- 1 Poszukiwania 36-latka na Stogach (130 opinii)
- 2 Archeolożka i kelnerka w wojsku WOT (93 opinie)
- 3 Michał Guć odchodzi z Rady Miasta Gdyni (237 opinii)
- 4 Podpalacz i morderca w rękach policji (99 opinii)
- 5 We wtorek spotkanie na szczycie ws. pyłu (142 opinie)
- 6 Wystawa stała w MIIWŚ czeka na zmiany (114 opinii)
Wyjątkowe owoce morza
![](https://s-trojmiasto.pl/zdj/c/n/2/22/300x0/22712__kr.webp)
"Licytacja mienia wydobytego z morza: Sieci stawne, żyłka, sztuk 118, cena 1660 zł. Kotwice, żelazne, sztuk 18, cena 167 zł" - ogłoszenie takiej treści znaleźliśmy na stronie Urzędu Morskiego w Gdyni. Skąd biorą się przedmioty, które zmuszają państwowych urzędników do przeistoczenia się w handlarzy żelastwem i starzyzną?
- Jednym z naszych obowiązków jest pilnowanie, by rybacy nie łowili na zakazanych akwenach i w niektórych okresach. Jeżeli w takich miejscach znajdziemy zostawione sieci, mamy obowiązek je stamtąd zabrać - tłumaczy Edward Jackowski, główny specjalista zespołu ds. zarządzania małymi portami w Urzędzie Morskim w Gdyni. - Dbamy też o czystość torów wodnych i kotwicowisk: jeżeli znajdziemy w nich rzeczy, które mogą zagrozić jednostkom pływającym usuwamy je. A potem licytujemy.
Stąd w ofercie UM prawie 20 kotwic żelaznych. Czy jednak niecałe 200 złotych to nie za mało jak na taką górę żelastwa? - Eee, to nie są takie prawdziwe kotwice, tylko małe kotwiczki służące rybakom do mocowania sieci - wyjaśnia Edward Jackowski. - Taką prawdziwą kotwicę, 2 na 3 metry też mamy, i zapewniam, że zostanie sprzedana znacznie drożej.
Czy gdyński Urząd Morski znajduje także cenniejsze przedmioty niż przerdzewiałe kotwice? Teoretycznie miałby taką szansę.
- Rocznie na całym świecie z pokładów statków zmywanych jest ok. 300 tys. kontenerów z towarem - mówi Łukasz Żakowski, specjalista w LKW Walter, jednej z największych europejskich firm transportowo-logistycznych. - Są miejsca na szlakach żeglugowych, w których pływa po kilkanaście, kilkadziesiąt takich ładunków.
Albo na Bałtyku szlaki handlowe nie są tak zatłoczone, albo też załogi pływające po tym akwenie pracują sumiennie i bardzo dbają o ładunki, w każdym razie na polskich plażach nie znajduje się wartościowych ładunków.
- Znaleźliśmy kiedyś ładunek z torfem, innym razem zmyty z pokładu ładunek drewna. Zostały wycenione i zlicytowane. Ale faktycznie nic wyjątkowo cennego nigdy nie wyłowiliśmy - przyznaje Edward Jackowski.
Opinie (6)
-
2005-10-26 07:29
Ja tez bym sie nie przyznał gdy bym znalazł kontener z radiami lub innym sprzetem. A pozniej w nocy na pasie startowym w Rumii mozna za grosze kupowac sprzęt i to prosto z kontenera
- 0 0
-
2005-10-26 07:52
Burzyk - skąd wiesz ?...
Co tam mają fajnego - powiedz więcej... ;-)
- 0 0
-
2005-10-26 09:18
pewnie
pewnie te kotwiczki kupują ci co je tam zostawili
kupują żeby ponownie sieś zamocować
i biznes się kręci...- 0 0
-
2005-10-26 10:50
się kręci
Rybacy:
kupują kotwiczki,
mocują nimi sieci,
łowią w te sieci coś (prawdopodobnie ryby),
sprzedają ryby,
mają kasę,
mogą kupić kotwiczki.
Kółko się zamyka, ale z czego w tym czasie żyją oni i ich rodziny?- 0 0
-
2005-10-26 11:18
Z ryb żyją
Ryby są droższe od kotwiczek...
- 0 0
-
2005-10-26 11:20
Ahaaaa!!; ^ )
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.