- 1 Wojtek i Agata z Life on Wheelz rozstali się (75 opinii)
- 2 Więcej dzieci trafia do opieki zastępczej i domów dziecka (99 opinii)
- 3 Opracowują test, który wykryje wiele chorób (34 opinie)
- 4 To nie metabolizm zwalnia, to my zwalniamy (120 opinii)
- 5 Dzieci uzależniają się od telefonów przez rodziców? (80 opinii)
- 6 Malujący robot wart 2 mln dolarów (53 opinie)
Już nie leczymy się jak kiedyś. Wirus to nie niestrawność, antybiotyk nie dla każdego
Od przewiania, przez skórkę na żołądku, po antybiotyki - dziś mamy zupełnie inne podejście do diagnostyki. Leczymy się też inaczej, niż leczono nas, gdy byliśmy dziećmi. Co i dlaczego się zmieniło?
Tymczasem mamy obecnie zupełnie inne podejście do przyziemnych infekcji niż jeszcze 15 czy 20 lat temu. Wiele medycznych strategii, jakie były obierane, gdy byliśmy mali, dziś jest nieaktualnych.
Więcej pacjentów z infekcjami w przychodniach. Dominuje wirus RSV
Wymioty? "Na pewno się czymś strułeś"
Kiedyś, a dokładniej, gdy byliśmy dziećmi, każde wymioty czy biegunka oznaczały jedno - zatrucie pokarmowe. Trudno było oczywiście dociec, czy coś było po prostu wątpliwej, drugiej świeżości czy też mityczna skórka od nieobranego pomidora "stanęła" nam na żołądku albo czegoś "nie pogryźliśmy", tak jak nasza babcia miała w zwyczaju mówić.
Dziś o wiele więcej wiemy o chorobach wirusowych, rozwinęła się diagnostyka - każdy z nas może za kilkanaście złotych kupić testy na rotawirusa. Dostrzegamy, jak łatwo zarazić się wirusami wywołującymi tzw. jelitówki i kiedy po kolei każdy członek rodziny zaczyna chorować w różnych odstępach czasu, to raczej nie dlatego, że wszyscy dostali niestrawności. Zmieniło się również samo leczenie - kropelki żołądkowe czy smecta raczej są stosowane już tylko z sentymentu - lekarze rzadko zalecają takie rozwiązania.
Od listopada ważne zmiany w przychodniach. Jakie badania zleci lekarz rodzinny?
Mityczne przewianie
Takie samo podejście dotyczy również infekcji górnych dróg oddechowych. "Leci ci z nosa? To pewnie cię przewiało". "Masz chrypę? Bo pewnie "piłeś zimne", "Kaszlesz? Bo chodziłeś bez czapki czy szalika". Jakkolwiek wszystkie te reakcje są z pewnością w większej lub mniejszej mierze uzasadnione, to jednak mniej koncentrowaliśmy się na procesie zarażania się chorobami.
Tu dużo nauczyła nas pandemia - nauczyliśmy się kaszleć w rękaw, a nie w dłoń, którą potem komuś podajemy. Zrozumieliśmy, że gdy mamy kaszel i katar czy gorączkę, to nie przychodzimy do pracy, nie dlatego, że nie jesteśmy w stanie wykonać obowiązków, ale żeby nie "sprzedać" zarazy innym.
Przestaliśmy puszczać chore dzieci do żłobków, w tym aplikować czopki przeciwgorączkowe, żeby maluch przeszedł kontrolę przy wejściu.
Kiedyś zawsze "bezpardonowo" leczono antybiotykiem
Wreszcie, sięgając wstecz do okresu dzieciństwa, zmieniło się samo leczenie infekcji. Źle się czujesz, gardło czerwone? Antybiotyk. Zapchane zatoki? Antybiotyk. Wysoka gorączka? Antybiotyk.
Antybiotyk był na wszystko i trudno się dziwić, ponieważ znowu - nie potrafiliśmy na poziomie apteki czy przychodni różnicować różnych rodzajów infekcji. Nie było szybkich testów na paciorkowce, koronawirusy czy grypę.
Dlatego wszystko traktowaliśmy "bezpardonowo", często przez całe życie stosując 2-3 preparaty. Jak pomógł ostatnio, to pomoże i teraz. Lekarze zresztą lubowali się w wypisywaniu antybiotyków, a niewielu pacjentów zdawało sobie sprawę z tego, że antybiotykiem wirusa nie pokonamy. Stąd niestety mocno nagłaśniany obecnie problem lekooporności, a więc pojawiania się od czasu do czasu bakterii, które wykształciły mechanizmy obronne przed stworzonymi przez nas antybiotykami.
Dziś lekarze przepisują antybiotyki tylko w uzasadnionych przypadkach, kiedy mamy potwierdzoną diagnozę lub gdy zły stan pacjenta wskazuje na możliwość nadkażenia bakteryjnego. Medyk dąży do tego, aby wybierać antybiotyk o jak najwęższym spektrum działania, aby uderzyć w konkretne bakterie, a nie we wszystko naokoło.
Problemy z zapisem na nowe szczepienia przeciw Covid-19 wariant "Kraken"
Leczymy innymi preparatami
Wydaje się, że zmieniło się również samo podejście do leczenia infekcji. Niegdyś aspiryna była podstawowym lekiem na zbijanie gorączki, dziś podstawą stał się paracetamol i ibuprom. Kiedyś przy infekcjach kataralnych oprócz leków przeciwgorączkowych dostawaliśmy szereg dodatkowych preparatów. Trzy razy dziennie witamina C, wapno i oczywiście "rutynki". Z pewnością są to środki mające pozytywny wpływ na nasz organizm czy naszą odporność. Wydaje się jednak, że wygrywają zalecenia dotyczące dbania przez cały rok o odporność, bo stosowanie suplementów w czasie samej choroby pewnie diametralnie nie zmieni jej przebiegu.
Wreszcie kiedyś, gdy mieliśmy mieć inhalacje, nasza głowa lądowała w gorącym garze, dziś każdy rodzic w apteczce upycha poręczny nebulizator.
Medycyna oparta na faktach
Zmieniło się dużo. Lekarze każdego roku otrzymują nowe wytyczne i standardy leczenia, dlatego nic dziwnego, że własne dzieci leczymy zupełnie inaczej, niż leczono nas. To też pokazuje, jak ważna jest medycyna oparta na faktach - strategia Evidence-Based Medicine, która sprawia, że wrzucanie sobie pod język granulek osciloccocinum czy picie actimeli na odporność stanowią jedynie miłe wspomnienia.
Opinie wybrane
-
2023-12-24 10:03
Dzięki pracy z domu mniej i lżej choruje (11)
A na L4 nie byłam od czasów sprzed covida. Wtedy normą było L4 dwa razy do roku w sezonach grypowych. Bo wiadomo, na przeziębienie zwolnienia nie ma, więc człowiek chodził dalej do pracy, czuł się coraz gorzej i zarażał innych. I rozkładał się kompletnie, tak że już zwolnienie i antybiotyk były konieczne. A teraz można się szybko przeziębieniem zająć w domu, nadal pracując i nie tracąc 20% wynagrodzenia.
- 59 14
-
2023-12-25 13:06
abc
no niestety Twoja odporność nie ćwiczy nie ewoluuje stanąłeś człowieku w miejscu nie wróży to dobrze ale zdrowia życzę
- 2 3
-
2023-12-25 10:10
jaka typiara ty :D i gupki przyklaskuja jeszcze (2)
chodzilas na l4 bo nie mialas odpornosci, teraz siedzisz w domu i masz ja jeszcze mniejsza niz jak chodzilas do pracy...
- 6 6
-
2024-01-04 15:35
W punkt!
- 0 0
-
2023-12-25 22:12
Przeczytaj jeszcze raz, bo nie zrozumiałeś
- 3 2
-
2023-12-25 07:49
Na przeziębienie odmówiono mi L4 raz, lekarz oszołom. Na następny dzień poszłam do innego i od ręki dostałam cztery dni zwolnienia.
- 5 2
-
2023-12-24 15:18
Bądźmy konsekwentni (5)
Kiedy "pracujesz" w domu zdalnie a lekarze uzdrawiają teleporadą niczym Kaszpirowski, hydraulicy, brukarze i wywóz śmieci niech też siedzą w domu. wszak to same plusy, nikogo nie zarażą, antybiotyków nie wezmą a i 20 % wynagrodzenia zachowają.
- 10 16
-
2023-12-25 07:58
Ale cie piecze że jesteś nieudacznikiem który musi codziennie dygać do zakładu (3)
- 6 10
-
2023-12-25 12:36
Pracowników *
- 0 1
-
2023-12-25 12:36
Nie jest to nieudaczictwo.
Ogromny szacunek dla wszystkich ratowników liniowych. Bez nich zginęlibyśmy.
- 1 2
-
2023-12-25 12:20
Nie, pracobiorcy to kilkanaście milionów osób w samej tylko Polsce, zawsze stanowią większość. Pieką mnie za to inne rzeczy, np. nazywanie kogoś pracującego nieudacznikiem, będąc samemu na garnuszku u mamusi
- 1 2
-
2023-12-24 15:43
Pomiędzy Kaszpirowskim a hydraulicy miało być "to" a nie przecinek. Wybaczcie literówkę ale Ja w święta popijam bo tęsknie za pracą
- 2 7
-
2023-12-25 10:59
(1)
Akurat aspiryna (kwas acetylosalicylowy) jest o niebo skuteczniejsza niż te paracetamole i ibuprofeny. Szybciej w gorączce spada temperatura i ma udowodnione działanie przeciwzapalne. A jeżeli chodzi o antybiotyki to lekarze cały czas przepisują nic się nie zmieniło no i nie każde wymioty to zaraz wirusy bo zatrucia pokarmowe nawet lekkie są cały czas, wystarczy, że kupisz obmacany gołymi łapami chleb np. w supermarkecie wiele nie trzeba a o zwolnienia w pracy to szkoda mówić.
- 20 6
-
2023-12-28 16:03
Może i lepsza ale mnóstwo osób jest uczulona na salicylany.
- 0 0
-
2023-12-24 22:55
Możliwość pracy zdalnej też jest tu kluczowa (4)
Np. u mnie normalne jest, że jak czujesz się niewyraźnie, coś "cię bierze", ale nie tak, żeby od razu na L4 lecieć, to bierzesz sobie 1-2 dni zdalnej i nikt nie ma z tym problemu. Co oczywiście nie zmienia faktu, że jedna niereformowalna pracoholiczka raz nawet z Covidem przyszła, i szef musiał kategorycznie jej tłumaczyć, że ma wypadać do domu pronto. No ale to oszołomstwo, w każdym biurze pewnie jest taki chory przypadek.
- 55 7
-
2023-12-24 23:14
(3)
Jeżeli "pracujesz" w biurze to tak można.
- 10 5
-
2023-12-24 23:29
(2)
Jo, prawdziwy chłop to tylko z łopatą w ręku, a prawdziwa baba tylko przy garach!
- 9 6
-
2023-12-25 11:19
Pewnie że nie ,ale ciekawe
jak chociażby instruktor czy egzaminator prawa jazdy (również kobiety) albo motorniczy/a tramwaju przejdzie na pracę zdalna?Przykladow jest znacznie więcej.
- 7 1
-
2023-12-25 10:11
Weź nocny rozbieg i je....nij się głową w ścianę biurowy jelopie
- 3 4
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.