- 1 Rowerzyści: nie dzwońcie na pieszych (268 opinii)
- 2 Były senator PiS trafił do więzienia (329 opinii)
- 3 Dostał 5 mandatów naraz (71 opinii)
- 4 Dworzec PKS w Gdańsku: co dalej? (208 opinii)
- 5 Winda, która wygląda jak kapliczka (52 opinie)
- 6 Kontrola CBA w Urzędzie Miasta Gdyni (243 opinie)
Złodzieju złap się sam, czyli spektakularne wpadki trójmiejskich przestępców
19 listopada 2012 (artykuł sprzed 11 lat)
Dość często usłyszeć można dowcipy o niezbyt rozgarniętych policjantach. W rzeczywistości znacznie częściej trafiają się niezbyt rozgarnięci przestępcy. Poniżej przedstawiamy przykłady najbardziej niedorzecznych przestępstw popełnionych w ostatnich miesiącach w Trójmieście.
1. Jak kraść, to przed Komendą Miejską Policji
Wszystko działo się 12 listopada, tuż po godz. 17. 21-latek i jego o dwa lata starszy kolega zostali zauważeni przez jednego z policjantów, który skończył akurat zmianę i wyszedł z pracy. Tłumaczyć ich może - a przynajmniej jednego z nich - zdecydowanie zbyt duża ilość wypitego alkoholu. Sami tłumaczyli się policjantom dość banalnie, twierdząc, że wózek chcieli jedynie pożyczyć.
2. Zabrakło mu benzyny, więc postanowił ją ukraść
Znacznie lepsze wytłumaczenie miał 30-latek, który próbował ukraść benzynę z zaparkowanego przy jednej z gdańskich ulic auta - mężczyzna próbował wytłumaczyć policjantom, że do kradzieży zmusiły go okoliczności: jechał bowiem w odwiedziny do swojej siostry, kiedy właśnie skończyło mu się paliwo.
Być może nawet jego plan udałoby się zrealizować, był jednak jeden mały szkopuł: 30-latek za kradzież wziął się na oczach policjantów z gdańskiej drogówki.
3. Włamał się, upił i zasnął
Czasem nie trzeba nawet w okolicy policjanta, bo złodziej naprawdę łapie się sam. Tak było w sierpniu tego roku w Sopocie. Pracownica jednego z sopockich klubów przyszła rano do pracy i zobaczyła... śpiącego mężczyznę na schodach prowadzących do piwnicy lokalu.
Złodziej schował się tam, gdy zamykano klub, po czym włamał się do piwniczki i próbował wynieść z niej kilka butelek spirytusu. Schował swój łup do siatki i... postanowił wypróbować alkohol. Zrobił to tak łapczywie, że zmorzył go twardy sen.
4. Po napadzie poczekał na policjantów na przystanku
Sam na policjantów poczekał w zasadzie także 27-letni mieszkaniec powiatu nowodworskiego, który napadł na jeden ze sklepów w Sobieszewie. Zbitą butelką zagroził ekspedientce i zabrał pieniądze z kasy. Mężczyzna nie pomyślał jednak o drodze ucieczki.
Policjanci zatrzymali go, gdy kilkadziesiąt minut po zdarzeniu... czekał na jedyny autobus, którym mógł wydostać się z wyspy. Miał przy sobie nie tylko zrabowane pieniądze, ale też kominiarkę, której użył podczas napadu. Miała sprawić, iż nie zostanie rozpoznany, paradoksalnie stała się jednak dowodem jego winy.
5. Podstawowa zasada konspiracji: nie hałasuj
Sporym brakiem wyobraźni wykazał się także 21-letni "hodowca marihuany" z Nowego Portu, który nie reagował na uwagi sąsiadów dotyczące łamania ciszy nocnej. Z jego mieszkania dobiegały krzyki i głośna muzyka.
Młodzieniec nie przewidział, że policjanci, którzy przyjdą pogrozić mu palcem, rozpoznają rośliny, które rosły w doniczkach na jego parapecie. Patrol się pojawił, wszedł do mieszkania, a funkcjonariusze od razu zauważyli "nielegalną plantację".
6. Napadł na kantor z bilonem w skarpecie
Wśród przestępczych kuriozów warto też wspomnieć o próbie napadu na jeden z gdańskich kantorów. Napastnik - zresztą znajomy właściciela - próbował zaatakować pracującą w kantorze kobietę... skarpetą wypełnioną bilonem. Zaatakowana pracownica szybko wezwała ochronę, ta zaś pojmała mężczyznę i oddała w ręce policji.
Sprawa ta powinna być pouczająca dla innych właścicieli kantorów, a morał płynie z niej taki, aby nikogo, nawet znajomych, nigdy nie wpuszczać na zaplecze.
7. Zakonnica też może się zdenerwować
Inny morał płynie z kolei z historii, którą opisaliśmy pod koniec października: kierowco, jeżeli parkujesz, to zostaw też miejsce dla pieszych, bo każdy z nich może się zdenerwować i uszkodzić ci auto.
W tym przypadku zdenerwowaną była... 64-letnia siostra zakonna. Kobieta, widząc samochody utrudniające przejście chodnikiem, wyciągnęła klucz i porysowała trzy z nich. Właściciele aut swoje straty oszacowali na blisko 3 tys. zł.
piw