- 1 Będzie 500+ dla małżeństw ze stażem? (430 opinii)
- 2 Wznowili drogi remont po pół roku przerwy (52 opinie)
- 3 Tak wybuchł pożar w Nowym Porcie (259 opinii)
- 4 "Bilet miejski" bez zniżek dla seniorów (164 opinie)
- 5 Karne kupony za niewłaściwe parkowanie (102 opinie)
- 6 Piłeś? Nie włamuj się do auta (56 opinii)
Wojna na Ukrainie to także wojna PR-owa
8 marca 2023 (artykuł sprzed 1 roku)
Najnowszy artykuł na ten temat
Czy powinniśmy odesłać "naszych" Ukraińców?
Wojna na Ukrainie to nie tylko starcie militarne. To także pokaz jak PR i media społecznościowe mogą wpłynąć na jej odbiór. Doskonały przykład to powyższy film, który w tym tygodniu niespodziewanie "wypłynął" do mediów. Wielu nabrało się na to, że to kolejna transza pomocy dla ukraińskiej armii.
Sprzęt wojskowy? Zapraszamy, filmujcie, róbcie zdjęcia!
Bardzo szybko się to jednak zmieniło. Już wiele miesięcy temu redakcje były informowane o kolejnych dostawch broni. Wszystkim nagle zaczęło zależeć, żeby pokazać co przypłynęło, przyjechało oraz przyleciało i niebawem będzie wzmacniało ukraińską armię.
Rzecznicy dzwonili do dziennikarzy i na niełatwo dostępne zazwyczaj nabrzeża zapraszali z kamerami i aparatami.
Nietrudno się domyślić, że przekaz był prosty: "zobacz, Władimirze Władymirowiczu, cały świat finansuje obronę Ukrainy!"
Drony niszczą kolumny, partyzanci helikoptery
Ku pokrzepieniu serc prezentowano też sukcesy dronów Bayraktar, które - gdyby wierzyć nagraniom z internetu - seryjnie niszczyły rosyjskie kolumny wojsk, czołgi, działa, koszary i magazyny. Oglądaliśmy je nawet wtedy, gdy wszystkie drony na wyposażeniu ukraińskiego wojska już dawno były zestrzelone.
I każdy był z wczoraj, najnowszy i świeży...
Podobnie było z niszczeniem helikopterów, które trafiane były w locie ręcznymi wyrzutniami.
Takich filmów też było całkiem sporo i dopiero później niektórzy eksperci zaczęli nieśmiało wspominać, że potrzeba do tego kompilacji niezwykłych umiejętności oraz szczęścia. I że takie sytuacje nierzadko kończą się śmiercią, ale strzelającego, który nie trafia, ale zdradza swoją pozycję i jest skazany na ogień odwetowy ze strony przeciwnika.
Wojna także na PR w mediach: 8,4 mln publikacji, 54 mln postów
Większość filmów i wpisów pojawia się najpierw w mediach społecznościowych. Tam najszybciej można bowiem dotrzeć do większego grona bez "zbędnej" analizy. Mało kto będzie dopytywał, sprawdzał czy poddawał w wątpliwość. Zresztą i tu też zaczęli Rosjanie. To oni rozpoczęli wojnę hybrydową jeszcze przed wojskowym atakiem na Ukrainę. Stąd przecież przekonanie, nie tylko w Rosji, że może ci Ukraińcy wcale nie tacy niewinni...
PSMM Monitoring & More przeanalizował ostatni rok w polskich mediach. W czasie wojny Rosji z Ukrainą mediach tradycyjnych pojawiło się ponad 8,4 mln publikacji. Z kolei w mediach społecznościowych było 54 mln postów i komentarzy.
Zainteresowanie maleje, pieniądze się kończą
Z miesiąca na miesiąc gasło jednak zainteresowanie wojną. Powoli oswoiliśmy się z bestialskimi zdjęciami zamordowanych, przestaliśmy też się bać, że Rosja będzie chciała zaatakować również Polskę. Zwłaszcza, że nie bardzo wychodzi im w biedniejszej Ukrainie, która nie jest w NATO. Zajęliśmy się więc swoimi sprawami: cenami prądu, paliwa, codziennością - zapominając, że jest ona jednak zdominowana tym, co dzieje się za wschodnią granicą.
- Ponowny delikatny wzrost zainteresowania odnotowano we wrześniu 2022 roku, kiedy miały miejsce przełomowe zwycięstwa Ukraińców. Przynosząca zdumiewające sukcesy kontrofensywa wpłynęła na zmianę układu sił w tej wojnie: rosyjska armia została zepchnięta do defensywy, a ukraińska wyzwoliła znaczący obszar okupowanych dotąd terenów, odbijając tym samym dziesiątki miejscowości, w tym kilka znaczących miast - tłumaczy Tomasz Lubieniecki, kierownik działu raportów medialnych PSMM Monitoring & More.
Wolna Ukraina? Smutne, ale prawdziwe: to zależy od pieniędzy
Ale teraz Ukraina nie jest już zawsze najważniejszym tematem rozmów, więc zainteresowanie trzeba podsycić. Bo współczesny świat jest prosty: jak skończy się zainteresowanie, to skończą się pieniądze. A jak skończą się pieniądze, to będzie można na długie lata zapomnieć o Ukrainie.
Trudno w to uwierzyć? Nic prostszego. Wystarczy przypomnieć sobie program lotów kosmicznych Apollo i wielki przełom, a także sukces nauki: lądowanie człowieka na Księżycu. Tylko pierwsze było ogromnym wydarzeniem, ale potem zaczęło to ludzi nudzić. Program Apollo pochłonął 26 mld USD, co odpowiada 216 mld USD dziś. Nic dziwnego, że Amerykanie w końcu powiedzieli "Stop!", bo społeczeństwo uważało, że - poza prestiżowym zwycięstwem ze Związkiem Radziecki - niewiele z tego dla ludzi wynika. A zmagające się wtedy z ekonomicznymi problemami USA miało na co wydawać pieniądze.
I Kongres zdecydował o zakończeniu programu, obcinając budżet NASA. Efekt? Nie brakuje dziś osób, które twierdzą, że na Księżycu nigdy żaden człowiek nie wylądował, a wszystko jest mistyfikacją nagraną w studiach Holywood...
Sprzętu nadal dużo. Tylko, że transporty idą w różne strony
Dlatego z jednej strony może martwić, że nagle pokazywane jest mnóstwo amerykańskiej broni i czołgów w kontekście wojny z Ukrainą, które nie dość, że były w Trójmieście w poprzednim miesiącu, to jeszcze czekały na przerzut do USA po odbyciu dziewięciomiesięcznej służby w operacji Atlantic Resolve w m.in. z Rumunii i krajach bałtyckich.
To oczywista manipulacja, ale otwarte pozostaje pytanie czy warto na nią przymknąć oko, by za kilka miesięcy lub lat - po obcięciu funduszy pomocowych ze względu na małe zainteresowanie - nie pojawiły się teorie, że z Ukrainą było, jak z Księżycem: nikogo tam nie było, nic się nie działo, a w ogóle to co robimy wieczorem, grają coś w kinie?