- 1 Piwo naprawdę powoduje mięsień piwny? (98 opinii)
- 2 Wojtek i Agata z Life on Wheelz rozstali się (118 opinii)
- 3 Krajowa Sieć Onkologiczna znów opóźniona (24 opinie)
- 4 Dzieci uzależniają się od telefonów przez rodziców? (80 opinii)
- 5 Latem więcej narodzin na trójmiejskich oddziałach (85 opinii)
- 6 Malujący robot wart 2 mln dolarów (53 opinie)
Kupuj z głową. Ile mięsa jest w parówce?
Cielęce, wieprzowe, drobiowe, a skład ... podobny. 30 proc. mięsa, 40 proc. mięsa - w takim razie z czego składa się pozostałe 60 proc.? Coraz więcej osób, z ostrożności, eliminuje parówki ze swojej diety. Czy słusznie? Niekoniecznie.
Kto ma rację? Przeciwnicy czy zwolennicy parówek?
- Znalezienie w sklepach parówek dobrej jakości to zadanie dla detektywa - przyznaje dietetyczka Weronika Górska z poradni dietetycznej Smak Zdrowia. - Większość niestety ma w składzie niewielką ilość mięsa, za to dużo sztucznych dodatków smakowych i barwników.
Okazuje się, że klucz do umiejętnego wybierania parówek kryje się w etykiecie. Odszyfrowywanie właściwości E-dodatków i innych skrótów może się na początku wydawać trudne. Jednak nie taki diabeł straszny - wystarczy wiedzieć, na które z nich trzeba uważać.
Czego się wystrzegać? Przede wszystkim mięsa oddzielanego mechanicznie (MOM i MDOM). Termin "mięso" jest zresztą w tym wypadku użyty na wyrost, bo MOM i jego drobiowy odpowiednik MDOM, to przede wszystkim skórki i kości pochodzące z najtańszych części drobiu i wieprza, między innymi korpusów. Warto dodać, że według europejskich norm mięso oddzielane mechanicznie nie jest ... mięsem. Dlatego parówek, które zawierają ponad 50 proc. MOM i MDOM, nie można oficjalnie nazywać parówkami.
Kolejnym niepożądanym składnikiem parówek są skórki, nazywane też emulsją. To nic innego jak rozdrobnione wieprzowe i drobiowe skóry. Ich smak jest mdły, dlatego jeśli na etykiecie zobaczysz, że stanowią ponad 20 proc. parówek, lepiej odłóż opakowanie na półkę.
Warto też zerknąć na listę składników zaczynających się od "E". Tajemnicze E450, E451 i E452 to fosforany. Dzięki nim do parówek można dodać więcej wody, obniżyć koszty produkcji, a wraz z nimi - jakość. Poza tym, utrudniają przyswajanie wapnia, dlatego nie powinny znajdować się w parówkach podawanych dzieciom.
Lepiej unikać też polepszaczy: karagenu (E407) albo koszenily (E120). Ten pierwszy to substancja żelująca, która poprawia konsystencję (i fałszuje skład), drugi to wyciąg z odwłoku mszyc, który barwi parówkę po to, żeby wyglądała świeżo i apetycznie. Uważnie powinno się też prześledzić skład parówek smakowych - paprykowych, serowych, ziołowych - może się okazać, że dodatki mają jedynie zafałszować mdły smak MOM, MDOM i skórek.
Warto też sprawdzić, czy określenie "parówka drobiowa" lub "parówka wieprzowa" jest prawidłowe. Zasada jest prosta - jeśli w składzie jest przynajmniej 50 proc. mięsa deklarowanego na etykiecie, producent nie oszukuje. Niestety, nie wszyscy są uczciwi. Całkiem niedawno w mediach głośno było o aferze dotyczącej "parówek cielęcych", które, jak się okazało, zawierały tylko śladowe ilości cielęciny. Dlatego lepiej nie wierzyć ślepo nazwom: "parówki tradycyjne", "parówki naturalne" i sprawdzić skład.
Co z parówkami, które nie mają etykiety? Wyznacznikiem ich jakości jest cena. Nie oszukujmy się - dobre parówki kosztujące 6 złotych za kilogram nie istnieją. 20-30 złotych - za tą cenę możesz już kupić kilogram przyzwoitej jakości parówek, które w składzie mają nie 30 proc., ale 70-80 proc. mięsa.
- Parówek dobrej jakości, zawierających nie 10 proc., a 80 proc. mięsa, najlepiej szukać w sklepach ze zdrową żywnością - radzi Weronika Górska. - Minimalizuje to ryzyko kiepskiego zakupu.
Wniosek? Parówkożercom wcale NIE mówimy nie. Radzimy im po prostu sprawdzać etykiety. Warto też kupować w sklepach z żywnością BIO i od mniejszych, regionalnych producentów, którzy stawiają nie na ilość, tylko na jakość wyrobów.
Dbaj o siebie, dbając o to, co jesz. Może warto skorzystać z podpowiedzi dietetyka? Dietetycy w Trójmieście
- Justyna Spychalskaj.spychalska@trojmiasto.pl
Opinie (125) 6 zablokowanych
-
2011-02-23 18:36
mniam, odwłoki mszyc ze świńską skórą :)
- 15 0
-
2011-02-23 20:05
bbbbbbbbbb
- 1 0
-
2011-02-23 20:18
Tyle w niej miesa co POLAKA w TUSKU (1)
-z nazwy 100% - z duszy 100% -ale z serca same trociny !!!
- 15 10
-
2011-02-23 20:42
bo z serca to Rusek jest tusek hihi
- 3 1
-
2011-02-23 20:56
jedno jest pewne
chcą nas powyzabijać tym jedzeniem!!
- 2 1
-
2011-02-23 21:06
to co mielone nie jadam bo tam jest ,,wszystko"
.........
- 5 0
-
2011-02-23 21:07
krypciocha
W tekście wypowiada się pani z poradni Smak Zdrowia. Przez cały artykuł czuć, że jest autorstwa jakiegoś eksperta lub piarowca, a nie dziennikarza. No bo gdzie tu nius, gdzie tu wątek regionalny? No i na koniec, jakby na potwierdzenie, link do listy poradni dietetycznych ogłaszających się na Trojmiasto.pl. A na pierwszym miejscu tej listy - Smak Zdrowia.
- 6 1
-
2011-02-23 21:20
może i 30% mięsa tylko jakiego zmielone uszy , ogony, gowizna i tak dalej
w każdym razie smacznego
- 4 1
-
2011-02-23 21:42
a berlinki to co ? (1)
- 2 1
-
2011-02-23 22:54
nic
- 1 1
-
2011-02-23 21:59
(1)
Nie pamietam kto to powiedział ale...Jak sie robi polityke i parówki tego nie powinni wiedzieć zwylki ludzie.
- 4 0
-
2011-02-23 22:37
niejaki Bismarck
- 1 0
-
2011-02-23 23:33
Moja uwaga.
Generalnie po wejściu do UE jakość wędlin spadła tragicznie. Ale po wyjeździe do Niemiec i zobaczeniu, co oni tam preferują, uważam że Polacy potrafią jeszcze docenić jakość wędlin.
- 5 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.