• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

W aptekach dopłacają klientom

Alicja Katarzyńska
31 maja 2006 (artykuł sprzed 18 lat) 
Siedem aptek w Trójmieście płaci pacjentom za to, że kupują w nich lekarstwa. Premia za wybór apteki kilkakrotnie przekracza kwotę, którą pacjent płaci za lek. Jak to możliwe?

"Płacimy gotówką. Wystarczy przyjść z receptą na leki z poniższej listy" - zachęcają właściciele aptek sieci Dom Leków w ulotkach, które trafiły do przychodni i mieszkań w całym Trójmieście.

Lista zawiera nazwy kilkudziesięciu leków i kwoty, jakie klient otrzymuje za realizację recepty na każdy z nich. Przykłady: za kupienie Arimidexu (pomocnego w chorobie nowotworowej) pacjent dostanie 15 złotych, za Diphereline S (lek ginekologiczny) - 40 zł, za Sandostatine (lek stosowany w akromegalii) - 70 zł. Leki z ulotki są albo całkowicie refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia, czyli dla pacjenta darmowe, albo sprzedawane "na ryczałt" - pacjent płaci za każdy 3,20 zł - resztę dopłaca państwo.

Ulotka wymienia leki drogie, specjalistyczne, stosowane w chorobach przewlekłych np. onkologicznych, cukrzycy, padaczce, w chorobach serca. Takie leki pacjent musi brać wiele miesięcy czy lat. Promocja ma go przywiązać na ten czas do konkretnej apteki.

Apteka płaci klientom dzięki układowi z hurtownią. Aptekarz kupuje np. dużo refundowanego leku Zoladex (na raka prostaty). Lek kosztuje 1200 zł za opakowanie. Przy dużych zamówieniach hurtownia daje 10-15 proc. rabatu. Ale Fundusz zwraca całą urzędową cenę - 1200 zł. Na jednym opakowaniu apteka może więc zarobić ponad 120 zł. Właściciel część tego zysku oddaje klientowi. I stąd "dopłaty".

Taka promocja to nie tylko gdańska specyfika. Jako pierwszy za zakupy zaczął płacić aptekarz z Białegostoku, Marek Morusiewicz. - Na początku ludzie byli nieufni - opowiada. - Dziś przyjeżdżają nawet z okolicznych wiosek.

Zdaniem Okręgowej Izby Aptekarskiej w Gdańsku apteki płacące klientom łamią przepisy finansowe. - To po pierwsze ciężkie przewinienie etyczne - uważa Stanisław Vogel, prezes Izby. - Po drugie - tu obraca się gotówką z ręki do ręki, a to nielegalne.

- Zapłata za kupowanie w aptece to darowizna - tłumaczy Halina Łozińska, zastępca naczelnika II Urzędu Skarbowego w Gdańsku. - A jak jest darowizna, to musi być i umowa, i podatek, który płaci obdarowany.

- To jest demoralizujące, każdy to czuje - dodaje Weronika Żebrowska, szefowa Nadzoru Farmaceutycznego w woj. pomorskim. - Niestety, jako inspektor nie mogę się do tego przyczepić. Aptekarz oddaje przecież swoje pieniądze.

Wojnę o klienta rozpoczęła dwa lata temu sieć Euroapteka. To ona wprowadziła promocję "leki za 1 grosz". Od tego momentu apteki prześcigają się w pomysłach na ściągnięcie klientów. Od cukierków, długopisów, próbek kremów po loterie "kup lek, a wylosujesz samochód".
Barbara Misiewicz-Jagielak, kierownik Departamentu Leków NFZ w Gdańsku

Taka promocja sprawia, że ludzie kupują więcej leków niż potrzebują. Możliwość zysku mobilizuje do zdobywania recept. Emeryt jest w stanie pójść do trzech lekarzy i prosić o ten sam lek. Kupi go trzy razy, żeby zarobić 60 zł. A Fundusz dopłaci trzy razy, z tego dwa razy niepotrzebnie. Ta promocja to skandal, ona bije w nas. Były już leki za grosz, teraz aptekarze poszli dalej. Efekt będzie taki, że Fundusz zacznie znów szukać dodatkowych milionów na niepotrzebną refundację.
Gazeta WyborczaAlicja Katarzyńska

Opinie (143) 3 zablokowane

  • baja

    Właśnie o to się sprawa rozbija, że wszyscy tylko patrzą, żeby nikt nie miał lepiej od nich. Moim zdaniem jak ktoś jest bogaty, to niech se fundnie takie ubezpieczenie, które będzie obejmowało full serwis, włącznie z doroczną likwidacją zmarszczek pod oczami i cellulitu na tyłku - nic mi do tego, stać go to ma. Ja wiem tylko, że teraz płacę - i nie mam NIC. Jak zachoruję, to albo płacę z własnej kieszeni (na co w takim razie szły składki?) albo czekam 3 miesiące na wizytę, a w tym czasie mój stan się pogarsza i będą potrzebne droższe leki (znów ja zapłacę) albo np. odkorkuję (nooo, wtedy to rodzina płaci za pogrzeb).
    Przy takim systemie jak jest teraz, NIKT nie dostaje niczego - ani biedni, ani bogaci. Zyskują ci, którzy kombinują ze składkami, oraz wierchuszka NFZ.

    • 0 0

  • Katarzyno,

    wydaje mi sie , ze w przeciwienstwie do Ciebie wiem o czym pisze .
    Sam jestem ubezpieczony prywatnie i skladki mi sie "kumuluja" .
    Nie oznacza to jednak , ze Twoje skladki , nawet jezeli nigdy lekarza nie odwiedzisz - zostana Tobie kiedys 1:1 wyplacone .
    To nie ksiazeczka SKO , tylko ubezpieczenie .
    Tak jak z samochodem . Jezdzisz bez wypadku 25 lat , ale pieniadze w lwiej czesci przepadly.
    W Polsce aktualnie wysokosc skladki to 3,5% od dochodu i min . Religa planuje to do 5 czy 6% podwyzszyc .
    W Niemczech oscyluje ona aktualnie w granicach 13-14% w zaleznosci od kasy.
    W prywatnej kasie placisz w zaleznosci od wieku , stanu zdrowia , pakietu jaki wykupisz itd.

    • 0 0

  • Marku

    ależ ja ten system znam.
    I zgadzam się, że tych składek w całości nie da się odebrać - w końcu, tak jak piszesz, to jest UBEZPIECZENIE. Pieniądze, które Ty wpłacisz, pójdą np. na czyjeś kosztowne leczenie raka, albo jakieś b. drogie operacje. Nie ma sprawy. Jak Ty będziesz potrzebować operacji, ubezpieczenie za nią zapłaci, mimo że suma Twoich składek jest niższa niż koszt operacji.
    Nie może być jednak tak, że płacisz grube tysiące (tak, tysiące, a nawet dziesiątki tysięcy niejednokrotnie) i nie masz za to NIC. A w Polsce tak właśnie jest.

    • 0 0

  • baja

    sobie tłumaczyć
    sobie

    • 0 0

  • Marek,

    właśnie w tych 3,5% tkwi problem. Jedną sprawą jest fatalne upodlenie pracownikow sł. zdrowia przez zarobki gorsze od sprzataczki, a drugą i chyba duuuzo poważniejszą są beznadziejnie niskie nakłady na LECZNICTWO. Wczoraj słyszałam wypowiedź jakiegos dyrektora szpitala, który zapowiedział, że z tych 30% obiecanych przez Religę, lekarze nie dostaną 30%, bo nalezy najpierw opłacić leki i środki niezbędne, by szpital wogóle mógł funkcjonować. Ja myslę, że problem jest ogromny i nabrzmiał już niczym wrzód. Musi zostać rozwiązany i to Z GŁOWĄ, a tego po kaczkach się nie spodziewam.

    • 0 0

  • PS. Inne zasady też znam

    i nie mam nic przeciwko płaceniu 13-15%, zależnie od stanu zdrowia (przynajmniej jest motywacja żeby o siebie dbać, nie chlać, nie palić itp.) i chcę sama sobie wybrać pakiet, jak będzie mnie stać to wybiorę najdroższy. Przynajmniej będę wiedziała komu i za co płacę, bo teraz płacę i jak potrzebuję iść do lekarza, to i tak muszę zapłacić prywatnie dodatkowo, a wolę nie myśleć co by było, gdybym potrzebowała poważniejszej pomocy, typu operacja. Czekają mnie atrakcje typu ciąża, poród, choroby dziecka i już się przygotowuję, że za badania prenatalne, USG, ZZO i inne "atrakcje" (które dla ubezpieczonych w innych krajach są standardem) będę płacić z własnej kieszeni.

    • 0 0

  • Czy ktoś zna biednego 123 ?

    Bardzo charakterystyczny dla polskiej mentalności jest wpis 123. Niby to protesty przeciwko skansenowi socjalizmu (służba zdrowia), zaniechanym reformom w tym sektorze - ale na końcu wpisu nagle bolszewickie
    "Czy ktoś zna biednego lekarza?"

    Za komuny zawsze organizowano nagonki na wybrane grupy społeczne:bikiniarzy, badylarzy, kułaków, lekarzy...W ten sposób sugerowano sfrustrowanym ludziom winnych za dziadostwo.

    Bolszewickie myślenie zakodowało się ludziom w genach. Lekarze nie mają prawa strajkować, bo przecież to inteligencja, czyli wyzyskiwacze klasy robotniczo-chłopskiej.

    Niedawno była dyskusja o niskich zarobkach. Wtedy okazało się, że przedsiębiorcy powinni wprawdzie podnieść pracownikom pensje, ale nie przerzucać tych kosztów na klientów w postaci podniesienia cen za produkty. Po prostu powinni zmniejszyć swe zyski, bo przecież i tak rozbijają się merolami po knajpach. Tylko dziadowski biznesmen w dziurawych trampkach i z dziurawymi zębami może być zaakceptowany przez socjalistyczne społeczeństwo.

    No to lepiej jedźcie do Anglii zmywać kufle. Tam możecie pouczać angielskich biznesmenów o wyższości socjalizmu nad kapitalizmem. Jeśli ktoś was będzie chciał słuchać.

    • 0 0

  • Kasia,

    jest O.K.
    Tylko na marginesie .
    Jezeli to Tata placi " dziesiatki tysiecy zlotych " ( a w moim rozumieniu to przynajmniej suma ok .10.000 ) , to ja chce byc pilotem smiglowca sanitarnego w Polsce.
    Przy 3,5% skladce , musi on rocznie zarabiac lekko ponad 280 0000 PLN.

    • 0 0

  • Marek,

    Ależ właśnie chodzi o to żeby tych składek do jednego worka nie wrzucać tylko dać wybór, niech sobie te składki pozostaną albo będą podwyższone ale ja chcę mieć wybór czy wpłacę je do takiej kasy w której nie umieją gospodarować pieniędzmi czy do takiej w której każdy grosz jest skrupulatnie rozważany przed wydaniem. Kasy które są źle zarządzane same splajtują bo stracą wpłacających. A państwo jak do którejś kasy wpłaci z budżetu na obsługę bezrobotnych to też będzie patrzeć na ręce czy pieniądze zapewniają wykupiony pakiet usług leczniczych a nie są dawane kolesiom pod stołem - na finansowanie klinik piękności obsługujących w ramach NFZ likwidację zmarszczek kochanek ministrów.

    • 0 0

  • Ciekaweee....

    a gdyby tak policzyć, jak się ma kwota 3,5% PKB do kwoty ściąganej na ubezp. zdrowotne? Przecież PKB to kasa z bardzo różnych źródeł, nie tylko składek ubezpieczeniowych.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane