• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pracy szukają także dobrze wykształceni

8 czerwca 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
Coraz częściej do agencji pracy pukają nie tylko absolwenci szkół wyższych, ale także studiów doktoranckich. Świetnie wykształceni, walczą o zatrudnienie na uczelniach lub od razu szukają swojej szansy w biznesie. I tu spotyka ich coraz częściej niemiła niespodzianka - pracodawcy kręcą nosem. Coraz częściej do agencji pracy pukają nie tylko absolwenci szkół wyższych, ale także studiów doktoranckich. Świetnie wykształceni, walczą o zatrudnienie na uczelniach lub od razu szukają swojej szansy w biznesie. I tu spotyka ich coraz częściej niemiła niespodzianka - pracodawcy kręcą nosem.

Jeszcze do niedawna trudności ze znalezieniem pracy miały przede wszystkim osoby niewykształcone, z małym doświadczeniem i nieznające języków obcych. Obecnie coraz częściej mamy do czynienia z "wysoko wykwalifikowanym bezrobociem". Kompetentni i doświadczeni specjaliści, managerowie, a nawet osoby tytułami naukowymi, nie potrafią się odnaleźć na runku pracy. Czy czeka nas era wykwalifikowanych bezrobotnych?



Czy lepsze wykształcenie jest gwarantem lepszej pracy?

Do agencji pośrednictwa pracy zgłasza się coraz więcej osób z wysokimi kwalifikacjami. Mają ukończone studia podyplomowe, w tym MBA oraz np. wieloletnie doświadczenie w międzynarodowych firmach z branży nowych technologii. Z jakiegoś powodu jednak nie mogą znaleźć pracy. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego pracodawcy odrzucają wybitnych specjalistów i managerów?

- Ostatnio zgłosił się do mnie bezrobotny manager, który poprosił o pomoc w znalezieniu pracy. Sprawa nie była łatwa, ponieważ już od kilku miesięcy pukał do drzwi wielu pracodawców i agencji doradztwa personalnego. Niestety bez efektu. Wszędzie otrzymywał informację, że jest "za wysoki" na stanowiska, na które aplikował, tzn. że jego kwalifikacje przewyższają wymagania pracodawców. Niestety nie była to odosobniona sytuacja i coraz częściej spotykam podobnych przypadków - opowiada Aneta Czaplińska z agencji pośrednictwa pracy Start People.

-Czasami sama nie rekomenduję klientom kandydatów z większym doświadczeniem, niż było to określone w wymaganiach, wiedząc, że pracodawca nie będzie mógł zapewnić "ponadprzeciętnym" kandydatom możliwości wykorzystania ich wiedzy i umiejętności. Znam również przypadki, kiedy firma zatrudniła kandydata, którego można określić mianem "over qualified" i niestety sam zrezygnował po kilku miesiącach z pracy. Objęte stanowisko okazało się dla tej osoby za mało rozwojowe.

"Dobry" nie musi oznaczać "drogi"

Pracodawcy często rezygnują z nawiązania współpracy z osobami o wysokich, czy jak mówią - "o zbyt wysokich kwalifikacjach", w obawie przed ich wysokimi oczekiwaniami. Pracodawcy chcą uniknąć sytuacji, w której zostaną potraktowani jako tymczasowe rozwiązanie i pracownik skorzysta z bardziej rozwojowej oferty, od razu, gdy taka się pojawi.

Często pracodawcy decydują się na kandydata o niższych kompetencjach, bo wiedzą, że ich oferta stanowi dla niego awans. Osobie o wyższych niż wymagane kompetencjach pracodawca musi zapewnić w dalszej perspektywie możliwości rozwoju odpowiadające jej doświadczeniu - tylko wówczas ma szansę zatrzymać takiego pracownika na dłużej. A jak wiadomo, wiele firm nie ma na tyle elastycznej struktury i budżetu.

Czy zatem "ponadprzeciętni" kandydaci nie mają szans na rynku pracy? Wiele zależy od ich umiejętności przekonania potencjalnego pracodawcy, że mimo wyższych kwalifikacji sprawdzą się na oferowanym stanowisku. Muszą uzasadnić, dlaczego chcą podjąć pracę mniej odpowiedzialną lub w węższym zakresie obowiązków. Najpierw jednak powinni sami sobie uczciwie odpowiedzieć na pytanie: czy za wszelką cenę chcą znaleźć pracę, czy szukają takiej, która będzie dla nich satysfakcjonująca. Wybór drugiego wariantu oznacza w dłuższej perspektywie korzyści zarówno dla nich, jak i dla przyszłych pracodawców.

- Tyle się ostatnio mówi o tzw. high potencials i zarządzaniu "talentami" w kontekście rosnącej konkurencji na rynku. Podkreśla się, że jedyną drogą do zbudowania przewagi konkurencyjnej są wykwalifikowani pracownicy. Czy pracodawcy nie powinni zatem przyciągać kandydatów z rozległą wiedzą i umiejętnościami, zamiast odprawiać ich "z kwitkiem"? Prognozy przewidują, że wkrótce na rynku pracy to pracownicy będą dyktować warunki - wyjaśnia Aneta Czaplińska z agencji pośrednictwa pracy Start People.

- Przedsiębiorcy będą musieli znaleźć sposób na zachęcenie "talentów" do zatrudniania się właśnie w ich firmach i pozostanie w ich strukturze na dłużej. Może warto, by już dziś wypracowali strategie i modele, w których znajdzie się miejsce dla kandydatów z większą wiedzą lub doświadczeniem, z myślą o przyszłym wykorzystaniu ich kompetencji - dodaje.

Bezrobocie z doktoratem

Osobną kwestią jest problem osób "za dobrze wykształconych", które nie potrafią znaleźć pracy w biznesie. Statystyki pokazują, że z roku na rok coraz więcej absolwentów uczelni wyższych uzyskuje tytuł doktora. Równocześnie z tym procesem obserwujemy zjawisko braku pracowników z zawodowym wykształceniem. System edukacji wydaje się być zupełnie niedostosowany do potrzeb rynku pracy.

To problem nie tylko Polski, ale i innych krajów Unii Europejskiej, na co zwracali uwagę przedstawiciele Parlamentu Europejskiego z ramienia Niemiec i Holandii, podczas spotkania komisji europejskiej ds. rynku wewnętrznego z instytucjami i przedsiębiorcami małopolskimi w maju br. w Krakowie. Coraz częściej do agencji pracy pukają zatem nie tylko absolwenci szkół wyższych, ale także absolwenci studiów doktoranckich. Świetnie wykształceni, walczą o zatrudnienie na uczelniach, lub od razu szukają swojej szansy w biznesie. I tu spotyka ich coraz częściej niemiła niespodzianka - pracodawcy kręcą nosem na niewielkie doświadczenie zawodowe takich kandydatów tłumacząc, że świetne wykształcenie to za mało.

- Zachęcam wszystkich, by dali szansę kandydatom z łatką "over qualified" i nie przerażali się ich bagażem wiedzy czy doświadczeń. Trzeba oczywiście zawsze pamiętać, by zadbać o potrzebę samorealizacji takich kandydatów, jeżeli nie przez warunki zatrudnienia, to nowe wyzwania. I nie ograniczajmy się tylko do zakresu obowiązków przypisanego danemu stanowisku. Popatrzmy na projekty, które realizowane są w naszej organizacji. A może nasz kandydat prywatnie bardzo interesuje się filozofią Kaizen i chętnie stanie na czele grupy projektowej, która wdroży u nas 5S nawet, jeżeli na co dzień jest Managerem Działu IT - podsumowuje Aneta Czaplińska ze Start People.

Na polskim rynku oczywiście można znaleźć firmy, które doceniają pracowników chcących się kształcić, oferują im nawet awanse czy podwyższają wynagrodzenie z tego tytułu. Takie podejście jednak prezentują ci, którzy wysoko cenią sobie elastyczność, chęć podnoszenia kwalifikacji i poszerzania kompetencji oraz szybkiego przyswajania wiedzy.

Pracownika z szerszym zakresem wiedzy można wykorzystać jako trenera wewnętrznego, oszczędzając tym samym na kosztownych szkoleniach zewnętrznych. Bardziej doświadczony manager może być coachem i uczestniczyć w programie rozwojowym pozostałych managerów. A coaching jest coraz częściej postrzegany jako panaceum na wszystkie bolączki zarządzania. Czy nie warto mieć coacha wewnątrz organizacji zamiast opłacać specjalistów z zewnątrz?

Komentarz psychologa: Joanna Bielecka-Gajos.

Zmiana stanowiska pracy w przypadku osób o wysokich kwalifikacjach (kierownicze, lub wysokie kwalifikacje naukowe - np. doktorat) zawsze budzi u potencjalnego pracodawcy podejrzliwość. Ocena naszej osoby, jako kandydata do pracy przez pryzmat aktualnego/poprzedniego zakresu obowiązków wydaje się być reakcją naturalną. Stanowi bowiem realny punkt odniesienia. Nie zawsze jednak ten punkt jest jedynym słusznym, bo jeżeli pod uwagę weźmiemy najważniejszą przyczynę, jaka każdorazowo kieruje naszym zachowaniem - czyli motywację, może okazać się, że powód chęci zmiany pracy jest uzasadniony, a często też wręcz prozaiczny - jak np. niechciany awans lub konieczność pełnienia obowiązków w czyimś zastępstwie. Tym, co powinno różnicować naszą ocenę kandydatów ubiegających się o niższe stanowiska niż piastowane uprzednio, jest motywacja, jaka stoi za taką próbą zmiany. Nie jest niczym złym, jeżeli kandydat po objęciu stanowiska, do którego nie ma predyspozycji czy zwyczajnie - pasji, próbuje poszukiwać czegoś bardziej dla siebie adekwatnego, wśród propozycji niższych rangą a nawet z niższym wynagrodzeniem. Natomiast zastanawiać możemy się wtedy, kiedy przyczyną chęci zmiany jest mała świadomość siebie i swoich celów lub chociażby chwilowy brak pracy. Jednak również wtedy należy pamiętać, że każdy typ motywacji może być skutecznym motorem do efektywnego działania, a to, co potrzebujemy poznać, żeby dobrze pokierować takim pracownikiem, to mechanizm, jaki leży u jej podłoża. Bo równie skuteczny może być pracownik, którego celem jest utrzymanie rodziny, jak i ten, dla którego najważniejszy jest rozwój i samorealizacja. Natomiast to, co ich różni, to motywatory, po jakie powinien sięgnąć pracodawca, bo w pierwszym przypadku ważna będzie potrzeba bezpieczeństwa i uposażenie, w drugim natomiast - możliwość samorealizacji.
Start People

Opinie (208) ponad 10 zablokowanych

  • Kazdy narzeka ze wszedzie potrzebne sa znajomosci (2)

    tylko jakos nie mysli zeby sobie jakos te znajomosci wyrobic. To tez jest sztuka, no chyba ze tatus ma firme itd ale to juz inna para kaloszy. Ale ogolnie da sie - im wiecej ludzi poznajesz tym wieksza szansa ze ktos znajomy ktory akurat sie zakreci poleci ci w firmie w ktorej pracuje albo pracowal. I tak to dziala. Wiadomo ze po co maja firmy wydawac na HR i przesluchiwac dziesiatki kandydatow skoro moga wziac kogos z polecenia i jak ten ktos bedzie zly to pretensje beda do pracownika ktory jego polecil. Poza patologicznymi przykladami w sluzbie publicznej i pewnych firmach prywatnych uwazam ze zatrudnianie po znajomosci (oczywisce ze ten ktos jest w miare kompetentny co rozumiem jako chociaz spelnia wymagania i nie jest do niczego) za calkiem rozsadne bo pozwala zaoszczedzic czas i pieniadze.

    • 1 6

    • nie po to kogos poznaje (1)

      zeby mi sie to oplacilo. kontakty towarzyskie jak nazwa wskazuje to nie kontakty zawodowe.

      • 2 0

      • Nie o to chodzi

        Jak sie zna duzo ludzi po prostu jest osoba towarzyska ma sie wieksze szanse niz jakas pier....a co tylko narzeka i siedzi w czterech scianach. Jedno wcale nie wyklucza drugiego. Ja sam dostalem prace - w sumie to najpierw praktyki - bo znajomy wspomnial mi ze szukaja kogos do niego do firmy i jak jestem zainteresowany to zebym wyslal mu CV. I mimo ze potem droga byla dosc jeszcze kreta to jednak koniec koncow wlasnie tam pracuje. Warto znac wiecej ludzi niz nie znac. Nigdy niewiadomo czy dany kontakt (nawet jak sie kogos niespecjalnie lubi) sie przyda. Szkoda ze wielu tej oczywistej prawy nie pojmuje.

        • 0 1

  • Znam czlowiek, ktory pracuje w polskim oddziale firmy HR. (1)

    • 1 0

    • Czasami opowaiada on takie rzeczy, co aplikanci wypisuja w CV, ze szok, a zdjecia jakie zalaczaja to juz w ogole wola o pomste do nieba. Trzeba troche pomyslec i jakos to przygotowac sobie zeby miec jakiekolwiek szanse na aplikowane stanowisko. Nieststy takie niedociagniecia zeby nie powiedziec glupoty dyswalifikuja na starcie. A potem mamy pretensje do calego swiata, tylko nie do siebie.

      • 2 1

  • nie jest tak źle;) (3)

    Gdzie tam znajomości. Do Meritum Banku zatrudniają bez znajomości. Na umowę zlecenie netto ok. 1590 zł. Taką kwotę zaoferowali mojej znajomej, jak poszła na rozmowę kwalifikacyjną. Oczywiście wymóg wyższe wykształcenie.

    • 4 3

    • tylko co komu po studiach z umowy zlecenia?

      moze na poczatek to tak ale na stale to srednia opcja...

      • 7 0

    • właśnie dlatego takich kwiatków nie biorę pod uwagę,
      jeleni szuka się na rykowisku..

      • 3 0

    • taaa. jasne

      Weszłam sobie na ich stronę i mi. wymagania to:
      Wykształcenie wyższe (preferowane kierunki: ekonomia, finanse, zarządzanie i pokrewne)
      Doświadczenie w sprzedaży osobistej (preferowane produkty finansowe dla przedsiębiorstw)

      • 0 0

  • PRZYJEZDNY

    W Trójmieście mieszkam od ponad roku. Przeprowadziłem się z dużej ,szarej Łodzi. Mieszka mi się tu naprawdę dobrze, jednak gorzej jest z rynkiem pracy!
    Nie spodziewałem się, że w Trójmieście będzie tak trudno znaleźć pracę za godziwe pieniądze :/
    To jest jakieś wielkie nieporozumienie. Szukałem pracy ponad rok! Odbyłem ok 20 rozmów kwalifikacyjnych z których nic nie wyniknęło. Szukają za psie pieniądze, na samozatrudnienie etc. Banki liczą na łosi którzy od razu będą im naganiać klientów w OBCHODNEJ AKWIZYCJI, rozwija się durny telemarketing bo co, bo to tańsze i wygodniejsze dla pracodawców, ale nie dla nas do ch....ry!
    Mam nadzieję, że jednak coś się ruszy, coś się zmieni w Tójmieście poza kwestią sezonowych "wczasów nad morzem" ...

    • 6 0

  • rada zyciowa

    Słuchaj - za darmo mądrość życiowa
    Po pierwsze praca. Rzecz podstawowa
    Dobra uczelnia potem za bankiera
    Znaj swoją wartość w ofertach przebieraj
    Od tego co masz chciej jeszcze więcej
    Na rękę co najmniej osiem tysięcy
    Laptop i palmtop karta bez limitu
    Staraj się synku i nie zrób mi wstydu
    Tak jak ja zrobiłem krzywdę swemu ojcu
    Liczył na mnie potem przestał w końcu
    Się nawet odzywać na śmierć się zapił

    • 3 3

  • POLSKA TO CHORY KRAJ (1)

    nawet ludzie z doswiadczeniem nie moga dorwac dobrej pracy to chore jest !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! a urzedy pracy to uredy rejestracji bezrobotnych a nie pomocy w znalezieniu pracy !!!!

    • 15 0

    • niestety twoje zdanie to mniejszosc

      co z tego ze myslaca?

      • 1 2

  • Płaca minimalna ustawowa - 1 zł brutto.
    Płaca min. rynkowa - "ustalana" przez rozwijającą się gospodarkę - min. 2500zł net.

    • 2 0

  • Po co inżynierowie w Trójmieście?

    W trójmieście nie ma przemysłu więc po co inżynierowie. Tylko smrodzą , trują i kasę chcą

    • 3 1

  • przeczytałem wszystkie komentarze i....

    do pupy z tym krajem...

    • 7 3

  • a o dobrego pracownika naprawdę ciężko (6)

    brakuje mi tu jeszcze jednego pytania: skoro większośc jest taka świetna, wykształcona, kompetentna to jakim cudem jest tak strasznie ciężko znaleźć pracownika choćby zaufanego i zaangażowanego. ????
    Właściwie wszyscy z którymi miałam do czynienia patrza jak tu zgarnąć dobrą kasę a przy tym niewiele się narobić, przepykać swoje 8 h i byle dalej od firmy. Tragedia.
    od roku szukam dobrej dziewczyny do ogarnięcia stricte spraw związanych z biurem. i co? nic.wielkie nic. daje szanse, próbuje, tlumaczę, nawet szkolenia profesjonalne proponowałam i co i nic. mam do wyboru albo pracownik jest choć minimalnie oddany firmie ale kiepsko wykonuje zadania albo nie licze na zaangażowanie a sprawy sa co najwyżej załatwione. zero własnej inicjatywy, pomysłów. przykro mi to pisać ale tak jest.
    O DOBREGO PRACOWNIKA BAAARDZO TRUDNO!!!

    • 1 6

    • widzę, że nie tylko ja mam z tym problem - a podobno jest takie bezrobocie

      • 0 3

    • Ale dlaczego akurat dziewczyny?

      I jakie wymagania stawiasz? Długie nogi, 18 lat i z doświadczeniem? Sekretarkę szparkę? To się nie dziwię.
      Facet też potrafi opanować sprawy biurowe, nierzadko lepiej (kiedy np trzeba sprawnie wymienić toner w laserówce).
      I nie wymagaj, że za minimum pensji znajdziesz kogoś zaufanego i zaangażowanego - chcesz dobrego pracownika to musisz o niego dbać.

      • 7 0

    • To może pora pomyśleć o facecie skoro dziewczynki mają firmę w d...? To jest problem Twój, bo nie szukasz pracownika tylko kobiety a to jest co najmniej dyskryminacja. Daj szansę facetowi, może się uda i będzie zaangażowany.

      • 3 0

    • to moze napiszesz ile płacisz?? jak 1200-1500 zł to proszę nie mysl,ze ktos bedzie zaangazowany w prace

      • 1 0

    • ?

      to dalej szukajcie osób młodych....Tak jest we wszystkich ogłoszeniach ...Praca w młodym zespole...". A ja po odchowaniu dzieci, dyspozycyjna( doświadczenie jako asystentka i nie tylko) teraz się dokształcam i co? szukam pracy. jestem za stara, bo mam 40 lat, a wzięłabym każda pracę, byle by wrócić na rynek pracy

      • 3 0

    • Tak?

      A ja mam prawie 3 lata doświadczenia w pracy biurowej, kończę 3 rok studiów na kierunku- administracja. Mój pracodawca jest ze mnie zadowolony, ale przeprowadziłam się do Gdańska... Muszę dojeżdżać kawał drogi do pracy, tracę 4 godziny dziennie i dlatego szukam innej pracy. I co? Nikt się do mnie nawet nie odezwał! Nie zaprosił na rozmoe kwalifikacyjna! Więc nie wiem co to za bzdury!

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane