- 1 Zrekonstruowali pierś tkankami pacjentki (4 opinie)
- 2 17 osób dziennie słyszy tę diagnozę (47 opinii)
- 3 To koniec boreliozy? Kończą się prace nad szczepionką (91 opinii)
- 4 Ranking salonów masażu w Trójmieście (20 opinii)
- 5 Wojtek i Agata z Life on Wheelz rozstali się (121 opinii)
- 6 Więcej dzieci trafia do opieki zastępczej i domów dziecka (100 opinii)
Biżuteria z czarnego bursztynu - na wagę złota
Art7 Wojciecha Kalandyka to jeden z największych producentów biżuterii z bursztynem na Pomorzu. W tutejszej pracowni powstają wyroby głównie komercyjne, z tradycyjnie obrobionym kruszcem, eksportowane przede wszystkim do Chin. Ale to nie wszystko. Drugą linię produktów wypuszcza działające w ramach firmy studio projektowe. To tu, co kilka lat, powstaje kolekcja biżuterii artystycznej.
"Black Dress", taką nazwę nosi ostatnia oferta Art7. Zapoczątkował ją stworzony 5 lat temu naszyjnik "Sevenspace" - hołd złożony myśli architektonicznej Daniela Libeskinda. Podobnie jak budynki amerykańskiego architekta, kolię charakteryzuje wielopłaszczyznowość uzyskana dzięki wielu płaskim szlifom wykonanym tak na bursztynie, jak i okalającym go srebrze. "Sevenspace" jako pierwszy wyeksponował powierzchnię "przypalonej" kory bursztynu. Tak zaczęła się trwająca już kilka lat przygoda pracowni z czarną bryłką żywicy.
- Czarny bursztyn to naturalny bursztyn bałtycki z pozostawioną na nim tzw. bursztynową korą, czyli warstwą zwietrzeliny - zazwyczaj zeszlifowaną w wyrobach jubilerskich - i poddany obróbce termicznej w celu osiągnięcia kolorystycznego efektu czerni - mówi Wojciech Kalandyk, właściciel Art7.
- Nazwa "Black Dress" to poza bezpośrednim odniesieniem do koloru bursztynu także nasz ukłon w stronę Coco Chanel i czerni jej słynnej Little Black Dress. Chanel odkryła dla mody ignorowane przez współczesnych jej projektantów ciemne, surowe tkaniny i poprzez unikalny projekt wyniosła je do rangi przedmiotu luksusowego. Mamy nadzieję, że prace z kolekcji Art7 Black Dress odkrywają zaskakujące oblicze bursztynu, jego nietypową strukturę w ujęciu wyrafinowanego wzornictwa - dodaje Krystyna Weremjewicz, menedżerka Art7.
Zobacz także: Trójmiejski jubiler zachwycił Vogue'a
Kolekcję tworzą przede wszystkim naszyjniki i kilka pierścionków. Oprócz czarnego bursztynu wykorzystane zostały tu także: srebro pozłacane 24-karatowym złotem, brylanty, perły i czarne diamenty. Każdemu naszyjnikowi nadano przemyślaną nazwę, wskazującą źródło inspiracji projektantów - Wojciecha Kalandyka oraz Macieja Rozenberga.
"Usta" na przykład wyraźnie odwołują się do rzeźb Igora Mitoraja. "Born" (ang. narodzony) nawiązuje do samorodka bursztynowego, będącego podstawą wzoru naszyjnika. To unikat - oryginalny, kolisty kształt uformowany ok. 40 milionów lat temu. Okrągły, pozłacany element na środku kolii - tworzący jakby jej żywe jądro - inkrustowany został kryształkami Swarovskiego. "Conclave" powstało jako próba harmonijnego połączania dwóch kawałków bursztynu o skrajnie rożnych właściwościach: czarnego z warstwą surowej kory oraz jasnego, o gładkim szlifie. "Cuprum" (łac. miedź) łączy bursztyn z minerałem miedzi, "Hora" z kolei zestawia go z koralowcem. "Officum" nawiązuje do średniowiecznej tkaniny pokrytej złotym haftem - motywem lilijki "Fleur de lilie". "Firewall" powstał dzięki technice szlifu, który równomiernie, mechanicznie uszkadza krawędź bursztynu - pozwala uzyskać efekt światła skrzącego się na dużej płaszczyźnie materiału.
W 2011 r. za "Liquid ring" - pierścień z czarnego bursztynu z cieczą i pęcherzykiem powietrza w środku - otrzymał pierwszą nagrodę w konkursie AŁATYR w kategorii "Innowacje". W marcu 2014 r. naszyjnik "Conclave" nagrodzony został Grand Prix ministra gospodarki w konkursie Mercurius Gedanensis w kategorii wzornictwo. Kolekcje prezentowano w MOCA - Muzeum Sztuki Współczesnej w Londynie (w ramach wystawy pt. "Giedymin Jabłoński - a historical survey"), a jesienią tego roku wyeksponowana zostanie w Deutsche Bernsteinmuseum w Ribnitz-Damgarten.
Panie, które zechcą na czarny bursztyn nie tylko popatrzeć, ale także włożyć na siebie, liczyć się muszą z niemałym wydatkiem - jego dolną granicę wyznacza kwota 1000 euro.
Zobacz inne trójmiejskie zakłady jubilerskie specjalizujące się w obróbce bursztynu.
Miejsca
Zobacz także
Opinie (19) 2 zablokowane
-
2016-03-04 20:41
Ok
- 0 1
-
2016-03-06 11:03
Ciekawe projekty, szkoda tylko że zamiast złota jest srebro pozłacane.
- 2 1
-
2016-03-17 19:16
jedna wielka bzdura
nie ma czegoś takiego jak czarny bursztyn to jest po prostu bursztyn spalony ale chylę czola przed Kalandykiem, że zawinął g*wno w papierek i kasuje za to minimum 1000 euro
- 4 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.