- 1 Wojtek i Agata z Life on Wheelz rozstali się (83 opinie)
- 2 Więcej dzieci trafia do opieki zastępczej i domów dziecka (100 opinii)
- 3 Opracowują test, który wykryje wiele chorób (34 opinie)
- 4 To nie metabolizm zwalnia, to my zwalniamy (120 opinii)
- 5 Latem więcej narodzin na trójmiejskich oddziałach (85 opinii)
- 6 Dzieci uzależniają się od telefonów przez rodziców? (80 opinii)
Na gdańskim KOR-ze pracują asystenci lekarzy. "Pobyt pacjenta skrócił się o godzinę"
Niedługo minie rok, odkąd Kliniczny Oddział Ratunkowy w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku stworzył stanowisko "asystenta lekarza". Dziś pracuje tu w sumie ponad 50-osobowy zespół, co pozwoliło znacząco skrócić czas oczekiwania na przyjęcie i poprawić funkcjonowanie ośrodka.
- Bazując na moim wieloletnim doświadczeniu pracy na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, mogę stwierdzić, że lekarze i pielęgniarki bardzo dużo czasu poświęcają na czynności, które są niezbędne dla funkcjonowania placówki i opieki nad pacjentami, natomiast może je wykonać osoba bez uprawnień medycznych - zaznacza dr hab. Mariusz Siemiński, szef oddziału w UCK. - Chodzi np. o doprowadzenie pacjenta do miejsca badania, organizację transportu po wypisie albo sprawdzanie, czy dotarły już wyniki pacjenta. Są to proste czynności, które wiążą się z kilku- bądź kilkunastominutowym zaangażowaniem, natomiast w skali dyżuru powtarzamy je 20-30 razy i poświęcamy na nie nawet 2-3 godziny.
Czytaj też: Odwiedziny pacjentów w szpitalach są możliwe?
Asystent optymalizuje pracę oddziału
Stąd zrodził się pomysł na stworzenie funkcji asystenta wspierającego lekarzy pracujących na Klinicznym Oddziale Ratunkowym, a więc osoby, która realnie odciążyłaby część personelu w przypadku zadań administracyjnych, technicznych czy informacyjnych.
- Koncepcja powołania funkcji asystenta powstała na początku 2020 r., jednak wybuch epidemii COVID-19 spowodował, że musieliśmy skupić się na innych wyzwaniach. Wróciliśmy do tematu w maju ubiegłego roku, a od 1 lipca rozpoczęły się pierwsze dyżury - mówi dr hab. Mariusz Siemiński. - Od tego czasu zauważyliśmy, że pobyt pacjenta na oddziale ratunkowym skrócił się nawet o godzinę. Widać to już na etapie triażu - chorzy są przyjmowani nawet o kilkanaście minut szybciej. Oczywiście sami pacjenci często tego nie zauważają, ale z globalnego punktu widzenia zdecydowanie skróciliśmy interwał - od wejścia do szpitala do otrzymania pomocy i skierowania na oddział lub wypisu. Nasze wewnętrzne badania pokazują też, że spadł również poziom frustracji personelu medycznego, którego praca stała się mniej nerwowa.
Czytaj też: "Pacjenci jak tonący łapali powietrze, byliśmy bezradni". Walka z COVID-19 oczami lekarki
"Szkoła komunikacji z pacjentami"
Dziś w projekt zaangażowanych jest ponad 50 osób pracujących w trybie zmienno-dyżurowym. W przeważającej większości są to studenci kierunków lekarskich, którzy z jednej strony mają możliwość podreperowania budżetu, a z drugiej strony pozyskania konkretnej i często bezcennej wiedzy. Jak słyszymy na oddziale - pracy jest bardzo dużo, jednak do tej pory nikt nie zrezygnował.
- Zdecydowana większość asystentów to studenci kierunków lekarskich, a pracując w roli asystenta, zdobywamy doświadczenie i przede wszystkim praktyczne umiejętności. Jest to jedyna możliwość, aby towarzyszyć lekarzowi od momentu zgłaszania dolegliwości po wdrażanie leczenia. Pomimo tego, że większość czasu zajmujemy się rzeczami administracyjnymi, to dużo się uczymy, a przede wszystkim "układamy" sobie informacje pozyskane w trakcie studiów. To jest także szkoła komunikacji z pacjentami. Widać, że asystenci bardzo się rozwijają - na początku często nie do końca wiedzą, jak się zachować, ale po kilku miesiącach przełamują pewne bariery i potrafią rozmawiać, opiekować się pacjentami - mówi Zuzanna Węgłowska, koordynator Asystentów Lekarza KOR.
Czytaj też: Ciekawe zawody: Ratownik medyczny - bohater za najniższą krajową
Asystenci między innymi przekazują dokumentację, organizują transporty, sprawdzają, czy przyszły już wyniki konkretnych pacjentów. Wszystko to wpływa na poprawę relacji z chorymi. Nie zmienia to faktu, że cała piecza medyczna pozostaje w rękach specjalistów.
- Należy podkreślić, że za wszystko, co dzieje się na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, odpowiada lekarz i to na nim spoczywa pełna odpowiedzialność. Natomiast widzimy, że pewne czynności z powodzeniem mogą wykonywać asystenci, których rola, zarówno pod względem skrócenia czasu oczekiwania, jak i poprawy komfortu pracy, jest bardzo istotna - podkreśla dr hab. Mariusz Siemiński.
Miejsca
Opinie wybrane
-
2021-06-06 09:08
O nie, da się (1)
Trzeba szybko zcentralizować zanim plaga "da się jak się chce i umie" rozjele się po naszej Ojczyźnie.
- 6 1
-
2021-06-07 16:17
Ale o co Ci chodzi?
Trollujesz? Ironia?
- 0 0
-
2021-06-07 10:35
W zeszłym tygodniu (1)
Bliska osoba ze skierowaniem od lekarza, dolegliwościami sercowymi czekała 2g.na triage. Po 9 godzinach, nie mając siły dalej czekać w zaduchu, nie widząc szansy na uzyskanie pomocy, opuściła KOR. Na szczęście następnego dnia uzyskała pomoc prywatnego specjalisty
)- 17 2
-
2021-06-07 18:55
KOR jest szczególnym typem SOR
Tam raczej obsługuje się trudniejsze przypadki. Poza tym nie słyszałem o skierowaniu na KOR, bo to jest oddział ratunkowy, a nie przychodnia. Jeśli ktoś przeżył do wizyty u lekarza następnego dnia, to raczej nie kwalifikował się na KOR. Nieszczęściem lekarzy jest to, że nikogo nie wyrzucają, ale kolejność obsługi nie jest typu fifo, tylko wg priorytetu.
- 4 1
-
2021-06-06 10:05
Ogolnie popieram, zwłaszcza, że są bardzo sympatyczni, ale gdyby ich jeszcze troche podszkolić, (1)
moze mogliby bardziej skoordynowac swoje poczynania i nie robic osobnych wkłuć dla kazdego badania krwi u pacjenta. Szkoda zyl pacjentow!
- 13 3
-
2022-07-15 13:44
Niestety osobne wkłucia są konieczne
Krew z wenflonu można pobrać tylko raz przy założeniu że względów mikrobiologicznych. Wenflon służy do podaży leków
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.