- 1 Historia 200-letniej gdańskiej wyspy (60 opinii)
- 2 Okupacyjne losy jednego z symboli Gdyni (43 opinie)
- 3 Kto obawia się tramwaju przez Klonową? (392 opinie)
- 4 Jarmark: zobacz jego pierwszy dzień (121 opinii)
- 5 Trójmiejskie mola, których już nie ma (108 opinii)
- 6 Długie Ogrody: ogłoszono konkurs na zmianę (307 opinii)
Złodzieje kradną urodę Sopotu
![](https://s-trojmiasto.pl/zdj/c/n/2/20/300x0/20151__kr.webp)
Najpierw ktoś skradł bordiury z pierwszego piętra domu. Wyjęcie prostokątnych szybek z okiennych framug nie było ani trudnym, ani czasochłonnym zajęciem. Wystarczyło kilka minut i po bordiurach pozostała jedynie dziura, przez którą hulał wiatr. Okaleczone okno mieszkańcy załatali przezroczystą szybą.
- Zniknął po opublikowaniu w jednym z lokalnych dzienników notatki prasowej z informacją, w jakich miejscach odremontowaliśmy witraże. Zdarzyły się wtedy trzy podobne kradzieże, właśnie pod podanymi przeze mnie dziennikarzowi adresami - wyjaśnia Irena Jaroszewska-Bartoszewicz, sopocki konserwator zabytków. - Odtąd nie podaję dokładnych adresów, żeby ustrzec się przed nieprzyjemnymi historiami, które zubożają naszą architekturę. Nie sądzę, żeby złodziej miał jakiś pożytek z witraży, które wyjął z okien, ponieważ każdy dopasowywany jest indywidualnie do otworów okiennych. Trudno wkomponować je w inne miejsce.
Mieszkańcy domu przy ulicy 1 Maja o nieprzyjemnym incydencie wypowiadają się z mieszanymi uczuciami. Nikt nie zauważył, kiedy dokładnie skradziono bordiury z pierwszego piętra.
- Witraże zniknęły w tym samym czasie, kiedy sąsiedzi urządzili w domu remont. Ciągle ktoś się tutaj kręcił - przypomina sobie pani Krystyna z parteru. - Ja też nie zwróciłabym uwagi, gdyby nie powiedział mi o tym nasz podwórkowy kloszard. Niech pani spojrzy na klatkę schodową - wychodzimy z mieszkania pani Krystyny na korytarz. - Zakurzone schody, balustrada, w której brakuje kilku słupków, brudna podłoga. Nikt nie dba o czystość, chociaż wszyscy wykupili mieszkania na własność. Sprzątam sama. Co mam robić? Mieszkać w takim brudzie?
Na parterze zalegają ciemności, choć jest wczesne popołudnie. Skąpe światło pada jedynie z okna na pierwszym piętrze, tego z którego wyłamano witraże.
- Widziała pani kolorowe szyby przy ulicy Czyżewskiego? Naprawdę piękne. Tam można popatrzeć na pozostałości "tłustych" czasów sopockich - rozrzewnia się moja rozmówczyni. - Witraży najwięcej jest w dolnym Sopocie, przy ulicy Chopina, w Grand Hotelu też widziałam.
Wchodzę na trzecie piętro. Małgorzata Lewicka już na mnie czeka. W kamienicy przy ulicy 1 Maja mieszka od czterdziestu lat. Wydaje się, że pełni rolę gospodyni. Doskonale orientuje się w sytuacji wspólnoty. Właśnie ona uświadamia mi, że przyziemne potrzeby są teraz pilniejsze niż estetyczne doznania. Informuje mnie, że kiedyś obrzeża wszystkich okien ubarwiały jednakowe bordiury. Nie były takie bogate jak w willach z początku dwudziestego wieku, ale cieszyły oczy.
- Wpół do jedenastej w nocy wróciłam z pracy i witraże na piętrze jeszcze były. Obudziłam się przed godziną drugą w nocy, ponieważ usłyszałam szum na korytarzu. Pamiętam, że tamtej nocy szalała wichura. Po witrażu nie pozostał żaden ślad, a drzwiami z wyłamanym zamkiem szarpał wiatr.
Ramy okienne z kamienicy przy ulicy 1 Maja policja znalazła później w Sopocie Wyścigach, niestety bez bordiur. Wspólnoty mieszkaniowej nie stać na ponowne wmontowanie bordiury. Bieżące wydatki i tak nadszarpną budżet. Na podwórzu trzeba wykopać studzienkę odpływową, ponieważ woda zalewa piwnicę, jeszcze ocieplić budynek i załatać dach.
![](https://s-trojmiasto.pl/zdj/c/n/9/140/198x0/140338.webp)
![](https://s-trojmiasto.pl/zdj/c/n/9/140/198x0/140338.webp)
Lilie, maki, sercowate liście, łuki - te elementy zdobiły najczęściej domy prywatne i budynki użyteczności publicznej. W dach budynku komendy straży pożarnej przy ulicy Armii Krajowej wkomponowana jest niepozorna wieżyczka. Stąd prawdopodobnie strażacy obserwowali tereny miejskie. Ponieważ wieżyczka strażnicza spełniała funkcję użytkową, brak w niej misternych załamań, czy ozdób jakimi charakteryzowały się na przykład wieżyczki pensjonatów. Kilka wieżyczek góruje nad Szpitalem Reumatologicznym przy ulicy Powstańców Warszawy. W oknach sali zabiegowej dawnego Zakładu Balneologicznego można podziwiać kolorowe witraże. Generalnie cały budynek godny jest uwagi, ze względu na przepiękne detale. Już przed wejściem głównym do budynku dostrzec można potwory morskie trzymające herb Sopotu. Witraże znajdują się w skrzydle północnym, właśnie te ozdobniki jako pierwsze poddano renowacji za pieniądze miejskie. Niektóre fragmenty uzupełniano nowymi, ze szkła antycznego wyprodukowanego w hucie w Jaśle oraz szkła katedralnego wytworzonego w Niemczech (w tym samym zakładzie, w którym powstały oryginały).
- Najpierw uzupełniliśmy ubytki w najbardziej uszkodzonym, szesnastometrowym witrażu środkowym na parterze szpitala. Odnowiliśmy też wszystkie portale - opowiada Adam Gołębowski, właściciel pracowni witraży z Poznania.
Witraże zdobiące budynek zakładu leczniczego wykonał w pierwszym dziesięcioleciu XX wieku Ferdynand Muller w Quedlinburgu.
- Właśnie na podstawie istniejących witraży wykonaliśmy szklano-ołowiany projekt uzupełniający. Różnica jest naprawdę niewielka, jedynie wprawne oko dostrzeże, które części są nowe.
Końcowy efekt tak przypadł sopocianom do gustu, że pracownicy firmy "Gołębowski" przyjeżdzają do uzdrowiska i odnawiają witraże w kilku willach sopockich rocznie.
Witraże montowano na całej powierzchni okna lub w postaci wąskich pasów zwanych bordiurą. Najpiękniejsze i najcenniejsze znajdowały się w świątyni zbudowanej dzięki datkom cesarzowej Augusty Wiktorii, żony Wilhelma II. W dawnym miejscu modłów ewangelików mieści się obecnie Kościół Garnizonowy św. Jerzego. Wewnątrz, przy prezbiterium, zachował się jeden autentyczny witraż z 1901 roku. Nie wiadomo, czy pozostałe zostały skradzione, czy zdemontowane po zakończeniu drugiej wojny światowej na życzenie proboszcza.
Sopocka zabudowa pensjonatowa sprzyjała wszelkiego rodzaju upiększeniom, które miały przyciągnąć kuracjuszy. Niektóre wille przyjmowały gości jedynie w sezonie letnim. Jesienią właściciele (uzdrowisko upodobali sobie posażni kupcy i rzemieślnicy) wracali do kamienic do Gdańska. Latem kuracjusze bardzo chętnie siadywali popołudniami na werandach, pili herbatę, zajadali się ciastkami. Czekali aż zapadnie wieczór, żeby pójść na spacer na molo lub po plaży. Werandy, w których tętniło kuracyjne życie, zachowały się w pasie nadmorskim, szczególnie w budynkach przy ulicy Kazimierza Puławskiego.
- W Sopocie odtwarza się i remontuje bardzo dużo takich obiektów. W ubiegłym roku dofinansowaliśmy remont siedmiu wieżyczek, sześciu werand i ośmiu witraży - mówi Irena Jaroszewska-Bartoszewicz. - Dobry przykład działa, ponieważ coraz częściej prywatni właściciele zgłaszają się i starają nawiązać kontakt z firmami, które odnawiały elementy architektoniczne w określonej kamienicy. Zmienia się mentalność sopocian. Nie postrzegają dbania o zabytkowe detale jako uciążliwości. Być może dlatego, że zdają sobie sprawę, że dbając o domy podnoszą ich wartość.
Często zdarza się, że w nowo budowanych obiektach sopockich wraca się do secesyjnych korzeni. Na hotelach pojawiają się kopuły wieżyczek, charakterystyczne dla tego stylu elementy architektoniczne takie jak wystające z budynku, niestandardowe elementy. Przykładem zastosowania secesyjnych akcentów mogą być hotel "Rezydent" czy restauracja "Rybaki".
Opinie (138)
-
2003-03-17 12:58
jan bez ziemi i henryk bez brody
rózne były w histori BRAKI
dodam jurka bez sopotu
bo ja to robie DLA DRAKI- 0 0
-
2003-03-17 13:03
aha
jeszcze jedno:)
sopotowi nie ukradnie sie urody
co roku ma inną, to jak zmiana skóry:))
w tym roku prognozuję powrót TANIOCHY
wata wafle NO I LODY:)
KRĘĆCIE LODY W SOPOCIE
PROSZĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘ- 0 0
-
2003-03-17 13:53
do q***y nędzy nie macie co robić
w kraju bieda, bezrobocie itp. a wy tu wywody o witrazach. Prawa nie ma w naszym kraju i tyleeee. Złodziej za kradzież powinien siedzieć, a nie "mała szkodliwośc" q**a jaka mała!!!!1
Zajmijcie się ratowaniem kraju bo niedługo znikniemy z MAPY!!!!!!- 0 0
-
2003-03-17 14:12
Przywalony "argumentami". Odchodze ...
Szkoda, ze w sloneczny dzien mrok czynicie.- 0 0
-
2003-03-17 14:27
BUSZ
O TYM WLAŚNIE ROZMAWIAMY gdyby nie państwowe-czytaj bolszewickie władze, witraże i przepiękne ogrodzenia z żeliwnych 19 wiecznych elementów ,- nie wspominając o zaszczanych klatkach schodowych i menelach w poczesnym miejscu na Monciaku - kogo chcesz ratowac ?
- 0 0
-
2003-03-17 14:28
szkoda, że Aras sobie poszedł, troche może za ostry, ale chyba juz to wolę niz poetyckie próby Galluxa. Poziom wierszy na równym stabilnym poziomie zapewne juz od czasów wczesnej podstawówki pana maćka, imponujaco odporny na wpływ pewnych nowych nurtów czy domniemywany rozwój intelektu autora na przestrzeni tych 40 lat (chociaz może akurat w tym temacie troche mnie poniosła wiara w człowieka)
a witraży szkoda, niby drobiażczki nic w zyciu nie znaczące, ale jakoś się tak milej żyje, kiedy sie spojrzy w górę i zobaczy jakąś taka perełkę...
ciekawe gdzie Gallux, chyba nie poszedł aplikowac do pen-clubu...
ps. Maciek, żeby Ci zaoszczędzić niezdrowej podniety: pen-club to nie to samo co 'penthouse'...
pzdr, nasz ty Petrarko sopockich witraży :))- 0 0
-
2003-03-17 16:42
DO BAJI
a gdzie twoja baja?
- 0 0
-
2003-03-17 18:23
ooooo, "cichy wielbiciel" czy jedno z owych dwóch nieszczęść, co ostatnio za mną łazi ???? Coś cię gnębi ?
- 0 0
-
2003-03-17 18:41
kombatant
myśle, że przeginasz. Szczanie po klatkach i kradzieże są akurat apolityczne. Po co mieszać w to jeszce to nasze szambo?!!!
- 0 0
-
2003-03-17 19:12
Przepraszam wszystkich za Arasa
To pewnie jakis cholerny Gdanszczanin, ktory pomylil pociagi i zamiast do Radomia wywialo go do Gdyni. MH1, jak to nie kolezka? Cala Chabrowa to jedna rodzina :)
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.