• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wolv nie przyznaje się do winy

Piotr Weltrowski, Rafał Borowski
16 lutego 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
Wolv twierdzi, że po wypadku przeżył załamanie nerwowe. Wolv twierdzi, że po wypadku przeżył załamanie nerwowe.

Przed gdańskim sądem rozpoczął się proces Artura W. ps. "Wolv", który pod koniec kwietnia ub. r., podczas przerwy w odbywaniu kary, spowodował pod wpływem narkotyków wypadek, w którym zginęła kobieta, a dwie inne osoby zostały ranne. Oskarżony nie przyznaje się do żadnego z zarzuconych mu czynów. Zaprzecza, że kiedykolwiek świadomie zażywał narkotyki, a całe zdarzenie przedstawia wyłącznie jako nieszczęśliwy wypadek.



Nigdy nie brałem narkotyków. Często wychodziłem potańczyć na parkiet i wtedy na stole zostawały drinki, które popijałem. Prawdopodobnie wtedy ktoś musiał mi dosypać do nich tę kokainę - powiedział "Wolv".
Przypomnijmy, do zdarzenia, za które odpowiada "Wolv", doszło 25 kwietnia ub. r. na al. Grunwaldzkiej zobacz na mapie Gdańska. Artur W. jechał lewym pasem w kierunku Sopotu. Jak ustalili biegli, poruszał się z nadmierną prędkością, nie mniejszą niż 80 km/h. W pewnym momencie stracił panowanie nad samochodem.

Przejechał gwałtownie z lewego pasa przez pas środkowy, a następnie uderzył prawym bokiem w jadący w sposób prawidłowy prawym pasem samochód marki citroen. W wyniku uderzenia citroen został zepchnięty z jezdni w prawo. Siła uderzenia był tak duża, że przełamując słupki odgradzające ulicę od drogi rowerowej, samochód ten wjechał na nią, potrącając poruszających się nią rowerzystów. W wyniku odniesionych obrażeń jedna z rowerzystek zmarła, druga zaś została ciężko ranna - jej stan przez pewien czas realnie zagrażał jej życiu.

Jak się okazało, "Wolv" spowodował wypadek w trakcie przerwy w aresztowaniu, spowodowanej rzekomo złym stanem jego zdrowia. "Wątłe zdrowie" nie przeszkadzało mu jednak w zażywaniu narkotyków - biegli stwierdzili, że prowadził pod wpływem kokainy.

Bogata kartoteka "Wolva"

Wpadłem w poślizg, poczułem, że auto zupełnie straciło przyczepność. Po chwili poczułem uderzenie na wysokości przedniego koła. Moje auto okręciło się i po chwili znalazłem się na pasie zieleni. Tam doznałem utraty świadomości - zarzeka się podejrzany.
Artur W. to postać doskonale znana przedstawicielom policji, prokuratury i sądu. Pierwszy raz trafił do więzienia w 1995 roku. Po ponad roku wyszedł na wolność, tylko po to jednak, aby w 1999 roku znów zostać prawomocnie skazanym, tym razem na osiem lat. Odsiadkę skończył w 2007 roku. Bardzo szybko wrócił do dawnych przyzwyczajeń i rok po wyjściu z więzienia został złapany na popełnieniu kolejnego poważnego przestępstwa: wymuszenia rozbójniczego.

Według Prokuratury Apelacyjnej z Gdańska, a później także według sądu pierwszej i drugiej instancji, Artur W. popełnić miał je ze swoim znajomym - Krzysztofem P. Obaj działali niczym przestępcy z filmu "Dług" - wpędzili swoją ofiarę w spiralę wyimaginowanych długów, zastraszali ją i wymuszali od niej kolejne pieniądze i przedmioty. W lipcu zeszłego roku sąd prawomocnie skazał go za to przestępstwo na 10 lat więzienia.

Obrońca złożył wniosek o rozprawę za zamkniętymi drzwiami

Na rozprawie pojawiły się obie strony postępowania. Tuż przed jej rozpoczęciem, obrońca "Wolva" złożył wniosek na piśmie o wyłączenie jawności rozprawy. Sędzia Sądu Rejonowego Beata Majkowska przychyliła się do wniosku częściowo, tj. jedynie w zakresie odebrania danych osobowych dotyczących stanu zdrowia oskarżonego. Sędzia stwierdziła w uzasadnieniu, że "opinia publiczna nie musi być tak głęboko informowana, co dolega oskarżonemu".

"Wolv" nie przyznał się do żadnego z zarzucanych mu przez prokuraturę czynów. Z jednym wyjątkiem, podtrzymał swoje wcześniejsze wyjaśnienia.

- Nie przyznaję się do żadnego z zarzucanych mi czynów. Będę odpowiadał wyłącznie na pytania mojego obrońcy. Podtrzymuję wyjaśnienia, które złożyłem w prokuraturze i w sądzie na posiedzeniu aresztowym. Chcę jedynie sprostować dzień, w którym przebywałem w pubie. Ponadto, chcę skorzystać z przysługującego mi prawa udzielania odpowiedzi wyłącznie na pytania mojego obrońcy - powiedział przed sądem Artur W.
"Wolv" zaprzecza, że kiedykolwiek zażywał narkotyki

Oskarżony złożył przed sądem obszerne wyjaśnienia. Stwierdził w nich, że dzień przed wypadkiem bawił się ze znajomymi w jednej z dyskotek na terenie Gdańska. Nie był jednak w stanie podać żadnego nazwiska. Jego zdaniem, to właśnie wtedy dosypano mu kokainę, pod wpływem której znajdował się w chwili wypadku.

- Nigdy nie brałem narkotyków. Często wychodziłem potańczyć na parkiet i wtedy na stole zostawały drinki, które popijałem. Prawdopodobnie wtedy ktoś musiał mi dosypać do nich tę kokainę - powiedział "Wolv".
Artur W. wyjaśnił, że tragedia na wysokości Wysepki we Wrzeszczu była wyłącznie nieszczęśliwym wypadkiem. Jego zdaniem, kierowany przez niego samochód wpadł w poślizg w wyniku najechania na koleinę lub studzienkę kanalizacyjną. Zaprzeczył, że jechał z niedozwoloną prędkością. Zaznaczył również, że po wypadku przeszedł załamanie psychiczne i do teraz regularnie korzysta z wizyt u psychologów.

Wolv twierdzi, że po wypadku wpadł w depresję

- Jechałem równomiernie z innymi samochodami. Myślę, że jechałem z prędkością 65-70 km/h. Na wysokości Wysepki wjechałem w zakręt i wtedy straciłem panowanie nad moim nissanem. Wpadłem w poślizg, poczułem, że auto zupełnie straciło przyczepność. Po chwili poczułem uderzenie na wysokości przedniego koła. Moje auto okręciło się i po chwili znalazłem się na pasie zieleni. Tam doznałem utraty świadomości. Miałem zawroty głowy, chciało mi się wymiotować, nie mogłem się poruszać. Czekałem na pomoc. Kiedy przyszedł do mnie strażak, wciąż dopytywałem o stan kobiet, które zostały potrącone. Na początku nie zdawałem sobie sprawy, że w wyniku wypadku ktoś ucierpiał - kontynuował Artur W.
Wyraźnie zaznaczył, że po wypadku stracił świadomość, a potem przez wiele dni był na silnych lekach przeciwbólowych. Właśnie w ten sposób tłumaczył swoją niepamięć podczas pierwszych rozmów z prokuratorem.

- Byłem osowiały i przerażony. Dopiero z pomocą psychologów zrekonstruowałem cały przebieg zdarzenia - zakończył.

Opinie (398) 9 zablokowanych

  • Każdy kto wsiada za kierownicą pod wpływem narkotyków czy alkoholu powinien w razie wypadku być sądzony jak morderca. Prosta sprawa - nie potrafisz przewidzieć swojego zachowania po zażyciu - nie zaczynaj.

    • 12 0

  • takiego kurdupla to chłopaki pod celą będą stawiać sobie na taborecie ! (1)

    a on co poniektórych będzie obsługiwał na stojąco !...

    • 12 1

    • wypierdek mamuta!

      • 4 0

  • no to teraz Ziobro mu się do pupy dobierze

    i zrobi jesień średniowiecza

    • 11 0

  • żenada

    ten koleś dożywotnio powinien czyścić kible w więzieniu bo i tak jadłby przez słomkę

    • 11 0

  • Kłamie (2)

    Ta gnida klamie. Bylem na miejscu i tak bardzo on byl pozbawiony swiadomosci ze caly czas rozmawial przez telefon siedzac w samochodzie jak inni reanimowali ofiary. Jego cynizm swiadczy tylko o tym ze w ogole nie interesuje go ze zginela mloda kobieta a male dziecko stracilo matke.

    • 25 0

    • (1)

      Dzwonil po kumpli zeby przyjechali psiarzy przekupili i prochy zabrali

      • 12 0

      • no i kumple przyjechali, zrobili porządek w aucie a policjanci nic nie widzieli, nic nie

        słyszeli. Dobrze, że sk***iela w ogóle zatrzymali!

        • 11 0

  • Posadzić łacha za morderstwo i tyle. Nie wiem po co go w ogóle sąd słucha. W worek kurdupla i do Wisły.

    • 17 0

  • DOZYWOCIE (2)

    Stary diler i narkoman Wali wszystko i wszędzie..znam zdzire z czasów KAZAMATOW ziomek od tygrysow i z tamtych stron. Bral serydy i cpal caly ten szajs miał dziewczyne wyzsza od siebie chyba o metr. Kurdupel z metra cięty. Teraz to pewnie dziadek wisac po ubiorze i naprawdę chory. Ciech cos nasz wymiar sprawiedliwości naprawdę zrobi z tym smieciem. Bil wszystkich młodszych od siebie poproetu za nic. A dziewczyny traktowal jak szmaty...

    • 20 0

    • Tylko szmaty się z nim zadawaly

      • 12 0

    • Prawda to.

      Zresztą niestety od wielu lat najwidoczniej niczego się nie nauczył, gdyż jego zachowania dalej daleko odbiegają od normy, oporny z niego uczeń ...

      To też te 10 lat więzienia go pewnie niczego nie nauczą.

      Ciężkie prace winien do końca życia wykonywać, za tych wszystkich pobitych, poniżanych, dyskryminowanych, jak i niestety nawet i zabitych. Nigdy nie pracował (legalnie)? Teraz powinien to odrobić, nie wspominając o szkodach społecznych, które w końcu da się jakoś wycenić.

      A co się stało z tymi jego super przydupasami co mu samochód wyczyścili ?
      Oczywiście zamietli sprawę pod dywan?

      Pewnie leki dla babuni woził tym swoim Nissankiem. Jenyś, jakie to przykre, że z takimi degeneratami nic nie można zrobić.

      Polsko, nie bądź obojętna wobec osób, które psują mienie narodowe, chociażby przez psucie reputacji, na pewno możecie coś z tym zrobić.
      Inni patrzą, i wyciągają wnioski ...

      • 2 0

  • kurk...szon za ryj do wora i do jeziora. k*tas wstretny do drugiego wora lekarza i a do trzeciego sedziego co go wypuscil. współczuje rodzinie zmarlej kobiety. Jak będą go wypuszczać z aresztu to wezmę siekiery i pójdę z rodziną zmarlej odciąć mu leb

    • 11 0

  • CBS (3)

    Stary info CBS..... Po co jego samochod parkowal kolo kwp co jakiś czas a jego wlasciciel wlasnie ten krasnal wchodzil do srodka.... Byłem na dozorze tej instytucji :-) to ja wchdzilem tylko do dyżurki a dalej to tylko domofondkla wtajemniczonych.... A ta menta zawsze wcdzodzila jak do siebie. Jak gostraznik widział to po prostu od razu otwietal mu drzwi jaak do domu. A tak pozatym przesiedziałem trochei tez się nasluchalem o frojdasie. Będzie meczony pod celaja mu to zapewnie. Albo sztywniutko do końca albo zeznania jak baba. Pozdrawiam kolege z cukierkowego auta. ajak by kombi prowadzil...... Nie niemożliwe bo do pedalow by nie siegnal....

    • 19 1

    • Proste (1)

      W KWP nie podpisuje sie dozorów, od tego są komisariaty w miejscu zanieszkania- tam w KWO chodzi się tylko na rozmowy przy kawie, czytaj kapować.

      • 5 0

      • no wlasnie dlatego gnida sama sie obnaza.Dlatego wszystkie lachy kryminalisci owinni cale zycie gnic w wiezieniu

        • 2 0

    • nastepna gnida co wszystko widziala.Sami sie sprzedajecie nawzajem i powinnas glupia mendo razem z tym smieciem znalezc sie tam gdzie wasze miejsce kryminalisci w pudle.

      • 2 2

  • jak dostanie 15 lat na twardo, to zacznie mówić po kilku latach przemyśleń, sam przecież nie będzie siedział.
    Nikt mu wokandy za kasę nie zrobi, sprawa za głośna i w ogóle czasy inne.
    Tak czy owak dobranoc dla niego.

    • 8 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane