• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zawsze wybieraj życie

Izabela Małkowska
10 września 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 
Potencjalny samobójca często czuje się samotny. Rolą bliskich jest przekonanie go, że zawsze może liczyć na ich pomoc. Potencjalny samobójca często czuje się samotny. Rolą bliskich jest przekonanie go, że zawsze może liczyć na ich pomoc.

Niewielkie miasto znika z mapy Polski co roku, bo nie każdego udaje się uratować przed nim samym. 10 września obchodzimy światowy dzień zapobiegania samobójstwom.



"Życie jest warte życia" - takie prewencyjne komunikaty można znaleźć w miejscach, które często wybierają samobójcy. Na razie nie w Polsce, ale w USA. "Życie jest warte życia" - takie prewencyjne komunikaty można znaleźć w miejscach, które często wybierają samobójcy. Na razie nie w Polsce, ale w USA.
Około 6 tysięcy Polaków rocznie odbiera sobie życie. Dokładnej bazy danych, która jednoznacznie mogłaby określić faktyczną liczbę samobójców nie ma. Dla Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego podstawowym źródłem informacji w tym temacie są lekarskie karty zgonów i dane GUS-u gromadzone na ich podstawie.

- Po pierwsze nie ma pieniędzy na badania w tym zakresie, po drugie samobójstwa to jeden z najsilniejszych tematów tabu - twierdzi dr Włodzimierz Brodniak, socjolog medycyny i sekretarz Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego. - Problem jest bardziej wstydliwy, niż choroba psychiczna, a przecież 6 tysięcy samobójstw w ciągu roku to więcej, niż rocznie ginie w wypadkach komunikacyjnych i mniej więcej tyle, ile ludzi umiera w ciągu roku na cukrzycę i choroby metaboliczne. 1,5 proc. wszystkich zgonów w Polsce to samobójstwa.

Zdaniem Włodzimierza Brodniaka samobójstwa przeważnie popełniają mężczyźni, sześciokrotnie częściej niż kobiety. W 90 proc. przypadków śmierć następuje przez powieszenie. Najwięcej samobójstw obserwuje się na wsiach i w małych miasteczkach, rzadziej w mieście.

Nie ma nigdy jednej przyczyny targnięcia się na życie.

- Trudno mówić o samobójcy, że był zdrowy psychicznie - uważa Włodzimierz Brodniak. - Kiedy człowiek decyduje się na taki krok, przeważnie ma już depresję. Traci np. pracę, środki do życia, zaczyna pić, wpada w psychiczny dołek i dopiero wtedy cały ten łańcuch czynników powoduje, że delikwent się wiesza. Powody są różne: choroba psychiczna, szczególnie depresja, uzależnienie od alkoholu czy substancji psychoaktywnych albo obciążenie rodzinne. Jeśli w rodzinie był samobójca istnieje duże prawdopodobieństwo, że jakiś krewny też to zrobi. Ale to są tzw. czynniki pierwszorzędowe, a istnieją jeszcze inne. Kolejnym powodem bywa przemoc w rodzinie, molestowanie, wszelkie możliwe kryzysy, długi finansowe, a także płeć. Bardziej narażeni na samobójstwa zakończone zgonem są mężczyźni, rozwodnicy i wdowcy, przeważnie ludzie z grupy wiekowej 45-54 lat, a na terenie państw wielokulturowych - mniejszości etniczne i seksualne.

W Polsce do tej pory nie organizowano przedsięwzięć związanych z zapobieganiem samobójstwom.

- Tam, gdzie wprowadzono takie działania, czyli w Szwecji, Norwegii, czy Danii, w ciągu kilkunastu lat liczba samobójstw zmniejszyła się o 1/3 - uważa Brodniak. - W Polsce dopiero pracujemy nad pierwszym programem, który ma ruszyć na początku przyszłego roku. Jednym z jego punktów będzie edukacja w zakresie rozpoznawania depresji, edukacja tzw. grup kluczowych, czyli lekarzy pierwszego kontaktu, nauczycieli i pedagogów szkolnych oraz pracowników służb takich jak policja czy wojsko. W przyszłości mają być także tworzone wojewódzkie ośrodki interwencji kryzysowych.

Panuje powszechna opinia, że jeśli samobójca chce rozstać się z życiem, zrobi to nie informując nikogo. Jednak na tych, którzy szukają pomocy i wyjścia z trudnej sytuacji czekają telefony zaufania. W Polsce Telefon Zaufania działa od 44 lat, na gdański numer dzwoni średnio 3 tysiące osób rocznie. Za pomocą Internetu poprzez e-maile zwierza się i prosi o pomoc prawie dwa razy tyle. Ludzie oczekują przede wszystkim wysłuchania i akceptacji.

- W tym trudnym świecie, w jakim obecnie żyjemy, nie potrafimy się ze sobą porozumiewać - mówi Teresa Michalak, sekretarz Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Pomocy Telefonicznej. - Nikt nie uczy młodych ludzi, jak rozmawiać z dziećmi, jak rozwiązywać konflikty w rodzinie, nikt nie tłumaczy, że zawirowania życiowe i niepowodzenia zdarzają się każdemu i nie jest to powód, żeby się od razu ciąć czy wieszać. Rozpowszechniana jest natomiast agresja i przemoc.

Ze względu na całkowitą anonimowość telefonu zaufania, brak jest jakichkolwiek statystyk dotyczących tego, co dalej dzieje się z dzwoniącymi po pomoc ludźmi.

- Mogę tylko mieć nadzieję, że rozmowa przeprowadzona w odpowiednim momencie odgrywa bardzo ważną rolę i zapobiega tragediom - twierdzi Teresa Michalak. - Jesteśmy jak pogotowie ratunkowe dla duszy. Spokojnym, rzeczowym głosem i bezstronnością staramy się wypośrodkować pewne sprawy, zwrócić uwagę na to, co ewentualnie można zrobić, żeby było lepiej. Ja twierdzę, że my podpowiadamy, nie radzimy. Bo rada to jakby narzucanie swojego punktu widzenia, a naszą rolą jest wyciszenie emocji osoby, która do nas dzwoni, rozładowanie napięcia i próba wspólnego znalezienia wyjścia z sytuacji, w której ta osoba się znalazła. Bo zawsze trzeba szukać wyjścia i my przede wszystkim staramy się w tym pomagać.

Telefon zaufania
telefonzaufania.org.pl

Numer w Trójmieście: (58) 301 00 00
codziennie 7 dni w tygodniu od godz. 16 do godz. 6 rano
w poniedziałki i czwartki dodatkowo od godz. 10 do godz. 14

Pomoc internetowa
pomoc@telefonzaufania.org.pl
telefon_zaufania@wp.pl
telefon.zaufania@onet.eu
pomoctel@op.pl
telefon.zaufania@gmail.com

Opinie (88) ponad 10 zablokowanych

  • a dla mnie... (1)

    samobójca to zwykly tchorz. nie daje rady z problemami wiec ucieka- niby do lepszego zycia, a zostawia rodziny pograzone w zalu itd. zawsze mi bylo ciezko zrozumiec jak mozna targnac sie na wlasne zycie... ja rozumiem problemy problemami ale zawsze ejst jakies wyjscie.... ale niekotrzy "dac na latwizne" wybieraja samobojstwo i problemow juz nie ma, chyba ze zostawiaja z nimi malzonkow, rodziny i przyjaciol.

    • 3 6

    • przeczytaj i pomysl

      Moja droga nie wszyscy maja rodziny i przyjaciol!!! ciezko ci zrozumiec takich ludzi to oznacza ze zbyt malo zlego cie spotkalo i nie zawsze jest wyjscie!!Zycie to nie bajka.Sa ludzie chorzy na nie uleczalne choroby, cierpia z bolu sa samotne i nieraz nie ma kto szklanki wody podac, sa ludzie co wpadli w pulapki finasowe i nie maja na chleb, sa ludzie skrzywdzeni i nie maja z nikad pomocy. A wolnej chwili wejdz na forum np: niebieskiej lini lub psychologia i zobacz i poczytaj co ludzie przechodza i dopiero sie wypowiadaj.

      • 3 0

  • Czlowiek wytrzyma tylko tyle ile moze zniesc

    ani wiecej ani mniej

    • 5 3

  • "delikwent sie wiesza.."...To sa slowa psychologa???? Chyba Deb*la

    • 3 0

  • chciałbym (1)

    chciałbym aby każdy z tych samobójców oddal mi rok swojego życia .Żyłbym 6000 lat , a to już coś.

    • 0 2

    • a moze bys sie przestraszyl, gdyby oddali ci rok swojego zycia z wszystkim, co sie nan skladalo: tragediami, nedza, ich myslami, chorobami i moze wtedy zrozumialbys, co ich pchnelo do...

      • 2 1

  • LUDZIE LUDZOM BUDUJĄ ZLY LOS (1)

    żyjemy w podłych czasach ,wyścigu szczurów, kolesiostwa, i niekompetentnych stworów na fotelach i przy korytach. Prawy człowiek nie ma racji bytu a bezsilnośc zabija. Tym którzy przyczyniają sie do takiego stanu rzeczy życzę aby się obudzili z egoizmu i nie musieli przeżywać tragedii rodzinnych. To boli, napawdę boli.

    • 2 0

    • powiem ci jedno ..TAK ZAWSZE BYLO..niestety..czlowiek...

      • 1 0

  • popełnie samobójstwo bo kocham taką Justyne byłem natrętny przepraszałem ją ona nie chce moich przeprosin kocham tą Justyne kocham

    • 0 1

  • Życie ma sens tylko gdy jest się zdrowym

    Witam, od roku jestem w trakcie nawrotu depresji. Mam 30 lat wczoraj miałam urodziny. Pomimo zwiększonych dawek leków i terapii nie jestem wstanie pogodzić się z chorobą. Mam wszystko piękny dom, samochód,wspaniałego męża i przyjaciół. Jest wtorkowy wieczór jestem sama w domu i zastanawiam się dlaczego tak cierpię przecież nic się nie stało. Nie nie jestem słaba psychicznie po prostu jestem chora na niewidzialną chorobę dla większości postrzeganą jako słabość. Jeśli boli was głowa to bierzecie tabletkę by poczuć się lepiej. Niestety jeśli masz depresję takiej tabletki nie weźmiesz i męczysz się dalej. Nie nie chcę się zabijać bo to by było okropne dla mojej rodziny i przyjaciół, mój mąż boże jak on by cierpiał. Siedzę w domu i o tym myślę ale nie jestem w stanie już dłużej wytrzymać sama ze sobą...Przepraszam wszystkich za swoją beznadziejność.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane