- 1 Zamkną przystanek SKM na pół roku (68 opinii)
- 2 Nawałnica wycięła spory kawałek lasu (159 opinii)
- 3 Ruszył rozruch spalarni na Szadółkach (96 opinii)
- 4 Gwałtowna ulewa nad Trójmiastem (326 opinii)
- 5 Nowe życie dawnej szkoły w Brzeźnie (71 opinii)
- 6 Po pożarze hali. Zakaz kąpieli do piątku (165 opinii)
"Rękopis Alfonsa van Worden" poznańskiego teatru Biuro podróży, choć jest sztuką spokojną wywołał wiele emocji wśród gdańskiej publiczności. Przyczyną zamieszania było zasłabnięcie jednego z widzów spektaklu. Problem powstał w momencie, kiedy okazało się, że karetka pogotowia Falck ma trudności z przebiciem się przez tłum widzów i dotarciem pod scenę ustawioną na Targu Węglowym. "Gazeta Trójmiasto" napisała, że z pomocą karetce zmierzającej do poszkodowanego nie przyszła ani Straż Miejska, ani policja, przez co cała akcja trwała 15 minut.
- Pogotowie pojawiło się natychmiast i istotnie musiało przedrzeć się przez tłum, ale nie trwało to tak długo - mówi E. Twardowska. - Poza tym placu pilnowała Straż Miejska i policja.
Incydent wydarzył się o godzinie 22.30. O tej porze strażników nie było już na Targu Węglowym.
- W sobotę zakończyliśmy pracę o godzinie 22 - informuje Mariusz Kowalik, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Gdańsku. - Organizator, w którego gestii leży zabezpieczenie masowej imprezy nie zgłosił zapotrzebowania na przedłużenie naszej służby. My natomiast nie przedłużamy pracy z własnej woli, bo wiąże się to z kosztami. W momencie kiedy doszło do wypadku byliśmy więc "po godzinach".
Zdaniem M. Kowalika z wcześniejszych ustaleń z Młodzieżowym Klubem Twórczym "Plama", który organizował Fetę wynikało, że klub ma prywatną firmę ochroniarską, a SM wspomaga imprezę w określonych godzinach. Według rzecznika SM współpraca z organizatorem od początku nie przebiegała wzorowo, były bowiem trudności w skontaktowaniu się. Z taką wersją nie zgadza się natomiast E. Twardowska, która twierdzi, że "dzwonili do siebie na okrągło".
- To niemożliwe, żeby nie było zabezpieczenia. Aby zrobić imprezę muszę mieć wszelkie pozwolenia. A skoro gazeta podała, że spektakl oglądało 200 osób, to nie jest to impreza masowa. Poza tym miałam do dyspozycji własne firmy porządkowe. Zainteresowałam się też losem poszkodowanego widza - podkreśla. - Od pogotowia usłyszałam, że był trzeźwy i najzwyczajniej poczuł się słabo.
Według policji za przejezdność dróg odpowiada organizator. Gabriela Sikora, rzecznik Wojewódzkiej Komendy Policji podkreśla, że nie doszło do zdarzenia o charakterze kryminalnym, a policja podczas imprezy była obecna w pobliżu.
- Co to za zarzuty, że nie było policji? A co, spała? A jeśli dziennikarz napisał, że nie było jej na miejscu, to po to, żeby przyciągnąć uwagę czytelnika.
Opinie (12)
-
2003-08-19 23:02
ochrona??
Policja i straz nie maja w wypadku imprezy masowej ochranianej przez firme ochrony (w tym wypadku gryf) za duzo do powiedzenia. W gestii organizatora i szefa ochrony jest wpisanie na plan imprezy drogi ewakuacyjnej po ktorej moze poruszac sie karetka i straz, dziwie sie ze niedopilnowano tak istotnego szczegolu, to zwykla niekompetencja ochrony i niewiedza, amatorstwo Plamy z pania twardowska na czele
- 0 0
-
2003-08-20 08:10
Robicie z igły widły!!
Byłam dokładnie w tym miejscu gdy to się stało, chłopak po prostu zasłabł i upadł, a pogotowie zjawiło się natychmiast, ponieważ znajdowało się zaraz przy Targu Węglowym, właściwie na miejscu zdarzenia. Nie widzę żadnego problemu, to mogło zdarzyć się w każdej chwili i w każdym miejscu. Feta była naprawdę udana w tym roku!!!
Dobrze, że wróciła na Starówkę.- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.