Złodziejska afera w jednostce Marynarki Wojennej na Helu. Oskarżonych jest dziesięciu wojskowych i cywilów. Straty szacowane są na przeszło 2 mln zł.
Akt oskarżenia wysłała wczoraj do sądu Okręgowa Prokuratura Wojskowa w Poznaniu. Przestępcy w mundurach fałszowali dokumenty, dzięki czemu całkowicie sprawne technicznie elementy okrętów były uznawane za zużyte i wysyłane na złom. W rzeczywistości trafiały do zaprzyjaźnionych prywatnych firm, które handlowały z wojskiem. Efekt? Marynarka Wojenna kupowała po raz drugi swój sprzęt jako nowy. Kradziono w ten sposób niemal wszystko - od pomp paliwowych po potężny podzespół silnika okrętowego. Działo się to w latach 1999-2002, a oskarżeni tworzyli sprawnie działającą szajkę powiązaną zależnościami służbowymi, towarzyskimi i finansowymi. Wszyscy przyznali się do winy.
- Czuli się naprawdę pewnie, jeśli coś było zbyt trudne do wymontowania, zostawiali to na okręcie, a transakcję przeprowadzali wyłącznie na papierze - opowiada ppłk
Waldemar Praszczyk, rzecznik prasowy poznańskiej prokuratury.
- Ten mechanizm udało się rozpracować dzięki uczestnikom przestępstwa, którzy stali najniżej w tej hierarchii. Zrozumieli, że najwięcej ryzykują i najmniej na tym zarabiają.Szefem "helskiego gangu" był oficer ze ścisłego kierownictwa Marynarki Wojennej, który obecnie przebywa w areszcie.
Przestępczy proceder według tego samego schematu prowadzono również w innych jednostkach MW. Łączne straty mogą sięgać 15-20 mln zł. W czerwcu 2004 r. poznańscy prokuratorzy oskarżyli 18 osób, kilka z nich już skazano na kary pozbawienia wolności i degradację do stopnia szeregowego. W połowie tego roku do sądu ma trafić kolejny akt oskarżenia, dotyczący kilku wysokich rangą oficerów z dowództwa MW.