- 1 Historia 200-letniej gdańskiej wyspy (52 opinie)
- 2 Kto obawia się tramwaju przez Klonową? (369 opinii)
- 3 Jarmark: zobacz jego pierwszy dzień (120 opinii)
- 4 Okupacyjne losy jednego z symboli Gdyni (36 opinii)
- 5 Trójmiejskie mola, których już nie ma (108 opinii)
- 6 Długie Ogrody: ogłoszono konkurs na zmianę (303 opinie)
Złodzieje kradną urodę Sopotu
![](https://s-trojmiasto.pl/zdj/c/n/2/20/300x0/20151__kr.webp)
Najpierw ktoś skradł bordiury z pierwszego piętra domu. Wyjęcie prostokątnych szybek z okiennych framug nie było ani trudnym, ani czasochłonnym zajęciem. Wystarczyło kilka minut i po bordiurach pozostała jedynie dziura, przez którą hulał wiatr. Okaleczone okno mieszkańcy załatali przezroczystą szybą.
- Zniknął po opublikowaniu w jednym z lokalnych dzienników notatki prasowej z informacją, w jakich miejscach odremontowaliśmy witraże. Zdarzyły się wtedy trzy podobne kradzieże, właśnie pod podanymi przeze mnie dziennikarzowi adresami - wyjaśnia Irena Jaroszewska-Bartoszewicz, sopocki konserwator zabytków. - Odtąd nie podaję dokładnych adresów, żeby ustrzec się przed nieprzyjemnymi historiami, które zubożają naszą architekturę. Nie sądzę, żeby złodziej miał jakiś pożytek z witraży, które wyjął z okien, ponieważ każdy dopasowywany jest indywidualnie do otworów okiennych. Trudno wkomponować je w inne miejsce.
Mieszkańcy domu przy ulicy 1 Maja o nieprzyjemnym incydencie wypowiadają się z mieszanymi uczuciami. Nikt nie zauważył, kiedy dokładnie skradziono bordiury z pierwszego piętra.
- Witraże zniknęły w tym samym czasie, kiedy sąsiedzi urządzili w domu remont. Ciągle ktoś się tutaj kręcił - przypomina sobie pani Krystyna z parteru. - Ja też nie zwróciłabym uwagi, gdyby nie powiedział mi o tym nasz podwórkowy kloszard. Niech pani spojrzy na klatkę schodową - wychodzimy z mieszkania pani Krystyny na korytarz. - Zakurzone schody, balustrada, w której brakuje kilku słupków, brudna podłoga. Nikt nie dba o czystość, chociaż wszyscy wykupili mieszkania na własność. Sprzątam sama. Co mam robić? Mieszkać w takim brudzie?
Na parterze zalegają ciemności, choć jest wczesne popołudnie. Skąpe światło pada jedynie z okna na pierwszym piętrze, tego z którego wyłamano witraże.
- Widziała pani kolorowe szyby przy ulicy Czyżewskiego? Naprawdę piękne. Tam można popatrzeć na pozostałości "tłustych" czasów sopockich - rozrzewnia się moja rozmówczyni. - Witraży najwięcej jest w dolnym Sopocie, przy ulicy Chopina, w Grand Hotelu też widziałam.
Wchodzę na trzecie piętro. Małgorzata Lewicka już na mnie czeka. W kamienicy przy ulicy 1 Maja mieszka od czterdziestu lat. Wydaje się, że pełni rolę gospodyni. Doskonale orientuje się w sytuacji wspólnoty. Właśnie ona uświadamia mi, że przyziemne potrzeby są teraz pilniejsze niż estetyczne doznania. Informuje mnie, że kiedyś obrzeża wszystkich okien ubarwiały jednakowe bordiury. Nie były takie bogate jak w willach z początku dwudziestego wieku, ale cieszyły oczy.
- Wpół do jedenastej w nocy wróciłam z pracy i witraże na piętrze jeszcze były. Obudziłam się przed godziną drugą w nocy, ponieważ usłyszałam szum na korytarzu. Pamiętam, że tamtej nocy szalała wichura. Po witrażu nie pozostał żaden ślad, a drzwiami z wyłamanym zamkiem szarpał wiatr.
Ramy okienne z kamienicy przy ulicy 1 Maja policja znalazła później w Sopocie Wyścigach, niestety bez bordiur. Wspólnoty mieszkaniowej nie stać na ponowne wmontowanie bordiury. Bieżące wydatki i tak nadszarpną budżet. Na podwórzu trzeba wykopać studzienkę odpływową, ponieważ woda zalewa piwnicę, jeszcze ocieplić budynek i załatać dach.
![](https://s-trojmiasto.pl/zdj/c/n/9/140/198x0/140338.webp)
![](https://s-trojmiasto.pl/zdj/c/n/9/140/198x0/140338.webp)
Lilie, maki, sercowate liście, łuki - te elementy zdobiły najczęściej domy prywatne i budynki użyteczności publicznej. W dach budynku komendy straży pożarnej przy ulicy Armii Krajowej wkomponowana jest niepozorna wieżyczka. Stąd prawdopodobnie strażacy obserwowali tereny miejskie. Ponieważ wieżyczka strażnicza spełniała funkcję użytkową, brak w niej misternych załamań, czy ozdób jakimi charakteryzowały się na przykład wieżyczki pensjonatów. Kilka wieżyczek góruje nad Szpitalem Reumatologicznym przy ulicy Powstańców Warszawy. W oknach sali zabiegowej dawnego Zakładu Balneologicznego można podziwiać kolorowe witraże. Generalnie cały budynek godny jest uwagi, ze względu na przepiękne detale. Już przed wejściem głównym do budynku dostrzec można potwory morskie trzymające herb Sopotu. Witraże znajdują się w skrzydle północnym, właśnie te ozdobniki jako pierwsze poddano renowacji za pieniądze miejskie. Niektóre fragmenty uzupełniano nowymi, ze szkła antycznego wyprodukowanego w hucie w Jaśle oraz szkła katedralnego wytworzonego w Niemczech (w tym samym zakładzie, w którym powstały oryginały).
- Najpierw uzupełniliśmy ubytki w najbardziej uszkodzonym, szesnastometrowym witrażu środkowym na parterze szpitala. Odnowiliśmy też wszystkie portale - opowiada Adam Gołębowski, właściciel pracowni witraży z Poznania.
Witraże zdobiące budynek zakładu leczniczego wykonał w pierwszym dziesięcioleciu XX wieku Ferdynand Muller w Quedlinburgu.
- Właśnie na podstawie istniejących witraży wykonaliśmy szklano-ołowiany projekt uzupełniający. Różnica jest naprawdę niewielka, jedynie wprawne oko dostrzeże, które części są nowe.
Końcowy efekt tak przypadł sopocianom do gustu, że pracownicy firmy "Gołębowski" przyjeżdzają do uzdrowiska i odnawiają witraże w kilku willach sopockich rocznie.
Witraże montowano na całej powierzchni okna lub w postaci wąskich pasów zwanych bordiurą. Najpiękniejsze i najcenniejsze znajdowały się w świątyni zbudowanej dzięki datkom cesarzowej Augusty Wiktorii, żony Wilhelma II. W dawnym miejscu modłów ewangelików mieści się obecnie Kościół Garnizonowy św. Jerzego. Wewnątrz, przy prezbiterium, zachował się jeden autentyczny witraż z 1901 roku. Nie wiadomo, czy pozostałe zostały skradzione, czy zdemontowane po zakończeniu drugiej wojny światowej na życzenie proboszcza.
Sopocka zabudowa pensjonatowa sprzyjała wszelkiego rodzaju upiększeniom, które miały przyciągnąć kuracjuszy. Niektóre wille przyjmowały gości jedynie w sezonie letnim. Jesienią właściciele (uzdrowisko upodobali sobie posażni kupcy i rzemieślnicy) wracali do kamienic do Gdańska. Latem kuracjusze bardzo chętnie siadywali popołudniami na werandach, pili herbatę, zajadali się ciastkami. Czekali aż zapadnie wieczór, żeby pójść na spacer na molo lub po plaży. Werandy, w których tętniło kuracyjne życie, zachowały się w pasie nadmorskim, szczególnie w budynkach przy ulicy Kazimierza Puławskiego.
- W Sopocie odtwarza się i remontuje bardzo dużo takich obiektów. W ubiegłym roku dofinansowaliśmy remont siedmiu wieżyczek, sześciu werand i ośmiu witraży - mówi Irena Jaroszewska-Bartoszewicz. - Dobry przykład działa, ponieważ coraz częściej prywatni właściciele zgłaszają się i starają nawiązać kontakt z firmami, które odnawiały elementy architektoniczne w określonej kamienicy. Zmienia się mentalność sopocian. Nie postrzegają dbania o zabytkowe detale jako uciążliwości. Być może dlatego, że zdają sobie sprawę, że dbając o domy podnoszą ich wartość.
Często zdarza się, że w nowo budowanych obiektach sopockich wraca się do secesyjnych korzeni. Na hotelach pojawiają się kopuły wieżyczek, charakterystyczne dla tego stylu elementy architektoniczne takie jak wystające z budynku, niestandardowe elementy. Przykładem zastosowania secesyjnych akcentów mogą być hotel "Rezydent" czy restauracja "Rybaki".
Opinie (138)
-
2003-03-17 09:43
ja nie moge
widze ze najbardziej to mame boli ze aras ja olewa. ale jesli G:) to ona jest takze to wcale sie nie dziwie. aras nie pisz do mamy bo to jest mama galluxa ! uwagi jak najbardziej wporzo aras ! :-)
- 0 0
-
2003-03-17 09:44
Aras
- 0 0
-
2003-03-17 09:46
Aras,
tak dobrze wiesz o "długich zimowych wieczorach, w zasypanej po dach chałupie ..." , że być może sam jesteś owocem ...Jednak jesteś beznadziejny i nie ma co z tobą dyskutować. A tak na marginesie, skąd wiesz, że Gallux był w ORMO ? Bardzo mnie to interesuje, bo ormowców nie lubię. Widziałeś go w akcji, czy może w "mundurku", a może był twoim kumplem ? Bądź łaskaw to wyjaśnić.
- 0 0
-
2003-03-17 09:46
Lubię się przechadzać bocznymi uliczkami w dolnym Sopocie i wypatrywać ciekawych balkoników, okienek z witrażami. Ale faktem jest że teraz zamiast witraży pojawiają się ich imitacje w postaci naklejek na szybę. Z daleka ok wygląda , ale z bliska to jak opona w ogródku.
Wczoraj przechadałem się z rodzinką i zmiast podziwiać piękno dnia wiosennego
musieliśmy patrzeć pod nogi, Gallux wie dlaczego. ;-)- 0 0
-
2003-03-17 09:48
aras
kazdy klejnot musi miec jakis rodowód
twój i nowego wiadomo burakiem sie woła i tak zostanie
co do ZABUŻAN
to tu masz chamie metryke galluxa
http://www.forumsopotu.pl/historia/dziadek.jpg
co tam widzisz??
jaki był mój dziad??
uczciwy bogobojny łagodnego usposobienia na URZĘDZIE wobec stron uprzejmy i grzeczny słowem powszechnie lubiany i szanownany (JAK JA HA HA HA)
i powiem ci za tatą i dziadkiem
nie pchaj sie na afisz jak nie potrafisz
konusie:)))- 0 0
-
2003-03-17 09:53
aras i gallux
Przestancie, prosze osobistych "wycieczek". One mnie nie interesuja. Zamiast tego wole czytac o tym co sie zachowaBo w Sopocie i co, i jak, mozna uratowac.
Sadze Gallux, ze sie dobrze znacie z tym panem skoro piszesz o nim konus, a wiadomo, ze to czlowiek niskiego wzrostu. Podyskutujcie przez telefon o swoich przodkach i tylkach.
Pa- 0 0
-
2003-03-17 09:53
spóżnione do Arrasa (i reszty towarzystwa)
Na W.Budzisza w Twojej byłej uczelni to był lunapar. Owszem, może i prowadzony przez niemiecką szacowną rodzinę :)))))
I MOŻE BYŚCIE SOBIE DALI SPOKÓJ Z DO**YWANIEM W TAKI ŁADNY PORANEK, CO?- 0 0
-
2003-03-17 09:55
między plażą a grandem wczoraj o 14 parka ELEGANCJA FRANCJA KOŻUSZKI SZYK DWA PSY
jeden s****drugi czeka...póki co szcza....
oczywizda na ten piaseczek com go własnie opuścił ŁASKAWIE Z ZIOMKAMI:))
pytam sie niewinnie PANIUSI ELEGANCJA FRANCJA KAKAOWY KOZUSZEK czy wie, że na plażę PSOM WZBRONIONE???
jej ROMEO zaczyna gwizdać na psy jednym słowem
ANIMALS:))
powiem krótko
takiego OBCIACHU ZAKOCHANYM narobiłem, ze sie z tymi psami długo w tej CZĘŚCI SOPOTU nie pokażą....- 0 0
-
2003-03-17 09:57
przychylając sie do szacownych i zasłużonych nautów jak jurek&roman powiem krótko
aras
ja cie CZNIAM- 0 0
-
2003-03-17 09:57
nowy
ja poprostu nie lubię chamstwa
i dlatego aras mi się nie podoba
co do jego wypowiedzi (rzekomo zawsze na temat artykułu) to odsyłam do jego pierwszego postu na stronie 1
i nie jestem mamą galluxa
chociaż można mnie uznać za portalową mamę ;P- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.