- 1 Rowerzyści: nie dzwońcie na pieszych (265 opinii)
- 2 Były senator PiS trafił do więzienia (328 opinii)
- 3 Dostał 5 mandatów naraz (71 opinii)
- 4 Dworzec PKS w Gdańsku: co dalej? (206 opinii)
- 5 Kontrola CBA w Urzędzie Miasta Gdyni (243 opinie)
- 6 Winda, która wygląda jak kapliczka (51 opinii)
Wypadek kolejowy. Są niewielkie opóźnienia
W czwartek ok. godz. 3.30 na stojący pociąg towarowy najechał inny, składający się z dwóch lokomotyw. Poważnie ranny został maszynista pierwszej z nich. Do końca dnia będą ok. 10-minutowe opóźnienia w kursowaniu pociągów dalekobieżnych.
Aktualizacja godz. 14.30 Wypadek kolejowy na stacji Gdynia - Wzgórze Świętego Maksymiliana spowodował maszynista, który przejechał na czerwonym świetle - wynika ze wstępnych ustaleń komisji PKP i policji. Mężczyzna został ranny w tym wypadku. Jest w szpitalu - podaje Radio Gdańsk.
Nad ranem ok. godz. 3.30 na wysokości stacji Gdynia Wzgórze św. Maksymiliana zderzyły się dwa pociągi. - W stojący przy semaforze pociąg towarowy uderzył, składający się z dwóch lokomotyw. Poważnie ranny został maszynista pierwszej lokomotywy, która uderzyła w skład pociągu towarowego - mówi Leszek Lewiński- Ok.godz. 4 wstrzymany został ruch SKM, jednak wrócił już do normy. Niewielkie, bo maksymalnie 10-minutowe, opóźnienia mogą mieć do końca dnia pociągi dalekobieżne.
Utrudnienia nie powinny być odczuwalne dla pasażerów, gdyż w rozkładzie jazdy uwzględniono blisko tydzień temu opóźnienia. - Tak się akurat złożyło, że remontowany jest jeden z torów. Opóźnienia więc zostały już wpisane w rozkład jazdy - mówi Lewiński.
Dla obu składów sygnalizator świetlny wskazywał "stop". Jak więc doszło do wypadku? - Po przyjeździe prokuratora wykluczyliśmy przyczynę techniczną - hamulce podobnie jak sygnalizacja świetlna działają. Na pewno przesłuchany zostanie maszynista. Sprawa jest w trakcie wyjaśniania -dodaje.
Z doświadczenia wiem, że akurat w tym przypadku, lokomotywy elektrycznej (pomarańczowej) podczas podsyłu luzem bez obsady na tym typie elektrowozu, odcina się hamulec zespolony. Prawdopodobnie był tak i w tym przypadku - na elektrowozie nikogo nie było, i nie miał kto kasować urządzeń ABP (Automatyki Bezpieczeństwa Pociągu - "czuwak" [system automatycznego hamowania - przyp red.] i SHP [Samoczynne Hamowanie Pociągu - przyp. red]). Na tego typu lokomotywach (tylko na tych czeskich) są problemy z odcięciem "czuwaka" i SHP. By wyeliminować ten problem, odcina się hamulec zespolony. Odcina się go ponieważ na tego typu lokomotywach są problemy z wyluzowaniem lokomotywy.
Odcięcie takie jest dopuszczalne. Przy takim odcięciu hamulca "drugiej" lokomotywy, zmienia się tzw. masa hamująca. W tym przypadku lokomotywa spalinowa z czynnym hamulcem jest lżejsza, od elektrowozu. Maszynista za bardzo rozpędził się i my w żargonie mówimy o tym, że zabrakło hamowania. Czeski cięższy elektrowóz pchał mimo hamowania lżejszą lokomotywę spalinową.
Leszek Ochmański
Opinie (142) ponad 10 zablokowanych
-
2011-04-01 08:57
maszynista
zgadzam sie z opinia ze dojazd taksówka 5-6 h i objecie sluzby to absurd bo jak mozna miec stan umozliwiajacy bezpieczne prowadzenie pociagu.w lokomotywie nie ma łozka jak w ciezarówce i nie ma mozliwosci uciac sobie drzemke tym bardziej ze jest cos takiego jak rozkład w którym nie ma cos takiego jak pauza na odpoczynek, a jak wiadomo krytyczne godziny są miedzy 3 a 5 rano .
- 4 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.