• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wysiłek droższy niż życie?

Jarek
8 stycznia 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
Osoba w przestrzeni publicznej, która nie reaguje na próby kontaktu, budzi w nas lęk, a nie chęć pomocy. mimo wszystko czasem warto się przemóc. Osoba w przestrzeni publicznej, która nie reaguje na próby kontaktu, budzi w nas lęk, a nie chęć pomocy. mimo wszystko czasem warto się przemóc.

Coraz mniej obchodzi nas los innego człowieka, choć czasem trzeba tak niewiele, by mu pomóc - pisze nasz czytelnik, pan Jarek z Gdańska.



W środku miasta widzisz osobę leżącą na ziemi, z którą nie ma kontaktu. Co robisz?

W piątek wieczorem przechodziłem al. Rzeczpospolitej zobacz na mapie Gdańska, nieopodal centrum handlowego ETC na Zaspie. W pewnym momencie zauważyłem leżącego w śniegu mężczyznę. Na oko miał 35 lat, ubrany był normalnie. Nie ruszał się, więc zatrzymałem się przy nim. Usłyszałem, że chrapie, czyli - uff - oddychał.

Zadzwoniłem na numer 112, dyżurny odebrał szybko, po trzech sygnałach. Opowiedziałem mu sytuację, ale uspokoił mnie, że ma już tę informację i wysłał na miejsce patrol policji. Postanowiłem poczekać na radiowóz, by przekonać się jak szybko przyjedzie. Policjanci dotarli po ośmiu minutach od mojego telefonu, czyli też się spisali. Problem tkwi w czym innym.

W ciągu tych kilku minut obok leżącego w śniegu mężczyzny przeszły cztery osoby. Ja stałem przy ulicy, więc przechodzący mnie nie widzieli. Wśród tych czterech osób byli 18-letni chłopak, osiedlowy "dresik" w podobnym wieku, oraz dwóch chłopaków na oko 20-25 lat, wygladających jak studenci. Młody chłopak, "dresik" i pierwszy student nawet nie zwolnili przy leżącym w śniegi człowieku. Rzucili tylko okiem i szli dalej. Dopiero drugi student, który szedł jako ostatni, zatrzymał się przy leżącym i sprawdził co z nim. Podszedłem do niego i powiedziałem, że policja już powiadomiona, więc poczekaliśmy razem. Policjanci przyjechali i zabrali chłopa.

Przykre jest to, że choć wszyscy mamy telefony komórkowe, tak ciężko jest wybrać numer ratunkowy. Przecież nawet bojąc się o swoje bezpieczeństwo, nie trzeba podchodzić do leżącej na ulicy osoby, która ewidentnie potrzebuje pomocy - choćby z powodu niskiej temperatury. Wystarczy tylko zadzwonić.

Każdemu może się zdarzyć "zaliczyć glebę", dlatego życzę wszystkim, aby zawsze znalazł się ktoś, kto pomoże nam wstać, albo przynajmniej zareaguje tak, aby ktoś przyszedł nam z pomocą.

Numery ratunkowe przecież są darmowe...

Czytaj też: Piętnastolatkowie uratowali na ulicy życie dwóch osób.
Jarek

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (145) 6 zablokowanych

  • niestety prawda z tą obojętnością ludzi

    Jednego dnia się obudziłam, trochę kręciło mi sie w głowie i słabo było, ale pomyślałam, ze to od niewyspania. Ubrałam się więc i wyszłam do pracy. W Tramwaju zrobiło mi się niedobrze, wyskoczyłam na pierwszym przystanku i zaczęłam wymiotować. Kręciło mi się w głowie tak, że nie wiedziałam, gdzie jest ziemia. Słaniałam się, ale nikt nie zapytał co mi jest i czy wezwać pogotowie. Ubrana byłam w miarę elegancko.
    Po kilku minutach poczułam się lepiej, wstałam i poszłam do lekarza. Do dziś nie wiem czym się zatrułam, podejrzewam pizzę zjedzoną poprzedniego dnia.
    Od tamtej pory staram się reagować i zgłaszać zaistniałę sytuacje.

    • 1 1

  • Podzielę się moimi doświadczeniem.

    Pewnego razu szłam przez osiedle na kolejkę, była ok 7wieczorem i przy ścieżce leżał jakiś mężczyzna. Zdala wygladał jak żul, zatrzymałam się i zawołałam go co się z nim dzieje. Pan mi odpowiedział ale nie potrafił wstać. Zadzwoniłam pod 112(bardzo długo czekałam) Później stałam przy nim i czekałam z nim na policję. Dopiero wtedy ludzie zaczeli reagować, pytać się co się stało i oferowac pomoc. W tym czasie podszedł też ktos kto poczekał ze mną na przyjazd policji ( co było bardzo miłe) i powiedział mi ze szedł tą droga jakieś pół godziny wcześniej i tamten pan już wtedy tam leżał.

    • 2 1

  • uzupełnienie (1)

    no i jak tam stałam to okazało się że pan wcale nie był żulem. Wyglądał schludnie, miał zegarek na ręce. Ale nawet jeśli byłby to pijak to i tak jest to ktoś kto potrzebuje pomocy

    • 1 1

    • ten zegarek mnie przekonał że to nie był żul

      • 1 1

  • Jakieś 3 miesiące temu była na zakupach w IKEI. Idąc alejką zauważyłam leżącego na jej środku starszego mężczyznę, który próbowała wstać. Ludzie przechodzili obok niego i nic. Dopiero ja zaoferowałam mu pomoc w podniesieniu się. Z początku grzecznie odmówił ale widziałam, że naprawdę potrzebuje pomocy (chwiał się, miał problem z koordynacją może początki parkinsona). Po wszystkim mi podziękował.

    Sama dwa razy potrzebowałam nie tyle pomocy co życzliwości obcej osoby. Źle się czułam i jadąc w tramwaju poprosiłam o ustąpienie mi miejsca bo czułam, ze zaraz zemdleję. Zarówno za pierwszym jak i drugim razem miejsca mi ustąpiono. Moja koleżana nie miała tyle szczęścia zatruła się i też poprosiła o miejsce ale jej kobieta nie ustąpiła. Na szczęście była z chłopakiem, który pomógł jej stac. ja prosiłam o ustąpienie miejsa osób młodszych nie nastolatków ale tak około 30 lat, koleżanaka spytała osoby około 50.

    Również mojaj mama miała miłe zdarzenie. Jadąc tramwajem już siedząc poprosiła panią siedząca przed nią aby zerkneła czasem co się z nią dzieje bo źle się czuje. Jak mam miała wysiadać tamta Pani nie tylko pomogła jej wysiąść ale najpierw została z mamą na przystanku a potem poszła po mnie abym poszła z nią na przystanek i pomogła mamie dojść do domu.

    Myśle, że obecnie jest więcej osób tzw. znieczulonych na krzywdę innych. Aczkolwiek można jeszcze trafić na tych, którzy potrafią bezinteresownie pomóc. Trzeba tylko mieć nadzieję, że natkniemy się na nich w momencie jak będziem potrzebować pomocy.

    • 5 1

  • Coś jest na rzeczy (4)

    Przypuszczam że ludzie nie reagują widząc leżącego człowieka bo wychodzą z założenia że jest pijany i w większości przypadków mają rację.
    Jakieś 3 razy widząc leżącego człowieka sprawdzałem czy nie potrzebuje pomocy i za każdym razem był to pijak. Myślę że bardzo wiele osób ma podobne doświadczenie.

    " .. Na oko miał 35 lat, ubrany był normalnie. Nie ruszał się, więc zatrzymałem się przy nim. Usłyszałem, że chrapie, czyli - uff - oddychał. .."

    W tym przypadku ludzie słysząc chrapanie mogli nie mieć ochoty ratować kolejnego pijaka. I to może być wytłumaczeniem tej sytuacji.

    Ja jednak miałem inny przypadek. W Gdańsku przy ruchliwej ulicy zapalił się samochód. Z tego powodu zrobił się mały zator ale, ludzi którzy z gaśnicami którzy próbowali mu pomóc można było policzyć na palcach jednej ręki, a przecież każdy musi wozić w samochodzie gaśnicę. W efekcie zanim przyjechała straż samochód już nie nadawał się do naprawy.

    • 2 1

    • sorry moje zycie jest cenniejsze niz czyjes dobra materialne (3)

      ratowanie zycia innych ludzi uwazam za sprawe nadrzedna, narazanie zycia dla czyjegos samochodu juz niezbyt...
      niedalej jak kilka miesiecy temu wybuch oparów benzyny w oplu astra zabil dwie osoby... warto?

      • 1 0

      • (2)

        Nie znam sprawy wybuchu oparów w oplu, ale gasiłem w/w samochód. Paliło się pod maską samochodu, a ponieważ bak samochodu znajduje się z tyłu samochodu więc prawdopodobieństwo wybuchu jest w takim przypadku znikome.
        A może warto się zastanowić co by było gdyby to mój samochód się palił czy oczekiwałbym pomocy od innych ?

        • 0 0

        • gdyby moj samochod sie palil (1)

          czekam na straz pozarna jesli ogarniecie pozaru gasnica byloby niemozliwe, nie jestem idiota aby dla samochodu zycie narazac.

          • 0 0

          • Tak, to już raz pisałeś i z pewnością byś czekał na przyjazd straży spokojnie patrząc jak Twoje pieniądze idą z dymem. No cóż może akurat Ciebie stać.
            Jeśli nie chcesz narażać życia dla samochodu to przede wszystkim nie wsiadaj do żadnego. Statystyki śmierci w kolizji są o wiele większe niż śmierci w wyniku wybuchu.
            Powtórzę jeszcze raz że pożar samochodu o którym pisałem nie zagrażał życiu i ja nie popełniłem żadnego bohaterskiego czynu próbując go ugasić. Pożar był do ugaszenia gdyby więcej osób z gaśnicami wysiadło do pomocy lub gdyby ktoś miał łopatę. Powiem więcej kiedyś już udało mi się ugasić inny również nie mój samochód trawą. Wszystko zależy od pory roku i miejsca zdarzenia oraz myślenia.

            • 0 0

  • ludzie!!!!

    Życie jest tylko jedno-na tym świecie i nie powinno nas obchodzić jak inni z niego korzystają. Gdyby nawet ktoś robił pod siebie, nie mył się miesiącami, pił alkohol- to żyje, bo chce żyć , inaczej by go nie było wśród nas. Więc uszanujmy czyjś sposób na życie. Zajmijmy się własną wrażliwością. Ratuje się każde życie-każde!!!!!

    • 3 1

  • co do pijakow :/

    cukrzycy wpadajacy w spiaczke ketonowa zachowuja sie jak pijani, co lepsze wydzielaja zapach podobny do zapachu alkoholu, dlatego minimum jakie nalezy zrobic to telefon na 112 kiedy widzimy czlowieka spiacego/ nieprzytomnego

    • 3 1

  • Wszystko pieknie ale (2)

    Pan autor stwierdził ze w śniegu śpi człowiek czyli hartuje się lub jest w stanie upojenia alkoholowego. Postanowił mu pomóc więc ruszył do akcji i zadzwonił, a następnie stał i mierzył czas Policji. Policja przyjechała po 8 minutach ale co by było gdyby przyjechała po 30 lub 40. Pan autor mierzyłby czas a pan pijaczek w śniegu coś by sobie odmroził. Zresztą nie wiadomo ile w sumie spędził czasu w tym położeniu i może te 8 minut już było za dużo.
    Telefon nie jest cudem które rozwiązuje wszystkie sprawy najlepiej. Może warto było przed telefonem pod 112 zwerbować jeszcze drugą osobę i po prostu albo zaprowadzić gostka do domu lub jak autor twierdzi skoro wszyscy mają telefony poprosić go żeby wybrał numer do kogoś z rodziny.

    • 1 1

    • Jaaaasne... (1)

      Ciekawe czy Ty byś tak zrobił. Łatwo oceniać czyjeś zachowanie siedząc przed monitorem komputera...

      • 0 0

      • Łatwo się ocenia pisząc w sieci ale Ty ASIE zrobiłeś to samo.

        Widząc człowieka w śniegu nie ważne czy pijaka czy kogoś innego po stwierdzeniu że żyje i nie potrzebuje natychmiastowej pomocy medycznej, wyciągnąłbym go że śniegu i próbował nawiązać kontakt.
        Niestety ja jestem jednym z frajerów którzy pomagają innym w potrzebie i przeważnie dokładają do interesu przy tej okazji.

        • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane