Od wtorku po Gdańsku jeździ zmodernizowany "Dortmund". Już pierwszego dnia tramwaj miał problemy.
Zmodernizowany "Dortmund" dotarł do Gdańska pod koniec kwietnia. Jednak jeszcze przed rozładunkiem było wiadomo, że tramwaj jest niesprawny. Mechanikom wielkopolskiej firmy Modertrans, która przeprowadziła jego modernizację, udało się przebudować oba czoła wagonu, wstawić człon niskopodłogowy, wymienić siedzenia, zamontować klimatyzację w kabinie motorniczego. Zabrakło jedynie umiejętności, by... uruchomić tramwaj.
W efekcie do Gdańska dotarł pojazd, który trzeba było holować do zajezdni. Dopiero tam, przy wsparciu niemieckich specjalistów, udało się go uruchomić. Następne dni zajęło sprawdzenie pojazdu pod kątem technicznym; przechodził on także formalną rejestrację.
Gdańszczanie dopiero w ostatni wtorek mieli okazję przejechać się nowym nabytkiem ZKM-u. Jednak tramwaj, który obsługuje linię 11, uległ awarii już po pierwszym kursie na
Chełm.
-
Potwierdzam takie zdarzenie, lecz awaria wynikała bardziej z niewiedzy motorniczego, niż z przyczyn technicznych - informuje
Leszek Krawczyk, zastępca dyrektora ZKM ds. technicznych.
Jeszcze tego samego dnia tramwaj wrócił na trasę w ramach tzw. dodatków, czyli wozów wyjeżdżających na miasto w okresie szczytu komunikacyjnego.
Wbrew pozorom zmodernizowany "Dotrmund" wcale nie wygląda jak spod igły. Dlaczego? Na jego czele widać zarysowania i zdrapany lakier - to ślad po zdjętym logo firmy Modertrans. W jego miejsce naklejono tymczasowo napis "ZKM", a zdarty lakier nieumiejętnie zamalowano. Skąd ta walka na loga? -
To nie jest tramwaj Modertransu. Nie oni są jego producentem - ucina Leszek Krawczyk.
W zakładach Modertransu przebywa obecnie pięć tramwajów typu
N8C. Wszystkie one otrzymają nowe czoła, niskopodłogową wstawkę z nowymi drzwiami po obu stronach (tramwaj po modernizacji nadal jest dwukierunkowy), w środku wymienione zostaną siedzenia na plastykowe a główna kabina motorniczego będzie wyposażana w klimatyzację.