, która nie została ewakuowana z miejsca zagrożenia. W międzyczasie jedna z sąsiadek poinformowała, że w mieszkaniu na parterze mogły przebywać dwie dziewczynki. Policjanci zaczęli uderzać w okna, aby je obudzić.

- To spowodowało, że 10-latka i 11-latka obudziły się, otworzyły okno i weszły na parapet, skąd zostały ściągnięte przez policjantów. Funkcjonariusze z tego mieszkania wyciągnęli także labradora należącego do dziewczynek. W międzyczasie na miejscu pojawił się ojciec dziewczynek, który zaopiekował się nimi - uzupełnia nadkom. Ciska.
Na szczęście żadnej z ewakuowanych osób nie stało się nic poważnego. Wyjaśnianie przyczyn pożaru wciąż jest w toku.

Miejsca

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (43)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane