• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zabójca milczy

Tomasz Gawiński, współpraca Sylwia Ressel
21 czerwca 2002 (artykuł sprzed 22 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat 25 lat dla byłego studenta PG
Ciągle nieznane są motywy, jakimi kierował się Kamil P., 23-letni student Politechniki Gdańskiej, który w środę zabił siekierą jednego z wykładowców, a drugiego ciężko ranił. Jego koledzy z akademika uważają go za normalnego, spokojnego, choć zamkniętego w sobie człowieka. Stan rannego Czesława S. jest dobry.

Nad wejściem Wydziału Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki powieszono uczelnianą flagę przystrojoną czarnym kirem. Na drzwiach - klepsydrę. Obok znalazła się informacja kolegium dziekańskiego, że środowe wydarzenia rzuciły cień na obchody 50-lecia wydziału, których rozpoczęcie zaplanowano właśnie na wczoraj. - Głęboko poruszeni, odwołujemy w tej sytuacji udział we wszystkich okolicznościowych imprezach - napisali dziekani.

Przed drzwiami sali, w której rozegrała się tragedia, student położył kwiaty. Na tym samym piętrze, gdzie znajduje się Katedra Obwodów i Układów, a której pracownikami były obie ofiary, studenci zachowują się tak, jakby się nic nie stało. Szukają swoich nazwisk na egzaminacyjnych listach, dyskutują. Niektórzy nie mówią jednak o niczym innym, jak o tragedii. Nie wszyscy chcą o tym rozmawiać z dziennikarzami.

- Nie mamy nic do powiedzenia - stwierdza trzech studentów informatyki, zapytanych, czy znają Kamila. - Tu nie ma żadnej sensacji - dodają. Nie chcą też mówić o egzaminie z teorii obwodów i układów. Dzień wcześniej inni studenci twierdzili, że to najtrudniejszy egzamin w czasie studiów.

- To nieprawda - uważają dwie studentki I roku telekomunikacji. - Jest trudny, ale nie najcięższy. Problemy mają ci, którzy kończyli ogólniaki, ale ci po technikach dają sobie radę.

- Wystarczy rozwiązać 200-300 zadań, aby nie mieć żadnych problemów z tym przedmiotem - dodaje inny student. A dr S. to dobry człowiek. Owszem, wszyscy wiedzą, że nie lubi jak ktoś ściąga, ale nikomu nie zrobi krzywdy.

Przypomnijmy, Kamil przyszedł do dr. S. ponieważ wykładowca poprosił go o to po kolokwium, które ten pisał w ub. czwartek. Miał podejrzewać, że student nie pisał samodzielnie. Kamil przyszedł, ale z siekierą, którą najpierw ugodził Czesława S. a potem próbującego pomóc koledze 53-letniego Krzysztofa K. pracownika naukowo-technicznego. Zanim Kamil P. wszedł do sali numer 646, był w dziekanacie. Był spokojny, nie robił wrażenia osoby podekscytowanej, zdeterminowanej. Już wtedy musiał mieć jednak przy sobie narzędzie zbrodni.

- Wszyscy jesteśmy zszokowani tym zdarzeniem - mówi współlokator Kamila P. z akademika. - On był normalnym chłopakiem. Niewysoki, szczupły, w okularach. Pochodzi z Pułtuska.

Nie pił alkoholu, nie imprezował. Przeszkadzała mu głośna muzyka. Tak naprawdę, to niewiele o nim wiemy. Nikt go nie odwiedzał, więc chyba nie miał dziewczyny. Za to często przesiadywał przy komputerze. Kiedyś powiedział, że jeśli nie uda mu się zaliczyć egzaminów, to przeniesie się na "uniwerek".

- Znam lepiej kolegów Kamila z pokoju niż jego samego - twierdzi student IV roku informatyki, sąsiad P. - W zasadzie mijaliśmy się tylko na korytarzu w akademiku. On chyba nie miał tutaj przyjaciół.

Zdaniem studentów, egzamin u dr. Czesława S. nie nastręczał trudności, a sam wykładowca jest kontaktowy i lubiany.

- "Druty" to nic w porównaniu z takimi przedmiotami, jak np. złożoność obliczeniowa algorytmów, "kobyła" nie do przejścia - mówi student IV roku informatyki. - To normalne, że podchodzi się do egzaminów po kilka, a nawet kilkanaście razy. Ale wszystko jest do przejścia.

Rektor PG, Aleksander Kołodziejczyk, powoła specjalną komisję, która zbada okoliczności środowego zdarzenia.

- Rannemu Czesławowi S. nie zagraża żadne niebezpieczeństwo - mówi dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Gdańsku. - Ma uraz głowy, rany cięte przedramienia, ale za tydzień powinien wyjść do domu.

Zatrzymany Kamil wciąż milczy i nie chce odpowiadać na żadne pytania.
Głos WybrzeżaTomasz Gawiński, współpraca Sylwia Ressel

Zobacz także

Opinie (190)

  • wlasnie koncze 3 rok na ETI, jest ciezko, moja ostatnia sesja zimowa byla pierwsza jaka udalo mi sie przejsc bez przedluzenia, ale jest jedna rzecz - jezeli ide na egzamin i nie zdje to nie mam prawa zwalac winy na egzaminatora, bo to ja jestem niedouczona - i co przykre - jakos malo ludzi umie to sobie powiedziec prosto w oczy, tak szczerze ze samym soba. Kolega zza sciany, ktory powtarza rok, opowiada jak to uczelnia wyciaga pieniadze - a przeciez zasady ma jasno okreslone w regulaminie i jak rok temu podchodzil do examu to mogl nie grac na sieci do 6 nad ranem, prawda? Drugi kolega wlasnie opowiadal jak to doktor postawil mu 3,5 choc tydzien temu umawial sie na napisanie referatu na 4 - heh, pominal tylko jeden drobny szczegol - nie oddal tego referatu, nawet nie zaczal go pisac. I tak wlasnie jest - pierwsza rzecz oszukac samego siebie, potem juz idzie z gorki. Czytam te wszystkie opinie - jak to na PG gnebia i az sie dziwie, bo kolesie chyba nie studiuja na tej samej co ja uczelni. Jedno trzeba pamietac - jak ty jestes fair to i wobec ciebie sa fair. A jak jestes drugi rok u tego samego wykladowcy - czyli podchodzisz do examu 5 albo 6 raz i dalej nie umiesz, tylko siedzisz i zwalasz, to wybaczcie, ale ja osobiscie juz nawet do gabinetu bym nie poprosila - dobra wola Stefana. Nawiasem mowiac mialam przyjemnosc widziec Stefana na 3 roznych examach - to jest naprawde w porzadku facet - nie lubi sciagania, szanuje swoja i twoja prace, zawsze dawal przynajmniej 2 ostrzezenia, ale jezeli ktos ma go gdzies, to dlaczego on ma byc dalej potulny? - za 3 raem wywalal i jezeli ktos nie umie sie przed soba przyznac, ze to on zawinil, to jest jego chore ego a nie wina wykladowcy.
    Z tego co czytalam na szpieg.pl to Kamil mial bardzo duze ambicje jezeli chodzi o wyniki w nauce, w szkole sredniej zgarnial nagrody, ale, jak zasugerowal kolega ze szkoly, tutaj na PG nie szlo mu juz tak dobrze - juz nie byl najlepszy, byc moze nie wytrzymal tego, iz wyladowal pod poprzeczka, ktora sam sobie zbyt wysoko ustawil. Ale nie ma lekko - PG nie ksztalci w zakresie ogolnym jak to bylo w licku, jezeli kogos to przerasta to niech zmieni uczelnie (tutaj pije do wszystkich tych, ktorym nie podoba sie nauczanie na PG), Kamil podobno mial w planie przeniesc sie na univ jezeli nie zda examow, skad ten drastyczny czyn w takim razie? - z tego co opowiadaja mi koledzy, ktorzy osobiscie znaja Kamila, mial on lekko chwiejna psychike - stad moj wniosek, ze wszystko sprowadza sie do tego, iz nie wytrzymal presji jaka sam nad soba stworzyl. Blad rodzicow - Kamli zawsze byl nieco inny, moze nie nalezalo wysylac go na PG, zwlasza jezeli widac bylo ze nie radzi sobie chlopak, ze musi powtarzac. W kazdym razie nie widze tu zadnego bledy kadry. Zreszta musze powiedziec, ze wiele juz przeszlam na tej uczelni, do wielu drzwi pukalam i znam duza czesc kadry i z czystym sumieniem moge powiedziec, ze nikt tam nie jest wrogo nastawiony do studenta - wszelkie problemy wynikaja z lenistwa.
    Pozdrawiam wiec wszystkich leniuchow - zycze im zeby potrafili spojrzec w siebie

    • 0 0

  • Aśko

    Asiu, żeby dwa razy to samo...........

    • 0 0

  • ----

    Jak takie rzeczy bedą się dziać to po ptakach to egzaminatorzy dadzą sobie spokój bo niektore egzaminy zdaje sie na ustnym, Stres potezny, radosc po zdaniu niesamowita, nerwy po polaniu takiego dopytu, spyty czy jak to inaczej nazwac, ogromne. Ja na szczescie mam za soba wiecej zdanych ustnych niz nie zdanych
    Nie przesadzajmy z tym znęcaniem psychicznym nad studentami, czasami rzeczywiscie to co robią wykładowcy potrafi człowieka do szału doprowadzić, ale opanujmy się.
    Oczywiście takiego który wyrzuca indeksy za okno, studenci powinni za okno wyrzucić, tylko z niskiego piętra i na miękie podłoże aby sobie najwyżej paznokcie połamał. Wszędzie zdażają się idioci, zarówno wśród uczących, jak i tych nauczanych, tak było, jest i będzie.
    Kamila nie rozumiem i nie zrozumiem nigdy bo popełnił straszny czyn.
    Jak komuś przyjdą do głowy głupie myśli to niech napije się ze znajomym(-ą) wódki i pogada o życiu, to pomaga i nie lata z niebezpiecznymi narzędziami po ulicy, akademiku czy uczelni. Bo krzywda wyrządzona sobie to pikuś w porównaniu z tym co można zrobić wielu innym ludziom.

    • 0 0

  • dobrze k...a że nie doczekam czasów kiedy to WYEDUKOWANE BYDŁO (to które uważa że zabójstwo ma swoje uzasadnienie,że można handlować narkotykami ,kopiować nielegalnie programy bo student to biedny żak i wszystko mu wolno )

    skończy naukę ,rozpocznie pracę i samo zademonstruje nam swoje teorie stosując je później w życiu.

    że zbrodnię można usprawiedliwić.

    że k****stwo można usprawiedliwić biedą.

    że łapówkarstwo to wynik niskich pensji it itp

    UWAGA nadchodzi pokolenie z siekierkami w plecakach.

    tylko nie piszcie nic o kompleksach ........

    cały czas piszę o osobach gloryfikujących i wykazujących zrozumienie dla mordu i usiłowania......

    • 0 0

  • Nauczmy się czegoś.

    Ten niby spokojny człowiek zabił innego człowieka. Nawet gdyby ofiara była najgorszym człowiekiem na świecie to nigdy nie zasługiwałaby na śmierć. Wniosek jest jeden. Każdy z nas musi być ostrożny. Wynika z tego, że jest coraz więcej ludzi chorych psychicznie, psychopatów oceniających rzeczywistość miarą filmu sensacyjnego lub gry komputerowej. Dał upust swoim emocją, ale nie da się przestawić kilku bitów i będzie nowy człowiek. Pozostaje resocjalizacja i ogromne koszta utrzymywania człowieka, który nie jest jednostką mogąca żyć między ludzmi. Pamiętajcie! Uważajcie na siebie, unikajcie stresujących sytuacji.

    • 0 0

  • Brawo Gallux, brawo Aśka z ETI!

    Czysta prawda. Ze swojego studenckiego doświadczenia wiem, że psy wieszają na egzaminatorach największe lenie, cwaniacy i kombinatorzy. Przebija się to w publikowanych tu opiniach w stylu "egazminy zdają tylko tacy, którzy wolą książki od rana do wieczora, a to przecież nie wystarcza w życiu".
    Profesorom można przypisać tylko jeden błąd - dają za dużo szans na poprawianie egzaminów!!! Kryteria powinny być jasne - dwa terminy, płatny warunek - nie zdałeś - to do widzenia! Ściągałeś na egzaminie - do widzenia! Na zachodzie, który stawiają niektórzy na tym forum za wzór, za korzystanie ze ściąg wylatuje się od razu, bez cackania się z cwaniakami.
    Spójrzcie studenci ETI - ilu Was chodzi na wykłady? 30%? Ilu z tych. którzy przychodzą siedzi i rozmawia, przeszkadza wykładowcy? A zwrócenie takim ostrzejszej uwagi (bo wykładowca też człowiek i chamstwo go mierzi) pokutuje opiniami o "nieludzkim traktowaniu studentów".

    • 0 0

  • Polemika ...

    Mała uwaga do tych, którzy uważają, że 70% oblewają egzamin to cos nienormalnego. Tak, to prawda, ale to przede wszystkim wina niedostosowania. Ludzie po prostu nie wiedza, ze na studiach trzeba się trochę inaczej uczyć. Druty, to był pierwszy poważny egzamin z materiału, o którym przedtem nic nie mówią w szkole średniej (w ogólniaku). Na pierwszym semestrze, na pierwszym terminie na 150 osób zdało może 20. Natomiast na drugim semestrze drutów, gdzie materiał jest o wiele trudniejszy (transformata Fouriera, całka goni całkę etc.) na pierwszym terminie zdało jakieś 70% ludzi. Ludzie po prosu przestraszyli się i zaczęli się uczyć bardziej systematycznie. Oczywiście wykładowcy przestrzegali nas przed tym, że trzeba być bardziej systematycznym etc, ale szczerze mówiąc każdy to zlewał (włącznie ze mną).

    Ps. Powyższy „wywód” nijak ma się do Kamila P. To jest po prostu polemika z poprzednimi postami.

    • 0 0

  • Moje ETI

    Jestem rowniez studentem ETI i:
    1.Chodze na wylkady i uwazam na nich, nie przeszkadzam wykladowcom ani innym slychaczom (zwykla kultura, jak chcesz pogadac to mozna isc np do baru)
    2.Wszystkie poprawki ktore mialem i bede miec w swojej karierze sa spowodowane tym, ze sie nie nauczylem i nie winie za to wykladowcow, ale....
    3.Mialem zajecia ze Stefanem (laborki i pilnowal mnie na kolach), nie wiem jak 'inteligentny' jest ten czlowiek, poniewaz nigdy nie dal tego poznac, np na laborce z drutow mielismy problemy z odpowiednim ustawieniem generatora a on 'ja nie wiem ja nie wiem'?!?!?! to co on tam robil skoro po 25 latach pracy na PG nie wie jak dzialaja przyrzady na laborce.... efekt byl taki, ze cala grupa siedziala cicho i o nic sie nie pytala, a jak byly problemy to 'naciagalo' sie pomiary
    4.Uwazam takze, ze kultura osobista Stefana (jesli chodzi o kontakty ze studentami elektroniki i telekomunikacji) pozostawia wiele do zyczenia... mowienie do studenta na kole 'ty grubasie' albo chodzenie miedzy lawkami i zrzucanie plecakow, lezacych na lawce za piszacym (bo niestety szatnia nie jest czynna w godz kol, czyli 19-21, i nie ma gdzie ich zostawic), a przeciez ktos mogl miec tam jakies kruche rzeczy.
    I student i wykladowca powinni sie zastanowic jak traktuja innych ludzi....

    • 0 0

  • gallux wazeliniarzu

    gallux wazeliniarzu dobrze godosz,. ale powiedz kto za tobą stoi śmieciu.

    • 0 0

  • Ludzie co wy robicie! Nie wolno pajacy rąbać siekierami !

    Polibudę skończyła lat temu już nie pamiętam ile z niezłym wynikiem ale jak czytam to co tu ludzie publikują to muszę na coś zwrócić uwagę:

    ODDZIELMY KWESTIE POZIOMU NAUCZANIA NA PG OD KWESTII WZAJEMNEGO TRAKTOWNIA SIĘ
    Ja po latach nie pamiętam już jakie dostałem z czego oceny ale pamiętam kto mnie jak potraktował. Było paru bardzo szacownych profesorów - szkoda że nikt z nich nie został np. rektorem. WIdać układy mieli za słabe.
    Było też niestety wielu PAJACÓW, którzy powinni dawno
    zająć czymś innym niż NAUCZANIE INNYCH LUDZI.
    Jako przykład wymienie znanego wszystkim kolegę KRWAWEGO HENIA .
    Przykład nie jedyny człowieka, który rozminął się z powołaniem. Na wykładach mówił tak, że nie można nic było zrozumieć. Rozczytać z tablicy nic nie było sposób.
    A jeszcze jak miał okazję to specjalnie zaciagał tablicę tak
    by nikt nie zdążył przepisać. Istna mordęga. Jak się kogo uczepił to nie miał szans. Męczył ludzi tak długo aż się rozłożyli. Pewnie chodziło o to by szła fama po uczelni i nie tylko jaki to jest WYSOKI POZIOM U NIEGO.
    A poziom był TAK NISKI ŻE JUŻ NIŻSZY BYĆ NIE MÓGŁ.
    Bo co się student może nauczyć z wykładów z których nic nie rozumie i zalicza tylko dzięki temu że jakoś opanował materiał we własnym zakresie - gorzej jak nie trafił akurat w ten wycinek który kolega henio wałkował upadle pomijając cały zakres wiedzy który powuinien byc przekazany a nigdy przekazany studentom NIE ZOSTAŁ.
    CI co w ogóle nie chodzili na wykłady lub przerabiali nateriał z ksero innych często miewali najlepsze oceny.
    Temu pajacowi jak pamiętam sprawiało olbrzymią przyjemność nie to jak ktos umiał ale właśnie to że kto czegos niewiedział lub miał z czymś problemy a na dodatek robił wszystko na wykładach by ludzie nic nierozumieli i te problemy mieli - potem jak komuś się noga powinęła to SIĘ NAD GOSCIEM ZNĘCAŁ TAK DŁUGO
    JAK SIĘ TYLKO DAŁO.

    Na niektórych wykładach i przedmiotach poziom jest fatalnie niski a wynika on z NIEWŁAŚCIWEGO DOBORU MATERIAŁU,
    NIEZROZUMIAŁYCH - A WIĘC zniechęcających do nauki -ZASAD GRY NA EGZAMINACH,
    NIEKOMUNIKATYWNIE PROWADZONYCH WYKŁADÓW (na ktore nkt ze studentów nie chce wówczas chodzić) KTÓRE SĄ TYLKO STRATĄ CZASU, NIEWŁAŚCIWEGO INFORMOWANIA STUDENTÓW O WYMAGANIACH I CO POWINNI I NA KIEDY OPANOWAĆ (zdarza się na przykład że przed kolokwium wykładowca wypusza przykładowe pytania
    np z lat ubiegłych (bo po co się męczyć i pisać nowe) a na kolokwium jedynie zmienia niektóre cyfry - takie pytania nie docierają jednak do wszystkich studentów a jedynie do grona znajomych lub tych którzy się wzajemnie spotkali - DOSKONAŁY PRZYKŁAD NIEUCZCIWEJ GRY -jak ktoś się nie trzyma z innymi na studiach to praktycznie nie ma szans na zaliczenie niektórych przednmiotów). NIE DO POMYŚLENIA NA UCZELNIACH ZACHODNICH GDZIE SZANUJE SIĘ PRZEDE WSZYSTKIM ZASADY UCZCIWEJ GRY A WIEC
    TEŻ NAPISY
    TYPU "PROSZĘ O CISZĘ JUTRO MAM EGZAMIN" I GDZIE OCENY DORĘCZA SIĘ POUFNIE STUDENTOM W KOPERCIE A NIE TAPETUJE SIĘ NIMI ŚCIANY. INNA SPRAWA ŻE TAM STUDENCI NIE SIĘGAJĄ -WSZYSCY NIE ŚCIĄGAJĄ- ALE JAK TU MOŻNA W POLSCE NIE ŚCIĄGAĆ GDY WSZYSCY TO ROBIĄ -UCZCIWI W TAKICH WARUNKACH JEDYNIE BYMOGLI ZOSTAC UZNANI ZA NIEUKÓW.

    Ktoś jak zauważyłem napisał, że POLIBUDA TO SZKOŁA
    ŻYCIA a Kamil nie wytrzymał więc się do zycia nie nadaje.

    Po PIERWSZE ZAUWAŻCIE : Kamil jak wynika z relacji NIE BYŁ PSYCHICZNY
    Po drugie NIE BYŁ KRYMINALISTĄ.
    Był takim samym studentem jak inni - miał być może tego dnia
    słabszy dzień. Więc zdarzyło się to co każdego razu z PAJACEM wykładającym na PG stać się mogło.

    Po drugie na uczelni relacja NAUCZYCIELA AKADEMICKIEGO ze STUDENTEM NIE JEST RÓWNORZĘDNA
    W życiu człowiek ma wolny wybór ktoś się godzi by coś
    sprzedać i kupić - to umowa równożedna ktos się godzi by być mężem czy żoną. Pracownik godzi się podjąć pracę a
    pracodawca ją akceptuje i w każdej chwili w ramach ustalowych prawnie można ją rozwiązać jeśli ktoś łamie zasady i JEST NIE MIŁY TO DOSTAJE TO NA CO SOBIE ZASŁUZYŁ. NAJCZĘŚĆIEJ SŁYSZY DO WIDZENIA - WIĘCEJ TU NIE PRACUJE. WARTOŚĆ NIE MOŻE ZOSTAĆ PRZEZ RYNEK ODRZUCONA. ZNĘCANIE SIĘ NAD INNYMI CZY CZY ŁAMANIE ZASAD WSPÓŁŻYCIA JEST ODRZUCANE NATYCHMIAST.
    STUDENT NATOMIAST CZĘSTO NIE MA WYBORU.
    NIEKTÓRE KIERUNKI SĄ ZMONOPOLIZOWANE (PRZYNAJMNIEJ LOKALNIE). Los studenta jest w ręku osoby nauczającej. To daje możliwość nieuczciwym manipulacjom ze strony nauczycieli akademickich ( o łapówkach nie wpomniwszy) Z UWAGI NA NIERÓWNORZĘDNOŚĆ RELACJI STUDENTA DO PROFESORA STUDENT ZAWSZE POWINIEN PODLEGAĆ OCHRONIE Z UWAGI NA TO ŻE NIE MA ON WPŁYWU NA USTALENIE ZASAD GRY. Student nie ma szansy ucieczki na out - nie ma możliwości wyboru przedmiotów ani wykładowców (JAK NP NA ZACHODNICH UCZELNIACH GDZIE JEST SYSTEM ZBIERANIA PUNKTÓW ).
    Nawet komisy nic nie pomagają - NA SZCZESCIE NIE MIAŁEM NIGDY OKAZJI W CZYMŚ TAKIM UCZESTNICZYĆ- ale wiadomo że na komisach są znajomkowie wykładowcy - którzy jak chcą to udupią (pytania można dobrać tak by studenta czymś zaskoczyć a potem twierdzić, ze zdziwieniem że to przecież było). Więc jest to komis tylko z nazwy bo znajomkowie tylko przyklaskują temu co powie wykładowca. ZERO UCZCIWOŚCI (najgorzej jak ktos podpadnie i zachowa sie na przykład niegrzecznie wobec nauczyciela akademickiego. Cicho i bezboleśnie -może wówczas być pewny -dostanie za swoje tak że będzie mógł zapomnieć o wymarzonym kierunku studiów).

    NIE CHODZI TU O OBNIŻANIE POZIOMU CZY WYMAGAŃ WOBEC STUDENTA ALE PROFESJONALNE PROWADZENIE
    PROCESU KSZTAŁCENIA, WYRAŹNE OKREŚLANIE ZASAD WYMAGAŃ.
    NIE NOSZENIE PRZEZ WYKŁADOWCÓW NOSA POWYŻEJ
    POZIOMU - SZANOWANIA GODNOŚCI OSOBY studiującej.

    Wielu z wykładowców robi z siebie CHODZĄCE BÓSTWA
    uważają że to jest niejako ich rolą. Uważają że czym bardziej robią się wyniosli to tym bardziej są szanowani.
    A czym więcej osób skreślą czy więcej ocen niedostatecznych postawią tym jest wyższy poziom.
    Czym jest więcej afer tym prestiż ich przedmioyu i uczelni jest wyższy. Czym jest trudniej tym lepiej. NIE WAŻNE CZY NAUCZANIE JEST SKUTECZNE I CZY TO COŚ DAJE WAŻNE ŻEBY BYŁO TRUDNO (np. można narobić taki mętlik że student już sam nie wie o co chodzi i o to chodzi).

    Sam miałem JEDNEGO PAJACA, który jak się do niego przychodziło poprawiał. A potem jak się coś poprawiło jak chciał to poprawiał na nowo - tak jak było poprzednio i tak w kółko. CZYM TRUDNIEJ ZALICZYĆ TYM LEPIEJ !!!

    TAkie kształcenie nie ma żadnego sensu. TO NIE PRAWDA ŻE ABSOLWENCI PG DOBRZE SOBIE RADZĄ BO PRZESZLI DOBRĄ SZKOŁĘ. Radzą sobie dobrze bo ci dobrzy rzeczywiuście wolą przychodzić na PG i są po prostu DOBRZY. WIele z tego co się nauczyłem zawdzieczam jednak sam sobie a nie Politechnice Gdańskiej. Co zrobić papierek jednak musiałem sobie jakoś załatiwić bo by ludzie nie wierzyli że znam się na rzeczy. W społeczeństwie w którym zyjemy liczą się jednak tzw. LISTY REFERENCYJE, którego jedną z form JEST DYPLOM UCZELNI.

    ALE do tematu: Tam gdzie sytuacja nie jest równorzędna tzn. los studenta leży w rękach nauczyciela-oceniającego ODPOWIEDZIALNOŚĆ za WSZELKIE ZDARZENIA PONOSI OSOBA DOMINUJĄCA A NIE ZDOMINOWANA tj. NIE STUDENT ALE NAUCZAJĄCY. DLATEGO TEN KTO DOSTAŁ SIEKIERKĘ W GŁOWE SAM JEST SOBIE WINNY.

    NIe do pomyślenia jest aby nauczyciela pozbawić wpływu na studenta. gdyż to jego rolą jest odpowiednio kształcić ucznia ale
    ZE SZCZEGÓLNĄ UWAGĄ POWINNO SIĘ PODCHODZIĆ DO WSZYSTKICH ZARZUTÓW STAWIANYCH WYKŁADOWCOM PRZEZ STUDENTÓW - właśnie z uwagi na to że nie maja oni żadnej kontroli ani możliwości ubiegania się o swoje racje.

    Nauczanie innych to odpowiedzialna funkcja. TRAFIAJĄ SIĘ RÓŻNI STUDENCI. SZTUKA NAUCZYĆ KAŻDEGO (także tego trudniejszego ) - choć nigdy nie wiadomo dlaczego niektórzy wypadją na przykład z niektórych przedmiotów czy na niektórych sprawdzianach gorzej.
    NAUCZANIE TO CIĘŻKI KAWAŁEK CHLEBA I NIE KAŻDY SIĘ DO TEGO NADAJE. TO PRACA DLA LUDZI ZRÓWNOWAŻONYCH, Z ODPOWIEDNIM PODEJŚCIEM
    TAK BY NAUCZYĆ, NIKOGO NIE URAZIĆ ANI NIE DOTKNĄĆ
    A JEDNAK STANOWCZO OCENIĆ.
    PRACY DLA LUDZI KTÓRZY NIE POWINNI SIĘ WYWYŻSZAĆ
    DZIAŁAĆ ZE STUDENTEM JAK RÓWNY Z RÓWNYCH A JEDNAK BYĆ DLA KAŻDEGO STUDIUJĄCEGO SZANOWANYM PUNKTEM ODNIESIENIA - I CZYMŚ W RODZAJU WZORU. TO PRACA DLA LUDZI SILNYCH I TAKICH KTÓRZY SĄ NA TYLE DOBRZY W TYM CO ROBIĄ by swojego poziomu i prestiżu nie podwyższać sztucznie
    urządzając komedie, pajacowania, klaunowania i inne takie rzeczy co niby mają być śmieszne a są czasami tylko niepotrzebnymi DRAMATAMI - jak ten dramat z SIEKIERĄ.
    Ten akurat widoczny bo krew się polała a jak by się nie polała to by się nawet nikt nie dowiedział, że doszło do jakiegoś spiecia - dziekani skrzętnie ukrywają wszystkie smrody na polibudzie. Ten dramt z siekierą to tylko SZCZYT ŚMIERDZĄCEJ GÓRY - widoczny bo akurat wystaje.

    Wysoko wyształceni ludzie pracują czasmi nie tylko na uczelniach ale i w zakładach karnych, więzieniach - ROBIĄ TO CO LUBIĄ I ICH PRACA DAJE IM SATYSFAKCJĘ.
    Jak ktoś się nie nadaje na nauczyciela a jest PAJACEM
    to powinien sobie DAĆ SPOKÓJ i wybrać sobie np. ROBOTĘ która polega na siedzeniu za KOMPUTERKIEM PRZEZ 8 GODZIN. Nie każdy nadaje się do wszystkiego - TYLKO JAK TO SPRAWDZIĆ . Nikt na polibudzie nie przechodzi przez odpowiednie sito przed objęciem funkcji a jak ją juz obejmie to hulaj dusza.

    Co jednak począć gdy uczelnia zatrudnia PAJACY?
    Którzy zamiast kształcić znęcają się nad innymi?
    A na ich miejsce nie ma zastępców bo ludzie nie garną się na uczelnie do pracy a każdy szanujący się człowiek w koncu i tak odejdzie z niej.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane