- 1 Wojtek i Agata z Life on Wheelz rozstali się (99 opinii)
- 2 Więcej dzieci trafia do opieki zastępczej i domów dziecka (100 opinii)
- 3 Opracowują test, który wykryje wiele chorób (34 opinie)
- 4 Dzieci uzależniają się od telefonów przez rodziców? (80 opinii)
- 5 Gdyńskie Centrum Onkologii zostanie rozbudowane (14 opinii)
- 6 To nie metabolizm zwalnia, to my zwalniamy (120 opinii)
Kiedy dziecko je tylko suchą bułkę. Czym jest neofobia i kiedy staje się problemem?
Neofobia - kiedy mamy z nią do czynienia? Ten obrazek znają chyba wszyscy rodzice: maluch chciałby jeść tylko suchą bułkę na śniadanie i na kolację, a na obiad zupę pomidorową i frytki albo sam makaron. Dziecko ciągle "wiszące" nad talerzem, bo nie chce jeść niczego innego, a tym bardziej nowego. Co robić, gdy pociecha nie chce próbować żadnych dań, a nawet rezygnuje z tych, które już zna, ograniczając swój jadłospis do kilku potraw? Czy może to być niebezpieczne dla jego zdrowia? Czy jest "niejadkiem"? Pytamy ekspertów, czym jest neofobia żywieniowa i jak ją rozpoznać.
- Neofobia: czym jest?
- Neofobia a wybiórczość jedzeniowa
- Neofobia: od "niejadka" do nadwagi
- Neofobia a inne zaburzenia
- Neofobia: jak sobie z nią radzić?
- Neofobia: wpływ rówieśników na "niejadka"
- Neofobia: kiedy powinniśmy się zacząć niepokoić?
- Neofobia: kiedy wybrać się z dzieckiem do specjalisty?
Sprawdź najlepszych dietetyków w Trójmieście
Neofobia: czym jest?
Neofobia żywieniowa to silna niechęć, a wręcz lęk przed jedzeniem i w konsekwencji brak otwartości oraz unikanie spożywania nowych produktów. Pojawia się też wtedy, gdy np. znany dziecku produkt lub danie wygląda odmiennie od tego, co zna, bo jest podany w innej formie, konsystencji lub ma inne opakowanie. Zjawisko to jest rodzajem fobii, zalicza się do grupy zaburzeń żywienia i - w określonych sytuacjach - wymaga leczenia. Kiedy możemy mówić o takim problemie i jak rozpoznać, czy dziecko ma neofobię, czy jest "niejadkiem"?
- Neofobia żywieniowa u dzieci, to poważne zaburzenie, które często pojawia się niepozornie. Czasami dziecko normalnie przyjmuje pokarmy i nagle zaczyna się problem. Tak było w przypadku mojego synka, który miał wtedy 1,5 roku. Pamiętam to dokładnie - byliśmy na wyjeździe u rodziny i nagle jakby ktoś go zaczarował. Przestał próbować nowe pokarmy, objawiał niechęć do jedzenia. Pierwsza myśl była taka, że może to jakaś infekcja wirusowa... ale nie. Dziecko przestało normalnie jeść i stało się skrajnym niejadkiem. U nas to trwało do 5 roku życia - mówi Dominika Dietrich - dietetyk z Akademii Skutecznej Diety.
Neofobia a wybiórczość jedzeniowa
Największa otwartość na nowe pokarmy występuje u dziecka wtedy, gdy je ono poznaje, czyli mniej więcej do 12-18 miesiąca życia. Ważne, by wtedy maluch poznał jak najwięcej nowych potraw i smaków, konsystencji i tekstur. Do ukończenia 2 lat dziecko smakuje i próbuje nowości, ale z czasem zwiększa się jego wybiórczość, która jest etapem rozwojowym, ukształtowanym w drodze ewolucji, chroniącym przed spożyciem potencjalnie szkodliwego pokarmu.
- Jest to ewolucyjna zdobycz, chroniąca ludzkość przed zatruciem się nieznanymi produktami w czasach prehistorycznych. Człowiek ostrożny żywieniowo miał wówczas większą szansę przeżycia w przypadku zetknięcia się z jakimiś trującymi pokarmami. Ostrożni praprzodkowie wybierali sprawdzone, przez co powtarzające się i monotonne produkty - wyjaśnia Agata Szczerkowska z Jem zdrowo, Centrum Dietetyki Żywienia i Zdrowia w Sopocie.
Wybiórczość pokarmowa to naturalny etap rozwojowy, natomiast neofobia to niechęć do poznawania nowych smaków, a nawet do ich spróbowania czy powąchania. Obserwuje się ją najczęściej u dzieci od 2 do 5 roku życia i jeśli jest jedynie etapem przejściowym, jest niegroźna.
- Neofobia jest naturalnym stanem rozwojowym, który spotyka wiele dzieci w wieku żłobkowo-przedszkolnym. Jeśli jest dobrze zaopiekowana, nie powinna spędzać snu z powiek rodziców. Zaopiekowana, czyli: wykluczono inne problemy (medyczne, sensoryczne, psychologiczne, motoryczne), dieta rodziny pozostaje urozmaicona (nawet gdy dziecko je wybiórczo), dziecko jest wystawiane na ekspozycje nowych pokarmów np. podczas wspólnych posiłków, a karmienie prowadzone jest w sposób responsywny, bez presji, zmuszania. Ważne jest również, aby nie nazywać dziecka tzw. "niejadkiem", ponieważ jest to nadawanie niekorzystnej etykietki - przekonuje Joanna Sasin-Kowalczyk, pedagożka, dietetyczka, terapeutka integracji sensorycznej z poradni dietetycznej Mniam Mniam.
Neofobia: od "niejadka" do nadwagi
Choć wielu rodziców i dziadków uważa swoje dziecko/wnuka za "niejadka", to badania naukowe mówią, że ten problem dotyczy jedynie 15-30 proc. dzieci.
- Być może niektóre dzieci przychodzą na świat już jako "niejadki" - badania wykazują, że późniejsze niejadki mają mniej intensywną i efektywną technikę ssania. Nasz genotyp może decydować o tym, że jesteśmy szczególnie wrażliwi na gorzki smak i tym samym wiele produktów dla dziecka staje się niejadalnych. Są też osoby o szczególnie wyostrzonych zmysłach smaku i zapachu. Dla takich dzieci zjedzenie jakiegoś zbyt intensywnego smaku stanowi swoistą torturę - twierdzi Agata Szczerkowska. I dodaje: - Samo słowo "niejadek" brzmi jak wyrok czy etykieta, która potrafi przylgnąć na lata. Moi pacjenci, którzy w wieku dorosłym walczą z nadwagą czy otyłością, z rozrzewnieniem wspominają czasy, kiedy to w dzieciństwie byli uznawani za klasycznych "niejadków" - ostrzega dietetyczka.
Neofobia a inne zaburzenia
Neofobia to bardzo złożony problem, może mieć podłoże neurologiczne (jak w wypadu dezintegracji sensorycznej), genetyczne lub behawioralne.
- Dużo tzw. niejadków ma też inne problemy, szczególnie natury zaburzeń sensorycznych. U nas była to nadwrażliwość na dźwięki, fakturę różnych produktów, np. synek nigdy w życiu nie zjadł kaszki. Nigdy, nawet gdy był malutki, nawet zanim stał się skrajnym niejadkiem - mówi pani Dominika.
- Bardzo często łączy się neofobię z innymi problemami. Najczęściej są to zaburzenia przetwarzania sensorycznego, problemy w sferze orofacjalnej (czyli buzia i okolice), alergie, refluks. Czasem "złe wspomnienia" z choroby lub inne złe skojarzenia z jedzeniem. A nawet nieprawidłowe napięcie mięśniowe. W gabinecie pojawiają się często dzieci neuroróżnorodne - potwierdza Joanna Sasin-Kowalczyk.
W przypadku innych zaburzeń, np. sensorycznych, ważna jest diagnostyka, ale również szukanie rozwiązań na domowym gruncie.
- Przy problemach z sensoryką dziecko może nie lubić konkretnej konsystencji danego produktu. Znany przykład: pomidor. Warzywo to jest odrzucone (czasem dosłownie), natomiast zupkę pomidorową z makaronem nasze dziecko spałaszuje - zapewnia Agata Szczerkowska.
Neofobia: jak sobie z nią radzić?
Jak podkreślają wszyscy eksperci, ważne jest, aby skonsultować swój problem ze specjalistą albo z pediatrą. Istotne jest też to, aby wprowadzać różne produkty do diety dziecka i nie przestawać tego robić, szukać rozwiązań.
- Bardzo trudno być rodzicem dziecka, które odmawia jedzenia, jest to duży stres, a także strach. Myśli matki cały czas krążą wokół jedzenia, szukania rozwiązań, szykowania nowych dań. Ogromnym stresem dodatkowo były dla mnie rady niektórych osób z rodziny. Czasami to trwa lata, zanim dziecko zacznie jeść. U nas przełomem były zupy, robiłam coraz to inne. W zupie mogłam ukryć warzywa, mięso, rybę, masło, oliwę, po prostu wszystko. Obecnie mamy zasadę próbowania i naprawdę liczba produktów zwiększyła się bardzo. Ważne jest także to, aby co jakiś czas wykonywać u dziecka wyniki badań, aby mieć pewność, że dziecko nie ma żadnych niedoborów. Warto także skorzystać z poradni, które specjalizują się w pomocy takim dzieciom - mówi Dominika Dietrich.
Wielu rodziców lekceważy problem i nie robi nic albo wręcz przeciwnie - sprawia, że sytuacja staje się nerwowa, co nie sprzyja spokojnym posiłkom i blokuje dzieci jeszcze bardziej.
- Obserwować, być czujnym, ale też nie panikować. Dzieci doskonale czują nasze emocje i czym więcej my się stresujemy, tym bardziej nerwowo robi się wokół posiłków. Tego nie chcemy. Na pewno warto cały czas oferować produkty (ale nie zmuszać!). Próbować, próbować i jeszcze raz próbować, używając różnych form, kolorów, połączeń smaków (nawet dla nas nieoczywistych), łączyć to, co lubiane, z nowym, a wszystko w minimalnych ilościach. Jeśli problem się nasila, to warto skonsultować go u specjalisty - radzi Joanna Sasin-Kowalczyk.
Co jeszcze możemy robić? Dawać konkretny wybór, czyli pytać, co wolisz: to czy to?
- Pytanie "na co masz dziś ochotę?" spowoduje uzyskanie niechcianej przez nas odpowiedzi. Lepiej dawać dziecku wybór między dwiema opcjami np.: kanapka z jajkiem i pomidorem czy z szynką i ogórkiem? Dobrym sposobem jest też przemycanie dziecku nowych produktów w ulubionych potrawach, np. w plackach czy pulpetach, zaczynając od malutkich ilości, następnie je zwiększając. Po posiłku, jeśli dziecko jest gotowe na taką rozmowę, rodzice mogą porozmawiać o tym, co było dodatkowym składnikiem w daniu - mówi Agata Szczerkowska.
Neofobia: wpływ rówieśników na "niejadka"
Pomocna może tez być grupa rówieśnicza w żłobku, przedszkolu czy odwiedziny u znajomych. Kiedy nasze dziecko zobaczy, że inni coś jedzą, może samo również chcieć zjeść daną rzecz.
- Świetnie działa grupa rówieśnicza, której oddziaływanie jest w pewnym momencie silniejsze niż oddziaływanie rodzica. Wiele dzieci "naprawia się" w przedszkolu w trakcie wspólnych posiłków, przy których ulubiona koleżanka zjada nieulubiony przez nasze dziecko np. sztandarowy brokuł - zapewnia pani Agata.
Podobne doświadczenia ma pani Dominika.
- U nas przełomem było regularne uczęszczanie do przedszkola. Synek zaczął jeść różne produkty, tylko dlatego, że inne dzieci jadły. Ważne też jest to, że nikt go nie zmuszał do jedzenia, ale dbał, żeby nie był głodny. Jedna pani miała idealne podejście do takich dzieci. Mówiła: ok, nie chcesz zjeść, ale chociaż powąchaj, po jakimś czasie zachęcała do spróbowania, do posmakowania - opowiada Dominika Dietrich.
Neofobia: kiedy powinniśmy się zacząć niepokoić?
Kiedy dziecko od dłuższego czasu odmawia zjedzenia większości posiłków w ciągu dnia i nawet nie chce spróbować odrobiny dania, powinniśmy pomyśleć o konsultacji ze specjalistą.
- Przed wszczęciem alarmu należy spisać wszystko, co dziecko zjadło w ciągu 3-4 dni, i policzyć dokładnie ilość kalorii. Oczywiście nie powinny to być same przekąski i słodycze. Najważniejszym kryterium jest jednak obserwacja tempa przyrostów w siatce centylowej i kontrola wagi dziecka. Jeżeli dziecko jest we właściwym miejscu zgodnie z normami, możemy się trochę uspokoić. Czasem jednak dziecko wymaga diagnostyki w kierunku dezintegracji sensorycznej, konsultacji logopedycznej, pediatrycznej, psychologicznej lub konsultacji z doświadczonym dietetykiem. W skrajnych przypadkach bycie "niejadkiem" może być też objawem depresji, dlatego warto zachować czujność - zaleca Agata Szczerkowska.
Neofobia: kiedy wybrać się z dzieckiem do specjalisty?
Jeśli zdecydujemy się na wizytę u specjalisty, warto poszukać kogoś sprawdzonego i polecanego.
- Ważne, aby była to osoba patrząca na dziecko holistycznie, ponieważ problemy z jedzeniem mogą mieć bardzo różny charakter i przyczyny. Symptomy, które powinny nas niepokoić, to: utrata wagi lub długie nieprzybieranie na wadze, gdy pociecha wyklucza całe grupy żywności (np. produkty białkowe), je mniej niż ok. 15-20 produktów, nie lubi dotykać jedzenia, ma problemy z jego konsystencją, wszystko mu "śmierdzi", często się krztusi lub ma odruch wymiotny, je tylko z rozpraszaczami np. TV lub telefonem, prawie zawsze je co innego niż reszta rodziny - sugeruje Joanna Sasin-Kowalczyk.
Zanim jednak zaczniemy podejrzewać jakieś problemy, przyjrzyjmy się dziecku dokładnie i sprawdźmy, czy faktycznie ono nie je, czy może je, tylko nie tyle, ile byśmy oczekiwali. Ważna jest także kultura jedzenia, nasze spotkanie przy stole i atmosfera tego spotkania.
- Rodzice, pamiętajcie, że dziecko ma prawo odrzucić dany produkt lub danie, tak jak my nie wszystko lubimy i akceptujemy. To indywidualne preferencje. Nie można zatem dziecka zmuszać pod presją całej rodziny do zjedzenia czegoś - uwarunkujemy wtedy dziecko na totalną awersję wobec danego produktu. Im większa presja, tym gorzej nasze dziecko będzie jadło w przyszłości. Jedzmy razem z dziećmi! Zachwycajmy się głośno daniami, pozwólcie dziecku podebrać coś z waszego talerza. Stawiajcie produkty na stole à la hotelowy bufet, tak żeby dziecko mogło też same dokonywać wyborów - radzi na koniec pani Agata.
Miejsca
-
Akademia Skutecznej Diety Gdańsk, mjr. Hubala 14
-
Centrum Dietetyki Żywienia Jem Zdrowo Sopot, gen. Józefa Wybickiego 4B
-
Mniam Mniam Gdańsk, Wacława Kłoczkowskiego 5/5
Opinie wybrane
-
2023-01-02 16:03
Mam dziecko z wybiórczością (11)
I nadwrażliwością w obrębie jamy ustnej... możesz nie dawać jedzenia jak niektórzy piszą 2 dni... co potem się dzieje, dziecko nadal nie je, a ty pędzisz na SOR bo grozi mu odwodnienie, dostajesz kroplowke i tak w koło.... lekarze rozkładają ręce... W tym temacie wypowiadają się dietetycy, czemu nie pediatrzy? Dziecko nie je, idziesz do lekarza
I nadwrażliwością w obrębie jamy ustnej... możesz nie dawać jedzenia jak niektórzy piszą 2 dni... co potem się dzieje, dziecko nadal nie je, a ty pędzisz na SOR bo grozi mu odwodnienie, dostajesz kroplowke i tak w koło.... lekarze rozkładają ręce... W tym temacie wypowiadają się dietetycy, czemu nie pediatrzy? Dziecko nie je, idziesz do lekarza kierują na różne badania, a na koniec dostajesz info "taki wasz urok" i tyle... nie kieruja do psychologów, dietetyków a powinni... rodzic zostaje sam! Oby więcej takich artykułów
- 54 17
-
2023-01-02 18:46
A po co psycholog ! Jak nie masz problemów ,natury psychicznej Nie ciągaj i omijaj szerokim łukiem niedouczonych psychologów !!
- 8 6
-
2023-01-02 18:30
(2)
Zamiast kroplówki na SORze może daj mu pasem przez tyłek? Kaszojad się nauczył, że rodzic skacze jak te przestanie jeść :)
- 10 24
-
2023-01-02 18:49
(1)
Sam sobie daj w pysk !
- 14 9
-
2023-01-03 14:18
Grzeczniej tam :)
- 4 0
-
2023-01-02 17:55
(5)
Pytam niezłośliwie, z czystej ciekawości.
Taki znam przypadek: sąsiadka, samotna matka, 2ka dzieci, mieszka z mamą, ale schorowaną. Jedno dziecko, 4-latek z wybiórczością, nabawił się niedoborów, odwodnienia. Lekarze na SOR zadecydowali, że musi zostać w szpitalu. Został sam, bo sąsiadka nie miała z kim zostawić drugiego dziecka (2latka),Pytam niezłośliwie, z czystej ciekawości.
Taki znam przypadek: sąsiadka, samotna matka, 2ka dzieci, mieszka z mamą, ale schorowaną. Jedno dziecko, 4-latek z wybiórczością, nabawił się niedoborów, odwodnienia. Lekarze na SOR zadecydowali, że musi zostać w szpitalu. Został sam, bo sąsiadka nie miała z kim zostawić drugiego dziecka (2latka), rozstanie ponoć nie było najłatwiejsze. W szpitalu oczywiście nikt się z nim nie pieścił, co tam się dokładnie działo nie wiadomo (sąsiadka go odwiedzała, no ale praca, drugi maluch, pomoc mamie - wiadomo), ale teraz na samo słowo szpital wcina aż uszy mu się trzęsą.
Czy to możliwe, że to nie była wybiórczość?- 18 5
-
2023-01-03 11:38
Możliwe, gdyż sama prawie nic nie jadlam gdy byłam mała, (1)
jedzenie ze śniadania trzymałam w buzi do obiadu, z obiadu do kolacji, ale piłam wodę (przegotowaną mama dawała). Byłam chuda dramatycznie- dzisiaj od razu pod kroplówę. Zaczęłam jeść w wieku ok. 9-10 lat- właśnie z koleżankami w szkole obiady na stołówce. Jestem zdrowa dziś, waga 69-72 kg , wzrost 174.
- 6 1
-
2023-01-03 12:44
No właśnie, ja miałam to samo.
W dzieciństwie długo świadomie nie jadłamn- mama za radą pediatry dawała mi kaszę na mleku z butelki, gdy spałam. Potem jadłam też mało, głownie u babci, bo gotowała pod mój gust. Wyrosłam wprawdzie niewysoka ale bez żadnych problemów zdrowotnych - nawet nigdy ubytków w zębach, czy jakichś problemów z układem ruchu przykładowo a dobiegam
W dzieciństwie długo świadomie nie jadłamn- mama za radą pediatry dawała mi kaszę na mleku z butelki, gdy spałam. Potem jadłam też mało, głownie u babci, bo gotowała pod mój gust. Wyrosłam wprawdzie niewysoka ale bez żadnych problemów zdrowotnych - nawet nigdy ubytków w zębach, czy jakichś problemów z układem ruchu przykładowo a dobiegam pięćdziesięciu lat i mam dwoje dzieci. A co do dzieci, starsze zawsze jadło wzorcowo, młodsze odziedziczyło nadwrażliwość sensoryczną po mnie (ma 2,5 roku i je pokarmy płynne tylko).
- 3 0
-
2023-01-03 09:23
ciężko mi powiedzieć, bo nie jestem znawcą w temacie... znam swoje dziecko i jego problem. U nas jedzenie na siłę, na strach kończyło się wymiotami i było jeszcze gorzej.
- 8 0
-
2023-01-02 18:48
(1)
Piszesz z własnej autopsji , czy zamieszkałaś u sąsiadki w domu !
- 6 11
-
2023-01-03 05:43
"Z własnej autopsji" :DDD
Az się cofnąłem do tyłu jak to przeczytałem :D
- 28 0
-
2023-01-02 16:46
U nas to samo..
Korzystaliśmy z Neuromind we Włocławku, ale to też nic nie dało.
- 4 8
-
2023-01-02 14:40
Warto nie wprowadzać do diety "atrakcyjnych" produktów (4)
Wiem że to ciężkie i trudne, ale moim zdaniem to jest istotna przyczyna wielu zaburzeń odżywiania.
Obecnie dostępne są bardzo atrakcyjne dla dziecka produkty spożywcze - słodycze adresowane specjalnie do dzieci, czy później fastfoody.
To są komercyjnie i naukowo opracowane receptury które dają dziecku niesamowite wrażenia smakoweWiem że to ciężkie i trudne, ale moim zdaniem to jest istotna przyczyna wielu zaburzeń odżywiania.
Obecnie dostępne są bardzo atrakcyjne dla dziecka produkty spożywcze - słodycze adresowane specjalnie do dzieci, czy później fastfoody.
To są komercyjnie i naukowo opracowane receptury które dają dziecku niesamowite wrażenia smakowe i doświadczenie spożywania ich (w co wchodzi cała otoczka marketingowa), co powoduje że dziecko chce jeść tylko to.
To co dla rodzica jest niewinnym żelkiem, pianką, czy bułą z maca - zazwyczaj ocenianym nawet niezbyt smacznie, jest w istocie specjalnie opracowaną recepturą mającą wręcz uzależniać dzieci od tego smaku, doboru przypraw czy formy jedzenia.
Dziecko które zasmakuje w żelkach, potem nie będzie chciało jeść np. gotowanego mięsa czy warzyw, dlatego że wrażenia sensoryczne zostały skalibrowane na zapachu i smaku słodyczy i mięso czy warzywa odbierane jest jako gorzkie, niedobre i powodujące odruch wymiotny.
Dlatego pamiętajcie - słodycze jeśli już to na deser, w maleńkiej, symbolicznej ilości - jeden cukierek, trzy żelki i to po posiłku.
Nie dopuszczać do sytuacji gdy dziecko najadło się żelkami czy jakimś fastfoodem zamiast obiadu, bo z dziecięcego punktu widzenia jedzenie słodyczy jest lepsze niż obiad i wybierze słodycze.- 63 6
-
2023-01-03 11:40
Fakt, syn przyjaciół (5 lat) w domu nic nie chce jeść, ewentualnie kilka nitek makaronu,
ale chodzi z dziadkiem do kfc, mc donalds- tam wsuwa aż mu się uszy trzęsą. niestety, dziadek przyzwyczaił. Rodzice załamani.
- 5 1
-
2023-01-02 18:57
Brawo za zdrowe podejście ! Bardzo sensowne spostrzeżenie .
- 3 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.