- 1 Wojtek i Agata z Life on Wheelz rozstali się (97 opinii)
- 2 Więcej dzieci trafia do opieki zastępczej i domów dziecka (100 opinii)
- 3 Opracowują test, który wykryje wiele chorób (34 opinie)
- 4 Dzieci uzależniają się od telefonów przez rodziców? (80 opinii)
- 5 Gdyńskie Centrum Onkologii zostanie rozbudowane (14 opinii)
- 6 To nie metabolizm zwalnia, to my zwalniamy (120 opinii)
Pacjenci odwołują wizyty u specjalistów, bo boją się lekarzy
Strach przez zachorowaniem na COVID-19 spowodował, że ludzie boją się kontaktu z lekarzami, ponieważ uważają ich za potencjalnych transmiterów wirusa. W niektórych placówkach medycznych liczba wizyt spadła nawet o 50 proc. w stosunku do stanu sprzed epidemii. Lekarze przestrzegają, że zwlekanie z wizytą może okazać się niekiedy tragiczne w skutkach. Szczególnie jeśli ktoś cierpi na choroby przewlekłe. Zapewniają też, że pacjenci mogą czuć się bezpieczni, bo podczas takich wizyt spełnione są wysokie standardy bezpieczeństwa.
- Liczba osób korzystających z usług medycznych od początku ogłoszenia tzw. lockdownu (czyli przymusowego zakazu opuszczania budynków) znacząco się zmniejszyła i związana jest z lekarzami wszystkich specjalności, bez wyjątku - mówi lek.med. Miron Walaszczyk, dyrektor administracyjny, współwłaściciel przychodni Medyczna Gdynia. - Spadek ten dotyczy wizyt stacjonarnych. Wzrosła natomiast liczba telewizyt. Jednakże sumując obie formy konsultacji lekarskich (porada stacjonarna i telewizyta), to liczba ich spadła o więcej niż połowę w porównaniu z miesiącami przed pandemią. Trzeba jednak pamiętać, że telewizyta nie zastąpi w pełni stacjonarnej konsultacji lekarskiej. Są specjalizacje i schorzenia, w których dla prawidłowej diagnostyki wymagany jest kontakt bezpośredni z lekarzem.
Zagrożenie dla zdrowia i życia stanowi nie tylko COVID-19
Społeczeństwo boi się zakażenia koronawirusem bardziej niż skutków nieleczenia innych chorób. Zdaniem lekarzy takie postępowanie może prowadzić do wzrostu zachorowań i zgonów w przyszłości.
- Wszyscy jesteśmy od wielu tygodni "karmieni" niebezpieczeństwem związanym z rozprzestrzenianiem się koronawirusa i potencjalną możliwością zakażenia - mówi Miron Walaszczyk. - W środkach masowego przekazu każde wiadomości rozpoczynają się od podania liczby osób zakażonych i liczby zgonów w kraju i na świecie. Taka atmosfera wpływa na zachowania społeczeństwa i niechęć opuszczania swoich mieszkań nawet w sytuacjach, które ze względów zdrowotnych by tego wymagały.
Zdaniem szefa Medycznej Gdyni sytuacja nasilonego lęku wśród pacjentów w połączeniu z zamknięciem lub ograniczeniem dostępności do większości placówek medycznych ma bezpośredni wpływ na ogólne zdrowie społeczeństwa.
- Ograniczenie podstawowej i specjalistycznej diagnostyki już przez dwa miesiące niewątpliwie przyczyni się do wzrostu poważnych zachorowań lub zgonów w przyszłości - przestrzega Miron Walaszczyk.
Zawału nie wyleczysz online
Bezpośredniego kontaktu z lekarzem nie powinni się bać i unikać szczególnie pacjenci kardiologiczni. Niestety i tutaj liczba chętnych do skorzystania z konsultacji znacznie spadła, co niestety nie oznacza, że spadła również liczba zawałów.
- Jeśli chodzi o kardiologię, to jest to bardzo duży problem, zauważony we wszystkich państwach, których dotyczy epidemia koronawirusa - mówi prof. dr hab. n. med. Miłosz Jaguszewski z I Katedry i Kliniki Kardiologii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. - Spadek jest dość istotny, bo w niektórych krajach sięga nawet 50 procent. U nas szacuje się, że jest to od 15 do 40 proc., w zależności od ośrodka - niektóre szpitale działają jako jednoimienne, inne funkcjonują jak wcześniej, jednak bez zabiegów planowych. My w sposób ewidentny widzimy, że pacjenci boją się szpitala. Niejednokrotnie docierają do szpitala w momencie, kiedy ich stan jest krytyczny i na udzielenie pomocy z naszej strony może być za późno.
Po ogłoszeniu przez WHO pandemii koronawirusa na portalach społecznościowych ruszyła akcja "Zostań w domu". W jej ramach internauci dzielą się doświadczeniami z domowej kwarantanny, polecają filmy czy książki do przeczytania. W akcję zaangażowali się też sportowcy czy politycy.
Prof. Jaguszewski: Ryzyko zawału serca można zredukować
"Nie #zostanwdomu z zawałem serca. Wybierz życie!"
Kardiolodzy, w kontrze do akcji "zostań w domu", zorganizowali własną, opatrzoną hasłem "Nie #zostanwdomu z zawałem serca. Wybierz życie!".
- Sytuacja jest dramatyczna, dlatego musimy ludziom uzmysłowić, że jeśli odczuwają ból w klatce piersiowej, to nie mogą sobie pozwolić na to, aby siedzieć w domu - mówi prof. Miłosz Jaguszewski. - #zostanwdomu z zawałem serca. Wybierz życie!" to akcja zainicjowana przez Polskie Towarzystwo Kardiologiczne. Chcemy uzmysłowić ludziom, że jeśli odczuwają ból w klatce piersiowej trwający dłużej niż 10 minut, to natychmiast powinni zadzwonić po karetkę, bo jeśli będą zwlekali, to my nie będziemy w stanie im pomóc. Tych objawów naprawdę nie wolno lekceważyć!
Kontaktu z lekarzem nie powinny unikać też osoby chorujące przewlekle. Szczególnie jeśli zaczną im doskwierać dodatkowe, niepokojące dolegliwości.
- Z punktu widzenia kardiologicznego w momencie, kiedy pacjent cierpi na tzw. chorobę przewlekłą, jak niewydolność serca i - dla przykładu- puchną mu nogi, pogorszyła się u niego tolerancja wysiłku w ostatnim czasie, zaczyna czuć, że szybciej się męczy i ma duszności, powinien skontaktować się z kardiologiem lub lekarzem pierwszego kontaktu, a jeśli zajdzie taka konieczność bez wahania wezwać karetkę pogotowia - podkreśla prof. Jaguszewski. - Pamiętajmy też, że zawały nie dotyczą wyłącznie osób w podeszłym wieku. Jeśli ktoś ma 30-40 lat i będzie odczuwać ból w klatce piersiowej trwający 10 minut bądź dłużej, również powinien wezwać pomoc, bo może potrzebować pomocy, której będzie można mu udzielić jedynie w pracowni hemodynamicznej.
Kardiolodzy w Trójmieście
SOR-y: "sytuacja powoli wraca do normy"
Po wykryciu zakażenia koronawirusem w Polsce liczba pacjentów zgłaszających się po pomoc na szpitalne oddziały ratunkowe gwałtownie spadła. Obecnie obłożenie SOR-ów wraca do normy.
- Liczba osób zgłaszających się na SOR spadła w początkowym okresie o ponad 50 proc., ale obecnie stopniowo wraca do stanu wyjściowego - informuje Katarzyna Brożek, rzecznik spółki Copernicus PL.
W szpitalach zarządzanych przez spółkę Szpitale Pomorskie najwięcej pacjentów, z oczywistych względów, zgłasza się po pomoc do Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy:
- Ze względu na pandemię koronawirusa w Szpitalu Zakaźnym nastąpił gwałtowny wzrost liczby osób zgłaszających się na Izbę Przyjęć. Jest to ok. 60-70 pacjentów dziennie (przed pandemią było to ok. 15-20 osób) - mówi Małgorzata Pisarewicz, rzecznik spółki. - Na SOR w Szpitalu Miejskim im. Św. Wincentego a Paulo w Gdyni faktycznie zgłasza się mniej pacjentów - spadła choćby liczba przypadków kardiologicznych. Nadal trafiają tam natomiast osoby, które ucierpiały w wypadkach bądź doznały urazów.
Zdarzało się również, że pacjenci z przyjazdem do szpitala zwlekali jak najdłużej.
- Sytuacja z odwlekaniem przyjazdu do szpitala dotyczyła dzieci i młodzieży z bólami brzucha, co spowodowało, że obserwowane zapalenia wyrostów robaczkowych w tej grupie wiekowej są istotnie bardziej zaawansowane niż przed pandemią - mówi Katarzyna Brożek.
Lekarze: "wizyta stacjonarna jest bezpieczna"
Wiele osób skoncentrowało się na myśleniu o koronawirusie, bagatelizując inne zagrożenia, które dotyczyły nas przed epidemią. To, że będziemy je ignorować, nie znaczy, że zostaną zneutralizowane.
- Każdy przecież zdaje sobie sprawę, że liczba chorych na setki schorzeń nie uległa zmniejszeniu w wyniku tego, że pojawił się na świecie nowy patogen SARS-CoV-2 - podkreśla lek.med. Miron Walaszczyk, dyrektor administracyjny, współwłaściciel przychodni Medyczna Gdynia. - Mówiąc wprost, niewykluczone, że liczba zgonów spowodowana brakiem dostępności do usług zdrowotnych przewyższy w konsekwencji liczbę zgonów spowodowanych koronawirusem.
Lekarze podkreślają też, że pacjent podczas wizyt może czuć się bezpieczny.
- Jeżeli chodzi o zabezpieczenie placówek medycznych, to zapewne wszystkie spełniają wysokie standardy bezpieczeństwa, chociażby z faktu pracującego w nich wykwalifikowanego personelu medycznego - mówi szef Medycznej Gdyni. - Dlatego też, w takich warunkach, w razie konieczności wizyta stacjonarna jest w pełni bezpieczna.
Miejsca
Opinie (209) 10 zablokowanych
-
2020-05-02 12:35
Artykuł bez sensu, bo to lekarze/przychodnie odwołują zaplanowane wizyty, a nie pacjenci.
Autorka napisała tekst na jakiej podstawie? Rozmowy z kilkoma lekarzami?
- 19 0
-
2020-05-02 12:39
przychodnie
pytam szanowne władze przychodnie działają na telefon a pacjent który nagle żle się poczuje odsyłany jest na sor aapowinieen być pierw zdiagnozowany w przychodni przychodnie powinny być otwarte a personel plus lekarze zabespieczeni wodpowiedni sposub dlatego sory mają więcej pracy a było to ułatwienie nie tylko tym co w szpitalu pracują aprzez telefon nie zbada pacjęta to jak leczyć bez badania wstępnego
- 11 0
-
2020-05-02 12:41
Pacjenci odwołują wizyty...
Co za bzdury, przecież to przychodnie dzwonią i odwołują wizyty i badania !!!
- 18 0
-
2020-05-02 13:16
Odwołane wizyty
Pani redaktor może dowiemy się dzięki Pani rzetelnej informacji kiedy znowu przychodnia do nas chorych zadzwoni , żeby zgłosić się na odwołana przez nich wizytę. Czekamy z niecierpliwością na informacje i napewno się zgłosimy nie bojąc się lekarzy
- 16 0
-
2020-05-02 14:36
Chętnie bym poszła ale ....
Czekałam prawie rok na umówioną wizytę. Dodatkowo jeszcze udało mi się przed wizytą zarejestrować się na USG. Żeby wszystkie badania były zrobione przed planowaną wizytą. I co? Gucio... Rejestracja zadzwoniła i odwołało USG a kilka dni później sytuacja się powtórzyła odnośnie umówionej wizyty u specjalisty. Więc uprzejmie proszę nie pisać, że ludzie boją się chodzić do specjalisty. Chyba wręcz jest odwrotnie: to specjaliści boją się przyjmować pacjentów....
- 21 0
-
2020-05-02 14:39
To lekarze
boją się pacjentów. W kwietniu odwołano mi dwie wizyty u lekarza ,jedna została przeniesiona na drugą dekadę maja druga czas nie określony..
- 18 0
-
2020-05-02 14:57
a ja sie ciesze
widac skoro odwoluja to wizyta bezzasadna a ja sie wlasnie zapisuje i krzystam bez kolejek :)
- 1 11
-
2020-05-02 15:34
Na wirusa umrze może kilka tysięcy ludzi.
A na inne choroby przez to że służba zdrowia nie pracuje normalnie kikaset tysięcy i do tego gospodarka leży. Szwedzi mieli rację i nic nie zamykali.
- 12 1
-
2020-05-02 15:41
Pisuary
Pisuary kradną wszystko i wszędzie. Miliardy już ukradli. Służba Zdrowia zaniedbana od 6 lat nie doinwestowana. To oni stoją w pierwszym szeregu inie dostali nic by pomagać ludziom, sama wiedza nie wystarczy. Kadra pielęgniarsko-lekarska musi wszystko organizować sama. Państwo nie istnieje. Dodatkowo wmawia się ludziom średniowieczne głupoty. Nieuki pisuarskie ogłupiają społeczeństwo. Doprowadzili Kraj do ruiny. To musi zniknąć bo inaczej jeszcze krok i po Polsce.
- 6 4
-
2020-05-02 16:01
Dezinformacja wam wyszła, może propaganda, droga redakcjo.
To taka kwintesencja absolutnej niewiarygodności mediów i ich manipulacji odbiorcami.
A rzeczywistość mamy na każdym kroku, w komentarzach też.
Co z tym zrobicie? Może jakieś konsekwencje wobec i**oty lub kłamcy, który ten bełkot puścił do upublicznienia, i sprostowanie?- 15 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.