• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wolontariusze mimo woli

Michał Stąporek
9 sierpnia 2006 (artykuł sprzed 18 lat) 
Choć w Trójmieście o pracę coraz łatwiej, niektórzy pracodawcy - zwłaszcza ci sezonowi - wciąż postępują nie fair ze swoimi pracownikami. Do naszej redakcji zgłosiły się dwie młode osoby, które chcąc przestrzec innych, opowiedziały nam swoje niefortunne doświadczenia związane z szukaniem pracy na lato.

Pani Anna odpowiedziała na ofertę pracy w jednym z gdyńskich barów. Została zaproszona na rozmowę, po której zaproponowano jej dzień próbny. - Przez osiem godzin pracowałam jako kelnerka. Po całym dniu podziękowano mi, a rozmowę zakończono klasyczną formułką: zadzwonimy do pani - opowiada pani Anna. Nikt do niej nie oddzwonił, ale dla młodej kobiety nie to jest najgorsze. - Bar, w którym pracowałam to interes rodzinny, nie ma w ogóle pracowników z zewnątrz. Jednak przez całe lato, gdy ruch jest większy niż zwykle, pod pretekstem dni próbnych pracują tam młodzi ludzie. Oczywiście każdego dnia kto inny.

Czy praktyka dni próbnych, bez wypłaty żadnego wynagrodzenia dla testowanego pracownika jest zgodna z prawem? Ciężko stwierdzić, a w Państwowej Inspekcji Pracy otrzymaliśmy niejednoznaczną odpowiedź. Zdaniem Jolanty Zedlewskiej z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Gdańsku osoba przyjmująca do pracy ma prawo sprawdzić predyspozycje do zawodu. Co ciekawe, prawo nie określa jak długo takie sprawdzanie może trwać.
- Co może wchodzić w zakres takie sprawdzania w przypadku pracy kelnerki? - pytamy.
- Poruszanie się miedzy stolikami, rozmowa z klientami.
- A czym to różni się od zwykłej pracy?
- Zwykłej pracy wykonywać nie wolno - zarzeka się pracownica OIP, choć nie jest w stanie opisać różnic pomiędzy jednym, a drugim.

Z kolei pani Beata znalazła pracę w "firmie wielobranżowej" z Wrzeszcza. Na rozmowie kwalifikacyjnej, po której zaproponowano jej pracę, powiedziano jej, że przez wakacje będzie prowadzić stoisko z kosmetykami. Kramik miał być czynny prze pięć dni w tygodniu, a pensja w wysokości ok. 1000 zł nie budziła podejrzeń jako zbyt wygórowana. - Gdy pierwszego dnia stawiłam się w firmie powiedziano mi, że stoisko dla mnie jest jeszcze nie gotowe i w związku z tym dzień próbny spędzę gdzie indziej - relacjonuje pani Beata.

Problem w tym, że młodej kobiety nie zawieziono na inne stoisko lecz do centrum handlowego Osowa, gdzie miała... sprzedawać karty rabatowe do kliniki dentystycznej kupującym i pracownikom sklepów w galerii handlowej. - Byłam zła, ponieważ w czasie rozmowy kilkakrotnie się pytałam, czy oferowana praca to na pewno nie jest sprzedaż obnośna, popularnie nazywana akwizycją. Urocze panie zapewniały mnie, że to zupełnie co innego - denerwuje się pani Beata.

Prowadzenie firmy ze sprzedażą obnośną jest oczywiście całkowicie legalne, ale niedoszły pracodawca pani Beaty nie dopełnił kilku podstawowych obowiązków, m.in. nie określił miejsca, ani rodzaju wykonywanej przez nią pracy.

Imiona obu kobiet zostały zmienione.

Opinie (82) 3 zablokowane

  • Ujawniajmy towarzysze!!

    Jasne, ujawnijmy tych krwiopijców, brzuchatych kapitalistów, wykorzystujących klasę robotniczą...

    Ja też mam firmę, nie bar co prawda, ale zawsze daję nowym ludziom kilka dni. I okazuje się, że w ciągu tych kilku dni próby popełniają takie błędy i umiejętności deklarowane w CV są tak różne od rzeczywistości, że często rezygnuję z nich i się rozstajemy. Mowy wtedy nie ma o pieniądzach!!

    Wielokrotnie jestem w rozmaitych barach i jakość obsługi jest skandaliczna. naburmuszone, wolne i nieuprzejme kwoki w wieku 18-25 lat, traktujące klienta jak osobistego wroga.

    Precz z prawami pracowniczymi! Jeżeli nie będziemy się litować nad wszystkimi w pracy, to jakość produktów i usług będzie wysoka, a gdy będziemy ze zrozumieniem podchodzić do każdego pracownika w czasie pracy to będzie ogólny syf i tandeta jak w komunie.

    • 0 0

  • Locoski

    Mnie też uprzedził.. a chciałem być pierwszy! :D

    A co do ustawy "o ochronie", to to co się wyrabia w Polsce to jakaś paranoja. Zresztą już sama treść wspomnianej ustawy rodzi podejrzenie, że była ona napisana pod dyktando przestępców.
    Nie rozumiem tego, że - abstrahując od tematu oszukanych dziewczyn z artykułu - ilustrując artykuł o złapaniu bandyty, zakrywa mu się starannie oblicze, prezentując w całej okazałości twarze policjantów. Jakoś w innych krajach robią odwrotnie, ciekawe dlaczego?

    • 0 0

  • Bywalec masz rację

    gdyby ujawniono to ludzie szerokim łukiem by omijali takiego oszusta.

    • 0 0

  • DAreck

    Takich oszukanych jest cała masa ludzi i to nie tylko w sposób przedstawiony przez red. Stęporka (który to faktycznie poszedł na łatwiznę jak to to ktoś sensownie napisał). Często niedoszły pracownik nawet nie wie jak jego szef wygląda, tak zwane bufory szefostwa w postaci różnych kierowników, liderów itp. działaja w Trójmieście a prawdziwi krwiopijcy siedzą sobie w Poznaniach, Wrocławiach itd.
    Kiedyś na swojej drodze życiowej spotkałem fajną babkę zatrudnioną jako przedstawiciel handlowy na teren Europy środkowej i wschodniej. Na tym stanowisku dziewczyna przemierzała wsponiany teren (a w zasadzie 3Miasto) z torbą na plecach oferując jakieś cuda. Pomysłowość naszych "pracodawców" nie zna granic. No ale liczy się też wizerunek firmy i anonimowość szefostwa.

    • 0 0

  • Osskaa

    Za przeproszeniem - bzdury pleciesz. Skoro zabierasz komuś czas, to nawet jak okazuje się kompletną ofermą, to wypada mu jednak zapłacić. No chyba że uprzedzasz go lojalnie przed rozpoczęciem pracy, że jak sobie nie da rady, to nici z kasy. Tego wymaga elementarna uczciwość wobec potencjalnego pracownika..

    • 0 0

  • osskaa

    Człowieku nie irytuj się chciałoby się powiedzieć. Czytaj ze zrozumieniem. My o słupie a ty o ........ (pracodawcach?)

    • 0 0

  • ciekawe, czy ktoś w ogóle kupuje

    sprzedawane przez akwizytorów na ulicy perfumy, czy pasty do zębów. ?? Mój znajomy zadzwonił w poszukianiu pracy na numer tel. podany ogłoszeniu, miała być praca magazynie. OK. Lepsze to niż nic. Pojechał pierszego dnia. JUż lekkie zdziwienie wzbudził nim fakt, że trzeba było przyjść garniturze. (do magazynu) Jakiś dwóch oszołomów zaprowadziło go do kolekji i wywiozło do Gdyni Głównej. Marek już przypuszczał, że to lipa, ale z ciekawości pojechał. W Gdyni dostał do ręki perfumy i miała zaczepiać przechodzących, śpieszących się do pracy ludzi... Kiedy wybuchnął śmiechem, oszołomy - babka i nawiedzony facet - zaczęli przekonywać, że nie szanuje pracy, że traci życiową szansę. Co za bzdura!!!! Odwrócił się na pięcie i poszedł zwiedzić Błyskawicę. :)

    • 0 0

  • pierwsza praca

    Szukając pracy parę razy trafiłem przypadkiem na firmy, które co innego pisały w ogłoszeniu, a co innego okazywało się na rozmowie, albo po niej. Często kazano wypełniać mi różne formularze przed rozmową. Po doświadczeniu z jedną firmą zawyczaj na tym przerywałem rozmowę, podejrzewając nieuczciwość. Człowiek się uczy na błądach. W owej firmie wypełniłem zawiły formularz z danymi osobowymi itp. miało to być stanowisko w biurze. Po rozmowie skierowano mnie do pierwszego zajęcia "próbnego". Pod firmą czekał mój "pierwszy szef" - pani z torbą wypełnioną kolorowymi skarpetkami. Dziękuję, dowidzenia pani. Ach te szalone lata dziewięćdziesiąte. W XXI wieku świat miał stać się lepszy, ale się okazało, że komputery są nieodporne na jakieś robaki i nic z tego nie wyszło - jakby powiedział Forest G :)

    • 0 0

  • Ossaka

    wiesz , jak czytam co napisałes to normalnie przypominasz mi takiego prywaciarza w najgorszym wydaniu nieszanującego pracownika.. Cos w stylu Ja to szef a ty to tylko tu sprzatasz a ja Ci robie łaskę bo płacę.
    Nawet jednego dnia bym nie przepracowała u kogos takiego(heheh na szczęscie nie muszę). Powiem Ci inaczej, bycie miłym szefem jest fajne, zrozumienie drugiego człowieka nie kosztuje tak wiele a szacunek i kultura to chyba cos co jest Ci obce.
    Na koniec napisze Ci ,że mój mąz zatrudnia ok 200 osoób i nigdy nie słyszałam ,że podnosi na kogos glos, że wyrzuca po kilku dniach.itp. A jesli ktoś pracuje nawet 8 godzin tak jak dziewczyny , o których mowa w artykule, to taki prywaciarz zafajdany powinien zapłacić bo ktos mu poswięcił swój czas. I jeszcze jedna kwestia, jesli ktos prowadzi firme budowlną to z pewnością bedzie inaczej rozmawiał z pracownikami niż facet który zatrudnia ludzi np. w Kancelarii Adwokackiej . Bycie szefem to także bycie człowiekiem a nie bydlęciem, dlatego mamy w Polsce takich wielkich szefów a najgorsi są tacy co sa " najemnymi " dyrektorami, pracuje w jakiejś firmie a ludzi gnębi i zachowuje sie tak jakby był conajmniej jej włascicielem. Tacy wyznaja zasadę"trzeymac za morde po wojskowemu", tylko jak taki idiota straci prace i furkę słuzbowa mu odbiorą to staje sie żałosnym frustratem.

    • 0 0

  • BEZKARNOSC

    to przestepsteooooooooooooo. tacy sa polscy biznesmeniiii. okradaja nie tylko klientow ale tez swoich pracownikow. PODAC NAZWISKA TYCH SKUUUUUUUBANCOW NIECHH MIASTO WIE CO TO ZA BIZNESMENI. POLICJA POWINNA SPRWDZIC WIARYGODNOSC TEJ SYTUACJI.OD TEGO JEST POLICJA ZEBY POMAGAC I ZLAPAC ZLODZIEI.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane