- 1 Solorz otworzył stację wodoru w Gdańsku (144 opinie)
- 2 Bursztynowy Ołtarz z nowymi elementami (88 opinii)
- 3 Będą trzy pasy na Obwodnicy Trójmiasta? (449 opinii)
- 4 Ponad 20 tys. zł za kurs taksówką (257 opinii)
- 5 Pili, zażywali narkotyki i wsiadali za kółko (89 opinii)
- 6 Rajska znowu deptakiem, ale tylko na chwilę (70 opinii)
A gdyby tak potraktować mieszkańców serio?
Jak są w Gdyni podejmowane kluczowe, strategiczne dla miasta decyzje, z grubsza wiemy. Wola jednej osoby wystarcza. Ma to pewne zalety i mnóstwo wad. Ale czy w ogóle można jakoś inaczej, czy inna opcja to wieczny namysł i rozterki? Oceńmy to na przykładzie Klimatycznego Centrum Gdyni.
Tylko pozornie żyjemy w jednym mieście
"Rowerosceptycy" uważają, że w Gdyni panuje dyktat rowerzystów, a posiadacze samochodów są dyskryminowani, nie mają gdzie parkować, a jeśli już, to bardzo drogo.
Osoby dużo jeżdżące na rowerach uważają, że Gdynia jest prosamochodowa, dla rowerów przewidziano jedynie trasy rekreacyjne, a codzienna jazda nim to sport ekstremalny.
"Samochodziarze" uważają, że w Gdyni jest ogromne faworyzowanie komunikacji zbiorowej.
Poruszający się komunikacją zbiorową obserwując rosnący wzrost cen czy likwidację części połączeń, mówią o tym, że w Gdyni życie bez auta jest coraz trudniejsze.
Czy administrujący miastem słyszą te głosy i biorą pod uwagę i czy mamy prawo zgłaszać postulaty do obecnej władzy?
Wiele razy podczas dyskusji na sesjach rady miasta słyszałem argument:
"Mieszkańcy powierzyli władzę tej konkretnej ekipie i zagłosowali na jej program, to daje mandat do podejmowania konkretnej decyzji".
Demokracja jednego dnia? To tak nie działa
Przyjmując tę argumentację, uznalibyśmy tak zwaną "demokrację jednego dnia", czyli sytuację, gdy mieszkańcy de facto mają prawo do wyrażania opinii i postulatów i decyzji raz na cztery, a teraz już nawet - na pięć lat. A potem reprezentanci realizują to, na co się ze społeczeństwem umówili.
Czyli większość rządzi, a opozycja - nie wiem... milczy? Patrzy, czy realizują to co obiecali? Gra w pasjansa?
Intuicja mówi, że to kiepski pomysł. A mieszkańcy, też powinni milczeć, skoro mieli okazję się wypowiedzieć przy urnie?
Programy wyborcze: i tak źle, i tak niedobrze
Kłopotów jest kilka. Po pierwsze - mieszkańców nie interesuje program. Serio. Wszyscy o niego pytają, a potem mało kto go czyta. Głownie dziennikarze i konkurencja.
Oglądałem wiele razy statystyki odwiedzin podstron z programem. Gdy programu nie ma, wytyka się jego brak. Gdy już jest, niespecjalnie ktokolwiek się nim ekscytuje, pomijając fakt pewnej jego ogólności.
Po drugie: programy napisane są tak, by wszystkim się podobały. Jeśli ugrupowanie, które wygrywa wybory, miało w programie zapis "Miasto przyjazne dla pieszych, rowerzystów, osób poruszających się komunikacją zbiorową oraz indywidualną" to co to oznacza? Każda z danych grup widzi tam dbałość właśnie o nią i potem frustruje się decyzjami, które poprawiają sytuacje innej z tych grup.
Oficjalny program Samorządności Wojciecha Szczurka na lata 2018-2023
W efekcie obserwujemy g.. burze w zasadzie o każdy buspas, każdą drogę dla rowerów, każdy pas rowerowy, nowy parking czy likwidację miejsc parkingowych, ale też o projekt obwodnicy Witomina. Tak jakby każde naruszenie status quo było wielką przewiną.
Po trzecie: program zwykle milczy o sposobach realizacji. "Więcej zieleni i nowe nasadzenia" - taki zapis podoba się wszystkim, ale nie mowy kosztem czego ta zieleń. Parkingów? Ulic? O tym program milczał. "Mniej korków" - super. Ale to znaczy, że będą nowe ulice czy ludzie przesiądą się do trolejbusów?
Pomysł dobry, ale co z jego realizacją?
Marzy mi się taki ciąg wydarzeń:
- pojawia się pomysł, idea
- rozmawiamy o niej w wąskim gronie, szukamy zalet i wad, zysków i zagrożeń, patrzymy jakie cele może zrealizować, co zmieni
- patrzymy czy i jak robili to inni, zbieramy rekomendacje, inspiracje
- badamy koszty i możliwości etapowania tematu
- mając pewne ramy pomysłu rozmawiamy w szerszym gronie np. wszystkich radnych
- szukamy formuły konsultacji z mieszkańcami, zbierania ich głosów i opinii
- jeśli są fundamentalne kontrowersje, próbujemy zbadać, która opcja bardziej odpowiada mieszkańcom
Czy w każdej sprawie? Jasne, że nie.
Administratorzy mają działać, a nie ciągle mówić: "Co ja mam robić?"
Klimatyczne Centrum Gdyni: dobry pomysł, wykonanie fatalne
Podobno łatwiej pracuje się na przykładach. Weźmy zatem Klimatyczne Centrum Gdyni.
![Gdynia planuje rewolucję w Śródmieściu](https://s-trojmiasto.pl/zdj/c/n/2/2574/150x100/2574363__c_108_58_354_256__kr.webp)
Pojawia się pomysł, załóżmy nawet, że to jeszcze nie pomysł, a sama idea. Swoimi wizjami na FB podzielili się przedstawiciele stowarzyszeń, pomysły ma rada dzielnicy, prezydent ma swoje wyobrażenia, coś podpowiadają ludzie odpowiedzialni za organizację ruchu, postulaty zgłasza ogrodnik miasta.
Siadamy, budujemy zarys koncepcji i ruszamy w miasto rozmawiać. Nie o gotowym i jedynie słusznym rozwiązaniu - takie gadki tylko złoszczą mieszkańców, gdy widzą, że mają jedynie wysłuchać i przyjąć do wiadomości.
Mówimy jasno: jaki ma być cel, co chcemy osiągnąć i w jaki sposób.
Wtedy łatwo jest sprawdzić czy zaproponowana zmiana nie oddala nas od celu lub nie jest z nim sprzeczna. Mieszkańcy każdej ze śródmiejskiej ulic wiedzą co się wydarzy, dlaczego i po co. Czują się zaproszeni do rozmowy o tym, jak osiągnąć cel akceptowalnymi metodami i w dobrej kolejności.
Z takim podejściem będzie wiadomo, że jest plan likwidacji parkingu przy Akwarium, ale jest docelowy pomysł na ten teren.
Będzie zapowiedziany pomysł na likwidację parkingu blisko plaży, ale i giełda pomysłów, jak mądrze wykorzystać ten teren, bez udostępniania znajomym pod gastronomię za nierynkowe stawki.
Będzie powiedziane, że tu się zasadzi, ale w innym miejscu trzeba wyciąć - jasno i klarownie.
Bez tego - każda decyzja będzie budzić złość i frustracje.
Przegadany i przekonsultowany UCZCIWIE program, zapewne zmieniony w stosunku do punktu wyjścia, może mniej ambitny, ale akceptowany, można wpisywać do programu. I wtedy po wygranych wyborach można powiedzieć: "Na to się umówiliśmy, więc to robimy" i zrobić. Choćby i etapami.
Ale w Gdyni tak to nie działa. Dlaczego?
Dlaczego póki co, to w Gdyni niemożliwe? Bo to zadziała tylko wtedy, gdy mieszkańcy mają zaufanie do administrujących, a administrujący szanują zdanie mieszkańców.
Gdyby tak było, to mieszkańcy nie mieliby powodów by uważać, że to tylko kolejny projekt PR-owski typu "Park Centralny", który ma się ładnie nazywać i maskować właściwe cele. Wiedzieliby, że miasto chce coś zmienić, wiedzieliby co konkretnie i po co.
Druga część to po prostu uznanie przez włodarzy, że nie mają monopolu na rację i że ludzie mają swój rozum. Chcielibyście coś zrobić szybciej, odważniej, mocniej, a ludzie oporują nadal? Trudno - widocznie ich nie przekonaliście. Widocznie argumenty się nie bronią. Widocznie proces edukacyjny się nie udał i ludzie są jeszcze w innym punkcie.
I mają do tego prawo, nawet jeśli to urzędników wkurza. Z ludźmi się nie wojuje, ludzi się przekonuje. Nie wali się w nich pałą i mówi: "Spadówa, tak robimy, były wybory, daliście tam prawo". Nie mówi się: "Trudno, jedziemy z koksem. Było czytać nasz program, tam na siódmej stronie napisaliśmy o Centrum Klimatycznym".
No i trzecia część: trzeba by się zgodzić na to, że pomysł staje się jawny bardzo wcześnie. Nie da się, jak z Parkiem Centralnym, utrzymać go w zupełnej tajemnicy, pokazując radnym Samorządności gotowe plansze z wizualizacjami podczas posiedzenia klubu w poniedziałek wieczorem, mając na wtorek o godz. 12 umówioną konferencje prasową, na której chce się wszystkich zaskoczyć.
![Duży park powstanie w centrum Gdyni](https://s-trojmiasto.pl/zdj/c/n/2/1819/150x100/1819523__kr.webp)
Media napiszą o tym wcześniej niż miejski portal, nie da się procesu skontrolować, a sam pomysł w wersji końcowej może się różnić od wyjściowej. Co gorsza, radni opozycji mogą mieć w nim udział i zgłosić sensowne uwagi, które zostaną uwzględnione.
No wiem - to już byłby koszmar i głównie z tego powodu za tych rządów to się nie wydarzy.
Poglądy wyrażone w felietonie są osobistymi opiniami autora.
O autorze
![autor](https://s-trojmiasto.pl/zdj/redaktorzy/3ec93e99e4e6d9f55723adc8f0baa4b2.png)
Zygmunt Zmuda Trzebiatowski
- W poprzednim życiu przez pięć kadencji radny miasta Gdyni, obecnie na odwyku samorządowym. Prawnik, felietonista, mikroprzedsiębiorca, mieszkaniec Chyloni. Kocha Gdynię, ale nie bezkrytycznie. Nieutrudzony w próbach podejmowania dialogu, niezależnie od przeszkód. Felietony Zygmunta Zmudy Trzebiatowskiego w Trojmiasto.pl
Opinie (126) 3 zablokowane
-
2022-09-27 08:29
W Gdyni jak w Polsce
W Polsce tez tylko jedna osoba podejmuje wszystkie decyzje. Po to są przecież demokratyczne wybory żeby potem każdej decyzji nie konsultować z narodem i mieszkańcami. Trójmiasto.pl punkt widzenia zmienia się zależy od punktu siedzenia?????
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.