- 1 Wojtek i Agata z Life on Wheelz rozstali się (75 opinii)
- 2 Więcej dzieci trafia do opieki zastępczej i domów dziecka (99 opinii)
- 3 Opracowują test, który wykryje wiele chorób (34 opinie)
- 4 To nie metabolizm zwalnia, to my zwalniamy (120 opinii)
- 5 Dzieci uzależniają się od telefonów przez rodziców? (80 opinii)
- 6 Malujący robot wart 2 mln dolarów (53 opinie)
"Co trzecia osoba doświadcza kryzysu psychicznego"
- Schizofrenia pozostaje w największym stopniu stygmatyzowana. Widzimy lęki, wykluczenia, język, który naznacza, nadaje etykietę, dehumanizuje. Pojawiły się nowe grupy, które są napiętnowane. Jest jeszcze więcej do zrobienia - przede wszystkim w wymiarze społecznym - mówi Piotr Harhaj z Pomorskiej Koalicji na Rzecz Zdrowia Psychicznego. Rozmawialiśmy o społecznej tolerancji i stygmatyzacji osób z kryzysem psychicznym, ale także o zbliżających się Dniach Solidarności z Osobami Chorującymi Psychicznie, które ruszają w sobotę.
Potrzebujesz pomocy i wsparcia? Znajdź psychologa w Trójmieście
Piotr Harhaj: - Zbiorowe doświadczenie pandemii i ograniczenia kontaktów międzyludzkich pokazało, jak łatwo można zachwiać naszym dobrostanem psychicznym. Niestety obniżył się poziom dostępności do usług społecznych, w tym wsparcia społecznego i opieki psychiatrycznej. Zapotrzebowanie na psychoterapeutów czy konsultacje psychiatryczne jest znacznie większe i nie mówię tylko o sektorze publicznym. Cześć z psychoterapeutów po prostu już nie odbiera telefonów, nie mając wolnej przestrzeni zawodowej - muszą odmawiać. Większość z nas doświadczyła kryzysu związanego z sytuacją zamknięcia.
Dostrzegam także pozytywne strony tej sytuacji. U wielu z nas lockdown uwolnił przestrzeń do refleksji nad życiem, indywidualną aktywnością, stawiania pytań, co w życiu ważne. W realizacji usług społecznych i opieki zdrowotnej poszerzył się obszar dla technologii do porozumiewania się na odległość - coraz bardziej popularne są zarówno telefony zaufania, wideorozmowy, jak i czaty, e-terapie itp.
Osoby, które są bardziej wrażliwe, mogą być bardziej podatne na skutki izolacji. Ludzie są istotami społecznymi i potrzebują kontaktów, relacji, spotkań, rozmów, by móc się realizować, pełniąc role społeczne.Czytaj też: Liceum w czasie pandemii. "W edukacji zaczynamy wreszcie mówić, jak istotne są relacje"
W jednej chwili restrykcje ograniczyły jednak możliwość spotkań w grupach.
Jest to poważny problem. Wiele organizacji i instytucji prowadzi środowiskowe domy samopomocy, kluby, oddziały dzienne, które są miejscem spotkań, budowania relacji i osobistych sieci społecznych - miejscami osobistego i grupowego umacniania. Dostrzegam możliwości, jakie niesie za sobą technologia, ale doświadczenie Centrum Samopomocy w Gdyni pokazuje, że ograniczenie kontaktów spowodowało zachwianie równowagi pomiędzy indywidualną aktywnością a byciem częścią większej grupy, społeczności. Jednym z elementów budowania własnej wartości, uczuciowości, a także zdrowienia i dbania o dobrostan psychiczny jest bezpośrednia relacja i pozostanie w dialogu, a nie monologu. Jest sporo obaw związanych z przyszłością i możliwością realizacji usług pomocy, wsparcia i opieki osobom, które w codziennym życiu samodzielnie nie są w stanie sobie poradzić.
Czytaj też: Ranking: najlepsi psycholodzy w Trójmieście
Epidemia nie jest jednak komfortowa na wielu płaszczyznach. Czy w sposób szczególny wpłynęła na osoby chorujące psychicznie ?
COVID-19 wpłynął na każdego z nas, na tych zdefiniowanych umownie jako "zdrowych" i tych borykających się z kryzysami psychicznymi. Obecna sytuacja, tak jak i życie, ma bardzo indywidualny wymiar. Osoby doświadczające kryzysów psychicznych to my: matki, ojcowie, dzieci, znajomi, sąsiedzi, pracodawcy, pracownicy. Można wymieniać. Na pewno osoby, które są bardziej wrażliwe, mogą być bardziej podatne na skutki izolacji. Ludzie są istotami społecznymi i potrzebują kontaktów, relacji, spotkań, rozmów by móc się realizować, pełniąc role społeczne.
Jeżeli mamy taką możliwość w swoim najbliższym otoczeniu, domu, to jest to dobra wiadomość. Natomiast wiele osób żyje samotnie lub w rodzinach i relacjach, które nie wzmacniają jej członków. Każdą historię należy rozpatrywać osobno.
Czy społeczeństwo jest coraz bardziej tolerancyjne?
Gdy spoglądam 25 lat wstecz, to dostrzegam postęp w otwartości na akceptację inności drugiego człowieka. W 2004 r., przed wejściem do Unii Europejskiej nikt nie myślał o osobach z niepełnosprawnością intelektualną jako o pracownikach. Obecnie rynek pracy jest otwarty, a osoby z niepełnosprawnościami mają do niego dostęp. Wcześniej wyjście z osobą na wózku czy w towarzystwie osoby z zespołem Downa budziło niepokój - było swoistą atrakcją. Dzisiaj oglądamy film "Amatorzy", gdzie swoje życiowe i artystyczne role grają nasi koledzy z niepełnosprawnościami. Kiedyś Dom Pomocy Społecznej i Szpital Psychiatryczny były azylem, a dla wielu życiowym wyrokiem. Dzisiaj mamy Zespoły Leczenia Środowiskowego, usługi asystenckie, kluby i domy środowiskowe. Mamy większą tolerancję na inność. W tym wymiarze zrobiliśmy wiele.
Czytaj też: Ciekawe zawody: terapeuta par
Mam poczucie, że dokładamy swoją cegiełkę do realizacji zmiany na lepsze, co może wydawać się naiwne, ale nadzieja w zdrowieniu jest najważniejsza w wymiarze zarówno indywidualnym, jak i społecznym.Jest jakieś "ale"?
Wystarczy zapoznać się z medialną rzeczywistością, gdzie znajdziemy wiele argumentów za tym, że zamykamy się na akceptację inności drugiego człowieka. Jest jeszcze więcej do zrobienia - przede wszystkim w wymiarze społecznym. Schizofrenia pozostaje w największym stopniu stygmatyzowana. Widzimy lęki, wykluczenia, język, który naznacza, nadaje etykietę, dehumanizuje. Pojawiły się nowe grupy, które są napiętnowane. Media mają ogromny wpływ na poziom zrozumienia i akceptacji osób doświadczających kryzysów psychicznych, często nagłaśniają sytuacje związane z trudnymi zdarzeniami, np. zabójstwo. I od razu pojawia się łatka "schizofrenika".
Natomiast badania temu przeczą, jakoby osoby chorujące psychicznie popełniały więcej czynów zakazanych w porównaniu do reszty "zdrowego" społeczeństwa. Stygmatyzacja dotyka także systemu rodzinnego. Rodzice często naznaczają osobę chorującą łatką lenia, bez ambicji. Osoby, która gdyby tylko chciała, to wzięłaby się w garść i by mogła, ale nie chce. Próbują tłumaczyć chorobę w inny sposób.
Czytaj też: Seks ma wielkie oczy - czego boimy się w sypialni?
Czy system również trzeba zmienić?
Mamy także do czynienia ze stygmatyzacją systemową. Część osób po doświadczeniu kryzysu psychicznego lub hospitalizacji ma potrzebę, aby skorzystać ze wsparcia, opieki psychiatrycznej bądź skorzystać z systemu ubezpieczenia społecznego. W wielu przypadkach muszą uzyskać orzeczenie o niepełnosprawności, otrzymać papier, który może być stygmatyzujący. Z kolei w orzeczeniach ZUS widnieje zakaz pracy, co wpycha osoby doświadczające kryzysów psychicznych w kolejny obszar stygmatyzacji - wzmacniając poczucie osób nieprzydatnych do pracy. Człowiek sam wmawia sobie potem bezsilność. Stygmatyzacja systemowa dostrzegalna jest na wielu płaszczyznach. Wystarczy wskazać niedofinansowanie opieki psychiatrycznej.
Stąd zbliżająca się inicjatywa.
Dni Solidarności organizujemy od wielu lat. Staramy się tutaj mówić głośno o kryzysie psychicznym. Naszą kampanię adresujemy zarówno do mieszkańców, aby zwiększyć poziom ich wiedzy oraz wrażliwości, jak i do osób i rodzin doświadczających kryzysu, aby pokazać możliwości wsparcia. Badania pokazują, że co trzeci z nas doświadczał, doświadcza lub będzie doświadczał kryzysu psychicznego, dlatego chcemy o tym rozmawiać i stwarzamy właśnie pole do rozmowy. Rozmawiamy pod hasłem "Nowa kultura pomagania" i staramy się zwracać szczególną uwagę na rozwój psychiatrii środowiskowej, wzmacniać głos asystentów zdrowienia, osób z doświadczaniem kryzysu psychicznego, które wspierają innych chorujących.
Proces zdrowienia wymaga nadziei oraz adekwatnego wsparcia: mogą to być profesjonaliści, najbliżsi, grupy samopomocowe, środowisko lokalne. Kolejny raz podejmujemy temat społecznie niewygodny, ale bardzo ważny. Prowokujemy do spotkań, dyskusji i refleksji. Mam poczucie, że dokładamy swoją cegiełkę do realizacji zmiany na lepsze, co może wydawać się naiwne, ale nadzieja w zdrowieniu jest najważniejsza w wymiarze zarówno indywidualnym, jak i społecznym.
Miejsca
Opinie wybrane
-
2021-09-11 11:02
(8)
To przez kobiety które nie chcą gotować sprzątać its tylko zakupy kosmetyki
- 26 48
-
2021-09-12 10:07
Zgadzam się.
- 2 0
-
2021-09-12 09:26
Może nieodpowiednimi kobietami się otaczasz.
- 2 2
-
2021-09-11 16:35
Powiedz, ze zartujesz.....
- 2 3
-
2021-09-11 16:03
No i może, tyłka ci podcierać ?
mamusia służbę pełniła, to myśli, że wszystkie kobiety to służące
- 7 3
-
2021-09-11 14:56
Caaaala prawda!.
- 4 0
-
2021-09-11 12:33
nie przez kobiety, tylko przez pinokia, jego pomagierów i doradców medycznych... (1)
- 2 13
-
2021-09-11 13:26
Jak tak twierdzisz to mogłeś dodać że również dzięki opozycji (poza konfederacja) która popiera obostrzenia covidowe a nawet chciała jeszcze większych. Wszyscy politycy poza 11 poparli spec ustawę covidowa która dała pole manewru rządzącym
- 2 2
-
2021-09-11 12:13
i co? żyjesz w brudzie czekając, aż ktoś ci posprząta?
- 15 3
-
2021-09-11 22:25
dobrze, że są różne takie inicjatywy wiele osób potrzebuje fachowej pomocy, nie każdy chce, nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, kiedy ja potrzebowałam pomocy to praktycznie od ręki mogłam się w psychomedic zapisać na wizytę, tam nawet w weekendy pracują
- 8 1
-
2021-09-11 15:31
Sam zmagam się z depresją, na szczęście powoli ją zwyciężam. Długo zwlekałem z pójściem do specjalisty, kochani, nie ma na co czekać, jeśli tylko czujecie taką potrzebę to warto pójść do psychiatry. Naprawdę od kiedy rozpocząłem leczenie czuję się o niebo lepiej. Pozdrawiam!
- 25 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.