• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Bombowy stadion gdańskiej Lechii

Grzegorz Jankowski
10 lipca 2006 (artykuł sprzed 18 lat) 
Kibice gdańskiej Lechii od lat siedzieli na setkach kilogramów trotylu. Na stadionie przy ulicy Traugutta, kilkanaście metrów od głównej płyty boiska i zaledwie kilka metrów od trybuny, odkryty został niemiecki skład amunicyjny z czasów II wojny światowej. Do tej pory saperzy znaleźli tam ponad 600 pocisków, min i granatów moździerzowych.

Na składowisko niewypałów natknął się operator koparki, pracujący przy wykopie pod instalację nawadniającą płytę boiska. - Myślałem, że to jakieś rury i dlatego starałem się z nimi obchodzić w miarę ostrożnie - mówi Andrzej Grabarczyk z firmy hydrotechnicznej Agromel, wykonującej prace. - Najedliśmy się z kolegami strachu, gdy rękami rozgarnęliśmy ziemię i zobaczyliśmy fragment granatu moździerzowego z lotką sterującą pociskiem.

Okazało się, że robotnicy natknęli się na niewielki fragment znajdującego się pod półtorametrową warstwą ziemi składu artyleryjskiego. Natychmiast powiadomili o tym saperów, policję i straż pożarną. Bardzo się zdziwili, gdy samochodem terenowym przyjechał tylko jeden patrol saperski. Żołnierze z jednostki w Tczewie zabrali znalezione pociski i odjechali. Przez kilka następnych dni, kopiąc w ziemi łopatkami saperskimi, wynajdywali po kilka lub kilkanaście pocisków. Wszystkie były wywożone do oddalonego o 100 km od Gdańska poligonu koło Braniewa. - W takim tempie mogliby to robić całymi miesiącami - mówi Dariusz Jurek, kierownik robót. - Saperzy powiedzieli nam, że są tylko od podejmowania niewypałów, a nie od ich szukania. Przy sobie nie mieli nawet wykrywaczy metali. Sami musieliśmy monitować, żeby ktoś sprawdził, czy pod ziemią nie ma kolejnych niewypałów.

Dopiero kiedy za poszukiwania zabrała się w środę prywatna firma minerska Explosive, okazało się, że odkryty został jeden z największych składów amunicyjnych w powojennej historii Gdańska. Saperzy działali zgodnie z istniejącymi procedurami. Zgodnie z Rozporządzeniem Prezesa Rady Ministrów z 1974 roku wojsko odpowiada tylko za znalezione niewypały. Saperzy sami ich nie poszukują i nawet nie dysponują odpowiednim do tego sprzętem.

Tymczasem, jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, większość znalezionych pocisków jest uzbrojona. W 1945 roku były one przygotowane do odpalenia. Wśród nich znajduje się m.in. amunicja artyleryjska kalibru 150 mm, panzerfausty i niewykrywalne dla wykrywaczy metalu "szklane miny". W sumie znalezione do tej pory pociski zawierają ponad 400 kg czystego trotylu. Wczoraj saperzy wywieźli na poligon kilka ciężarówek wypełnionych wybuchowym złomem.

Pracownicy firmy Agromel denerwują się, bo z zakończeniem prac muszą zdążyć do 12 sierpnia. Wtedy właśnie na stadionie Lechii ma zostać rozegrany pierwszy mecz rundy jesiennej. - Poszukiwania potrwają jeszcze co najmniej kilka dni - mówi podinsp. Ireneusz Peters, z-ca komendanta komisariatu w Gdańsku Wrzeszczu. - Musimy też zabezpieczyć okoliczny teren. Nie można wykluczyć, że znajdą się amatorzy, którzy będą chcieli dla siebie uszczknąć "pamiątkę" z II wojny światowej.

Leszek Paszkowski - dyrektor wydziału kryzysowego UM w Gdańsku i dyrektor MOSiR-u, administrującego stadionem Lechii

Cały stadion ma 14 hektarów. Wytypujemy miejsca, gdzie prawdopodobieństwo zakopania pocisków jest największe; będzie to prawdopodobnie ok. 1000 metrów kwadratowych. Nie jesteśmy w stanie przeszukać całego terenu. Pod ziemią jest mnóstwo metalu i nie wiadomo, czy chodzi o kapsel czy niewypał. Saperzy zapewniają nas, że nawet jeśli w ziemi zostaną jakieś pociski, to leżąc tam spokojnie nie stanowią zagrożenia. Przez najbliższe dni teren i tak pilnowany będzie przez policję i straż miejską, później zwiększymy obsadę ochroniarzy pilnujących na co dzień stadionu.

Niestety, nie ma pewności, że 12 sierpnia rozegrany zostanie tam pierwszy mecz nowego sezonu. Wykonawca robót obiecuje, że jeśli nie będzie kolejnych niespodzianek, to prace zostaną wykonane w terminie. Na razie najważniejsze są kwestie bezpieczeństwa. Koszty wykopów na terenie zaplanowanych robót ziemnych zgodnie z przepisami poniesie wykonawca prac - firma Agromel. Jeśli wyniknie potrzeba przeszukania pozostałego terenu, za prace zapłaci miasto.

Piotr Bik - szef firmy Explosive, rozminowującej stadion Lechii

Polskie prawo dotyczące poszukiwania niewypałów i niewybuchów jest bardzo ułomne. Wszystko wynika z tego, że w 1957 roku władze uznały, że teren Polski został rozminowany. Od tamtej pory saperzy zajmują się wyłącznie podejmowaniem niewypałów znalezionych np. przy okazji robót ziemnych. Wiele inwestycji budowlanych nawet nie zakłada, że w trakcie ich realizacji mogą zostać odnalezione pociski lub bomby. O skali problemu niech świadczy fakt, że tylko w 2005 roku w całej Polsce znaleziono milion sto tysięcy niewypałów i niewybuchów.
Gazeta WyborczaGrzegorz Jankowski

Opinie (16) 3 zablokowane

  • dzieki!

    juz o tym zapomnialem, ale trojmiasto przypomina :D
    pjona za refleks!

    • 0 0

  • fajne - saperzy nie mieli urządzeń

    do wykrywania niewybuchów :)

    • 0 0

  • ale jaja

    fajnie by było jakby to pierdykło! bay, bay lechio

    • 0 1

  • Do Gegroza - jak to nie mieli ???

    Mieli !!!
    Wystarczy posłać tam paru kibiców...

    • 0 0

  • ha

    jak by pierdykło to kto by odpowiadał????pewnie ci którzy je tam zostawili - na czrną godzine:)

    • 2 0

  • !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    zaczekajmy na mecz z Arka i wysadzmy ich trybune w powietrze:D:D:D

    • 2 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane