• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"COVID to czysty chaos i straszna choroba". Relacja pacjenta szpitala tymczasowego

ws
8 kwietnia 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Zbadają, jak COVID-19 wpływa na mózg człowieka
Szpital tymczasowy w Amber Expo działa od ponad miesiąca. Szpital tymczasowy w Amber Expo działa od ponad miesiąca.

- Nawet w serialach "lekarskich" nie zobaczycie takiego profesjonalizmu i poświęcenia - pisze jeden z pacjentów szpitala tymczasowego w gdańskim Amber Expo. Jego relacja w mediach społecznościowych na temat choroby wzbudza ogromne emocje. Mężczyzna opisuje, jak wygląda dramatyczna rzeczywistość na oddziale i jak wiele osób nie zdaje sobie sprawy z przebiegu choroby i konsekwencji zakażenia. - Zarazić może się każdy, bez żadnego klucza i zasad. COVID to czysty chaos, wielka niewiadoma i straszna choroba - przestrzega.



Autor wpisu w mediach społecznościowych przekonuje, że po przejściu COVID-19 widzi, jak wiele osób wokół nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. Dlatego postanowił podzielić się swoją historią. Przedstawiamy jego relację:

W okolicach 10 marca poczuliśmy się z P., moją żoną, naprawdę źle. Otumanienie, zmęczenie i słabe samopoczucie. Bez innych wyraźnych symptomów. 12 marca P. straciła smak i węch, więc sprawa była niemal pewna, 14 marca udało nam się zrobić prywatnie testy. Potwierdziły u obojga z nas COVID-19. W naszym biurze zachorowały kolejne trzy osoby, mniej więcej w jednym czasie, więc podejrzewam, że do zarażenia doprowadził któryś z klientów, pewnie taki, któremu w życiu najbardziej przeszkadza maseczka albo umycie rąk. Już 12 marca nałożono na nas kwarantannę, która miała trwać według systemu do 23 marca. Początkowo było dość pozytywnie, siedzenie w domu, nieprzemęczanie się i branie leków. Niestety, jestem obarczony chorobami towarzyszącymi, więc wiedziałem, że w moim przypadku może być groźnie.

Czytaj też: Jak po świętach wygląda obłożenie trójmiejskich oddziałów covidowych?

"Ważne, żeby zdobyć łóżko"



Szybko się to potwierdziło i zacząłem kolejno walczyć z wysoką gorączką (w ciągu godziny podskoczyła z 36,8 do 39,5 stopnia), którą zwalczałem lekami i okładami. Kolejnego dnia przyszło wysokie ciśnienie (ponad 200), z którym poradziłem sobie lekami, biorę je stale (jestem nadciśnieniowcem). W międzyczasie mój lekarz rodzinny przepisał mi leki poważniejszego sortu (antybiotyki, przeciwzakrzepowe, przeciwzapalne), które - jak się później okazało - dobrał mi znakomicie (lekarze w szpitalu stwierdzili, że prawdopodobnie uratowały mi życie). Gdy myślałem, że już przezwyciężyłem najgorsze, zaczęła mi spadać saturacja. Z telefonu do pomocy doraźnej wiedziałem, że szpital w Słupsku, pod który podlegam, nie ma już łóżek, więc starałem się walczyć o oddech sam. Do momentu, kiedy zacząłem sinieć na ustach i powiekach.

Wtedy P. wezwała pogotowie, a lekarz podjął decyzję o zabraniu mnie i podaniu tlenu. W strefie czerwonej SOR, w specjalnej izolatce kontenerowej, podpięty pod butlę czekałem 12 godzin, podczas których ratownicy starali się dla mnie znaleźć miejsce w jakimkolwiek szpitalu. Ze Słupska wożono ludzi do Gdańska, Sopotu, ale też Piły, a nawet Poznania. Ważne, żeby zdobyć łóżko. Tak duże jest przepełnienie. O 22:00 udało się załatwić i miejsce, i transport, za co jestem ogromnie wdzięczny wszystkim medykom ze szpitala w Słupsku.

Testy na koronawirusa na NFZ i płatne - Gdańsk, Gdynia, Sopot


Relacja pacjenta pojawiła się w mediach społecznościowych. Relacja pacjenta pojawiła się w mediach społecznościowych.

"Przy każdym łóżku stał monitor medyczny i w każdym niemal krzyczał alarm"



Do celu dotarłem kilka minut po północy i zostałem przyjęty w szpitalu tymczasowym Amber Expo w Gdańsku. Na miejscu uderzyły mnie dwie rzeczy - po pierwsze taki amerykański wygląd i urządzenie - przestronnie, ale z szacunkiem do przestrzeni, a po drugie niesamowici ludzie. Nawet w serialach "lekarskich" nie zobaczycie takiego profesjonalizmu i poświęcenia. Przyjęcie do szpitala to kilkanaście minut, potem wózkiem dowieziono mnie na oddział B.

Pierwsza noc nie była nocą, bo - po pierwsze - musiałem uzupełnić wywiad lekarski, po drugie, pobierano mi krew i podawano leki, a po trzecie, leżałem w ośmioosobowej sali. Takich sal było sześć, przy każdym łóżku stał monitor medyczny i w każdym niemal krzyczał alarm. Powody były różne, jednym odkleił się któryś z czujników, innym "nie stykał" czujnik saturacji, a ktoś inny po prostu gdzieś umierał. Medycy byli przy każdym z nas, pomogli każdemu, ratowali życie, poprawiali maski i nigdy - ani wtedy, ani potem - nie spotkałem się z nieprzychylną uwagą albo złośliwością.

Pamiętam scenę, kiedy nasza pani doktor po wyjątkowo trudnym telefonie po prostu wzięła oddech i z uśmiechem zaczęła dalej prowadzić obchód. Były pielęgniarki, które trafiły na ciężkie przypadki, i po prostu płakały rzewnymi łzami ze swojej bezsilności, ale po chwili otrząsały się, bo ktoś musiał nam pobrać krew i podać leki. Nie jestem w stanie oddać słowami, jak wspaniali to są ludzie. Aha, nieprawda, że wszyscy są zaszczepieni, nie wszyscy są też ozdrowieńcami. Duża grupa po prostu ryzykuje, żeby pomagać innym.

Czytaj też: Z czego wynika hejt na lekarzy? "Społeczeństwo jest sfrustrowane i odczuwa niepokój"

Karetki czekają w kolejkach do szpitali czasem po kilka godzin. Karetki czekają w kolejkach do szpitali czasem po kilka godzin.

Dziesiątki jednakowych białych ludzików



Wszyscy pracownicy szpitala, a więc lekarki i lekarze, pielęgniarki i pielęgniarze, ratownicy i ratowniczki, osoby po Kwalifikowanej Pierwszej Pomocy, a nawet zespoły sprzątające, harują na okrągło dookoła pacjentów. Wszystko to w pełnym zabezpieczeniu, czyli kombinezonie ochronnym, specjalnej czapce, kapturze, dwóch maseczkach na raz i przyłbicy lub okularach i dwóch parach rękawiczek. Dziesiątki jednakowych białych ludzików, których z czasem rozpoznawaliśmy po sylwetkach i po imionach napisanych markerami na plecach.

Zmiany takiej pracy trwają trzy godziny, a następnie odpoczynek i znowu trzy godziny. Więc napić się wody, skorzystać z toalety, przeczesać włosy mogą dopiero, kiedy zejdą na przerwę. Nadmienię jeszcze jedno, na kombinezonach pracowników szpitala był napis: Wodne Służby Ratunkowe, który mnie zadziwił, a który mi wyjaśniono później - otóż firma ta zapewnia pracowników do kilku szpitali tymczasowych w Polsce (prawie 5 tysięcy ludzi) i jest firmą prywatną (wbrew temu, co w mediach opowiadają o braku zaangażowania przez prywatną służbę zdrowia).

"Pozostaje respirator i OIOM, nazywany przez pacjentów piekłem"



Pierwsze trzy doby to walka o wyrównanie oddechu. Dostawałem leki, kroplówki, remdesivir (lek przeciwwirusowy stosowany przy leczeniu gorączki krwotocznej), sterydoterapia. Naczelnym punktem świata staje się podłączony monitor medyczny podający saturację. Zerka się na niego co kilka minut, błagając w myślach, żeby cyfra była jak najwyższa, bo od niej zależy co dalej. Jeśli pójdzie w górę - cudo. Jeśli spadnie, najpierw zmienią ci maskę na mocniejszą, potem włożą do nosa grube jak palec wąsy do oddychania i dołożą do nich niezależną pompę z pełną maską. A jeśli pójdzie jeszcze niżej...

Pozostaje respirator i OIOM, nazywany przez pacjentów piekłem. U mnie saturacja rosła, powoli, ale skutecznie, dobrze zareagowałem na leki i na szczęście byłem jednym z niewielu, u których ryzyko zakrzepu było minimalne, a serce spokojnie wytrzymywało. Zakrzepy były naszym drugim Nemezis, baliśmy się ich jak ognia, zwłaszcza po tym, jak jeden z pacjentów z naszej sali nagle jeden z nich przeszedł. Wyglądało to, jakby mu wyciągnięto wtyczkę, bez krzyków, po prostu leżąc pod dwoma maskami, przestał się odzywać. Miał 100 proc. zajętych płuc i tylko pozostałości świadomości. Rozmawialiśmy z nim kilka godzin wcześniej, normalnie, jak z każdym.

Czytaj też: Ministerstwo Zdrowia wzywa studentów medycyny do walki z COVID-19

"Jeśli ktoś myśli, że chorują starzy i schorowani, to jest w poważnym błędzie"



Przekrój ludzi na sali był niesamowity. Jeśli ktoś myśli, że chorują starzy i schorowani, to jest w poważnym błędzie. Rozmawiałem z ludźmi młodymi, szczupłymi, biegającymi maratony, którzy siedzieli w szpitalu od samego początku, po drodze zaliczając nawet respiratory. Owszem, młodość i zdrowie, wydolność podwyższają szanse na przeżycie, ale cierpień nie odejmują i nie chronią przed ciężkim przebiegiem.

Zarazić może się każdy, bez żadnego klucza i zasad. COVID to czysty chaos, wielka niewiadoma i straszna choroba. Denerwują mnie wypowiedzi wioskowych głupków i internetowych durniów, którzy opowiadają, że to nie COVID zabija, tylko choroby towarzyszące. To nieprawda, a oni nie chorowali poważnie i nie mają bladego pojęcia, o czym piszą. Są durniami, trollami i kłamcami, którzy wprowadzają zamęt i fejki w bardzo poważnym temacie. Bo jeśli żyjesz sobie normalnie, nie masz żadnych chorób i nagle, łapiąc COVID-a, twój cukier szybuje do 500 na teście albo będąc zdrowym jak rydz sportowcem w wieku ok. 30 lat, lądujesz na respiratorze z saturacją gorszą niż leżący obok ciebie astmatyk, to sprawił to właśnie ten cholerny COVID, a nie teorie spiskowe osła z internetu.

"Uczysz się oddychać od nowa jak dziecko"



Ja reagowałem dobrze, po kilku dniach saturacja była w miarę wysoka i stabilna, więc stopniowo zmniejszano mi dawkę tlenu, żeby płuca zaczynały coraz więcej robić same. Bo po ciężkim przebiegu COVID-a uczysz się oddychać od nowa jak dziecko. Uczysz się chodzić, bo 20 metrów do toalety to szmat drogi. Nie upadać, bo zawroty głowy przychodzą w ułamku sekundy. Kiedy mogłem już chodzić, bardzo się ucieszyłem, że idąc do toalety, nie musiałem wzywać dwóch osób do pomocy - jednej, która pchała mój wózek, i drugiej, która ciągnęła tlen. Ulżyło mi, bo ci ludzie mieli od cholery ważniejszej roboty niż moje wypróżnianie.

Koronawirus w Trójmieście - wszystkie informacje



"Czasem dobrze jest z kimś pogadać"



Denerwują mnie wypowiedzi wioskowych głupków i internetowych durniów, którzy opowiadają, że to nie COVID zabija, tylko choroby towarzyszące. To nieprawda, a oni nie chorowali poważnie i nie mają bladego pojęcia, o czym piszą. Są durniami, trollami i kłamcami, którzy wprowadzają zamęt i fejki w bardzo poważnym temacie.
Życzliwość ludzka na oddziale to nie tylko wspaniali medycy. To także inni pacjenci. Mnie pomógł leżący obok mnie pan Leonid, któremu za to dziękuję. Mobilizował mnie do spacerów, a wcześniej, kiedy nie chodziłem, przynosił wodę. Potem byliśmy prawie nierozłączni i razem pomagaliśmy innym. Czasem dobrze jest z kimś pogadać, pocieszyć go, bo leży już trzeci tydzień, a saturacja stoi jak zaklęta. Przynieść wody lub zrobić komuś herbaty. Można też pomóc nakarmić sąsiada, który nie może sobie poradzić sam, poprawić komuś maskę. Nie do wszystkiego dadzą radę podejść medycy, nie od razu. Można ich odciążyć. Cały mój pobyt w szpitalu dał mi jedno przekonanie - w gruncie rzeczy jesteśmy dobrzy i życzliwi, to okoliczności robią z nas gorszych ludzi.

Wyjątki są oczywiście - dwie sale ode mnie leżał człowiek, który wołał obsługę na całe gardło o dowolnej porze, krzycząc, że umiera, a kiedy pracownicy podbiegali, on chciał poprawienia poduszki. Naprzeciwko mnie leżał S., mieszkaniec schroniska dla bezdomnych, który notorycznie klął na medyków, wyzywał, próbował wstawać z łóżka, brudził dookoła siebie. Tacy pacjenci to zakała, ale o nich także dbano z całych sił.

Kiedy zwolniło się jedno łóżko, natychmiast przyjmowano kolejnego pacjenta



Kiedy przywieziono mnie do szpitala, oddziały były dwa, kiedy wychodziłem po dziewięciu dniach, było ich pięć, a system przyjęć był jeden do jednego - czyli kiedy zwolniło się jedno łóżko, natychmiast przyjmowano kolejnego pacjenta. Niech to wystarczy za komentarz, czy takie szpitale są potrzebne.

Brakuje wielu rzeczy, co jest spowodowane różnymi problemami. Po kilku dniach dowiedzieliśmy się, że herbata, którą nam podają, jest tylko dlatego, że obsługa się na nią zrzuca. Woda była dostępna w saturatorze, butelkowanej szpital nie miał. Więc jeśli przyjechałeś bez zapasu - był problem, bo ktoś ci musiał wodę przynieść. Brakowało czasem choćby prześcieradeł, bo brudziły się szybko i wychodziły ich kosmiczne ilości. Jednak te braki dotykały głównie obsługi, nie nas, jedząc szpitalne jedzenie, mieliśmy smaczniejsze i większe porcje od obsługi, bo to na nich oszczędzano.

Czytaj też: Testy na przeciwciała COVID-19 w domu czy w laboratorium?

Szpital tymczasowy w Amber Expo działa od ponad miesiąca. Szpital tymczasowy w Amber Expo działa od ponad miesiąca.

"Po 9 dniach zobaczyłem słońce... a chwilę później setki ludzi bez masek"



Wyszedłem ze szpitala w środę o 19:30. Był to jeden z najlepszych wyników czasowych. Ledwo żywy, wymęczony i szczęśliwy jak nigdy. Po dziewięciu dniach zobaczyłem słońce, poczułem wiatr. A chwilę później na ulicach Gdańska zobaczyłem setki ludzi bez masek, w grupach, żyjących w przeświadczeniu o własnej nieśmiertelności. Nie zrozumcie mnie źle, nikomu nie życzę tego, co widziałem i przeżyłem, nikt nie powinien chorować. Pewnie nikogo nie przekonam, napiszę więc tylko, że nawet największy kozak i twardziel po zobaczeniu, jak działa respirator, narobi w gacie na samą myśl o podłączeniu do niego, a najlepszy nawet sportowiec, któremu saturacja zjedzie poniżej 90, poczuje oddech śmierci. Nie ryzykujcie, nie warto.

Bezsenność, bóle w klatce piersiowej, kaszel, drżenie ciała, zmęczenie



Efekty uboczne są trochę jak syndrom stresu pourazowego. U mnie była to niemal permanentna bezsenność - zasypiasz na minutę, dwie i budzisz się, żeby sprawdzić saturację. Albo słyszysz dźwięki i budzisz się, bo może właśnie walczą o życie twojego sąsiada. Bez pomocy lekarza to nie zadziała, trzeba wziąć tabletki - na spanie, na niedrżenie rąk. Inne efekty uboczne to ataki paniki, kiedy wydaje ci się, że się dusisz. Zawroty głowy z byle powodu, bóle w klatce piersiowej, kaszel, drżenie ciała, zmęczenie, ciągła zadyszka, mgła mózgowa, swędzenie ciała i wiele innych często dziwnych efektów. Nic to, podobno po pół roku najpóźniej minie wszystko, ważne, że żyjemy.

Nie wszystko tu opisałem, nie chcę podawać zbyt wielu szczegółów bo nie zamierzam straszyć, ale widziałem naprawdę przerażające rzeczy. Na koniec mała statystyka, z mojej ośmioosobowej sali, na której leżałem, odeszło trzech pacjentów, w tym Pan H., starszy pan z hemofilią, któremu starałem się pomagać, kiedy już mogłem. Podawałem jedzenie i wodę, poprawiałem maskę, jeśli mu spadała. Ja wyszedłem ze szpitala, on odszedł dwa dni później.

I ostatni raz. Dziękuję każdej osobie, która o nas dbała i walczyła o nasze życia w szpitalu Amber Expo i w szpitalu w Słupsku. Dziękuję każdemu medykowi w kraju, który walczy o innych, często z narażeniem własnego życia. Wszystkim tym młodym ludziom, którzy zamiast bajać w sieci o głupotach, zakasali rękawy i pomagają. Dla mnie będziecie do końca życia Bohaterami, a internetowym i politycznym głupcom śmiejcie się w twarz. Niczego innego nie są warci.
ws

Miejsca

Opinie (791) ponad 20 zablokowanych

  • brawo! (2)

    BRAWO dla wszystkich osób, które ratują życie z całych sił!
    Szpital w Amberexpo jest potrzebny i bardzo dobrze przygotowany. Życzę dużo zdrowia i spokoju dla Pana, dziękuje za tą relację - może uratuje ona życie paru osób.

    • 334 41

    • (1)

      hahaha wszystkie komentarze na późniejszych kartach tego forum mają po parę plusów lub minusów, Twój ma kilkadziesiąt. Czyli takie podkręcanie emocji do artykułu. Jakie to tanie i żałosne.

      • 4 40

      • Za to Twój komentarz systematycznie powiększa ilość łapek w dół. Jakie to pocieszające :)

        • 13 2

  • wsr (1)

    Jak już parę osób wspomniało faktycznie zdzierają jak się da z ratowników kpp, na grupach z ofertami pracy na fb widziałam, że płacą 20zl/h. Stawki z dodatkiem covidowym dla pielęgniarek 100zł/h i 300zł/h dla lekarzy a oczywista sprawa kto tam zapierdziela najwięcej, nawet autor postu wspomina, koleżanka pracuje bo lockdowny i z pracą kiepsko to mają silną kartę przetargową i o tym doskonale wiedzą

    • 4 3

    • Czy ktoś za karę tam pracuje? Nie popieram zdzierstwa.

      Współczuję tym osobom, co podpisały umowę o pracę, a później na FB narzekają, że mają tylko 20zł/h.
      Czyżby cierpieli na "syndrom bicia piany"? Mogę tylko sugerować wizytę u dobrego psychiatry.

      • 2 1

  • Wies (1)

    Przeczytałam cały artykuł i jestem bardzo poruszona , bardzo przeżyłam to co opowiadał ten Pan , jedno bardzo mi się nie spodobało i muszę na to zwrócić uwagę nie prawda że tylko ludzie z wioski nie noszą masek i nie wierzą w wirusa , jest zupełnie inaczej , ja mieszkam na wsi i tutaj ludzie bardzo uważają, natomiast jak pojadę do Gdańska to dopiero tam wieje głupota i zarozumialstwem , większość to egoisci że swoją teorią . Życzę dużo zdrowia

    • 4 11

    • Ależ, kobieto, potwierdzasz stereotyp, że ludzie ze wsi są bardzo naiwni...

      Wy tam każdą propagandę łykacie, także tę, zupełnie jakbyście urodzili się wczoraj, i jeszcze żadnego sezonu grypowego nie przeżyli i z chorym się nie zetknęli.

      Tobie powiedzieć, że zwykle tutaj trupy rozgarniamy łopatami do śniegu, żeby do sklepu dotrzeć, to też uwierzysz.

      • 1 0

  • (1)

    No i extra. Straciłem węch, smak, miałem gorączkę aż rtęciowy termometr pękł (zbiłem, ale mówię, że pękł z wrażenia). Nafaszerowałem się polopiryną i polazłem z lacza te kilka km żeby zrobić wymaz. Tak mnie wymazali, że byłem negatywem. Ale przy takiej gorączce trzeźwo nie myślałem i na chatę wróciłem też z buta. Z Zaspy na Brodwino. Nie wiem, jakoś do Gdańska mi się lepiej chodzi niż do Gdyni. Bez urazy. Z resztą teraz (od lutego) wynajmuję w Redłowie. Miałem wszystkie objawy jak na kowid - s*owid. Zrobiłem rtg płuc - zmiany mam od nastu lat, nic nowego. Drugi raz mnie mazali. Też murzyn, znaczy negatyw. Od tego czasu ( no już 5 miesiąc) mam temperaturę 37. Całe 34 lata miałem zawsze temperaturę 35,4 - 35,6. Co się stało, tego nie wie nikt.

    • 5 4

    • Zapewne to covid- wersja sopocka, i testy go nie łapią. :)

      • 0 0

  • Biegunka jednym z objawów COVID-19 (2)

    • 9 2

    • to zupełnie jak przy malarii (1)

      • 0 0

      • I na mega kacu

        • 0 0

  • Jak jesteś tak slaby że cię taki słaby wirus załatwia to znaczy że nadszedł twój czas.

    • 7 5

  • (16)

    Czytajcie ludzie bo to jest prawda z frontu walki z covidem a nie to co się niektórym wydaje. Pracuje w tym.od marca, mniej więcej od wrzesnia jest naprawdę źle a jak ktoś jeszcze nie wierzy to zapraszam na oddzial covidowy,naprawdę nie mamy nic do ukrycia

    • 352 69

    • Serdecznie dziękujemy za poświęcenie całej służbie zdrowia i ratownikom!

      proszę nie przejmować się złośliwościami polskich goblinsów.

      • 46 14

    • nic do ukrycia? (3)

      a stawki za covid?

      • 23 43

      • Trwa istna łapanka na Covid-19 a ci pożal się Boże medycy czelni są powiedzieć że obecnie nie ma innych chorób :) (2)

        • 19 17

        • Za takie wpisy powinna scigac prokuratura (1)

          • 2 10

          • To że napisał bez empatii

            to nie znaczy ze nie ma racji. Ludzie umierali. Ale takiego strachu nikt nie nakrecal.

            • 2 0

    • ja duren i osioł internetowy mam pytania (3)

      kto chętny mi odpowiedziec? ale tak z podpisaniem sie nazwiskiem i zajmowanym stanowiskiem tam gdzies? pytanie pierwsze: jeżeli mam ustabilizowaną i uczciwie leczoną cukrzycę to co sprawia, ze nagle niz z gruszki ni z pietruszki cukier leci do 500? brak moich leków na oddziale czy zapominalski doktor? kto odpowiada w Polsce za fakt, że potencjalny chory na covid z pierwszymi objawami jest "hodowany" w domu przez 7 dni zamiast już leżec na oddziale OIOM, skoro choroba jest taka groźna, to po co się zwleka? czy ludzie w 2021 wieku umierają też na inne choroby, o których ostatnio jakby zapomniano, że istnieją? czy dla nich tez sa umieralnie przygotowane czy zostali "zaszufladkowani" jako zbędny element systemu i łożko im się nie należy? To chyba najwazniejsze pytania na teraz od zwykłego luja internetowego, który ma czelnosc pytac i wie, ze nikt mu nie odpowie, bo jest "zaszufladkowany" jako pieniacz internetowy niepotrzebny systemowi. A Ty gosciu od reklamy amerykanskich warunków w szpitalu tymczasowym zwazaj se na słowa, jak masz ochotę opluwać ze wsciekłosci innych inaczej maślących to ktoś moze ci gorzką sprawę wykręcic za zniewagi tłuczku do kartofli

      • 15 26

      • Matematyka, durniu internetowy (1)

        Żeby móc każdego położyć natychmiast na OiOMie trzeba by mieć 5 x więcej OiOMów co oznacza przeznaczenie 20% budżetu na służbę zdrowia co oznacza znaczne podniesienie podatków. Akceptujesz?

        • 10 9

        • co do zasady akceptuję

          Problem w dzisiejszych szpitalach i generalnie słuzbie zdrowia nie jest swiezy, jedynie COVID go zaognił, a rozchodzi się o kasę nieprawdaz? Państwo nasze co do zasady zobowiązało się chronic swoich obywateli panstwową słuzbą zdrowia za składki, które ów obywatel odprowadza z włąsnych dochodów. Liczba ilosci opodatkowanych obywateli razy skąłdka to gigantyczne pieniadze, które gdyby były wydatkowane do ostatniej złotówki tylko i wyłącznie na leczenie a nie na rozbuchaną biurokrację - to byłyby jeszcze teraz w budzecie na conajmniej 12 miesiecy. Niestety w naszym kraju pieniądze nie idą na leczenie ale na bzdety, temperówki do biura ordynatora, paier do kserokopiarki i inne cuda na kiju - to tak ogolnie. Pieniadze z podatków są przeznaczane na ogół utrzymania słuzby zdrowia a to coś innego niz leczenie. Dlatego hasło, zeby teraz podnosic podatki albo przesuwac środki z budzetu na słuzbę zdrowia to najgłupsze co mozna zrobic, inne dziedziny zycia tez potrzebuja tych swoich pieniazków. Ja dureń internetowy akceptuję wszystko co ma ręce i nogi, kitów mi sie nie ożeni. Zacznijmy od porzadków w NFZ, zburzmy te marmury, postawmy urzedników w brezentowym namiocie, ale najpierw ich podzielmy przez 10 i 9 czesci wysłac na zielona trawkę, bo chory to system, gdzie na 5 podatników przypada 1 urzednik. To jest zwykłe przejadanie i marnotrwastwo. Liczba OIOMów razy 5? Zgadzam się.

          • 2 0

      • Covid

        Cukier rośnie od covid, cholesterol, ciśnienie skacze. Przechodziłam to,potem (jak wyzdrowiejesz) powoli, z naciskiem na powoli się normalizuje. Leki słabo działają

        • 1 0

    • Tak się składa że macie baaardzo dużo do ukrycia.

      Mój wujek zachorował i w szpitalu go uśmiercili oklejone płuca i respirator wiadomo długo nie pożył i nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to że był uwaga 2015 rok!!! tak się właśnie umiera na powikłania grypowe!

      • 11 9

    • Mogę przyjść jutro?

      na prawdę mnie wpuścisz?

      • 12 1

    • Widziałem że nie macie nic do ukrycia a zwłaszcza w szpitalu zakaznym na Smoluchowskiego.

      • 12 0

    • ta czytałem (1)

      Nie ma żadnych danych autora - wszystko skopiowane z posta, który może być sponsorowany lub zmyślony. Wiadomo, zrobią wszystko żeby ludzi dalej straszyć.
      Poza tym nie ma słowa o manekinach?!

      • 4 4

      • A może też być prawdziwy.

        • 0 0

    • Rotszyldy rokeselery gejtsy i sorosy

      To jest dopiero prawdziwa choroba

      • 5 1

    • Covid w domu

      Ja przeszłam w domu, 7 tygodni to trwało., niby saturacja od 90 w górę, ale zapalenie płuc jak się okazało było. Leczyłam się sama, bo mi nic nie zapisano, na wyczucie. Nie, nie amantandyną, lekami przeciwzapalnymi, przeciwkrzepliwymi, sterydami na astmę (zwiększałam sobie dawkę). Dobrze, przynajmniej na mnie działały leki przeciwhistaminowe
      Obiema rękami podpisuję się pod tą relacją

      • 2 0

  • (2)

    To zabawne, że wystarczy nasmarować jakiś, bądźmy szczerzy, kiepskich lotów, proepidemiczny artykuł i natychmiast zlatują się entuzjaści dociskania śruby obywatelom i niemal klaskają uszami z zachwytu z odbierania ludziom kolejnych swobód i wolności. W końcu to tylko na dwa tygodnie i nie chcemy mieć tu drugiego Wuhan, trzeciego Bergamo, czwartej mutacji i piątej fali, prawda? :)

    • 21 4

    • (1)

      Tak to jest z ludźmi, a zwłaszcza z nami, że lubimy być na smyczy bo po co samemu chwilę pomyśleć a tym bardziej brać za cokolwiek odpowiedzialność.
      Piękny wpis, sam bym taki napisał ale mnie nikt nie mazał bo się nie dałem!
      Ale wierzę, że w końcu zobaczę te ofiary epidemii wywożone na taczkach i palone na targu węglowym. Bo przecież takie powinny być efekty pandemii, prawda?

      Każdego kogo razi taki wpis z góry nie przepraszam i nie będę się wdawać w zbędną konwersację.
      Z prawdą jak z d*pą, każdy ma własną.

      • 8 1

      • Ależ tak by było, gdyby nie to, że to pandemia bezobjawowa!

        • 0 0

  • :) (1)

    Jak się czuje lider opozicji uszczepioni .H..ołownia!?

    • 5 3

    • H......ołownia mnie to obchodzi,może znów płacze,chłoptaś.

      • 1 0

  • Ratownik z Amber :)

    Naprawdę, aż się łezka w oku kręci i robi się miło na sercu jak ktoś docenia czyjąś pracę :') Życzę zdrowia, pozdrawiam

    • 9 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane