- 1 Co kryje piasek sopockiej plaży? (48 opinii)
- 2 Sami złapali złodzieja katalizatorów (125 opinii)
- 3 Kiedy deszcz bywa groźny? (67 opinii)
- 4 Straciła 6 tys. zł, myśląc, że pomaga przyjaciółce (155 opinii)
- 5 Ruszyła budowa przejścia przy dworcu (259 opinii)
- 6 Do tego nie służą światła awaryjne (161 opinii)
Znane nazwiska nieznanych kandydatów na radnych
Znane nazwisko to przed wyborami ogromny kapitał. Zwłaszcza jeśli zapracował na nie ktoś inny. Do rad miasta w Gdańsku, Gdyni i Sopocie startuje co najmniej kilka osób, które łatwo pomylić z kimś znanym. Wszyscy podkreślają, że to przypadek i rzecz bez znaczenia.
- Marcin startuje z Chyloni, bo ja zdecydowałem się kandydować do sejmiku województwa pomorskiego, a był to naturalny następca - tłumaczy Artur Dziambor, lider KNP w Gdyni i kandydat tej partii na prezydenta.
Marcin Zmuda-Trzebiatowski działa w KNP niewiele ponad rok i tak szybko zdobył zaufanie? A może chodzi o to, że jako numer 1 na liście, która jest przed Samorządnością (komitety ogólnopolskie mają wyższe numery), przypadkowo odbierze trochę głosów bardziej znanemu kandydatowi?
- Można by było stawiać taką tezę, ale przecież też prowadzę aktywną kampanię i pokazuję się nie tylko na plakatach. Trudno wymagać ode mnie, bym wstydził się swojego nazwiska - przekonuje kandydat KNP.
Bardziej znany Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski, nie do końca jednak w to wierzy, choć oczywiście potwierdza, że nie ma się czego wstydzić.
- To bardzo zacne nazwisko i zapewne sympatyczny, młody człowiek, ale z kimkolwiek rozmawiam, wszyscy mają jasność dlaczego znalazł się akurat na liście w naszym okręgu. Szkoda, że dał się wykorzystać. Uważam to zagranie za nieeleganckie i w kiepskim stylu. Gdyby ktoś nie chciał nas pomylić, moje nazwisko znajdzie na samym końcu książeczki do głosowania. Nazywam się Zmuda Trzebiatowski. Zygmunt Zmuda Trzebiatowski - trawestując klasyka - uśmiecha się radny Samorządności.
Na liście PiS znajdziemy za to mamę Marcina Horały - Martę - która jest emerytowanym radcą prawnym. Z KNP startuje żona lidera KNP Artura Dziambora - Emilia, a z Platformy Obywatelskiej żona radnego PO Łukasza Cichowskiego, który tym razem do rady nie kandyduje - Mariola Śrubarczyk-Cichowska.
W Sopocie mamy za to akcent gdański, a nawet dwa. W dwóch okręgach na listach komitetu Kocham Sopot znajdziemy znane nazwisko: Adamowicz. To jednak Ewa Adamowicz i Adam Adamowicz, którzy z prezydentem Gdańska nie są spokrewnieni.
- To zupełnie przypadkowa zbieżność nazwisk. Pani Ewa od lat działa na rzecz Sopotu, jest aktywną osobą, przychodzi na sesje Rady Miasta, więc nie można powiedzieć, że chce wykorzystać czyjeś nazwisko - zapewnia Jarosław Kempa, radny i jeden z liderów Kocham Sopot.
W Sopocie głosować można też m.in. na Wojciecha Cejrowskiego. Nie jest to jednak znany podróżnik, który czasem promuje swoje książki w Sopocie, a marketingowiec w firmie farmaceutycznej.
W tym roku najtrudniej o pomyłkę będzie w Gdańsku. Wspólnota Patriotyzm Solidarność umieściła wprawdzie na swojej liście Marka Kamińskiego, ale 24-latka raczej trudno będzie pomylić ze zdobywcą biegunów, zwłaszcza że ten komitet nie cieszy się na razie wielką popularnością. Na pozostałych listach próżno szukać osób, które można pomylić z kimś innym.
Opinie (117) ponad 20 zablokowanych
-
2014-11-12 00:11
Łazi Zmuda po Chyloni i o głosy ciągle skomli. Błagam, proszę, głosuj na mnie, aby było więcej dla mnie. Nowe ścieżki wam zbuduję i na rower zapakuję. Ścieżki warte są miliony - trochę ujmę wam "mamony". Że nikomu nie potrzebne? Nic nie szkodzi! Wy - nie biedne! Jam ambitny przeogromnie - jeszcze świat usłyszy o mnie!
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.