• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Fachowiec w skarpetkach, czyli o kłopotliwym zwyczaju zdejmowania butów

Ewa Palińska
11 lutego 2018 (artykuł sprzed 6 lat) 
Kwestia tego, czy zdejmować buty w obcych mieszkaniach, czy też nie, nieustannie budzi ogromne emocje. Dlaczego tak trudno o konsensus? Kwestia tego, czy zdejmować buty w obcych mieszkaniach, czy też nie, nieustannie budzi ogromne emocje. Dlaczego tak trudno o konsensus?

Czy poprosilibyście fachowca, który przyszedł naprawić pralkę czy lodówkę, żeby wchodząc do waszego domu zdjął buty? Czy podobną prośbę skierowalibyście do pielęgniarki, lekarza czy księdza odwiedzającego was po kolędzie? Okazuje się, że spora grupa osób nie ma z tym najmniejszego problemu i jeśli buty nie zostaną zdjęte, do domu nie wpuszczą ani fachowców, ani nawet ratowników medycznych.



Czy prosisz gości o zdejmowanie butów, kiedy cię odwiedzają?

Niejedna pani domu dostaje białej gorączki na samą myśl, że ktoś mógłby wycierać ubłocone buciory w jej wypieszczone dywany, czy porysować obcasami wypolerowane na wysoki połysk podłogi. Z pewnością nie będzie to pasowało również pozostałym domownikom, bo przecież większość ludzi woli, kiedy w domu jest czysto a nie brudno. Dlaczego zatem tak trudno zdobyć nam się na empatię i odwiedzając znajomych zrobić to, czego wymagamy od nich, kiedy odwiedzają nas? Choćby dlatego, że zdjęcie butów może okazać się bardziej problematyczne, niż nam się wydaje. Zarówno dla gości, jak i gospodarzy.

Zdejmowanie butów. Obuwnicza puszka Pandory



Kiedy prosimy gości o zdjęcie butów podświadomie zakładamy, że skrywają się w nich piękne, estetyczne stópki, najlepiej w śnieżnobiałych, mięciutkich skarpetkach, które dodatkowo dopieszczą nasze podłogi. Ludzkie stopy to jednak części ciała mało estetyczne. Szczególnie jeśli przez cały dzień nie zdejmowało się butów.

Nie chodzi tu wcale o dziurę w skarpecie czy przepocone męskie stopy, bo zdarza się, że nawet piękne szpileczki mogą okazać się puszką Pandory. Pamiętam, jak koleżanka kupiła sobie wymarzone pantofle na czerwonej podeszwie. W sklepie została ostatnia para w tak okazyjnej cenie, dlatego fakt, że były o dwa numery za małe, wydał jej się mało istotny. Chodziła w tych butach dzielnie, aż przyszło jej odwiedzić przyszłych teściów, którzy grzecznie acz stanowczo poprosili o zdjęcie butów. Widok poranionych stóp był tak makabryczny, że całe towarzystwo momentalnie straciło apetyt.

Zobacz też: Za co najczęściej mamy dość sąsiadów?

Zdejmowanie butów w gościach - wolność, Tomku, w swoim domku? Tak i nie



Kiedy zapraszamy do domu znajomych, szczególnie tych bliskich, problem zdejmowania butów raczej nie istnieje. Obie strony znają panujące zasady i z mniejszą czy większą chęcią się do nich stosują. Problem pojawia się wówczas, kiedy do naszego domu przychodzi osoba obca, w celu (dajmy na to) zawodowym. Ci, którzy z takiej wizyty czerpią korzyści (np. przedstawiciele handlowi), raczej problemu nie robią. Co więcej, podczas specjalistycznych szkoleń uczeni są choćby tego, że w deszczowy dzień warto mieć przy sobie nie tylko buty na zmianę, ale też kieszonkowy zestaw pucybuta.

Problem może pojawić się jednak wówczas, kiedy do naszego domu przyjdą osoby, na których wizycie to nam zależy, np. wszelkiej maści fachowcy. Czy pana, który ma naprawić pralkę, pielęgniarkę, która ma wykonać zastrzyk, bądź osobę spisującą liczniki wypada poprosić o zdjęcie butów? Oczywiście, że nie. Co więcej, taka osoba nie ma obowiązku butów zdejmować. Mimo tego takie prośby zdarzają się nagminnie. Okazuje się jednak, że są grupy społeczne, wobec których takich próśb nie odważymy się wystosować.

Równi i równiejsi



Na jednym z portali społecznościowych, w grupie dla pielęgniarek, rozgorzała dyskusja na temat tego, czy na prośbę pacjenta buty zdejmować, czy też nie. Opinie były skrajnie różne, a emocje sięgały zenitu. Te, dla których to nie problem, tym drugim zarzucały brak empatii. Tamte odgryzały się, że spędzając cały dzień na wizytach środowiskowych nie mają ani siły ani ochoty biegać po obcych mieszkaniach w samych skarpetkach. Zwracano również uwagę na ryzyko, z jakim wiąże się spacerowanie bez obuwia po obcym mieszkaniu (warunki higieniczne bywają przecież różne).

Pielęgniarki zwróciły uwagę również na inny istotny fakt - znacznie rzadziej o zdjęcie butów prosi się lekarza, a niemal nigdy księdza i ministrantów, odwiedzających parafian z wizytą duszpasterską. Czy to oznacza, że tak jak w przypadku sporu birmańsko - brytyjskiego, gdzie prośba o zdejmowanie butów stała się sprawą polityczną, żądamy zdejmowania butów od tych, których uważamy za równych bądź gorszych od siebie, ale pozostajemy w stosunku służalczym wobec tych, do których czujemy respekt?

A gdyby tak odpuścić?



Ludzie w walce o zdjęcie butów bywają nieustępliwi, więc może warto wreszcie ustąpić? Tylko zwolennicy której opcji mieliby to zrobić? Pomyślmy...

Co stracimy, jeśli zgodzimy się zdjąć buty będąc u kogoś z wizytą? W sumie niewiele. Ucierpi może na tym nasz wizerunek, może przy schylaniu zabolą plecy. No chyba, że nasz but jest puszką Pandory, to lepiej uprzedzić gospodarzy i zapewne sami zaproponują mniejsze zło, czyli pozostanie w obuwiu.

Co jednak, jeśli to gospodarze się ugną? Zapewne będą musieli zdobyć się na dodatkowe odkurzanie czy umycie podłogi. Jeśli problem stanowią dywany, to na czas domówki można je przecież zwinąć. Fachowcom i pracownikom medycznym można przygotować wyściełaną gazetami ścieżkę.

Tyle w teorii, bo w praktyce nikt nie ustąpi. Gdyby tak miało się stać, kwestia zdejmowania butów nie stałaby się przyczyną pogorszenia stosunków politycznych Wielkiej Brytanii i niegdysiejszej Birmy. Nie walczylibyśmy również tak zaciekle teraz. Najwyraźniej lubimy generować konflikty w tak mało istotnych kwestiach. I oby przyszłe konflikty były również poważne jak spór o to, czy w obcym mieszkaniu buty zdejmować, czy też nie.

Opinie (613) ponad 10 zablokowanych

  • Obecne pokolenie idiotów których jest najwiecej na tym portalu co dziennie chwali sie głupotą! (7)

    Taki bezmózg wyjątkowo przesadnie dba o czystość i higienę.Ale nie przeszkadza mu to ze ktoś przyniesie mu wszystkie możliwe zarazki i syf na butach do mieszkania.
    Tak patologia nowobogacka wychowana na serialach tasiemcowych gdzie wszyscy chodzą w butach zawsze wszędzie nie zdejmują nawet do spania :)
    Teraz te dwie lewe ręce ograniczeni umysłowo nie maja dywanów w mieszkaniach tylko plastikowy parkiet :)
    Stare przysłowie mówi by nie pchać się z buciorami w czyjeś życie. Tak zdejmowanie butów kiedyś było powszechne!! Ale przyszło oświecenie dl a ograniczonych umysłowo :)
    Prawdziwy dywan a nie Chiński plastik łatwo zniszczyć i zabrudzić i nie wystarczy odkurzyc trzeba by go wyprać i zdezynfekować.Ale bezmózgowcy tego juz nie ogarniają !
    chodzenie w butach to równie dobrze możesz chodzić w butach po ich kanapie fotelu czy kłaść nogi na stole !! 30 lat temu u znajomych tez wchodziłem w butach do domu ale ini mieli w przedpokoju elektryczną czyszczarka do obuwia kazdy przed wejsciem z niej korzystał co nie zmienia faktu ze zarazków nie usuwa. No zapomnieli jeszcze lewacy o emigrantach muzułmańskich ,niech któryś spróbuje im wejść z butami do domu :)

    • 5 25

    • Nie emocjonuj się tak, trollu. Zajmij się czymś, może ortografię podciągnij, albo na spacer wyjdź, przewietrz mózgownicę. Czytać cię przykro, a piszesz tu codziennie - starczy już.

      • 6 5

    • Ty idź do psychiatry.
      Chyba Twoje drugie imie to Bakteria.

      • 2 1

    • Burakiem jest ten, (1)

      kto włazi w zabłoconych buciorach do czystego mieszkania i ten, dla kogo mieszkanie jest laboratorium. Mam kota, niezaszczepionego przeciw różnym syfom czyhającym na koty wolno żyjące; mój nie wychodzi, więc teoretycznie jest narażony jeszcze bardziej. Według niektórych to, co wnosimy pod butami, powinno mojego kota uśmiercić już dawno temu. Jakoś żyje od 11 lat i cieszy się dobrym zdrowiem :). I jeszcze jedno - nie jestem nowobogackim lemingiem, mam dywany. Sztuk dwie, oba jasne a jeden z nich jest biały i włochaty :).

      • 5 2

      • Notamiast

        jeśli chodzi o mnie , to po prostu zabieram ze sobą buty na zmianę, bo rozumiem ból tych, którzy nie lubią, żeby chodzić po ich wycacanych podłogach w butach "z ulicy".

        • 2 0

    • Są jeszcze nakładki na buty ,ale dla patologi to był by wiekszy wstyd niz bez butów chodzic :)

      • 1 1

    • Twój psychiatra dozuje ci za słabe leki

      • 1 0

    • Fajnie,nietrzebe myć podłogi i odsuwać dywanu a pan od np.pralki jeszcze powyciera z tyłu...

      • 0 0

  • W życiu! (2)

    Nigdy i nikogo nie prosiłam o zdejmowanie butów!!! Rodzina zdejmuje sama (protestuję, bez skutku). Nie wyobrażam sobie, żebym mogła poprosić kogokolwiek o zdjęcie butów. Wycieraczki są po to, żeby w nie wycierać buty, a nie omijać...

    • 21 7

    • (1)

      Wycieraczka zbierze wszystko z buta, jasne.

      Ale jak ktoś lubi rozdeptywać syf z ulic, to proszę bardzo, wolny kraj.

      • 3 11

      • Mam odkurzacz,

        Wodę w kranie i środki czystości. To taki problem posprzątać po wizycie?! Zamawiam co jakiś czas dostawę z hipermarketu - panowie wnoszą ciężkie pojemniki, mam im kazać zdejmować buty?!

        • 11 1

  • generalnie problem z dv*y (3)

    chodzi o wychowanie naszego pokolenia i wzajemny szacunek
    idziesz do znajomych (co sie rzadko juz zdarza, bo raczej spotykamy sie na mieście) to bierzesz dla siebie i swojej dziewczyny cos na zmianę
    na tym polega szacunek do przyjaciół

    • 13 5

    • chyba kondom na zmianę.. (1)

      • 4 2

      • Pomyliłeś synku zakładki w przeglądarce

        • 0 0

    • 10/5 łapek aktualnie

      Czyli polowa miasta jest napływowa
      Nie czuje roznicy pomiedzy dworem a domem

      • 0 0

  • Co to jest żonobijka? (5)

    Padło tutaj ale nie wiem co to jest. Serio. Fakt: nie mam już męża to nie jestem na czasie :)

    • 6 0

    • (1)

      Męski podkoszulek

      • 5 0

      • Na ramiączkach, zazwyczaj biała.

        • 3 0

    • Taka siatkowa koszulka na ramiączkach, męska. Wifebeater się to nazywa. Chodzi o to żeby przez siatkę przełaziły włosy na klacie, wtedy jest bardziej męsko. Do tego wymiętolona czapka z daszkiem, piwo w łapę i fotel przed tv.

      • 5 0

    • tez nie wiedziałam

      • 1 0

    • Żonobijka to podkoszulka, jaką nosi Ferdynand Kiepski

      • 0 0

  • Nie wszedłbym do czyjegoś mieszkania w butach (2)

    Zwłaszcza gdy są dywany, wykładziny.
    To kwestia kultury osobistej.

    • 10 16

    • A kulturalne jest prosić pana w garniturze lub panią w kreacji o zdjęcie obuwia?

      • 2 1

    • Bo masz geny chłopa pańszczyźnianego

      • 3 1

  • zdjęcie butów w piwnicy (1)

    Pracowałem swego czasu w GPEC i słuzbowo chodziłem na kontrole węzłów cieplnych w domkach jednorodzinnych. Byłem na Wzgórzu Mickiewicza.
    U jednego pana doktora słynnego ordynatora ze szpitala Zaspa zastałem w piwnicy panie myjące na kolanach podłogi w piwnicy. Poprosiły mnie żebym zdjął buty bo jak pan doktor zobaczy slady to będą miały nieprzyjemności. Zdjąłem bo szkoda mi było tych kobiet.

    • 11 0

    • Tym razem raz w życiu udało im sie mieć coś do powiedzenia .A najlepiej padnij ,powstań...

      • 0 0

  • Jakie chodzenie w skarpetkach? (2)

    Przecież istnieje coś takiego jak kapcie!

    • 6 8

    • Uniwersalne dla wszystkich

      Cieple bamboszki idealne dla gości w garniturach

      • 4 2

    • Garnitur i kapcie hahaha

      • 2 0

  • "Najwyraźniej lubimy generować konflikty w tak mało istotnych kwestiach"

    Kobieto, jeżeli dla ciebie higiena, to mało istotna kwestia, to pisz o czymś innym.

    • 0 6

  • (1)

    Zawsze zdejmuję buty. Nie dlatego, że tak wypada, ale dlatego, że jest mi tak wygodniej. W domu chodzę boso; nie uznaję żadnych kapci. Moje doświadczenia są różne... Z reguły tam gdzie nie ma zwierząt domowych ani dywanów można zaryzykować później włożenie stopy w tych samych skarpetach do buta. Natomiast tam gdzie są sierściuchy, albo nie daj Boże, bielusieńkie dywany brzydzę się włożyć nogi do buta. Dyskretnie przebieram skarpetki na czyste, bez sierści, okruchów, tłuszczu, igieł choinkowych i dopiero zakładam buty. To druga strona medalu.

    • 8 8

    • weź... raz nieopatrznie zdjęłam buty u koleżanki, która ma kota. po powrocie do domu zdezynfekowałam buty i wywaliłam skarpetki. wolałam nie wiedzieć, czy na podłodze była karma przed spożyciem, czy już po.

      • 3 1

  • zdejmowanie butow to nalecialosc z wiochy. po gnoju chodza to w przedsionku buty sciagaja (4)

    Takie towarzystwo zwane slojami wjechalo do miast i teraz dawne zwyczaje z pola gnoju serwuje tutaj
    Towarzystwo z klasa podjezdza autem pod dom i ma ja buty czystsze niz wiekszosc domownikow ktora sprzatala ostatni raz w lecie bo tak siedza tylko i ciagle w necie.
    Nawet przejscie po chodniku to piach tylko do zdjecia wycieraczka.
    Reasumujac....Sloje na PkS. I wara z miasta powrot na wioche mile widziany by ojcowizne obrabiac.
    Jezeli ktos zada sciagniecia butow w swoim sterylnym niby meczecie? Nigdy wiecej tam nie idz olej buractwo.
    Syfiaste kapcie zgrzybem zostawcie sobie na zupe...grzybowa.
    Ludzie z klasa nie zdejmuja butow ani szpilek. Buty to czesc kreacji a jak sie jasnie wsioko panstwu nie podoba to sie z nimi nie zawdawajcie.

    • 20 19

    • Ty buraku gdyby nie wiocha to byś chleba na stole nie miał.
      Nie wychowany gamoń!

      • 10 7

    • Ale masz kompleksy człowieku! Do tego zero inteligencji. Aż mi ciebie szkoda. Ja np często latam i w samolocie korzystam z ubikacji. Jeżeli choć raz miałeś okazję tego zaznać to chyba nie muszę Ci pisac, że mokre plamy w takich miejscach to nie woda (w klasie biznes wcale nie jest lepiej) Z samolotu przesiadam się do swojego samochodu i podjeżdżam jak człowiek "z klasą" pod dom. Nastepnie z moimi butami czystszymi niż "większość domowników" wkraczam do domu i roznoszę te szczyny oraz inne bakterie po całym domu jak na człowieka z klasą przystało. Nie trzba latać samolotami żeby mieć szeroki wachlarz bakterii na podeszwach butów. Swoim umiłowanym samochodem nie wjedziesz do żadnego urzędu lub sklepu i nie wiesz kto gdzie był przed Tobą. Szpitalne podłogi, publiczne łazienki - nikt nie lawituje, stawiasz nogi w miejscu gdzie przed chwilą stał gość który wcześniej mógł wdepnąć w pasią kupę. Pogardzane przez Ciebie słoiki widza co robią zdejmując buty w przedsionku (w domach ludzi z klasą przedsionek zastepuje przedpokój)

      • 5 2

    • Co ma wieś do miasta?

      • 1 0

    • Tak jest ,jak mają g*wno do powiedzenia i nikt ich nie słucha to tak próbują.

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane