- 1 Pili, zażywali narkotyki i wsiadali za kółko (60 opinii)
- 2 Będą trzy pasy na Obwodnicy Trójmiasta? (382 opinie)
- 3 Spór o słowa, które padły w Dworze Artusa (336 opinii)
- 4 Nurkowie odkryli wrak z szampanem (35 opinii)
- 5 Zalane ulice po burzy nad Trójmiastem (184 opinie)
- 6 W biały dzień kradł rośliny z trawnika (133 opinie)
Założył zrzutkę, bo obcy nastolatek zniszczył telefon koleżance
12 czerwca 2024, godz. 17:00
W porywie szału zniszczył koleżance telefon, rzucając nim o beton. Ojciec dziewczynki, za pośrednictwem mediów społecznościowych, zaproponował polubowne załatwienie sprawy, jeśli chłopiec przeprosi i ureguluje należność za wyrządzone straty w wysokości 299 zł. W odpowiedzi, jeden z uczestników tej samej grupy postanowił założyć zrzutkę: - Kierowałem się dobrem materialnym i psychicznym pana Krzysztofa - komentuje pan Mateusz, autor zrzutki. - Musiała go bardzo mocno zaboleć cała sytuacja skoro podzielił się nią na grupie, zamiast od razu pójść do rodziców dziecka - tłumaczy.
Aktualizacja: 13 czerwca, godz: 10:35
Pierwotnie informowaliśmy, kierując się wiadomościami nadesłanymi przez czytelników, że autorem zbiórki był ojciec chłopca. Faktyczny autor zdementował jednak te informacje podkreślając, że nie tylko nie jest rodzicem nastolatka, ale też nie działał w porozumienie ani na prośbę jego rodziny.
- Kierowałem się dobrem materialnym i psychicznym pana Krzysztofa. Musiała go bardzo mocno zaboleć cała sytuacja, skoro podzielił się nią na grupie, zamiast od razu pójść do rodziców dziecka skoro znał nazwisko Oliwiera - tłumaczy Mateusz, autor zbiórki. - Rozumiem doskonale, że 300zl to wyżywienie na cały tydzień, więc chciałem mu pomóc.
Konflikty między młodymi ludźmi to norma. Przy okazji rozwiązywania konfliktów rozwijają kompetencje społeczne, bez których trudno funkcjonować w dorosłym życiu.
O ile na drobne sprzeczki można przymknąć oko, to kiedy dziecko staje się ofiarą agresji, rodzice czują się w obowiązku, aby podjąć stanowcze działania.
Do takiej sytuacji miało dojść w okolicy jednego z dużych placów zabaw na Wiczlinie, o czym dowiadujemy się z posta, jaki w mediach społecznościowych zamieścił ojciec zaatakowanej dziewczynki.
Zobacz, o czym rozmawiają twoi sąsiedzi na naszym forum
Rzucił o beton telefonem koleżanki
Według opublikowanej relacji chłopiec ze zdjęcia (twarz nastolatka została zanonimizowana) wyciągnął telefon z kieszeni ich córki i rzucił nim o beton, niszcząc go.
Ojciec dziewczynki z podejmowaniem stanowczych działań postanowił się jednak wstrzymać, proponując "pokojowe" rozwiązanie sprawy. Choć znał personalia młodego agresora, zdecydował się uczynić to za pośrednictwem mediów społecznościowych:
- Jeśli O. przyjdzie z rodzicami i moją córkę za swoje niegodne zachowanie przeprosi oraz ureguluje powstałą należność w kwocie 299 PLN, to jestem skłonny o sprawie zapomnieć - napisał w mediach społecznościowych ojciec dziewczynki.
Jeśli chłopiec i jego rodzice nie przeproszą, sprawa zostanie zgłoszona na policję
Jeśli rodzice chłopca odrzucą propozycję pokojowego rozwiązania konfliktu, ojciec poszkodowanej dziewczynki przestrzegał, że zgłosi sprawę na policję.
- Nie będą moje dzieci rosły w miejscu, gdzie takie zachowania są tolerowane - ja mam dużo czasu i o to zadbam. Pomijając stratę materialną, uważam, że takie zachowanie daleko wykracza poza repertuar podwórkowych psot - podkreśla ojciec dziewczynki.
Internetowa zbiórka na zapłatę za zniszczenie smartfona
Niedługo po poście ojca dziewczynki, również na grupie osiedlowej w mediach społecznościowych pojawiła się kontra - jeden z jej członków założył zrzutkę na pokrycie kosztów zniszczonego smarfona.
- Wydarzyło się kilka trudnych spraw dzisiaj, które mogą zniszczyć życie 12-letniemu dziecku przez jeden głupi wybryk, dlatego proszę, pomóżcie - czytamy w poście.
Zbiórka, która wprowadziła w błąd nie tylko sąsiadów
Sąsiedzi z góry założyli, że autorem zbiórki jest ojciec chłopca i nie kryli swojego oburzenia, krytykując wydźwięk posta.
- Naprawdę łatwiej założyć zbiórkę, niż pójść przeprosić? - dziwiła się jedna z uczestniczek dyskusji.
- Wyczyn roku ta zbiórka! - dodał ktoś inny. - Jest wiele innych rozwiązań, ale żeby na taki pomysł wpaść? O. będzie znany z wybryku swojego ojca.
Zbiórka została już usunięta. Nie wiemy niestety, jaki był finał sprawy, ale mimo wszystko liczymy na to, że - szczególnie ze względu na dobro dzieci - udało się wypracować konsensus.
Jeśli chodzi o autora zbiórki, to - jak zostało wspomniane na wstępie - nie jest w żaden sposób spokrewniony z rodziną chłopca i nie działał ani w porozumieniu z nimi, ani na ich polecenie. Jego działania były reakcją na karygodne, jego zdaniem, zachowanie ojca poszkodowanej dziewczynki, który, choć znał personalia chłopca, wolał upublicznić sprawę, zamieszczając propozycję "pojednania" w osiedlowej grupie w mediach społecznościowych.
Sąsiedzi z góry założyli, że autorem zbiórki jest ojciec chłopca i nie kryli swojego oburzenia, krytykując wydźwięk posta.
- Naprawdę łatwiej założyć zbiórkę, niż pójść przeprosić? - dziwiła się jedna z uczestniczek dyskusji.
- Wyczyn roku ta zbiórka! - dodał ktoś inny. - Jest wiele innych rozwiązań, ale żeby na taki pomysł wpaść? O. będzie znany z wybryku swojego ojca.
Zbiórka została już usunięta. Nie wiemy niestety, jaki był finał sprawy, ale mimo wszystko liczymy na to, że - szczególnie ze względu na dobro dzieci - udało się wypracować konsensus.
Jeśli chodzi o autora zbiórki, to - jak zostało wspomniane na wstępie - nie jest w żaden sposób spokrewniony z rodziną chłopca i nie działał ani w porozumieniu z nimi, ani na ich polecenie. Jego działania były reakcją na karygodne, jego zdaniem, zachowanie ojca poszkodowanej dziewczynki, który, choć znał personalia chłopca, wolał upublicznić sprawę, zamieszczając propozycję "pojednania" w osiedlowej grupie w mediach społecznościowych.
Jacek Markowski