• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"COVID to czysty chaos i straszna choroba". Relacja pacjenta szpitala tymczasowego

ws
8 kwietnia 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Zbadają, jak COVID-19 wpływa na mózg człowieka
Szpital tymczasowy w Amber Expo działa od ponad miesiąca. Szpital tymczasowy w Amber Expo działa od ponad miesiąca.

- Nawet w serialach "lekarskich" nie zobaczycie takiego profesjonalizmu i poświęcenia - pisze jeden z pacjentów szpitala tymczasowego w gdańskim Amber Expo. Jego relacja w mediach społecznościowych na temat choroby wzbudza ogromne emocje. Mężczyzna opisuje, jak wygląda dramatyczna rzeczywistość na oddziale i jak wiele osób nie zdaje sobie sprawy z przebiegu choroby i konsekwencji zakażenia. - Zarazić może się każdy, bez żadnego klucza i zasad. COVID to czysty chaos, wielka niewiadoma i straszna choroba - przestrzega.



Autor wpisu w mediach społecznościowych przekonuje, że po przejściu COVID-19 widzi, jak wiele osób wokół nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. Dlatego postanowił podzielić się swoją historią. Przedstawiamy jego relację:

W okolicach 10 marca poczuliśmy się z P., moją żoną, naprawdę źle. Otumanienie, zmęczenie i słabe samopoczucie. Bez innych wyraźnych symptomów. 12 marca P. straciła smak i węch, więc sprawa była niemal pewna, 14 marca udało nam się zrobić prywatnie testy. Potwierdziły u obojga z nas COVID-19. W naszym biurze zachorowały kolejne trzy osoby, mniej więcej w jednym czasie, więc podejrzewam, że do zarażenia doprowadził któryś z klientów, pewnie taki, któremu w życiu najbardziej przeszkadza maseczka albo umycie rąk. Już 12 marca nałożono na nas kwarantannę, która miała trwać według systemu do 23 marca. Początkowo było dość pozytywnie, siedzenie w domu, nieprzemęczanie się i branie leków. Niestety, jestem obarczony chorobami towarzyszącymi, więc wiedziałem, że w moim przypadku może być groźnie.

Czytaj też: Jak po świętach wygląda obłożenie trójmiejskich oddziałów covidowych?

"Ważne, żeby zdobyć łóżko"



Szybko się to potwierdziło i zacząłem kolejno walczyć z wysoką gorączką (w ciągu godziny podskoczyła z 36,8 do 39,5 stopnia), którą zwalczałem lekami i okładami. Kolejnego dnia przyszło wysokie ciśnienie (ponad 200), z którym poradziłem sobie lekami, biorę je stale (jestem nadciśnieniowcem). W międzyczasie mój lekarz rodzinny przepisał mi leki poważniejszego sortu (antybiotyki, przeciwzakrzepowe, przeciwzapalne), które - jak się później okazało - dobrał mi znakomicie (lekarze w szpitalu stwierdzili, że prawdopodobnie uratowały mi życie). Gdy myślałem, że już przezwyciężyłem najgorsze, zaczęła mi spadać saturacja. Z telefonu do pomocy doraźnej wiedziałem, że szpital w Słupsku, pod który podlegam, nie ma już łóżek, więc starałem się walczyć o oddech sam. Do momentu, kiedy zacząłem sinieć na ustach i powiekach.

Wtedy P. wezwała pogotowie, a lekarz podjął decyzję o zabraniu mnie i podaniu tlenu. W strefie czerwonej SOR, w specjalnej izolatce kontenerowej, podpięty pod butlę czekałem 12 godzin, podczas których ratownicy starali się dla mnie znaleźć miejsce w jakimkolwiek szpitalu. Ze Słupska wożono ludzi do Gdańska, Sopotu, ale też Piły, a nawet Poznania. Ważne, żeby zdobyć łóżko. Tak duże jest przepełnienie. O 22:00 udało się załatwić i miejsce, i transport, za co jestem ogromnie wdzięczny wszystkim medykom ze szpitala w Słupsku.

Testy na koronawirusa na NFZ i płatne - Gdańsk, Gdynia, Sopot


Relacja pacjenta pojawiła się w mediach społecznościowych. Relacja pacjenta pojawiła się w mediach społecznościowych.

"Przy każdym łóżku stał monitor medyczny i w każdym niemal krzyczał alarm"



Do celu dotarłem kilka minut po północy i zostałem przyjęty w szpitalu tymczasowym Amber Expo w Gdańsku. Na miejscu uderzyły mnie dwie rzeczy - po pierwsze taki amerykański wygląd i urządzenie - przestronnie, ale z szacunkiem do przestrzeni, a po drugie niesamowici ludzie. Nawet w serialach "lekarskich" nie zobaczycie takiego profesjonalizmu i poświęcenia. Przyjęcie do szpitala to kilkanaście minut, potem wózkiem dowieziono mnie na oddział B.

Pierwsza noc nie była nocą, bo - po pierwsze - musiałem uzupełnić wywiad lekarski, po drugie, pobierano mi krew i podawano leki, a po trzecie, leżałem w ośmioosobowej sali. Takich sal było sześć, przy każdym łóżku stał monitor medyczny i w każdym niemal krzyczał alarm. Powody były różne, jednym odkleił się któryś z czujników, innym "nie stykał" czujnik saturacji, a ktoś inny po prostu gdzieś umierał. Medycy byli przy każdym z nas, pomogli każdemu, ratowali życie, poprawiali maski i nigdy - ani wtedy, ani potem - nie spotkałem się z nieprzychylną uwagą albo złośliwością.

Pamiętam scenę, kiedy nasza pani doktor po wyjątkowo trudnym telefonie po prostu wzięła oddech i z uśmiechem zaczęła dalej prowadzić obchód. Były pielęgniarki, które trafiły na ciężkie przypadki, i po prostu płakały rzewnymi łzami ze swojej bezsilności, ale po chwili otrząsały się, bo ktoś musiał nam pobrać krew i podać leki. Nie jestem w stanie oddać słowami, jak wspaniali to są ludzie. Aha, nieprawda, że wszyscy są zaszczepieni, nie wszyscy są też ozdrowieńcami. Duża grupa po prostu ryzykuje, żeby pomagać innym.

Czytaj też: Z czego wynika hejt na lekarzy? "Społeczeństwo jest sfrustrowane i odczuwa niepokój"

Karetki czekają w kolejkach do szpitali czasem po kilka godzin. Karetki czekają w kolejkach do szpitali czasem po kilka godzin.

Dziesiątki jednakowych białych ludzików



Wszyscy pracownicy szpitala, a więc lekarki i lekarze, pielęgniarki i pielęgniarze, ratownicy i ratowniczki, osoby po Kwalifikowanej Pierwszej Pomocy, a nawet zespoły sprzątające, harują na okrągło dookoła pacjentów. Wszystko to w pełnym zabezpieczeniu, czyli kombinezonie ochronnym, specjalnej czapce, kapturze, dwóch maseczkach na raz i przyłbicy lub okularach i dwóch parach rękawiczek. Dziesiątki jednakowych białych ludzików, których z czasem rozpoznawaliśmy po sylwetkach i po imionach napisanych markerami na plecach.

Zmiany takiej pracy trwają trzy godziny, a następnie odpoczynek i znowu trzy godziny. Więc napić się wody, skorzystać z toalety, przeczesać włosy mogą dopiero, kiedy zejdą na przerwę. Nadmienię jeszcze jedno, na kombinezonach pracowników szpitala był napis: Wodne Służby Ratunkowe, który mnie zadziwił, a który mi wyjaśniono później - otóż firma ta zapewnia pracowników do kilku szpitali tymczasowych w Polsce (prawie 5 tysięcy ludzi) i jest firmą prywatną (wbrew temu, co w mediach opowiadają o braku zaangażowania przez prywatną służbę zdrowia).

"Pozostaje respirator i OIOM, nazywany przez pacjentów piekłem"



Pierwsze trzy doby to walka o wyrównanie oddechu. Dostawałem leki, kroplówki, remdesivir (lek przeciwwirusowy stosowany przy leczeniu gorączki krwotocznej), sterydoterapia. Naczelnym punktem świata staje się podłączony monitor medyczny podający saturację. Zerka się na niego co kilka minut, błagając w myślach, żeby cyfra była jak najwyższa, bo od niej zależy co dalej. Jeśli pójdzie w górę - cudo. Jeśli spadnie, najpierw zmienią ci maskę na mocniejszą, potem włożą do nosa grube jak palec wąsy do oddychania i dołożą do nich niezależną pompę z pełną maską. A jeśli pójdzie jeszcze niżej...

Pozostaje respirator i OIOM, nazywany przez pacjentów piekłem. U mnie saturacja rosła, powoli, ale skutecznie, dobrze zareagowałem na leki i na szczęście byłem jednym z niewielu, u których ryzyko zakrzepu było minimalne, a serce spokojnie wytrzymywało. Zakrzepy były naszym drugim Nemezis, baliśmy się ich jak ognia, zwłaszcza po tym, jak jeden z pacjentów z naszej sali nagle jeden z nich przeszedł. Wyglądało to, jakby mu wyciągnięto wtyczkę, bez krzyków, po prostu leżąc pod dwoma maskami, przestał się odzywać. Miał 100 proc. zajętych płuc i tylko pozostałości świadomości. Rozmawialiśmy z nim kilka godzin wcześniej, normalnie, jak z każdym.

Czytaj też: Ministerstwo Zdrowia wzywa studentów medycyny do walki z COVID-19

"Jeśli ktoś myśli, że chorują starzy i schorowani, to jest w poważnym błędzie"



Przekrój ludzi na sali był niesamowity. Jeśli ktoś myśli, że chorują starzy i schorowani, to jest w poważnym błędzie. Rozmawiałem z ludźmi młodymi, szczupłymi, biegającymi maratony, którzy siedzieli w szpitalu od samego początku, po drodze zaliczając nawet respiratory. Owszem, młodość i zdrowie, wydolność podwyższają szanse na przeżycie, ale cierpień nie odejmują i nie chronią przed ciężkim przebiegiem.

Zarazić może się każdy, bez żadnego klucza i zasad. COVID to czysty chaos, wielka niewiadoma i straszna choroba. Denerwują mnie wypowiedzi wioskowych głupków i internetowych durniów, którzy opowiadają, że to nie COVID zabija, tylko choroby towarzyszące. To nieprawda, a oni nie chorowali poważnie i nie mają bladego pojęcia, o czym piszą. Są durniami, trollami i kłamcami, którzy wprowadzają zamęt i fejki w bardzo poważnym temacie. Bo jeśli żyjesz sobie normalnie, nie masz żadnych chorób i nagle, łapiąc COVID-a, twój cukier szybuje do 500 na teście albo będąc zdrowym jak rydz sportowcem w wieku ok. 30 lat, lądujesz na respiratorze z saturacją gorszą niż leżący obok ciebie astmatyk, to sprawił to właśnie ten cholerny COVID, a nie teorie spiskowe osła z internetu.

"Uczysz się oddychać od nowa jak dziecko"



Ja reagowałem dobrze, po kilku dniach saturacja była w miarę wysoka i stabilna, więc stopniowo zmniejszano mi dawkę tlenu, żeby płuca zaczynały coraz więcej robić same. Bo po ciężkim przebiegu COVID-a uczysz się oddychać od nowa jak dziecko. Uczysz się chodzić, bo 20 metrów do toalety to szmat drogi. Nie upadać, bo zawroty głowy przychodzą w ułamku sekundy. Kiedy mogłem już chodzić, bardzo się ucieszyłem, że idąc do toalety, nie musiałem wzywać dwóch osób do pomocy - jednej, która pchała mój wózek, i drugiej, która ciągnęła tlen. Ulżyło mi, bo ci ludzie mieli od cholery ważniejszej roboty niż moje wypróżnianie.

Koronawirus w Trójmieście - wszystkie informacje



"Czasem dobrze jest z kimś pogadać"



Denerwują mnie wypowiedzi wioskowych głupków i internetowych durniów, którzy opowiadają, że to nie COVID zabija, tylko choroby towarzyszące. To nieprawda, a oni nie chorowali poważnie i nie mają bladego pojęcia, o czym piszą. Są durniami, trollami i kłamcami, którzy wprowadzają zamęt i fejki w bardzo poważnym temacie.
Życzliwość ludzka na oddziale to nie tylko wspaniali medycy. To także inni pacjenci. Mnie pomógł leżący obok mnie pan Leonid, któremu za to dziękuję. Mobilizował mnie do spacerów, a wcześniej, kiedy nie chodziłem, przynosił wodę. Potem byliśmy prawie nierozłączni i razem pomagaliśmy innym. Czasem dobrze jest z kimś pogadać, pocieszyć go, bo leży już trzeci tydzień, a saturacja stoi jak zaklęta. Przynieść wody lub zrobić komuś herbaty. Można też pomóc nakarmić sąsiada, który nie może sobie poradzić sam, poprawić komuś maskę. Nie do wszystkiego dadzą radę podejść medycy, nie od razu. Można ich odciążyć. Cały mój pobyt w szpitalu dał mi jedno przekonanie - w gruncie rzeczy jesteśmy dobrzy i życzliwi, to okoliczności robią z nas gorszych ludzi.

Wyjątki są oczywiście - dwie sale ode mnie leżał człowiek, który wołał obsługę na całe gardło o dowolnej porze, krzycząc, że umiera, a kiedy pracownicy podbiegali, on chciał poprawienia poduszki. Naprzeciwko mnie leżał S., mieszkaniec schroniska dla bezdomnych, który notorycznie klął na medyków, wyzywał, próbował wstawać z łóżka, brudził dookoła siebie. Tacy pacjenci to zakała, ale o nich także dbano z całych sił.

Kiedy zwolniło się jedno łóżko, natychmiast przyjmowano kolejnego pacjenta



Kiedy przywieziono mnie do szpitala, oddziały były dwa, kiedy wychodziłem po dziewięciu dniach, było ich pięć, a system przyjęć był jeden do jednego - czyli kiedy zwolniło się jedno łóżko, natychmiast przyjmowano kolejnego pacjenta. Niech to wystarczy za komentarz, czy takie szpitale są potrzebne.

Brakuje wielu rzeczy, co jest spowodowane różnymi problemami. Po kilku dniach dowiedzieliśmy się, że herbata, którą nam podają, jest tylko dlatego, że obsługa się na nią zrzuca. Woda była dostępna w saturatorze, butelkowanej szpital nie miał. Więc jeśli przyjechałeś bez zapasu - był problem, bo ktoś ci musiał wodę przynieść. Brakowało czasem choćby prześcieradeł, bo brudziły się szybko i wychodziły ich kosmiczne ilości. Jednak te braki dotykały głównie obsługi, nie nas, jedząc szpitalne jedzenie, mieliśmy smaczniejsze i większe porcje od obsługi, bo to na nich oszczędzano.

Czytaj też: Testy na przeciwciała COVID-19 w domu czy w laboratorium?

Szpital tymczasowy w Amber Expo działa od ponad miesiąca. Szpital tymczasowy w Amber Expo działa od ponad miesiąca.

"Po 9 dniach zobaczyłem słońce... a chwilę później setki ludzi bez masek"



Wyszedłem ze szpitala w środę o 19:30. Był to jeden z najlepszych wyników czasowych. Ledwo żywy, wymęczony i szczęśliwy jak nigdy. Po dziewięciu dniach zobaczyłem słońce, poczułem wiatr. A chwilę później na ulicach Gdańska zobaczyłem setki ludzi bez masek, w grupach, żyjących w przeświadczeniu o własnej nieśmiertelności. Nie zrozumcie mnie źle, nikomu nie życzę tego, co widziałem i przeżyłem, nikt nie powinien chorować. Pewnie nikogo nie przekonam, napiszę więc tylko, że nawet największy kozak i twardziel po zobaczeniu, jak działa respirator, narobi w gacie na samą myśl o podłączeniu do niego, a najlepszy nawet sportowiec, któremu saturacja zjedzie poniżej 90, poczuje oddech śmierci. Nie ryzykujcie, nie warto.

Bezsenność, bóle w klatce piersiowej, kaszel, drżenie ciała, zmęczenie



Efekty uboczne są trochę jak syndrom stresu pourazowego. U mnie była to niemal permanentna bezsenność - zasypiasz na minutę, dwie i budzisz się, żeby sprawdzić saturację. Albo słyszysz dźwięki i budzisz się, bo może właśnie walczą o życie twojego sąsiada. Bez pomocy lekarza to nie zadziała, trzeba wziąć tabletki - na spanie, na niedrżenie rąk. Inne efekty uboczne to ataki paniki, kiedy wydaje ci się, że się dusisz. Zawroty głowy z byle powodu, bóle w klatce piersiowej, kaszel, drżenie ciała, zmęczenie, ciągła zadyszka, mgła mózgowa, swędzenie ciała i wiele innych często dziwnych efektów. Nic to, podobno po pół roku najpóźniej minie wszystko, ważne, że żyjemy.

Nie wszystko tu opisałem, nie chcę podawać zbyt wielu szczegółów bo nie zamierzam straszyć, ale widziałem naprawdę przerażające rzeczy. Na koniec mała statystyka, z mojej ośmioosobowej sali, na której leżałem, odeszło trzech pacjentów, w tym Pan H., starszy pan z hemofilią, któremu starałem się pomagać, kiedy już mogłem. Podawałem jedzenie i wodę, poprawiałem maskę, jeśli mu spadała. Ja wyszedłem ze szpitala, on odszedł dwa dni później.

I ostatni raz. Dziękuję każdej osobie, która o nas dbała i walczyła o nasze życia w szpitalu Amber Expo i w szpitalu w Słupsku. Dziękuję każdemu medykowi w kraju, który walczy o innych, często z narażeniem własnego życia. Wszystkim tym młodym ludziom, którzy zamiast bajać w sieci o głupotach, zakasali rękawy i pomagają. Dla mnie będziecie do końca życia Bohaterami, a internetowym i politycznym głupcom śmiejcie się w twarz. Niczego innego nie są warci.
ws

Miejsca

Opinie (791) ponad 20 zablokowanych

  • takie rozwolnienie światowe jest przy covid. co to by była za ostra biegunka krwotoczna, gdyby Hiszpanka wróciła

    • 5 3

  • (3)

    Nie zaszczepimy się na wszystkie z nich. Każde zaszczepienie, czyli próba farmakologicznej obrony nas przed nimi, jedynie nas osłabi i w zdwojony sposób wystawi na kolejne wirusy. One tylko na to czekają. Szczepienia powszechne, czyli dla wszystkich i na wszystko to marzenie przemysłu farmaceutycznego. Oni chcą abyśmy byli coraz słabsi i całkowicie uzależnieni od farmakoterapii. Oni manipulują szczepionkami, wymyślając te szkodliwe dla nas specyfiki, na rzecz których wymyślają pandemie. Skończył się 20. letni okres ochrony patentowej dla szczepionki na grypę i dlatego grypa musiała zniknąć. W jej miejsce pojawił się covid. następne patogeny i choroby są już w przygotowaniu.

    • 14 6

    • To już było o tych onych.

      • 0 0

    • Kup sobie młotek i walnij się w łeb, to najlepsze lekarstwo na Twoją głupotę. (1)

      Pierwsze uderzenie może nie pomoże. To proszę zwiększyć dawkę do trzech razy po dwa razy dziennie.

      • 2 3

      • Na mechanizm projekcji najlepiej pomaga lusterko

        Jeśli zrozumiesz co mam na myśli.

        • 0 1

  • :-( (9)

    Czytam i płaczę. Moj mąż przebywał w szpitalu 2 tygodnie- Od 1 do 15 stycznia. Coś strasznego około 70% covidowego zapaelnia płuc. Zwłóknienia na płucach , które są nieodwracalne. Masakra najgoszemu wrogowi nie życzę tego świństwa.

    • 17 14

    • Wyrazy współczucia. Zgadnę: na początku dostał "teleporadę" i paracetamol (6)

      Później czekaliście jak przykazali w domu, nie poprawiało się. Stan się zaostrzał, wdało się ostre zapalenie płuc - częste powikłanie, niemożność zaczerpnięcia powietrza, karetka, szpital "covidowy" itd.
      Proponuję znaleźć kancelarię prawną, która specjalizuje się w dochodzeniu odszkodowań za błędy lekarskie. Może uda się wywalczyć chociaż pieniądze od tych zbrodniarzy. Warto zacząć już teraz. Jak ten cyrk "pandemiczny" się skończy i ludzie ochłoną, zbrodniarze w kitlach będą w ciężkich opałach, a kancelarie prawne nie będą miały w co ręce włożyć.

      • 4 2

      • (5)

        A jak tam twój rzekomy wyrostek?Widzę, że jednak nie rozlał ci się?Jednak przyjęli i zoperowali"ci mordercy" czy po prostu kłamałeś parchu?

        • 0 5

        • Podstaw sobie lusterko (4)

          Tylko uważaj, żebyś się nie opluł.

          Czyżbyś sam robił w "teleporadach", że się tak ugotowałeś ?

          Nie denerwuj się tak. Rząd dał wam "zwolnienie z odpowiedzialności za błędy przy covid", że je poetycko określę "licencją na zabijanie". Może uda się uciec sprawiedliwości ludzkiej, ale Bóg was będzie sądził po swojemu.

          • 5 2

          • Nie mam teleporad (3)

            Jestem onkologiem dziecięcym a przez telefon czy faks chemię ciężko przesłać. Więc żale żle zaadresowałeś

            • 3 4

            • Bardzo szanuję uczciwych lekarzy, którzy leczą pacjentów normalnie podczas "pandemii" (2)

              Przykłady: dr Bodnar, dr Basiukiewicz, dr Martynowska, dr Martyka i wielu innych anonimowych lekarzy.

              Jako doświadczony lekarz musi Pan mieć świadomość czym rzeczywiście jest COVID-19, a czym nie jest. Nie pisałem o uczciwych lekarzach lub lekarzach specjalistach, którzy leczą pacjentów jak zwykle.

              "Teleporady" to nie jest leczenie, to w rezultacie skazywanie niektórych na poważne powikłania a czasami na śmierć. Patologiczny mechanizm, który stworzono w Polsce podczas "pandemii" już ma i będzie miał tragiczne konsekwencje dla pacjentów i lekarzy, również w wymiarze społecznym.

              Jeżeli poczuł się Pan osobiście urażony, to przepraszam Pana. Proszę mi wierzyć, że dokładnie rozumiem tragizm absurdalnej sytuacji, w której się wszyscy znajdujemy.

              Nie zmienia to faktu, że polskie środowisko lekarskie jako całość wobec sterowanej przez propagandowe ośrodki polityczne i medialne "pandemii" choroby grypopodobnej, jaką faktycznie okazał się COVID-19 (proszę np. porównać: w UK już 19 .03.2020 r. organy zdrowia publicznego oraz Komitet Doradczy ds. Niebezpiecznych Patogenów zadecydowały, że choroba COVID-19 nie powinna być dłużej klasyfikowana jako "choroba zakaźna o poważnych skutkach" ), zachowuje się konformistycznie (a autodyscypliny w tym względzie pilnują samorządy lekarskie), a cierpią wszyscy pacjenci, którzy nie otrzymują właściwej pomocy, a czasami przez to umierają. Oby środowisko lekarskie się z tego podniosło, po tym gdy oficjalne kłamstwo o "pandemii" rozsypie się w pył.

              • 6 2

              • Przyjmuję przeprosiny i dziękuję za normalne słowa. (1)

                Ale ja nie szanuję niestety lekarzy jak dr Bodnar,Sulkowski i inni medialni.Lekarz jest po to lekarzem aby był przy pacjencie a nie pchał się do TV,czy na You Tube.I to nie wazne jak istotne medialnie miałby przesłanie.

                • 4 1

              • Również dziękuję. W tym szaleństwie trzeba zachować człowieczeństwo.

                Co do dra Sutkowskiego i jemu podobnych - zgoda. Co do dra Bodnara - ufam, że jednak jest to czysty motyw, żeby przełamać opór systemu, wobec jego zdaniem skutecznej metody leczenia. Czyli, że robi to dla celu wyższego, niż własna sława medialna. To w obecnej sytuacji wymaga odwagi cywilnej. Śledzę uważnie jego wypowiedzi i poczynania. Czy tak jest w istocie, jak zwykle czas rozsądzi.

                • 2 1

    • Fajne bajki (1)

      Dziś mąż jutro napiszesz matka o wczoraj było o ciotce, coraz lepsze posty na podbicie emocji

      • 5 6

      • Tak jak ktoś pisał, że 3 czy 4 wujków mu umarło :D

        Dobrze, że nie 5 ojców

        • 4 5

  • (4)

    Covid covidem ale dalej służba zdrowia to konowały co mordują ludzi w białych rękawiczkach przyjaciel zmarł nie na covid na sepsę co poczestowaliscie jego zamiast ratować lekarz i pielęgniarki marudzą bo zmartwiona rodzina pyta co u chorego życzę wam a by z waszych rodzin taki los spodkal ale u takich jak wy sumienia juz niema

    • 12 4

    • Jak masz dowody, że Twojego przyjaciela personel szpitala celowo zakaził sepsą, to biegusiem do prokuratora, (2)

      a nie tu komentarze pisać.

      • 5 2

      • Lekarze zostali zwolnieni z odpowiedzialności

        Inny personel też.
        Możesz ich cmokać

        • 2 4

      • Nie da się kogoś "zakazić" sepsą. Sepsa jest powikłaniem, specyficzną reakcją układu odpornościowego na zakażenie. Poczytaj sobie.

        • 5 0

    • Imię i nazwisko chorego.,nazwa szpitala ,nazwiska lekarzy.Do prokuratury- biegiem.Zbyszek"zero"Ziobro chętnie się tym zajmie.
      A na poważnie...po prostu nie łżyj parchu

      • 2 0

  • Dobrzy nosza maseczki zli nie? (1)

    To kolejny powod do podzialu spoleczenstwa. Maski bez filtrow sa bezuzyteczne, chirurgiczne i te ze sklepow spozywczych czy tanie z internetu musialyby byc zmieniane co 20 minut. Wiekszosc nosi maseczki a liczba zakazen wciaz rosnie. W Szwecji i Danii nikt nie nosi...

    • 18 2

    • Dobrzy nosili też przyłbice i z dnia na dzień zmienili się w złych. :D

      • 1 0

  • (1)

    Przeżyłam bez antybiotyków i nie wiadomo jakich cudnych leków.

    • 6 5

    • Na wirusa antybiotyk?Ty naprawdę jesteś głupia?Czy udajesz?

      • 5 2

  • Za mało szpitali przychodni i personelu, na respiratorach dopiero się lekarze szkoła, 1000 szpitali na 2000-lecie, na tyle milionowy naród plus kilka milionów emigrantów!!!

    • 2 2

  • "Określenie dzieci, jako "rezerwuaru, ktòry koniecznie trzeba jak najszybciej wyszczepić" odsłania plany złoczyńcòw ....."

    • 10 3

  • "Unijny organ nadzoru medycznego twierdzi, że szczepionka AstaZeneca powoduje skrzepy krwi
    Wielka Brytania przestaje dostarczać szczepionkę AstaZeneca osobom poniżej 30r. życia po tym, jak EMA twierdzi, że szczepionka ma rzadki efekt uboczny zakrzepicy krwi"

    • 5 3

  • (7)

    "Dr Sutkowski o powikłaniach po Astra Zenece. "Jeżeli będą badania naukowe na ten temat, to nie będziemy nią szczepić"
    Czy to znaczy ,że szczepią nie przebadanym produktem???????"

    • 20 4

    • Nie da się zrobić badań klinicznych (5)

      W ciągu kilku miesięcy...
      Syf dopiero wyjdzie za kilka lat.
      Taki jest cel
      W Polsce jest jasne prawo odnośnie badań klinicznych. Trwają kilka lat i mają ostre wymogi.
      Szczepionki nie miały badań klinicznych. Jesteśmy królikami doświadczalnymi

      • 8 2

      • Raczej norkami, a wiemy, że wszystkie którym podano ten specyfik zdechły, dosłownie wszystkie.

        • 5 3

      • Co masz na myśli "Taki jest cel"...... (3)

        Szczepienia nie są obowiązkowe i nikt nikogo nie zmusza.
        Chcesz się szczepić to się szczep, nie chcesz, to się nie szczep.
        Wymyślanie bzdurnych teorii, tylko źle świadczy o Twojej inteligencji.
        W "normalnych" czasach badania są prowadzone na jednostkach, a tych dzisiejszych przypadkach badania były przeprowadzone na tysiącach. Co powiesz za trzy lata, jak się okaże, że te szczepionki nie spowodowały żadnych poważnych skutkach ubocznych...
        Powiesz, że ci co się zaszczepili, to mieli szczęście?

        • 2 3

        • Pożyjemy zobaczymy. (1)

          • 2 2

          • Jak zdążysz pożyć.

            • 1 1

        • Niczego się nie dowiemy, bo taka wiedza nie zostanie w żaden sposób ujawniona.

          Wzrost zachorowań na chłoniaki i białaczki? A bo ludzie wdychają detergenty, które oczywiście sami sobie aplikują.
          Niepłodność? O, zapewne skutki złego odżywiania się.

          • 0 1

    • Te "szczepionki" zostały dopuszczone warunkowo na 1 rok do użytku w Unii Europejskiej

      Żaden z tych preparatów nie przeszedł pełnych badań klinicznych. Aktualnie trwa tzw. III faza badań klinicznych na całych nieświadomych populacjach.

      Tak więc "szczepienia", które są prowadzone to faktyczny i formalny eksperyment medyczny. Ponieważ ludzie o tym nie wiedzą i nie mieli okazji wyrazić świadomej zgody na udział w eksperymencie medycznym, jest to "nielegalny eksperyment medyczny". A masowy nielegalny eksperyment medyczny należy do katalogu zbrodni przeciwko ludzkości na gruncie m.in. kodeksu norymberskiego.

      • 7 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane