• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zmiany w Stoczni Gdynia

Jadwiga Bogdanowicz
3 czerwca 2003 (artykuł sprzed 21 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat MARS przejmie kolejne udziały w stoczni Crist?
Program restrukturyzacji Stoczni Gdynia zakłada zwolnienie 400 pracowników administracyjnych, zmianę organizacji pracy, zawężenie rodzajów produkowanych statków. Określono źródła oszczędności oraz finansowania budowy statków. Do szczęśliwego finału został jednak jeszcze kawałek drogi. Czy do tego czasu zostanie w stoczni wystarczająca liczba fachowców, by firma mogła dobrze funkcjonować?

Program restrukturyzacji Stoczni Gdynia został już uzgodniony z Agencją Rozwoju Przemysłu. Zatwierdziła go też Rada Nadzorcza stoczni. Teraz czeka na opinię Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Jeśli program zostanie zatwierdzony przez walne zgromadzenie akcjonariuszy stoczni i zostanie podpisana ugoda z wierzycielami, to wszystko powinno skończyć się dobrze.

Stocznia będzie budowała te statki, które buduje najlepiej (kontenerowce, samochodowce ro-ro, gazowce LPG) i które przynoszą największy zysk - przebudowany zostanie więc portfel zamówień. Lepiej ma zostać wykorzystany czas pracy - praca w systemie zadaniowym, z którego będzie wynikał system wynagradzania. Nie obejdzie się też bez zwolnień: 400 pracowników administracji i tzw. pomocy zostanie zwolnionych, a ponad 1000 zostanie przesuniętych do innej pracy. Stoczniowcy będą jeść śniadanie w czasie bezpłatnej przerwy.

Działania lepiej organizujące pracę mają przynieść obniżkę kosztów o ok. 60 mln zł rocznie, a od roku 2006 - 143 mln zł. Zmniejszone mają być koszty materiałowe o 4,5 proc., czyli ok. 54 mln zł rocznie. Zwolnienie ponad 400 pracowników ma przynieść ok. 15 mln zł oszczędności. Obniżka kosztów "usług obcych" to kolejne 14 mln zł. Wdrożenie nowego systemu projektowania statków da rocznie w 2005 r. 17 mln zł, a od 2006 - 37 mln zł.

Z drugiej strony stocznia będzie potrzebowała do 2005 r. pomocy publicznej: 120 mln zł na podwyższenie kapitału zakładowego i 100 mln zł długoterminowej pożyczki z Agencji Rozwoju Przemysłu. Niezbędne będą też poręczenia Skarbu Państwa na finansowanie budowy statków na 810 mln zł. Potrzebne będzie też poręczenie emisji obligacji zamiennych na akcje w kwocie 100 mln zł (w latach 2003-2005).

Stocznia przewiduje, że budowa statków będzie finansowana z kredytów bankowych (z poręczeniem Skarbu Państwa), z zaliczek armatorskich (gwarantowanych przez Korporację Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych) oraz tzw. spółki specjalnego przeznaczenia.

- Stocznia musi zmienić swój sposób funkcjonowania w stosunku do dotychczasowego - twierdzi Włodzimierz Ziółkowski, prezes Stoczni Gdynia S.A. - To jest sprawa kontrahentów, kooperantów, którzy są naszymi problemami dotknięci, to jest też sprawa akcjonariuszy. Będą zwolnienia - ok. 400 osób nie znajdzie pracy w stoczni, natomiast ok. 1300 naszych pracowników znajdzie zatrudnienie w podmiotach, które będą tworzone wokół stoczni. Będą również zmiany związane z funkcjonującym dzisiaj układem zbiorowym, który ma wiele ulg i przywilejów.

Musi się też zmienić sposób funkcjonowania w zakresie działalności produkcyjnej, tak aby było możliwe bardziej dokładne rozliczanie z wykonanych zadań, a nie wynikało to tylko z czasu pracy. Naszym zdaniem nie ma dzisiaj przeszkód, by ten plan został przyjęty.

- Możemy mieć zastrzeżenia do szczegółów tego planu, ale stanęliśmy przed próbą ratowania firmy - mówi Dariusz Adamski, przewodniczący stoczniowej "Solidarności".



- Restrukturyzacja jest niezbędna, aby ta stocznia mogła przetrwać - uważa Leszek Świętczak, przewodniczący ZZ "Stoczniowiec". - Bardzo dużo pracowników produkcyjnych odeszło już ze stoczni i poszukało sobie zatrudnienia w innych firmach. Dużo osób wyjeżdża za granicę na kontrakty. Jeśli rzeczywiście ruszy produkcja, to potrzebne będzie zatrudnienie osób na wydziałach produkcyjnych.

- Spawacze monterzy wyjeżdżają teraz do Wenezueli, bo tam są atrakcyjne warunki pracy - wyjaśnia pracownik wydziału K-3. - Teraz każdy pojedzie za każde pieniądze, bo tu nie ma już nic. Zadzwonił do mnie mistrz i mówił, że dopiero 1 lipca mam się stawić na wydział i dowiedzieć, czy będzie cokolwiek do roboty. A w Wenezueli czeka na spawacza 5 tys. zł na rękę, wyżywienie i mieszkanie. Praca na 10 miesięcy. Nie odchodzą jednak ci młodzi, ale najlepsi fachowcy, którzy przepracowali tu całe lata. Jeśli stocznia miałaby teraz ruszyć, to sami młodzi na pewno sobie z tym nie poradzą.

Tymczasem do stoczni dostarczono już ponad 12 tys. ton blach. Prezes zapewnia, że wydziały kadłubowe mają w tej chwili pełne zatrudnienie (reszta jest na tzw. postojowym). Wydziały wyposażeniowe z natury rzeczy będą wchodziły w proces produkcyjny później. Tam, gdzie to możliwe, przyśpieszane są remonty przewidziane na drugą połowę roku. Zapewnione jest finansowanie na 4 statki. Uzgodniono sposób finansowania kolejnych statków przez Kredyt Bank. W tym tygodniu będą podpisywane umowy z armatorami na finansowanie przez nich 4 statków.
Głos WybrzeżaJadwiga Bogdanowicz

Opinie (24)

  • kazdy zdrowo myslacy rzad

    nie dopuscilby do katastrofy przemyslu okretowego z jednego tylko powodu. Ten przemysl jest motorem gospodarki narodowej.
    Trzeba tylko krotko podumac aby zdac sobie sprawe z tego jakie glebokie powiazanie istnieja miedzy budowa statkow a reszta kraju.

    Po pierwsze jest to drogi produkt exportowy ktory w powyznym wzgledzie wyrownuje deficyt.

    po wtore stocznie przerabiaja materialy wytworzone w calym kraju, od stali hutniczej po fotele do messy.

    Liczba krajowych kooperantow dajacych zatrudnienie i placacych podatki jest pokazna.

    Nie poslednia wartoscia jest takze mozliwosc naukowego rozwoju, pracujacego posrednio lub bezposrednio na zlecenia stoczni.

    To tylko pogladowe i wybiorcze dowody na to jakim waznym organem w ciele polski jest budownictwo stoczniowe.

    Wiadomo rowniez ze walka na rynku jest ostra i bez pardonowa, bo nawet niemcy stosuje niedozwolone chwyty. Problem w tym ze oni nie daja sie na tym przylapac.

    Dla nas jest to rowniez kluczowym zadaniem aby przeprowadzic dzialania nie szkodzac sobie i nie wywolywac niekozystnych sytuacji.

    Ale jak mozna to wszystko tlumaczyc skoro caly region zostal skazany na zapomnienie.Tak stocznie jak i porty w trojmiescie sa odciete od dostawcoew i klientow oraz za skazane na wysokie koszty transportu przez zaniedbanie w rozbudowie sieci komunikacyjnej laczacej wybrzeze z reszta kraju i europy.
    To sa wszysko naczynia polaczone ktorych osobno nie mozna rozpatrywac ale jak widac nasi najlesi managerowie sa slepi i glusi na oczywistosci.

    • 0 0

  • PRAWDA

    Jedyną sensowna wypowiedziąmoże pochwalić się ninja. Masz święta rację. Wiem to, z bardzo dobrych źródeł (sam pracowałem w SG SA). Pozdrawiam

    • 0 0

  • ninja

    tak szlanta bardzo dobrze sobie "Poradził". Pod Sąd z nim

    • 0 0

  • Ninja i byly pracownik

    W jednym sie z Wami zgadzam - rzad na spole z bankami rzucal (i troche jeszcze rzuca) klody pod nogi stoczniom. Niezyciowe przepisy, wymagane ogromne rezerwy, ktore podrazaja kredyty dla stoczni, ignorancja rzadu - zrobily swoje.

    Z drugim sie nie zgadzam - Szlanta nie radzil sobie dobrze. Mial kompetentny zespol ludzi, ktory zdzialal wiele dobrego dla stoczni. Ale sam nie byl dobrym managerem, a poza tym byl fatalnym reprezentantem stoczni na zewnatrz. Jezeli powazni armatorzy, zamawiajacy statki w stoczni (mimo wszystko!) prosza o jego NIEOBECNOSC na rozmowach z nimi - to o czyms swiadczy. Nie osadzam jego ewentualnych bledow lub nie - osadzam jego dobre imie na rynku. Nie istnialo.

    Pozdrowienia,

    • 0 0

  • ciaptak
    dokładnie tak
    kooperanci Zamech Cegielski Huta Baildon Huta Katowice
    Radmor
    że o tych tylko wspomnę a powiązani z nimi podwykonawcy to był krwioobieg polskiej gospodarki
    sądzę, że wina częściowa leży w złych negocjacjach z unią
    rządy SLD 1993-7 to właśnie okres NIC nie ROBIENIA
    solidarność przez 4 lata wdrożyła 4 reformy
    szkoda, że stało sie jak stało

    • 0 0

  • Co wy wiecie o statkach ?

    • 0 0

  • no... powinny się utrzymać na wodzie...

    • 0 0

  • Latarnik, ale ty jesteś głupi.

    • 0 0

  • To co dzieje się wokół stoczni dobrze oddaje tytuł z Gazety Wyborczej, sprzed mniej więcej roku - "Wszyscy ratują stocznię". Artykuł ten dotyczył Stoczni Szczecińskiej, na kilka dni przed jej upadkiem...
    Całą winę za tragiczną sytucję w przemyśle stoczniowym, wcześniej w Szczecinie a teraz w Gdyni, ponosi obecny rząd, którego wyłącznym celem jest przejęcie kontroli nad branżą generującą 3 miliardy złotych przychodów rocznie . Nawet najlepszy menedżer nie poradziłby sobie w warunkach panujących na światowym rynku okrętowym. Bo jeśli istnieje na nim konkurencja, to ma ona miejsce między rządami państw, a nie poszczególnymi stoczniami. A teraz Piechota (inż. chemik) udaje znawcę przemysłu stoczniowego i dobrego wujka.

    • 0 0

  • Rząd olewa pomorze - to prawda, ale...

    Nie chce mi się wywodzić na Millera, bo szkoda na to czasu, ale jak słyszę, że Szlanta to dobry "menagier", to mi się w żołądku przewraca. Zwalanie wszystkiego na komuchów jest śmieszne. O penych sprawach nie mówi się na konferencjach prasowych, bo działało by to na szkodę firmy, ale Szlanta pozostawił po sobie bardzo wiele niekożystnych dla stoczni umów, których terminy wykonania przypadają na 2002, 2003 i 2004 rok. Jeśli obecny prezes wyciągnie stocznię z tego bagna, to będzie można przed nim chylić czoła. Tymczasem nie podniecajmy się - tam nadal jest syf, pozostawiony przez płaczącego na odchodnym prezesa.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane