- 1 "Nie ma bezpiecznego opalania". Gdzie zbadać znamię? (18 opinii)
- 2 Piwo naprawdę powoduje mięsień piwny? (101 opinii)
- 3 Ciąża. Jak zachować płodność po leczeniu onkologicznym? (1 opinia)
- 4 Wojtek i Agata z Life on Wheelz rozstali się (119 opinii)
- 5 Krajowa Sieć Onkologiczna znów opóźniona (25 opinii)
- 6 Więcej dzieci trafia do opieki zastępczej i domów dziecka (100 opinii)
Dr Prusakowski: "Nie boję się COVID-a, ale traktuję go poważnie"
Liczba osób zakażonych SARS-CoV-2 systematycznie wzrasta. W głowie wielu osób pojawia się szereg pytań, na które nie potrafią znaleźć odpowiedzi. Czy należy bać się COVID-19? Czy maseczka naprawdę chroni? Czy przebywając wśród ludzi, możemy czuć się bezpieczni? Czy obecnie możliwe jest w ogóle życie towarzyskie? Na temat tego, jak żyć i co myśleć o "tej całej pandemii", rozmawiamy z doktorem Markiem Prusakowskim, specjalistą chorób zakaźnych, ordynatorem Oddziału Obserwacyjnego w Pomorskim Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy w Gdańsku, który od marca br. leczy chorych na COVID-19.
Marek Prusakowski: Nie, ja go traktuję po prostu poważnie.
Poważnie, czyli jak?
Przestrzegam wszelkich zasad w kontakcie z pacjentami, dbam o zabezpieczenie siebie i pacjentów, a na zewnątrz noszę maseczkę, tak jak wszyscy. Staram się też jak najczęściej myć ręce. W histerię nie wpadam, bo nie widzę powodu.
I stosując zabezpieczenia, o których pan mówi, czuje się pan naprawdę zabezpieczony? Wielu ludzi twierdzi, że to trochę prowizorka?
Oczywiście, że czuję się skutecznie zabezpieczony. Najlepszym dowodem jest to, że siedzimy po uszy w COVID-zie od lutego, a jeśli zdarzają się zachorowania wśród personelu, to są to zakażenia w zasadzie przyniesione z zewnątrz. Nie mamy ogniska epidemii wynikającego z tego, że ktoś popełnił błąd i wszyscy padli.
Czy my - na ulicy, w środkach komunikacji miejskiej, w przestrzeni publicznej - możemy czuć się bezpieczni, jeśli stosujemy się do zalecanych zasad bezpieczeństwa?
Teoretycznie tak. W praktyce powinniśmy pamiętać, że oprócz tego, że mamy kontakt z ludźmi na ulicy, gdzie wszyscy są w maseczkach, miewamy też kontakty tzw. towarzyskie. I że wśród takich przyjaciół, z którymi rozmawiamy bez maseczki, mogą być osoby zakażone, które poczęstują nas swoim wirusem.
To spotykać się ze znajomymi w maseczkach?
Całować się w maseczce! (śmiech) Nie wpadajmy w histerię. Chcę po prostu zaznaczyć, że to się może zdarzyć, aczkolwiek ja ze swoimi przyjaciółmi, nawet tymi lękliwymi, spotykam się i bez maseczek. Oczywiście nie ściskamy się mocno, po wejściu do domu natychmiast wszyscy myjemy ręce w środkach dezynfekcyjnych, ale rozmawiamy ze sobą bez maseczek, starając się - o ile się da - zachować te dwa metry dystansu. To jest łatwe do zrobienia.
COVID-19. Szpitale pracują na pełnych obrotach - art. z 20 października br.
Znajomi się pana nie boją?
Moi znajomi się mnie nie boją, aczkolwiek pojawiają się ze strony mojej rodziny pytania: "a w tym szpitalu to wy się COVID-a nie boicie?". Bo ludzie są wystraszeni horrorem, jaki serwują media. Od marca walczyłem z tym, aby podczas raportowania wszystkich wyników dodatnich nie nazywać ich "liczą zachorowań na COVID-19", tylko "liczbą zakażeń". Bo chory to ten, który wymaga leczenia. A ktoś, kto otrzymał wynik testu dodatni, jest po prostu zakażony wirusem SARS-CoV-2.
Niejedna osoba zadałaby teraz panu pytanie "co to za choroba, która nie daje objawów?". Jak mogę mieć np. grypę i o niej nie wiedzieć?
Zakażenie to nie jest choroba - rozmawiamy o dwóch różnych rzeczach. Zakażony może też zarażać, aczkolwiek chory zaraża zdecydowanie szybciej i bardziej masowo. Jestem przekonany, że wiele osób przeszło zakażenie bezobjawowo, częstując siebie nawzajem. Takie porządne badania genetyczne, w wiarygodnym laboratorium, np. w Heidelbergu, gdzie skuteczność jest niemal 100-procentowa, wykonane na całej populacji powiedziałoby nam, ile osób jest obecnie zakażonych. Wtedy nagle okazałoby się, że tych, którzy przeszli zakażenie i są odporni, jest dosyć dużo i te wszystkie strefy różnobarwne nie miałyby sensu. Wiedząc, kto jeszcze nie chorował, moglibyśmy tych ludzi zabezpieczyć i nie dopuszczać, aby dochodziło do kontaktu z chorymi, póki nie zostanie wynaleziona szczepionka.
Powiedział pan, że po przejściu zakażenia, nawet bezobjawowo, jesteśmy odporni. To znaczy, że jeśli ktoś był zakażony i nawet tego nie wie, to nie zachoruje nigdy na COVID-19?
W większości przypadków tak, bo inaczej nie miałoby sensu produkowanie szczepionki. Są natomiast osoby, które chorowały po kilka razy na ospę wietrzną, więc 100-procentowej gwarancji nie ma. W większości przebycie infekcji powoduje trwałą odporność. No może z wyjątkiem boreliozy, która odporności nie daje.
To, co ludziom nie daje spokoju, to skrajnie różny przebieg tej choroby. W jednych przypadkach objawy są prawie niedostrzegalne, w innych choroba postępuje bardzo szybko i człowiek umiera. Dlaczego tak się dzieje?
To jest indywidualna odporność czy podatność na infekcje. Ja np., gdy pójdę do lasu i zadrapię się o gałązkę, prawie tego nie poczuję, a ktoś inny może mieć silny odczyn zapalny. Pamiętajmy, że nasza zapadalność na infekcje zależy nie tylko od naszej kondycji fizycznej, ale i psychicznej - człowiek, który żyje w stresie czy się boi, choruje częściej. Ktoś, kto jest w dobrej kondycji fizycznej, psychicznej, przestrzega podstawowych zasad bezpieczeństwa i właściwie się odżywia, ma najmniejsze szanse na zachorowanie.
Koronawirus Gdańsk - Gdynia - Sopot - wszystko o COVID-19 w Trójmieście
Rozumiem, że pan nie oszukuje z maseczką i nie nosi jej na brodzie?
To jest tak jak z tymi majtkami - albo się je nakłada na całe podbrzusze, albo... nie spełniają swojej funkcji. Tylko po co wtedy nosić majtki? Jeśli idę w maseczce, to nakładam ją na całą buzię. Poza tym proszę zwrócić też uwagę na jeszcze jedną rzecz - ten wirus bardzo chętnie dostaje się do organizmu przez śluzówkę, a więc i przez spojówkę oka. Dla pełnego bezpieczeństwa powinniśmy więc oprócz maseczki nosić okulary, nawet zerówki. Albo należałoby pomyśleć o przyłbicy, bo gdy ktoś w naszym towarzystwie kichnie, nawet przez maseczkę, to ten wirus dostanie się na śluzówkę i mamy kolejną drogę zakażenia.
Wspomniał pan o przyłbicy, ale oprócz, nie zamiast maseczki, tak?
Noszenie samej przyłbicy nie ma sensu. Nie dość, że to przed niczym nie chroni, to zaciąga powietrze z zewnątrz. Przyłbica, jako dodatek do maseczki, to natomiast bardzo dobre zabezpieczenie, zmniejszające znacznie szansę zakażenia.
W każdej chwili mogę dostać telefon z sanepidu, z nakazem bezwzględnego nieopuszczania domu. Chciałabym zatem skompletować wcześniej apteczkę. Wie pan - tak na wszelki wypadek, gdybym jednak zachorowała na COVID-19. Co koniecznie powinno znaleźć się w tej mojej apteczce?
Leki objawowe. Mnie, jako lekarzowi, nie wolno podawać nazw, podpowiem zatem tylko tyle, że warto zaopatrzyć się w środki przeciwzapalne, przeciwgorączkowe, wykrztuśne, przeciwkaszlowe i środki do dezynfekcji osobistej.
Panie doktorze, jaka puenta?
Puenta jest taka, że póki nie będzie szczepionki, to prędzej czy później każdy z nas z tym wirusem się zetknie. Większość przejdzie infekcję bezobjawowo, niektórzy zachorują, część ciężko, ale procent tych, którzy chorują na COVID-19 ciężko, w globalnym kontekście nie jest tak wielki. Dopóki nie ma szczepionki, to tylko i wyłącznie tzw. odporność stadna może nas uratować. Nawet jeśli ktoś wejdzie w strój kosmonauty dzisiaj i będzie w nim siedział przez pół roku, to wirus i tak poczeka, aż z niego wyjdzie. To jest tak jak z grypą - wszyscy mamy z nią kontakt, wielu przechodzi bezobjawowo i się uodpornia oraz nabywa odporność, póki nie pojawi się jakiś nowy szczep.
Miejsca
Opinie (372) ponad 20 zablokowanych
-
2020-10-22 21:36
VilcaCora i inne ziele (2)
A to przypadkiem nie ten sam człowiek, który 20 lat temu polecał VilcaCorę i inne peruwiańskie zioła jako panaceum na nowotwory?
- 8 1
-
2020-10-22 23:00
Tak to ten sam doktor który był wtedy wyłącznie za medycyną niekonwencjonalną
- 2 0
-
2020-10-23 08:58
To ten sam lekarz-celebryta , jego opowiadania o leczeniu dobre są dla wiekowych babć samotnie zamieszkujących i wyrzucających ostatnie oszczędności przez okno.
- 2 3
-
2020-10-22 21:39
(1)
Panie Doktorze, dziękuję za te wypowiedzi. Uspakajają nieco w tej medialnej histerii.
- 6 1
-
2020-10-22 22:40
I pan młody lekarz nie pomyślał, że nie chodzi
O liczbę zakażonych ale o to czy służba zdrowia będzie w stanie udzielić pomocy wszystkim potrzebującym?
- 0 0
-
2020-10-22 21:59
w końcu ktoś odważny
Panie doktorze dziękuję za odwagę wypowiedzi. Pracuję jako młody lekarz w Akademii Medycznej i skutecznie nam tu dano do zrozumienia ,że lepiej trzymać narrację rządową. Nie wiem jak jeszcze długo wytrzymam w tym ordynarnym kłamstwie i sianiu paniki przez niby autorytety lekarskie.
Ludzie wyłączcie telewizory a pandemia się skończy. Gdyby było prawdą to wszystko co nam mówią, te liczby zakażeń to np. Szwedzi padaliby jak much , a samii sprawdźcie ile tam jest zgonów.
Liczbę zgonów ludzi po80 roku życia bardzo łatwo wyjaśnić, trzeba się tylko zainteresować historia i podejściem szwedów do ludzi starszych- to smutna sprawa.- 6 4
-
2020-10-22 22:39
Podziękowania
Dziękuję Trójmiasto.pl za wywiad z bardzo mądrym lekarzem, praktykiem i cenionym specjalistą. Bawicie się w nakręcanie kampanii strachu wśród mieszkańców Trójmiasta, a wystarczy zrobić wywiad z kimś kto nie panikuje, ale traktuje wirusa poważnie. Wszyscy tak powinniśmy, chodzić do pracy, szkoły, spotykać się z przyjaciółmi z zachowanie zasad dystans, mycie rąk i nie spotykanie się gdy jesteśmy chorzy. Przestańcie już nas straszyć swoimi artykułami o wirusie a postarajcie się uspokoić przerażonych ludzi wokół nas. Dziś byłam w Orlowie, piękna pogoda, słońce, silny wiatr, a ludzie przerażeni spacerują w maseczkach.... To takie smutne co wy im zrobiliście swoją propagandą medialną...
- 5 1
-
2020-10-23 06:18
Maseczka, przylbica i okulary xD Ale bzdury ten lekarz gada. To moze od razu wiadro na glowe?
- 1 7
-
2020-10-23 07:32
Traktuję go poważnie !
To dobry tekst. Rzetelne i surowe informacje.
Nie można jednak odczytywać go jako "nic takiego się nie dzieje".
"traktuję go poważnie" to faktycznie kluczowe słowa.
Zakaźnik w centrum wirusa a jednak wolny od wirusa.
Najważniejsze jest skrupulatne przestrzeganie wszystkich zasad ochrony - dobre, rzetelne zabezpieczenie.
Jednoznaczna krytyka "maseczek na brodzie" i stosowania przyłbic jako jedynej ochrony - to muszą przeczytać i wiedzieć wszyscy - sprzedawcy w sklepach, na stacjach benzynowych, w restauracjach ... wszędzie, wszyscy.
Może faktycznie trochę "złagodzenie" strasznego tematu, ale jednak ... bardzo dobry tekst.
Dziękuję.- 3 1
-
2020-10-23 08:44
Ten lekarz już kiedyś miał lekarstwo na wyleczenie nowotworu i obnosił się z tym jak celebryta, tym razem podobnie jest.
- 3 0
-
2020-10-23 08:47
To znaczy,że obecny Lekarz Wojewódzki pan Karpiński albo szef sanepidu pan Augustyniak nie przestrzegają obostrzeń bo właśnie zachorowali.
- 1 0
-
2020-10-23 11:08
NFZ w Polsce...
Jestem zarażony korona wirusem mimo stosowania zalecanych środków zabezpieczania się przed nim . Odkażałem wszystko , klamki , podeszwy butów , klucze, karty , itp. itd. Dziś wiem że nie miałem gorączki tylko zawroty i bóle głowy , zapchany nos i bóle mięśni i stawów , węch straciłem po kilku dniach , co zgłosiłem lekarzowi i dostałem skierowanie na test . Od razu pojechałem do mobilnego punktu testów z skierowaniem , tam dowiedziałem się , że muszę się zarejestrować telefonicznie po 14:30 , dzwonię jestem 46 w kolejce oczekujących , czas oczekiwania na rzekome odebranie połączenia 45 min a potem 1.5h . Wracam do domu z niczym i tak 5 dni prób połączenia z rejestracją . W końcu jadę na miejsce i robię test bez rejestracji telefonicznej , następnego dnia mam wynik-wykryto covid. dzwoni sanepid daje kwarantannę mi , żonie i dziecku . Następny dzień dzwoni lekarz z którym się umówiłem pyta o samopoczucie moje i przypisuje pectodrill bo nic innego nie mają na coronavirusa , mówi że zadzwoni za tydzień . Inny lekarz dzwoni w sprawie dziecka i daje zlecenie na COVID test przez pogotowie , mija 5 dni i nikt nie przyjechał ani nie zadzwonił a weekend w NFZ ludzie umierają . Tylko Policja kontroluje czy ktoś nie wyszedł z domu i nawet nie zapyta czy mamy co jeść ,mi pić . Ludzie ! jesteśmy zamknięci bez opieki , to wszystko co na nas stosują to biurokratyczna atrapa pomocy w rzeczywistości utrudniająca nam leczenie i przeżycie za to dostarczająca wiele nerwów . Nic nie zrobiono aby nam pomóc !
- 1 1
-
2020-10-23 12:30
w końcu jakaś sensowna wypowiedź
- 2 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.