- 1 Były senator PiS trafił do więzienia (214 opinii)
- 2 Nowa godzina wodowania z historycznej pochylni (106 opinii)
- 3 Dworzec PKS w Gdańsku: co dalej? (171 opinii)
- 4 Wstrzymano zmiany na Marynarki Polskiej (18 opinii)
- 5 Rusza wyczekiwana inwestycja na Witominie (45 opinii)
- 6 Kontrola CBA w Urzędzie Miasta Gdyni (230 opinii)
Biletowy chaos w Sopocie
Sopot najbardziej cierpi z powodu braku jednego systemu biletowego w Trójmieście. O taki właśnie wspólny bilet "Gazeta" walczy razem z mieszkańcami kurortu oraz Gdańska i Gdyni od maja. O tym, jak bardzo jest on potrzebny, przekonuje m.in. sopocka historia pani Agnieszki z Gdyni.
- Jechałam gdańskim autobusem linii 143 przez Sopot, kiedy do pojazdu weszli kontrolerzy Renomy - mówi nasza Czytelniczka. - Miałam przy sobie mój gdyński bilet sieciowy za 48 złotych, który zawsze był honorowany w tym autobusie na terenie Sopotu.
Tym razem jednak pani Agnieszka dostała mandat. Kontroler uznał, że jej bilet jest ważny tylko w dni powszednie, a to była sobota. Najprawdopodobniej pracownik Renomy nie znał gdyńskiego cennika biletów (Renoma nie kontroluje tam pasażerów). Zgodnie z gdyńską taryfą, bilet okresowy ze znaczkiem za 48 złotych, jest ważny przez cały tydzień.
Gdy chcieliśmy rozwiązać problem pani Agnieszki, okazało się, że sprawa jest bardziej skomplikowana. Gdańscy kontrolerzy w ogóle nie powinni honorować gdyńskich biletów miesięcznych, gdyż te są w gdańskich autobusach w Sopocie nieważne.
- Przyznaję, że taryfa w Sopocie to bardzo skomplikowana kwestia - mówi Sławomir Pujszo, dyrektor gdańskiego oddziału firmy Renoma. - Nakłada się tam kilka porozumień międzygminnych i miejskich uchwał. Obiecuję, że do czwartku wyjaśnimy sprawę mandatu pani Agnieszki.
Jeszcze większe zamieszanie jest z biletami jednorazowymi. Odpowiednią taryfę dla komunikacji miejskiej ustalają radni. W Sopocie bilet normalny (jednoprzejazdowy) w zwykłym autobusie kosztuje 1,80 zł, ulgowy - 95 groszy; w pospiesznym lub nocnym odpowiednio - 2 i 1 zł. Po skasowaniu więc biletu o "odpowiednim nominale" powinniśmy bez problemu podróżować po Sopocie autobusem dowolnej linii. Niestety, to nie takie oczywiste.
Jeśli wsiądziemy do biało-niebieskiego (gdyńskiego) autobusu - problemu nie ma. Kierowca sprzeda nam bilet o odpowiednim nominale. Gdy chcemy przejechać się po Sopocie biało-czerwonym (gdańskim) pojazdem - u kierowcy zazwyczaj dostaniemy tylko karnet gdański - trzybiletowy po 70 groszy (tyle kosztuje najtańszy w Gdańsku ulgowy bilet na 10 minut). Bardzo rzadko kierowcy z Gdańska sprzedają także specjalne, 95-groszowe sopockie bilety. A chcąc skasować bilet zgodnie z sopockimi przepisami, powinniśmy mieć właśnie taki, za 95 groszy. To jednak jest z reguły niemożliwe.
|
Opinie (106) 8 zablokowanych
-
2006-10-19 12:07
RENOMA
Nie rozumiem jak RENOMA moze wlepic bilet za to, ze jechalem 2 minuty dluzej na danym bilecie, w momencie gdy praktycznie wszystkie autobusy przeciazonej linii 127 miedzy 8.00 a 9.00 nie przyjezdzaja o czasie i sa spoznione od 2 do nawet 10 minut.
Czy mi ktos zwroci za spoznienie jasnie wielmoznego Pana Kierowcy ?- 0 0
-
2006-10-19 12:12
jop
Precz z RENOMĄ!!!
Nie chcemy ich w 3mieście!!!!!!!!!!- 0 0
-
2006-10-19 12:44
Moze wspolne Esperanto ?
Proponuje panom z trojmiasta odpowiedzialnym za komunikacje, usiasc przy wspolnym stole i predzej od niego nie wstawac zanim cos rozsadnego dla wszystkich wymysla.
Wstyd ,ze do tej pory nie moga sie dogadac.
Skoro my mamy juz takie problemy z kupieniem odpowiedniego
biletu to jak maja sobie poradzic turysci?- 0 0
-
2006-10-19 13:05
Wstyd!
Ludzie!
O naszym sporze o wspólny bilet wie cała Polska i głośno się śmieje!!!
To wstyd dla rządzących, że od tak długiego czasu nie mogą się dogadać i ustalić czegoś rozsądnego!
Powinni wykazać się przed wyborami samorządowymi i zrobić nam długo oczekiwaną przyjemność!- 0 0
-
2006-10-19 13:13
kanick
Nie załapałeś. Zarówno kasowałby za bilety jak i opłacał autobusy jeden podmiot - ZTM Sopot. Opracowywałby własną taryfę, własne linie, miałby własnych kontrolerów zarówno biletowych jak i pod kątem jakości wykonywania usług przez przewoźników ( punktualność, czystość, stan techn. ) No ale są to tylko hipotetyczne rozważania gdyż jak wiadomo powstaje właśnie przy Wojewodzie Międzygminny Zarząd Komunikacyjny, który będzie działał jak ten opisany przeze mnie, tylko że w skali makro ( od Pruszcza aż do Luzina ), więc władze Sopotu mają kłopot " z bani ". Pozostanie się tylko wykłócać o kasę w partycypacji linii transgminnych w myśl zasady: wszyscy chcą jeździć ale nie za swoją kasę.
- 0 0
-
2006-10-19 13:25
a kto powiedzial ze ma byc normalne
w końcu debilizm to My zaczęlismy juz dawno temu
- 0 0
-
2006-10-19 13:31
Reanimowac trupa WPKGG
Paru prezesow straci stolki , bo z trzech firm zrobi sie znowu jedna , ale mogloby to rozwiazac pare innych problemow , lub przestraszeni decydenci doszliby szybciej do porozumienia .
- 0 0
-
2006-10-19 14:04
jeszcze ciekawsze
sprubujcie kupić bilet miesięczny w Sopocie na autobusy gdyńskie - nie ma szansy, jedziesz do Gdyni, a żeby wyrobić wkładkę do miesięcznego na linię gdańską -trzeba gnać chyba do Wrzesza, przerabiałam to kilka lat temu, mając miesięczny na gdyńską S (pośpieszny), musiałam jeździć w Sopocie na Płowców (w granicach miasta Sopotu), ale trzeba się przesiadać na gdańskie 143 i dokupić bilet miesięczny gdański - tak więc miałam dwa bilety miesięczne na terenie Sopotu (płaciłam podwójnie) Paranoja
- 0 0
-
2006-10-19 14:11
najważniejsze, ze samorządy przed wyborami zauważyły, że coś jest nie tak
- 0 0
-
2006-10-19 14:39
Dalej bez biletu, czyli na gapę!
Drogie panie, drodzy panowie, mnie się wydaje, że należy jeździć bez biletu, jeżeli automat nie działa. Bo kiedyś był taki opan z wąsem albo bez, w ręku dzierżył takie coś, wyglądające jak obcęgi i dziurkował nimi bilety. Te miesięczne, albo wieloprzejazdowe, albo pojedyńcze, jednoprzejazdowe. Nazywał się konduktor MPK, a na kolei PKP, albo na autobusach konduktor PKS. I pilnował, żeby starsza pani zdążyła wsiąść, bo inaczej, to drzwi przyskrzynią jej nóżkę i wtedy nie będzie mogła tańczyć. Albo pomogła wsiąć pani z wózkiem czy z dzieckiem. A teraz? Motorniczy czy kierowca ani zerknie, tylko jedzie, a pasażer czasami pół nogą w tramwaju (trolejbusie, autobusie, pociągu, metrze itd - samolotu nie wymieniam, bo nie stać na bilet z Gdyni do Sopotu) i wtedy ciach i jest wypadek. Czyli trzeba znów wrócić frontem do pasażera. Frontem, ale nie pierwszym ukraińskim czy trzecim białoruskim! Czyli po prostu wszystko obraca się wokół złotówek, a nie wokół drogiego naszego pasażera! A pan dyrektopr MPK, PKP, PKS tylko ziewa i wcale nie wysłucha niczyjich skarg, bo po co! Plan sześcioletni już wykonał trzy lata temu! Teraz tylko prosić o order od tow. Stalina!
No to cześ, czuwaj, Szczęść Boże! Było mi przyjemnie! Spotkamy się przy okazji. Uwielbiam czarnule i blondynki o wpół siódmewj rano!- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.