Tygodnik Wprost pisze, że założyciel Prokomu Ryszard Krauze był podejrzewany w latach 80. o udział w kradzieżach samochodów w Europie Zachodniej. Takie informacje są zawarte w teczce biznesmena znajdującej się w Instytucie Pamięci Narodowej - napisano w najnowszym wydaniu tygodnika.
Gazeta twierdzi, że w IPN zachowały się akta paszportowe biznesmena. Ma z nich wynikać, że 22 lata temu, czyli w 1986 r.
Ryszard Krauze złożył wniosek o paszport, gdyż chciał jechać w służbową podróż do RFN. Dokumentu jednak nie dostał, bo jak miano napisać w uzasadnieniu "jest podejrzany o współudział w kradzieżach samochodów na szkodę obywateli państw Europy Zachodniej w grupie przestępczej
Nikodema Skotarczaka [Nikosia - przyp. red.]". Odwołanie Krauzego od tej decyzji nic nie dało.
W styczniu 1987 Krauze ponownie wystąpił o wydanie paszportu i tym razem, po interwencji centrali handlu zagranicznego Polservice mógł już wyjechać. Jak twierdzi "Wprost" w aktach IPN nie ma jednak informacji, czy oczyszczono go z zarzutu współpracy z grupą przestępczą "Nikosia".
W teczce nie ma dokumentów stwierdzających formalne postawienie mu zarzutów.
W 1994 roku z akt wyłączono jedną z kart, której nadano klauzulę "tajne". Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego do dziś podtrzymuje tajność tej karty.
Rzecznik prasowy firmy Prokom Investments
Krzysztof Król powiedział tygodnikowi, ze Ryszard Krauze nie miał do czynienia z żadną grupą przestępczą i zarzuty tego typu nigdy nie były mu stawiane. Podkreśla też, że Krauze nie zna powodów dla których nie otrzymał paszportu.