- 1 50 lat pracuje w jednym zakładzie (46 opinii)
- 2 Twórca Amber Gold pisze list do dziennikarzy (169 opinii)
- 3 700 stoisk i 1 mln gości w Gdańsku (147 opinii)
- 4 Pierwsza maszynistka SKM w XXI wieku (189 opinii)
- 5 Sześciu poszukiwanych wpadło w dwa dni (77 opinii)
- 6 Woda w zatoce bezpieczna. Można się kąpać (124 opinie)
Bałtykowi groziła radioaktywna katastrofa
Relację Biesiedina przytaczają autorzy filmu dokumentalnego, który zostanie nadany w czwartek wieczorem przez szwedzki prywatny kanał telewizyjny TV4.
27 października 1981 roku radziecki okręt podwodny nr 137 z 56- osobową załogą z niewyjaśnionych do dzisiaj przyczyn wpłynął na szwedzkie wody terytorialne. Działo się to w pobliżu portu i bazy marynarki wojennej w Karlskronie. Okręt zderzył się tam z podwodnymi skałami, utracił napęd i musiał się wynurzyć.
Wybuchł międzynarodowy skandal. Premier Szwecji Thorbjorn Faelldin zarzucił Moskwie rozmyślne działanie i twierdził, że na pokładzie okrętu znajduje się broń nuklearna. Moskwa wszystkiemu zaprzeczała, zapewniając, że chodziło o błąd nawigatorów, a na okręcie nie było ani grama materiału radioaktywnego.
Ćwierć wieku później Wasilij Biesiedin, wówczas oficer polityczny, który praktycznie przejął od załamanego nerwowo kapitana dowodzenie przyznał, że okręt nr 137 był uzbrojony w torpedy z głowicami nuklearnymi. Dlatego min. dowództwo Floty Bałtyckiej rozkazało mu, na wypadek wejścia Szwedów na pokład, wysadzić okręt w powietrze. Wszędzie zostały więc założone ładunki wybuchowe.
Gdyby je zdetonowano, zginęłaby cała załoga i szturmujący okręt Szwedzi. Prawdopodobnie nie doszłoby do wybuchu głowic nuklearnych, ale zostałaby rozrzucona duża ilość materiałów radioaktywnych. Wody Bałtyku zostałyby silnie skażone.
Prawdopodobieństwo takiego rozwoju wydarzeń było bardzo duże, bo grupa szturmowa szwedzkiej marynarki wojennej przygotowywała się już do ataku. Jednak ostatecznie Sztokholm nie zdecydował się na wydanie zgody na uderzenie.
Po jedenastu dniach, 6 listopada, radzieckiej załodze, która miała świadomość śmiertelnego zagrożenia, udało się naprawić uszkodzenia i uwolnić okręt ze skalnej pułapki. Szwedzi natomiast zgodzili się, by intruz opuścił rejon Karlskrony i dołączył do zgrupowanych tuż za granicą wód terytorialnych sił radzieckich.
Opinie (30)
-
2006-10-27 10:29
marynarzu
- wiem ze w dzisiejszych czasach trudno zrozumieć ze wegorze tez maja instynkt samozachowawczy i uciekaly z wody oczywiscie na plażę
z innych zrodeł dowiedzielismy sie ze jakis U-bott Zsrr mial na wysokości Helu 'awarię'
za rozpowrzechnianie takich informacji groziła utrata pracy i wyrok za podwazanie dzialan Ukladu warszawskeigo
Trzym sie -- pewnikiem z ciebie taki marynarz jak ze mnie tramwajarz
A co jest na dznie w zatoce i na bałtyku to lepiej nie wiedzieć- 0 0
-
2006-10-27 10:37
Wędrówki węgorzy
Węgorze to nie zółwie, fakt, ale do węży już im niedaleko. Potrafią (z własnej inicjatywy) po mokrej trawie pokonać nocą spore odległości, o czym świadczy ich występowanie w odciętych jeziorkach nie gospodarowanych przez rybaków. Luźna uwaga, bo o tych na plażach nic przedtem nie słyszałem.
- 0 0
-
2006-10-27 11:04
tak było
a w mediach zachodnich operacyjnie i żurnalistycznie łódź podwodną nazwano - nie wiem dlaczego - "whisky"
a o tym jakie straszne rzeczy dzieją się pod wodą to już śpiewał Jan Kaczmarek - "rdza zżera stare żelastwo"
tak było
a jak będzie to się okaże bo walka się zaostrza przed wyborami i nawet mnie, spokojnego człowieka, na forumie wycinają- 0 0
-
2006-10-27 11:07
Zuut
Jeszcze tylko brakuje komentarzy typu: kiedy wreszcie Bałtyk wytruje PiSiorów, albo zatopić Platformę w iperycie i będzie spokój. Aż dziwne, że do tej pory jest tak spokojnie.
- 0 0
-
2006-10-27 11:31
wracajac
do tematu, "węgorz potrafi również pokonywać wysokie pionowe ściany zapór rzecznych, wchodzić po ociekających deszczem rynnach na kilkupiętrowe domy, nocami kraść z pola groch oraz wysysać krowom mleko". Koniec cytatu. Takie opowieści jak i również, to że węgorz SAM się przemieszcza pomiedzy zbiornikami wodnymi można włożyc między bajki. Ptaki przenosza ikrę - ale węgorza? Może taszczą ją aż z Morza Sargasowego lub hodowli w Holandii? Sam nie wiem ;)
Prawdą jest natomiast że węgorz może się przemieszczać po trawie - to na własne oczy widziałem. Oprócz tego gdzieś wyczytałem, że węgorz potrafi się przemieszczać z prędkością 3km/h.
Jestem wędkarzem także w bajki o tym co wegorze "potrafią zrobić" nie uwierzę.
Pozdr.- 0 0
-
2006-10-27 11:39
ale w to ze z wody wyjdą 0,5 mb na piasek od kustra wody uwierzysz ?
niestety zabrano mi zdjecia z tego wydarzenia .- 0 0
-
2006-10-27 11:41
chyba w roku 1977 podpisano jakąś europejską karte pokoju czy inne bolsze gowno
chodziło o to, i to potem wykorzystał NSSS solidarnośc, że każde panstwo ma prawa i obowiązki, oczywista w systemie demokratycznym, w tym kraje zwane ogólnie "obozem socjalistycznym"
te konwencje wykorzystali działacze S do legalizacji związku
ale czym ona była tak po prawdzie - świstkiem papieru - przekonali sie sami szwedzi którym sowiecka atomowa łódź podwodna rozhermetyzowała sie po wejściu na skały
michi
ciem lubiem ale nie bedeM za ciebie odrabiał pracy domowej
to fakt dość znany i głośny że "kruzenszternowi" w wygranej pomógł hol żółtowo sowieckowo parachoda:-)- 0 0
-
2006-10-27 14:48
No nieźle to sobie sowiety wymyśliły:) Heh i tak lepiej niż wąsato-brodate enerdowskie sportsmenki.
- 0 0
-
2006-10-27 15:59
brodate to pikuś
jakie une miały klaty okłaczone
brrrrrrrrrr- 0 0
-
2006-10-27 16:49
Gallux
Z tego co pamietam,to sowiety po prostu w czasie kompletnej flauty przemieścili się noca o kilkadziesiąt Mm,
(ot uruchomili silniki)
ale "o zoltym padwodnym parachodzie" to nie słyszałem
ale nie zdziwie się,jeżeli to prawda-przy okazji-polecam książki Suworowa- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.