- 1 Wojtek i Agata z Life on Wheelz rozstali się (98 opinii)
- 2 Więcej dzieci trafia do opieki zastępczej i domów dziecka (100 opinii)
- 3 Opracowują test, który wykryje wiele chorób (34 opinie)
- 4 Dzieci uzależniają się od telefonów przez rodziców? (80 opinii)
- 5 Gdyńskie Centrum Onkologii zostanie rozbudowane (14 opinii)
- 6 To nie metabolizm zwalnia, to my zwalniamy (120 opinii)
Protest ratowników od piątku. W Gdańsku miało wyjechać tylko 6 z 14 karetek
Dziś w całej Polsce rozpoczął się ogólnopolski protest ratowników medycznych. Tylko w Gdańsku nie wyjechała ponad połowa karetek, natomiast w Sopocie dostępny jest jeden pełny skład. - Protestujemy ze względu na brak porozumienia z dyrekcją. Żądamy przede wszystkim zmian systemowych, kwestie finansowe są bardzo istotne, ale chodzi nam o całościowe rozwiązanie wszystkich nagromadzonych problemów: warunków pracy, kwestii szkoleniowych, urlopów, wsparcia psychologicznego. Do tej pory wszystkie rozmowy nie przyniosły efektu - mówi ratownik medyczny z gdańskiej stacji.
- Dziś w Gdańsku na ulicę od godziny 7 rano nie wyjechała ponad połowa karetek pogotowia ratunkowego. Prawdopodobnie dużo karetek nie wyjechało też z innych stacji w całym województwie pomorskim - napisał nasz czytelnik.
Z naszych informacji wynika, że przez najbliższe 10 dni ratownicy medyczni nie będą w pełni obsadzać zespołów wyjazdowych. W stacji w Gdańsku miało być dostępnych 5 zespołów z 12-14, jakie są do dyspozycji.
- Pomimo wielu rozmów ze związkami zawodowymi, ratownicy nie zaakceptowali proponowanych stawek. Pogotowia ratunkowego nie stać na takie podwyżki. Obecnie czekamy na dalszy efekt rozmów i decyzje Ministerstwa Zdrowia, bowiem ratownicy nie zgadzają się na zawarte porozumienie. W tej chwili działa 6 zespołów ratunkowych, a od godz. 19 będzie ich 7. Odnotowujemy opóźnienia w realizacji zleceń od 5 do 20 min - powiedziała Mariola Kubiak, dyrektor Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gdańsku.
- Z niepokojem monitorujemy sytuację jaka ma miejsce w Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gdańsku, która należy do jednostek samorządowych. Rozwiązanie problemu pozostaje jednak w rękach Wojewody - mówi Tomasz Augustyniak, zastępca dyrektora Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego.
W tym temacie zgłosiliśmy się również do Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku. Wszystko wskazuje, że są rozpatrywane różne warianty działania. Nie uzyskaliśmy jednak odpowiedzi czy są prowadzone rozmowy w tej sprawie.
- W województwie pomorskim funkcjonuje osiem dodatkowych zespołów ratownictwa medycznego, finansowanych ze środków pochodzących z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19, uruchomionych w trybie art. 49a ustawy z dnia 8 września 2006 r. o Państwowym Ratownictwie Medycznym z uwagi na epidemię COVID-19 i związane z nią zwiększone obciążenie przedszpitalnej części systemu Państwowe Ratownictwo Medyczne - odpowiedział Marcin Tymiński z biura prasowego PUW w Gdańsku. Dodatkowo na podstawie art. 30 ww. ustawy Wojewoda lub upoważniony przez niego Wojewódzki Koordynator Ratownictwa Medycznego może nałożyć, w drodze decyzji administracyjnej, na podmioty wykonujące działalność leczniczą określone w ust. 1 ww. ustawy obowiązek pozostawania w stanie podwyższonej gotowości, w zakresie m.in. zmiany miejsca stacjonowania zespołów ratownictwa medycznego.
W sopockim pogotowiu dyżurować będzie jedynie jeden pełen skład karetki ratunkowej
Według naszych informacji, w Gdyni w tym momencie pracują wszystkie zespoły. Wynika to jednak ze specyfiki zatrudnienia pracowników - protestują przede wszystkim osoby zatrudnione na kontraktach. Co ciekawe, 11 września, a więc w głównym dniu strajku, w Gdyni jeździły trzy z dziewięciu karetek. Z kolei w Sopocie nie wyjechały dwa zespoły, a to oznacza, że pozostał jeden pełny skład.
- W związku ze strajkiem ratowników medycznych od 1 do 10 października, w sopockim pogotowiu dyżurować będzie jedynie jeden pełen skład karetki ratunkowej oraz jedna zmiana drugiej karetki pracująca w trybie 12-godzinnym. W Gdańsku i Gdyni liczba karetek również będzie znacznie ograniczona. W związku ze strajkiem przewidywane są utrudnienia i opóźnienia w dotarciu jednostek medycznych do osób potrzebujących pomocy - informuje Katarzyna Alesionek z Urzędu Miasta Sopotu.
Czytaj też: Ratownicy medyczni zapowiadają strajk. "Karetka bez ratowników to tylko samochód"
Protestujemy ze względu na brak porozumienia
Sytuacja może jednak ulegać dalszej eskalacji, ratownikom nie chodzi jedynie o nowe kontrakty (przypomnijmy, te są odnawiane co roku i obecnie pracownicy czekają na nowe propozycje), ale o rozwiązania systemowe.
- Protestujemy ze względu na brak porozumienia z dyrekcją. Żądamy przede wszystkim zmian systemowych, kwestie finansowe są bardzo istotne, ale chodzi nam o całościowe rozwiązanie wszystkich nagromadzonych problemów: warunków pracy, kwestii szkoleniowych, urlopów, wsparcia psychologicznego. Do tej pory wszystkie rozmowy nie przyniosły efektu - mówi ratownik medyczny z gdańskiej stacji.
Ratownicy podkreślają, że nie rezygnują z pracy, a część osób na kontraktach będą realizowały swoje obowiązki po 10 października. - Będziemy pracować w wymiarze, który powinniśmy wykonać - słyszymy od ratowników - Zespołów będzie mniej, ale będą starać się zabezpieczyć najbardziej potrzebujących pacjentów, którzy nie zostaną pozostawieni bez opieki.
- W naszych działaniach solidaryzujemy się z całą grupą zawodową, tym bardziej że nie jest to protest lokalny, a ogólnopolski. Chcemy jednak zwrócić uwagę na sytuację w ratownictwie medycznym. Obecnie coraz częściej zespoły składają się wyłącznie z samych ratowników, ponieważ nie ma lekarzy do pracy. Wykonujemy te same czynności co lekarze za o wiele niższe stawki. Jest to niesprawiedliwość. Bardzo istotne jest również, że wycena tzw. dobokaretek jest niższa niż w roku ubiegłym. Należy podkreślić wyraźnie, że bez zmian będzie coraz gorzej, a niestety karetka bez pracowników to tylko samochód - tłumaczył Łukasz Wrycz-Rekowski, ratownik medyczny z Gdyni.
Porozumienie z rządem? "Dogadała się wąska grupa"
W ostatnim czasie Ministerstwo Zdrowia informowało o porozumieniu ze stroną ratowników medycznych. Okazuje się jednak, że środowisko ratowników nie uznało tych rozmów za wiążące.
- Dogadała się wąska grupa, która zrobiła to bez żadnych konsultacji z resztą środowiska. Nie wiemy, dlaczego tak się stało, nasza sytuacja nie uległa zmianie - słyszymy w gdyńskim pogotowiu.
Miejsca
Opinie (452) ponad 10 zablokowanych
-
2021-10-03 20:17
Przysięga
Chyba każdy lekarz ślubował pomoc itp
Ale najpierw kasa a potem będą udawać że pomagają...- 2 1
-
2021-10-04 07:28
Kanalie.
- 1 1
-
2021-10-04 08:43
Dla tych co powinni dostać duże podwyżki nie ma pieniędzy a dla tych co nic nie robią w sejmie są i to bardzo duże.
- 1 0
-
2021-10-04 09:21
A co to komuna? Wszyscy zasługują na podwyżki? Zresztą jako podatnik to mało mnie już interesuje branża trzepiąca
kokosy na covidzie. Inne przypadłości jak widać już nie mają znaczenia.
- 1 0
-
2021-10-04 09:38
Ok
Ja zapłacę ZUS tylko 40% i powołam się na to że tyle utraciłem na bezpieczeństwie.
- 3 0
-
2021-10-04 18:36
PO rządzi w pogotowiu nieprawdaż?
- 0 0
-
2021-10-04 18:47
Przepraszam, ale nie rozumiem.... czy w momencie podjęcia pracy stawki były wyższe? Czy Państwo podejmując decyzję o wyborze takiej nie innej pracy nie wiedzieli ile będziecie zarabiać? Nie pytam złośliwie ale ciekawości i chęci zrozumienia przyczyny obecnego niezadowolenia. Ja po szkole mogłem zostać ornitologiem ( za szczeniackie podśmiechujki z góry dziękuję ) ale mimo zainteresowania nie wybrałem tej kariery znając realia finansowe branży, chciałem zarabiać lepiej i dla tego wybrałem inna drogę . Stąd moje pytanie, czy ktoś Was zmuszał, obiecał złote góry a teraz sie nie wywiązuje, o co chodzi z tym protestem?- poważnie pytam
- 1 0
-
2021-10-05 09:56
dodatek
skończyły się dodatki kowidowe i protest. A bez "słuzby zdrowia" politycy nie mogą ogłosić którejś tam fali kowidu. i tak się kręci kasę moi drodzy.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.