- 1 Chce sam opłynąć świat bez zawijania do portu. Rusza z Gdańska (59 opinii)
- 2 Spędź aktywnie weekend, 10-11 sierpnia (3 opinie)
- 3 Umiesz pływać? Trenuj hokej podwodny
- 4 Zza biurka w 4 lata do reprezentacji Polski (56 opinii)
- 5 Woda czy napoje izotoniczne po treningu? (34 opinie)
- 6 W biegu od kilku miesięcy do 90 lat (4 opinie)
Chce sam opłynąć świat bez zawijania do portu. Rusza z Gdańska
Jak wyglądały przygotowania do samotnej podróży wokół świata i jak ona sama ma przebiegać, opowiada Marcin Klimczak, żeglarz, który chce tego dokonać na swoim jachcie "Libra". Z Górek Zachodnich planuje wyruszyć 13 lub 14 sierpnia 2024 r.
Ponad 30 tys. mil morskich dookoła świata, samotnie i bez zawijania do portu, chce pokonać Marcin Klimczak na własnoręcznie zbudowanym jachcie "Libra". Jeśli pogoda pozwoli, to z Górek Zachodnich wyruszy w najbliższy wtorek lub środę.
Marcin Klimczak pływa od lat, jest też instruktorem i egzaminatorem żeglarstwa. Żeglował już samotnie, dwukrotnie brał udział w regatach "Setką przez Atlantyk". Za pierwszym razem wycofał się w Portugalii, jednak za drugim razem dopłynął na Martynikę na Karaibach.
Samotny rejs dookoła świata to jednak wyzwanie znacznie poważniejsze. Dlatego żeglarz przygotowywał się do niego od kilku lat.
Samotny rejs dookoła świata samodzielnie wybudowanym jachtem
- Jacht budowałem samodzielnie przez trzy lata. Trochę mi to zajęło, ale pracowałem po godzinach, łącząc pasję z pracą zawodową, czyli prowadzeniem sklepu zoologiczno-wędkarskiego w Łowiczu. Tam też powstał jacht, który z pomocą przyjaciół przywiozłem do Gdańska w ubiegłym roku i tu go zwodowałem.
"Libra" to 8-metrowy jacht projektu polskiego konstruktora Janusza Maderskiego (tu znajdziesz szczegóły tej konstrukcji). Jego ożaglowanie to 27-metrowy grot i 13-metrowy fok. Zamiast niego można skorzystać z genakera, który daje dodatkowe 40 m kw. żagla.
Jacht ma też niewielki silnik elektryczny zasilany panelami fotowoltaicznymi i dwoma wiatrakami.
- Płynę ekologicznie, bez oleju napędowego czy gazu. Wyłącznie dzięki sile wiatru i słońcu.
"Libra" jak dobrze wyważona waga
"Libra", czyli "waga", tak jak znak zodiaku Marcina Klimczaka.
- Ale nazwa pochodzi też od tego, że jacht wymaga dobrego wyważenie, co w przypadku tak długiego rejsu jest niezmiernie istotne - podkreśla żeglarz.
A jest co wyważać, bo na rejs żeglarz zabiera ok. 500 kg żywności i 800 litrów wody. To niezbędne, skoro na całej trasie, której pokonanie może mu zając ok. 300 dni, nie zamierza zawijać do portu.
20-minutowy sen, audiobooki i wędki
Samotny rejs stawia przed żeglarzem wyjątkowe wymagania. Najważniejsze: jak i kiedy spać, gdy trzeba uważać na inne jednostki, które mogą płynąć kolizyjnym kursem?
- Będę sypiał kilkanaście razy na dobę, po 20-minut. To bezpieczny czas, by dostrzec jednostkę, która w tym czasie może nadpłynąć zza horyzontu i uniknąć zderzenia - tłumaczy.
Z tego też powodu żeglarz zdecydował się na opłynięcie Wysp Brytyjskich od północy, a nie krótszą trasą przez kanał La Manche. Tam panuje niezwykle intensywny ruch statków, dodatkowo niezbyt szybka "Libra" miałaby problem, żeby przed nimi "uciekać".
Kolejnym problemem jest doskwierająca żeglarzowi samotność.
- To nie będzie problem. Mam telewizory, DVD, mnóstwo książek. Mam też wędki, żeby łowić ryby - wylicza Marcin Klimczak.
Tajemnica dwóch foteli
Nie byłem nigdy w kabinie jachtu przygotowanego do samotnej żeglugi dookoła świata, ale widok tej na "Librze" mnie zaskoczył. Spodziewałem się surowego wnętrza, w całości podporządkowanego jednemu celowi: składowaniu najbardziej niezbędnego sprzętu mającego zapewnić żeglarzowi bezpieczeństwo, także kosztem wygody.
Tu jest inaczej.
- Jak pan je tu zmieścił? - pytam z niedowierzaniem patrząc na dwa masywne, klubowe fotele, ustawione naprzeciwko siebie w kabinie.
Porównuję je z szerokością zejściówki prowadzącej z pokładu i nie mogę pojąć, jak je tam wciśnięto.
- Oj, miałem z nimi problem - przyznaje Marcin Klimczak. - Wstawiłem je do kabiny jeszcze w czasie budowy. Potem strasznie mi przeszkadzały podczas pracy.
- No dobra, ale po co dwa fotele, skoro rejs ma być samotny? - dopytuję podejrzliwie.
- Niech pan spojrzy, każdy z nich stoi przy innej burcie, tak? Gdy jacht idzie w przechyle, siadam w tym, który jest wyżej, by go zbalansować - tłumaczy.
Ale wygodne fotele to nie wszystko. Poza trzema telewizorami, w kabinie znajduje się nawet... kominek. Co prawda "bio", ale i tak sprawia, że w kabinie jest przytulnie. I ciepło, choć jednostka posiada także elektryczne ogrzewanie.
A nad kominkiem, jak to nad kominkami na całym świecie, zdjęcia dzieci żeglarza i wnucząt.
- 300 dni to jednak dużo. Dzięki nim nie będę tak do końca sam.
W zależności od pogody Marcin Klimczak wyruszy w rejs we wtorek lub w środę. Do Helu odprowadzi go łódź motorowa "Dragon II", jednostka Ośrodka Szklenia Żeglarskiego Marynarki Wojennej.
Henryk Jaskuła - pierwszy Polak, w latach 1979-1980
Tomasz Lewandowski - w latach 2007-2008
Szymon Kuczyński - w latach 2017-2018
Joanna Pajkowska - pierwsza Polka w latach 2018-2019
Miejsca
Opinie (59) 9 zablokowanych
-
wczoraj 21:28
Powodzenia i jeszcze raz powodzenia.
- 3 2
-
wczoraj 21:37
Kolejny z parciem na szkło...
Mógłbym przyjąć zakład kiedy i gdzie się skończy ten "wyczyn"
- 4 7
-
wczoraj 22:01
najwieksa zaleta plywania samemu jest to ze nikt do ciebie nic nie mowi (2)
- 3 2
-
wczoraj 22:37
Pierwszy znany samotny żeglarz Joshua Slocum rozmawiał ze skonfirm5, księżycem itp (1)
Bo bal się że straci mowę przez tak długie milczenie.
- 1 0
-
wczoraj 22:38
Ze słońcem...
- 0 0
-
wczoraj 22:08
Ja mam ten sam pomysł (1)
z tym, że chcę dopłynąć do Nowej Zelandii i nie wracać do PL
- 5 3
-
wczoraj 22:46
Nie tak łatwo zostać w Nowej Zelandii.
No chyba że masz parę milionów dolarów na koncie.
- 1 0
-
wczoraj 22:27
No !!! I na wstecznym i d..pą do góry , bez jedzenia , picia, i spania.
takich oszołomów brakuje nam w żegludze. Najbardziej niebezpieczni , najczęściej wymagający uruchamiania wszystkich służb ratowniczych całego świata , na nie swój koszt.
- 0 3
-
wczoraj 22:36
Jaki sens opływać świat dookoła, nie widząc po drodze nic prócz wody? (1)
Szkoda życia. Jest tyle pięknych miejsc do odwiedzenia.
- 7 2
-
5 godz.
aby dowieźć że ziemia nie jest płaska
- 0 0
-
wczoraj 22:44
tacy szaleńcy są zmorą wszystkich zawodowych nawigatorów, ktorzy prowadzą statki
mając nadzieje, ze tego typu narwaniec śpiący na stojąco , nie wpakuje mu sie pod dziób, bo juz od 3 dni nie spał, nie jadł, nie myślał, nie wiedząc gdzie się znajduje, nie wiedząc nawet, czy ma światła nawigacyjne sprawne.
- 6 4
-
wczoraj 23:08
Na jego miejscu zabrałbym jeszcze agregat
prądotwórczy i zapas paliwa. Jak trafi na flautę, a akumulatory mu padną to będzie lipa. Trochę to przeraża wszystko zasilane z akumulatorów łącznie z silnikiem, kuchenką, ogrzewaniem, oświetleniem, radiem morskim, nawigacją- to są odbiorniki, które żrą prąd. Dodatkowo pompy zęzowe.
- 3 1
-
5 godz.
A kto mu ten bezsensowny wyczyn funduje?
A no my wszyscy? Tak...tak...są sponsorzy, ale oni nie są instytucją charytatywną. Wrzucają datki w koszta, a to przenosi się na koszta ich działalności za które płacimy my wszyscy. Tak więc chromolę ten "wyczyn". Proszę sobie finansować własne mzonki ze swojej kieszeni...
- 0 1
-
4 godz.
Skąd będzie Pan brał piwo?
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.