- 1 Wojtek i Agata z Life on Wheelz rozstali się (83 opinie)
- 2 Więcej dzieci trafia do opieki zastępczej i domów dziecka (100 opinii)
- 3 Opracowują test, który wykryje wiele chorób (34 opinie)
- 4 To nie metabolizm zwalnia, to my zwalniamy (120 opinii)
- 5 Latem więcej narodzin na trójmiejskich oddziałach (85 opinii)
- 6 Dzieci uzależniają się od telefonów przez rodziców? (80 opinii)
Gdyński szpital przez 4 dni nie wykonywał diagnostyki obrazowej
Szpital św. Wincentego a Paulo w Gdyni w ostatnich dniach musiał wstrzymać wykonywanie badań diagnostyki obrazowej, m.in. tomografii komputerowej i RTG, ze względu na protest techników elektroradiologii, którzy przeszli na zwolnienia chorobowe. Pacjenci byli przekierowywani do innych placówek medycznych. Choć placówka wznowiła pracę, pozostaje obawa, czy sytuacja w szpitalu w najbliższym czasie nie zmieni się kolejny raz.
- Po otrzymaniu informacji o nagłej nieobecności naszych współpracowników Zarząd "Szpitali Pomorskich" podjął wszelkie niezbędne czynności zapewniające bezpieczeństwo naszych pacjentów, podejmując również próbę rozmowy z przebywającymi na zwolnieniu lekarskim osób. Niestety mimo naszych chęci udało się skontaktować jedynie z koordynatorem zespołu techników, z którym próbowaliśmy podjąć dialog w tej trudnej sytuacji - komentuje Małgorzata Pisarewicz, rzecznik Szpitali Pomorskich.
Komunikat pojawił się również w mediach społecznościowych, ale bez możliwości komentowania. Komentarze pojawiły się w naszym Raporcie Trojmiasto.pl:
Blamaż Gdyńskiej Radiologii (22 opinie)
Podsumowując cały wysiłek spółki polegał na tym by zadzwonić do jednej osoby z czego i tak nic nie wyszło. Dalej pacjentów zapakować i wysłać. Pracowników z doświadczeniem w tym miejscu pracy zastąpić kimś kogo trzeba wdrożyć. Standardowe postepowanie zarządu, który uważa spółkę za swój folwark, a pracowników również lekarzy za motłoch.
Wesołego jajeczka. Zobacz więcej
Podsumowując cały wysiłek spółki polegał na tym by zadzwonić do jednej osoby z czego i tak nic nie wyszło. Dalej pacjentów zapakować i wysłać. Pracowników z doświadczeniem w tym miejscu pracy zastąpić kimś kogo trzeba wdrożyć. Standardowe postepowanie zarządu, który uważa spółkę za swój folwark, a pracowników również lekarzy za motłoch.
Wesołego jajeczka. Zobacz więcej
Wstrzymano operacje na chirurgii dziecięcej w Gdyni
Po kryzysie?
Spółka była zmuszona przekierować chorych potrzebujących badań do szpitala w Redłowie oraz do szpitala w Wejherowie, podjęto też współpracę z podmiotami zewnętrznymi.
- Zdrowie i bezpieczeństwo naszych pacjentów są dla nas priorytetem, dlatego też aktywnie podejmujemy działania mające na celu rozwiązanie tej sytuacji, w tym powołanie zespołu mediacyjnego - zapewnia rzecznik.
Kryzys, przynajmniej jego "ostra" faza, została zażegnana w niedzielę rano. Szpital poinformował, że od godzin porannych wznowiono przyjęcia pacjentów wymagających badań obrazowych, w tym np. pacjentów urazowych czy z podejrzeniem udaru. Oznacza to, że udało się zapewnić obsadę technika elektroradiologii.
Jednak z naszych informacji wynika, że wielki przełom nie nastąpił, natomiast pracownikom w tym tygodniu kończą się "chorobowe" i wracają po prostu do pracy. Jeden z członków zespołu natomiast złożył wypowiedzenie.
Otwarto nowy Oddział Chirurgii Kręgosłupa. Skrócą się kolejki?
Naczynia połączone
To nie pierwszy raz, kiedy piszemy o problemach szpitala w temacie diagnostyki obrazowej. W lutym analizowaliśmy zgłoszenie dotyczące odejścia lekarzy i braku specjalistów. Szpital przyznał wtedy, że ma problemy ze skompletowaniem radiologów na dyżury.
Od tamtego artykułu minął ponad miesiąc. Pytamy pracowników szpitala o powody obecnego protestu.
- Z powodu konfliktu i braku widoku na dobrą współpracę z lekarzami radiologami - słyszymy w szpitalu.
Dotarliśmy do technika elektroradiologii, który wśród przyczyn wymienia brak komunikacji, procedur, a przede wszystkim wykonywanie obowiązków, jakie nie należą do obowiązków techników elektroradiologii. Jest to jednak połączone z brakiem kadry medycznej.
- W marcu mieliśmy 18 dyżurów nieobsadzonych przez lekarzy radiologów. Oznacza to, że badania z kontrastem były wykonywane bez radiologa, w obecności pielęgniarki i lekarza klinicysty, stażysty lub rezydenta, to jest niezgodne. O fazach badania musieliśmy decydować my, technicy. Kiedy potrzebne jest USG, to pacjent musi mieć wykonane TK jamy brzusznej lub RTG, gdzie naraża się na promieniowanie, USG jest metodą nieinwazyjną i w części przypadkach wystarczającą. Ponadto na nas zrzuca się odpowiedzialność, jeśli chodzi o decydowanie, czy badanie idzie na teleradiologie, czy mamy w nocy budzić lekarza - w sytuacji pojedynczego dyżuru radiologa. Nie mamy przecież takich kompetencji - mówią elektroradiolodzy z Pracowni Diagnostyki Obrazowej.
Wysłaliśmy pytanie do szpitala w tej sprawie. Kiedy tylko otrzymamy komentarz, to zamieścimy go w tym miejscu.
Ogłoszenia.trojmiasto.pl – Zobacz mieszkanie za milion w Śródmieściu Gdyni
"Nie będziemy takich zachowań akceptować"
Natomiast sami pracownicy (przedstawiciele zespołów: rechników elektroradiologii, pielęgniarek, sekretarek i sekretarzy medycznych) wysłali list do zarządu szpitala, a także do marszałka województwa, w którym opisują "złą organizację pracy w Zespole Diagnostyki Obrazowej". Chodzi między innymi o wspomniane momenty, kiedy jest jeden lekarz dyżurujący, który musi być przy wykonywaniu określonych badań lub nie ma go wcale.
- Czasami jest konieczność wykonania dodatkowych badań lub konieczność podania kontrastu. Dlatego ta obecność jest tak ważna i związana z tym odpowiedzialność lekarska. Obecnie odpowiedzialność ta spoczywa na elektoradiologach i/lub pielęgniarkach, co jest ewidentnym naruszeniem prawa - piszą elektroradiolodzy.
Pracownicy zwracają uwagę na problemy związane z delegowaniem procedur.
- Forma przekazywania nam poleceń jest tylko ustna i już w przeszłości zdarzały się sytuacje, w których elektroradiolog wykonywał badanie, lekarz radiolog wiedział o tym badaniu (uraz wielonarządowy), kontrast podbił lekarz z SOR, następnie wyparto decyzję radiologa i przypisano technikowi. Nie będziemy takich zachowań akceptować - podkreślają technicy, którzy liczą na zmiany systemowe.
Miejsca
Opinie wybrane
-
2024-03-26 08:35
(5)
Brawo za to pismo. Praca staje się bardzo niebezpieczna, kiedy trzeba ciężkiego pacjenta przewozić na pilne badanie obrazowe np. do Wejherowa... Pamiętajmy też, że nie u każdego można i należy robić TK za wszelką cenę (np. dzieci) i niektórzy są zmuszeni jeździć pół województwa na "zwykłe" USG
- 77 2
-
2024-03-26 16:08
Xxxxxx (1)
Po tych co chwilę nowościach o tym szpitalu ludzie już w domu dostaną zawał jak usłyszą że ich tam odwożą.Zresztą ten szpital od lat ma brzydką opinię. Teraz po prostu zewnątrz nowa fasa a w środku dramat.
- 4 1
-
2024-03-27 07:04
i co zrobi rudy z takim problemem?
na pracowników naśle POlicję i prowokatorów, albo ABW o 6 rano - a tak krzyczeli że PiS taki zły - to teraz macie swojego "bochatera". Rolników jeszcze będziecie prosili żeby dołączyli do strajków.
- 1 0
-
2024-03-26 10:50
Nie ma pieniędzy na służbę zdrowia za to są 3 miliardy na 140 ministrów i 1.5 miliarda ns tvp
- 11 3
-
2024-03-26 10:25
takiego dramatu jak za po ko jeszcze nie było (1)
piniędzy nie ma i nie będzie
- 10 7
-
2024-03-26 22:14
Do tego doprowadzili złodzieje z pis
- 3 5
-
2024-03-26 18:02
Nie może być tak, że procedury ,którymi zajmuje się lekarz nagle ma wykonywać technik. Każdy ma swoje zadania i tyle. A to że lekarzy nie ma to zapytajcie pana kierownika Zakładu Radiologii dlaczego tak jest. Technikom się nie dziwię, nikt za kogoś odpowiedzialności brać nie będzie. Jak nie będzie normalnych warunków pracy to odejdą i znajdą pracę w dużo lepszych miejscach. Trzymajcie się
- 45 1
-
2024-03-26 18:43
to nie jedyny szpital gdzie sie tak traktuje pracownikow jednak w innych ludzie nie maja jaj aby walczyc o swoje a marszalek udaje ze nie widzi, z radiologami to cyrk na kolkach, jest ich tak malo ze nie da sie robic badan co zrobili nasi ministrowie aby ich zatrzymac w kraju? chyba nic
- 39 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.