- 1 50 lat pracuje w jednym zakładzie (92 opinie)
- 2 700 stoisk i 1 mln gości w Gdańsku (172 opinie)
- 3 Twórca Amber Gold pisze list do dziennikarzy (177 opinii)
- 4 Woda w zatoce bezpieczna. Można się kąpać (129 opinii)
- 5 Pierwsza maszynistka SKM w XXI wieku (195 opinii)
- 6 Sześciu poszukiwanych wpadło w dwa dni (77 opinii)
Bez herbaty i kawy w pracy
Kodeks wydawnictwa obowiązuje w tej firmie od 1 listopada. Każdy pracownik ma "możliwość określenia się i oficjalnego, potwierdzonego własnoręcznym podpisem przystąpienia do tego reformatorskiego dzieła" - czytamy we wstępie do kodeksu. Treść wyartykułowanych punktów jest na pierwszy rzut oka bardzo pozytywna - odwołuje się do zasad biblijnych. W jednym z podpunktów czytamy, że celem istnienia i rozwoju wydawnictwa jest m.in. "stworzenie miejsc pracy, w których szanowana jest godność człowieka", a "wszyscy pracownicy i współpracownicy, w tym kierownictwo, przed Bogiem i między sobą są równowartościowymi osobami".
Wysłuchaliśmy relacji pracownika tej firmy:
- Pracowałam w "Anonsach" 2 lata temu. Bardzo często niemal 24 godziny na dobę. Najpierw sprawdzałam tekst na komputerze, potem siedziałam w nocy i czekałam na wydruk. Oficjalnie nazywało się to, że mam normalny etat, natomiast w praktyce pracowałam często do rana. Najgorszy był gniew szefostwa. Sprawy religijne nie dotykały mnie tak bardzo jak traktowanie ludzi - obrażanie pracownika przy całym zespole i zwalnianie pod byle pretekstem. W ciągu kilku miesięcy wymienionono wtedy niemal cały zespół.
W tej firmie jasno określone są zasady publikacjio głoszeń: "dpopuszczane są tylko te ogłoszenia, których treść jest zgodna z chrześcijańskimi zasadami moralnymi zawartymi w Biblii". Szczytne to hasła, ale jak wpasować w nie choćby bardzo czytelne ogłoszenia w numerze z 7 listopada o treści: "Ginekolog zabiegi 0601-...-..."? -
- Ważna była treść ogłoszeń - wspomina były pracownik. - Jeśli obrażały jakieś uczucia religijne, to nie można było ich puszczać, natomiast jeśli coś dotyczyło np. pracy za granicą w charakterze kelnerki, gdzie wiadomo było, że chodzi o pracę w jakichś domach towarzyskich, czy ogłoszenia towarzyskie z podtekstami seksualnymi, to... nie przeszkadzało właścicielom.
Największe zdziwienie budzi jednak punkt mówiący o tym, że właściciele oczekują, aby nikt nie pracował pod wpływem takich używek jak "kawy, herbaty czarnej i każdej innej zawierającej teinę oraz innych napojów zawierających kofeinę"
- W regulaminach pracy nie można czynić ze swojego prawa takiego pożytku, który byłby sprzeczny z ogólnymi zasadami współżycia społecznego i dobrymi obyczajami - stwierdza Piotr Ciborski z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Gdańsku. - Nie można zakazywać komuś spożywania w godzinach pracy trunków innych niż alkoholowe. Inne napoje są dozwolone.
W tej firmie nie można też pracować w sobotę: "Sabat wg. Pisma świętego został ustanowiony przez Boga jako dzień odpoczynku dla ludzi. Z tego powodu żadna praca w wydawnictwie czy też na jego rzecz bezpośrednio czy pośrednio nie może być wtedy wykonywana.
Dotyczy to kierownictwa, pracowników, współpracowników i gości". Jednocześnie kodeks mówi, że jego zapisy są wyrazem woli właścicieli, a przy zatrudnianiu szczególnie będzie brane pod uwagę czy dana osoba w pełni akceptuje cele i zasady w nim określone.
- Nie można było pracować w piątek po godzinie 15, a w sobotę w ogóle. Za to były olbrzymie kary, finansowe też - potwierdza były pracownik. - Skąd się biorą te dziwne przepisy? To bardzo proste, bo to jest kwestia religii właścicieli - to odłam kościoła adwentystów dnia siódmego.
Co prawo ma do powiedzienia w kwestii uszanowania świąt?
- Jest ustawa o stosunku państwa do kościoła i jeżeli mamy w zakładzie pracy zatrudnionych ludzi innych wyznań, to pracodawca musi stworzyć im taki harmonogram pracy, który będzie uwzględniał dni wolne w ich religi, ale znowu nie może być takiej sytuacji, że narzuca się komuś jakieś praktyki - mówi Piotr Ciborski. - Nasze laickie państwo przyjęło rozwiązania ogólnie przyjęte i terminarz świąt rzymskokatolickich. Nie można zmuszać do świętowania określonego dnia. Jeśli od spełnienia tych warunków jest uzależnione zatrudnienie (bo z kodeksu wynika, że zatrudniony ma obowiązek przestrzegania tych świąt - to uważam, że tu panuje pewna forma dyskryminacji pracownika, który nie jest tego wyznania. To w mojej ocenie niedopuszczalne.
Niestety, "Głos" nie uzyskał odpowiedzi dlaczego w "Anonsach" nie wolno pić herbaty, ani dlaczego wszyscy pracownicy muszą święcić sabat. W piątek sekretarka najpierw stwierdziła, że "Szef może się jeszcze dzisiaj zjawić w firmie". Później: "Nie ma ich na miejscu. Mogą być we wtorek, środę. Dziś nic nie pomogę. Nie sądzę, żeby ktokolwiek inny podjął się takiej rozmowy". W środę: "Szefów nie ma. O czym chciałaby pani rozmawiać? Na temat naszego kodeksu? A to już do gazety doszło?"
Opinie (166)
-
2002-11-18 14:39
Ad. Tania sensacja
Przepraszam, ale jesli tak to pewnie pracuje z Twoja przyjaciolka.
Jesli ona pracuje w ksiegowosci, kadrach lub kolportazu to z pewnoscia bedzie zadowolona bo i placa i praca jest ok. Pracuja od 8 do 16-tej (jedynie ksiegowosc zostaje dluzej, ale za taka kase kazdy by zostawal).
Jesli natomiast pracuje w pozostalych dzialach (maszynistki, dawne telefonistki, korekta, sklad, informatycy, biuro ogloszen) to na bank moglaby Ci powiedziec to i owo - zapytaj :)
Ale jest tez taka mozliwosc, ze Twoja przyjaciolka jest z "ich" kregu (mam tu na mysli religie). Wtedy nawet ze skrzywionymi ustami i przez zacisniete zeby bedzie sie usmiechala.
I nie mow mi, ze ktos jest tam szczesliwy! Bo to nieprawda. Moze kiedys ktos zrobi porzadek w wydawnictwie lub szefostwu przybedzie lepszego oleju w glowie, bo ten juz dawno powinien byc wymieniony.
Pozdrawiam.
(A szefostwo niech sie nie podszywa pod bzdurne inicjaly tylko niech raz szczerze udzieli wywiadu dla gazety, jakiejkolwiek. I niech powie: "Rzeczywiscie, bylo zle bedzie lepiej.")- 0 0
-
2002-11-18 15:10
do byłych niezadowolonych i tryskających jadem
Macie zły gust! Nie jestem ani panią Ulą, ani panem Tomaszem. To, że traktujecie mnie jak kogoś "z górnej półki" świadczy wyłącznie o tym, że moja wypowiedź sensem i treścią przekracza wasze możliwości. Jestem po prostu byłym pracownikiem, który mile wspomina zarówno współpracę z szefostwem, jak i innymi współpracownikami. Wyraźnie też widać, że nie macie jeszcze chyba dużego doświadczenia zawodowego i nie przyszło Wam pracować u szefów istotnie nie-do-wytrzymania. Nie życzę tego nikomu! A gdy będziecie następnym razem coś jeszcze na ten temat pisać, to piszcie proszę fakty, a nie zmyślajcie! Bo to przecież aż boli!!!
Kto jest nieco bardziej inteligentny zrozumie, że w moim liście (strona 8) krytykuję jedynie nieprofesjonalne podejście pani redaktor Bogdanowicz do sprawy. Zamiast obiektywnie przedstawić czytelnikom sytuację, aby mogli sobie wyrobić własny pogląd, oskarża, a swoje oskarżenia opiera na strzępkach wiedzy o kodeksie (gdyby czytała go w całości, wiedziałaby, że nie chodzi tu ani o zakaz picia herbaty i kawy, ani o nakaz święcenia jakiegokolwiek święta) oraz na anonimowych byłych pracownikach opowiadających kompletne bzdury!
Nie macie pełnego obrazu! Tylko taki, jaki przedstawiła Wam pani redaktor. O to chodziło - żebyście myśleli w określony przez nią sposób.
A Wy się na to tak łatwo godzicie...
Ciekawa jestem jak przedstawiłby to dziennikarz profesjonalny, niezależny... Z pewnością dotarłby do właściwych źródeł...
DO BYŁEJ GDAŃSZCZANKI
Gdzie na stronie www.steinborn.de wyczytałaś, że to ci sami, którzy prowadzą Anonse? Nie potrafię tego znaleźć i wiesz co? Myślę, że to samo nazwisko to w tym przypadku jedynie zbieg okoliczności...- 0 0
-
2002-11-18 15:19
To nie jest żadna sekta!!!
Ludzie to nie jest żadna sekta!!!
- 0 0
-
2002-11-18 15:25
Do Obużonego!
Przestałam już łapać o co chodzi, czy o kawę i narzucanie religii czy o ilość pracy? Jak się komuś nie podoba ilość godzin i praca w Anonsach to nich idzie na ulicę doły kopać. Widać, że nie pracowałeś jeszcze z wymagającym pracodawcą! Koleżanka nie jest "z tego kręgu" i nie musi uśmiechać się przez krzywe usta.
- 0 0
-
2002-11-18 15:26
Przepraszam Oburzonego za wcześniejsze "ż"
- 0 0
-
2002-11-18 15:48
Do "Nie lubię obłudy" - str.12
Fakt, że biorę Cię za kogoś z górnej półki w moim mniemaniu oznacza tylko tyle, że Twoja inteligencja jest skrajna i myślisz jednotorowo - dokładnie jak szefowie Wydawnictwa.
Wszystko jest dla mnie jasne, podszywasz się pod kogoś kto albo dobrze zna Szefów albo ma z nimi coś bardzo wspólnego.
Do końca nie wiem czy jesteś kobietą...
Wszystko to o czym tu jest napisane ukrywa się pod płaszczem uśmiechu, pieknych oczków i dlatego na pierwszy rzut oka nie widać całej obłudy...
Pozdrowienia- 0 0
-
2002-11-18 15:51
Do S-mm
Stary ja myślę, że podszywasz się pod kogoś z tej pracy. Jesteś takim lizusem, który zrobi wszystko dla kochanego szefunia. Skończ z tymi śmiesznymi wypowiedziami!
- 0 0
-
2002-11-18 16:40
kodeks
Tak się składa, że miałam okazję przeczytać w całości nowy kodeks wewnętrzny wydawnictwa. Prawda wygląda tak, że pracodawcy narzucają dotychczasowym pracownikom swoje poglądy na życie; jednocześnie proponują (w osobnym dokumencie) rewelacyjnie niskie wynagrodzenie - oczywiście wszystko pod przykrywką "służenia drugiemu człowiekowi". Wiadomo, jaka jest sytuacja na rynku pracy, z reguły nie ma możliwości zmiany pracy "od ręki", co mają zrobić dotychczasowi pracownicy? Pozostawiam to pytanie otwarte... Uważam również, że "rozdmuchanie" sprawy tego typu jak najbardziej jest potrzebne - i wcale nie chodzi tu o zwiększenie sprzedawalności tytułu, mam po prostu nadzieję, że zdanie tzw. "opinii publicznej" skłoni twórców ww kodeksu do refleksji na temat formy służenia drugiemu człowiekowi...
- 0 0
-
2002-11-18 16:42
Do "nie lubię kłamstw"
Ty wiesz, że nazwanie mnie i myślących podobnie osobami "z górnej półki" to dla mnie zaszczyt i w dodatku kolejny dowód słuszności myślenia Wydawców? Jednotorowo, to napisany został artykuł! Mój list (strona 8) uzupełnił go jedynie o brakujące racje drugiej strony.
Czy według Ciebie kobieta nie jest w stanie wypisać tak jednoznacznie prawdziwych prawd przekraczających najwyraźniej Twoją inteligencję? To ograniczenie spowodowało z pewnością brak możliwości poznania przez Ciebie istoty sprawy przedstawionej w kodeksie.
Prawdopodobnie też z tej samej przyczyny nie było Cię stać na stanowisko, o którym marzyłeś i musiałeś zadowolić się innym. A teraz się odgrywasz, tylko bardzo nieudolnie. Czy to nie tak wygląda Twoja prawda o pracy w Anonsach? Bo nadal nie przytoczyłeś żadnych sprawdzalnych, mogących obronić się faktów - a ja owszem...
A tak w ogóle, to chciałam zarówno redakcji Głosu, jak i Wam wszystkim serdecznie podziękować za darmową, świetną reklamę dla "Anonsów"!- 0 0
-
2002-11-18 17:07
Czy nie dziwi Was fakt, że nikt ze "słynnego" szefostwa Anonsów nie zabiera oficjalnie głosu w omawianej sprawie, a dyrektor zarządzająca ukrywa się pod pseudonimem - "nie lubie obłudy".
Anonse to nie jest wcale mała firma - zatrudnia w całej Polsce kilkaset osób, ale sądzę, że oni sami nie sa w stanie obronić sie przed szantażem stosowanym przez właścicieli.
Zawsze znajdzie sie w firmie taka osoba, lub kilka osób, które nie lubia obłudy ale zachowuj sie tak jak Pan właściciel - obłudnie.
Klimakterium to okres który dotyczy nie tylko kobiet - pozdrawiam panią Violettę i pana Tomasza. Żal mi tylko tak wspanaiłej kobiety, która zawsze była (bo chyba juz nie jest) pani Ula- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.