• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"COVID to czysty chaos i straszna choroba". Relacja pacjenta szpitala tymczasowego

ws
8 kwietnia 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Zbadają, jak COVID-19 wpływa na mózg człowieka
Szpital tymczasowy w Amber Expo działa od ponad miesiąca. Szpital tymczasowy w Amber Expo działa od ponad miesiąca.

- Nawet w serialach "lekarskich" nie zobaczycie takiego profesjonalizmu i poświęcenia - pisze jeden z pacjentów szpitala tymczasowego w gdańskim Amber Expo. Jego relacja w mediach społecznościowych na temat choroby wzbudza ogromne emocje. Mężczyzna opisuje, jak wygląda dramatyczna rzeczywistość na oddziale i jak wiele osób nie zdaje sobie sprawy z przebiegu choroby i konsekwencji zakażenia. - Zarazić może się każdy, bez żadnego klucza i zasad. COVID to czysty chaos, wielka niewiadoma i straszna choroba - przestrzega.



Autor wpisu w mediach społecznościowych przekonuje, że po przejściu COVID-19 widzi, jak wiele osób wokół nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. Dlatego postanowił podzielić się swoją historią. Przedstawiamy jego relację:

W okolicach 10 marca poczuliśmy się z P., moją żoną, naprawdę źle. Otumanienie, zmęczenie i słabe samopoczucie. Bez innych wyraźnych symptomów. 12 marca P. straciła smak i węch, więc sprawa była niemal pewna, 14 marca udało nam się zrobić prywatnie testy. Potwierdziły u obojga z nas COVID-19. W naszym biurze zachorowały kolejne trzy osoby, mniej więcej w jednym czasie, więc podejrzewam, że do zarażenia doprowadził któryś z klientów, pewnie taki, któremu w życiu najbardziej przeszkadza maseczka albo umycie rąk. Już 12 marca nałożono na nas kwarantannę, która miała trwać według systemu do 23 marca. Początkowo było dość pozytywnie, siedzenie w domu, nieprzemęczanie się i branie leków. Niestety, jestem obarczony chorobami towarzyszącymi, więc wiedziałem, że w moim przypadku może być groźnie.

Czytaj też: Jak po świętach wygląda obłożenie trójmiejskich oddziałów covidowych?

"Ważne, żeby zdobyć łóżko"



Szybko się to potwierdziło i zacząłem kolejno walczyć z wysoką gorączką (w ciągu godziny podskoczyła z 36,8 do 39,5 stopnia), którą zwalczałem lekami i okładami. Kolejnego dnia przyszło wysokie ciśnienie (ponad 200), z którym poradziłem sobie lekami, biorę je stale (jestem nadciśnieniowcem). W międzyczasie mój lekarz rodzinny przepisał mi leki poważniejszego sortu (antybiotyki, przeciwzakrzepowe, przeciwzapalne), które - jak się później okazało - dobrał mi znakomicie (lekarze w szpitalu stwierdzili, że prawdopodobnie uratowały mi życie). Gdy myślałem, że już przezwyciężyłem najgorsze, zaczęła mi spadać saturacja. Z telefonu do pomocy doraźnej wiedziałem, że szpital w Słupsku, pod który podlegam, nie ma już łóżek, więc starałem się walczyć o oddech sam. Do momentu, kiedy zacząłem sinieć na ustach i powiekach.

Wtedy P. wezwała pogotowie, a lekarz podjął decyzję o zabraniu mnie i podaniu tlenu. W strefie czerwonej SOR, w specjalnej izolatce kontenerowej, podpięty pod butlę czekałem 12 godzin, podczas których ratownicy starali się dla mnie znaleźć miejsce w jakimkolwiek szpitalu. Ze Słupska wożono ludzi do Gdańska, Sopotu, ale też Piły, a nawet Poznania. Ważne, żeby zdobyć łóżko. Tak duże jest przepełnienie. O 22:00 udało się załatwić i miejsce, i transport, za co jestem ogromnie wdzięczny wszystkim medykom ze szpitala w Słupsku.

Testy na koronawirusa na NFZ i płatne - Gdańsk, Gdynia, Sopot


Relacja pacjenta pojawiła się w mediach społecznościowych. Relacja pacjenta pojawiła się w mediach społecznościowych.

"Przy każdym łóżku stał monitor medyczny i w każdym niemal krzyczał alarm"



Do celu dotarłem kilka minut po północy i zostałem przyjęty w szpitalu tymczasowym Amber Expo w Gdańsku. Na miejscu uderzyły mnie dwie rzeczy - po pierwsze taki amerykański wygląd i urządzenie - przestronnie, ale z szacunkiem do przestrzeni, a po drugie niesamowici ludzie. Nawet w serialach "lekarskich" nie zobaczycie takiego profesjonalizmu i poświęcenia. Przyjęcie do szpitala to kilkanaście minut, potem wózkiem dowieziono mnie na oddział B.

Pierwsza noc nie była nocą, bo - po pierwsze - musiałem uzupełnić wywiad lekarski, po drugie, pobierano mi krew i podawano leki, a po trzecie, leżałem w ośmioosobowej sali. Takich sal było sześć, przy każdym łóżku stał monitor medyczny i w każdym niemal krzyczał alarm. Powody były różne, jednym odkleił się któryś z czujników, innym "nie stykał" czujnik saturacji, a ktoś inny po prostu gdzieś umierał. Medycy byli przy każdym z nas, pomogli każdemu, ratowali życie, poprawiali maski i nigdy - ani wtedy, ani potem - nie spotkałem się z nieprzychylną uwagą albo złośliwością.

Pamiętam scenę, kiedy nasza pani doktor po wyjątkowo trudnym telefonie po prostu wzięła oddech i z uśmiechem zaczęła dalej prowadzić obchód. Były pielęgniarki, które trafiły na ciężkie przypadki, i po prostu płakały rzewnymi łzami ze swojej bezsilności, ale po chwili otrząsały się, bo ktoś musiał nam pobrać krew i podać leki. Nie jestem w stanie oddać słowami, jak wspaniali to są ludzie. Aha, nieprawda, że wszyscy są zaszczepieni, nie wszyscy są też ozdrowieńcami. Duża grupa po prostu ryzykuje, żeby pomagać innym.

Czytaj też: Z czego wynika hejt na lekarzy? "Społeczeństwo jest sfrustrowane i odczuwa niepokój"

Karetki czekają w kolejkach do szpitali czasem po kilka godzin. Karetki czekają w kolejkach do szpitali czasem po kilka godzin.

Dziesiątki jednakowych białych ludzików



Wszyscy pracownicy szpitala, a więc lekarki i lekarze, pielęgniarki i pielęgniarze, ratownicy i ratowniczki, osoby po Kwalifikowanej Pierwszej Pomocy, a nawet zespoły sprzątające, harują na okrągło dookoła pacjentów. Wszystko to w pełnym zabezpieczeniu, czyli kombinezonie ochronnym, specjalnej czapce, kapturze, dwóch maseczkach na raz i przyłbicy lub okularach i dwóch parach rękawiczek. Dziesiątki jednakowych białych ludzików, których z czasem rozpoznawaliśmy po sylwetkach i po imionach napisanych markerami na plecach.

Zmiany takiej pracy trwają trzy godziny, a następnie odpoczynek i znowu trzy godziny. Więc napić się wody, skorzystać z toalety, przeczesać włosy mogą dopiero, kiedy zejdą na przerwę. Nadmienię jeszcze jedno, na kombinezonach pracowników szpitala był napis: Wodne Służby Ratunkowe, który mnie zadziwił, a który mi wyjaśniono później - otóż firma ta zapewnia pracowników do kilku szpitali tymczasowych w Polsce (prawie 5 tysięcy ludzi) i jest firmą prywatną (wbrew temu, co w mediach opowiadają o braku zaangażowania przez prywatną służbę zdrowia).

"Pozostaje respirator i OIOM, nazywany przez pacjentów piekłem"



Pierwsze trzy doby to walka o wyrównanie oddechu. Dostawałem leki, kroplówki, remdesivir (lek przeciwwirusowy stosowany przy leczeniu gorączki krwotocznej), sterydoterapia. Naczelnym punktem świata staje się podłączony monitor medyczny podający saturację. Zerka się na niego co kilka minut, błagając w myślach, żeby cyfra była jak najwyższa, bo od niej zależy co dalej. Jeśli pójdzie w górę - cudo. Jeśli spadnie, najpierw zmienią ci maskę na mocniejszą, potem włożą do nosa grube jak palec wąsy do oddychania i dołożą do nich niezależną pompę z pełną maską. A jeśli pójdzie jeszcze niżej...

Pozostaje respirator i OIOM, nazywany przez pacjentów piekłem. U mnie saturacja rosła, powoli, ale skutecznie, dobrze zareagowałem na leki i na szczęście byłem jednym z niewielu, u których ryzyko zakrzepu było minimalne, a serce spokojnie wytrzymywało. Zakrzepy były naszym drugim Nemezis, baliśmy się ich jak ognia, zwłaszcza po tym, jak jeden z pacjentów z naszej sali nagle jeden z nich przeszedł. Wyglądało to, jakby mu wyciągnięto wtyczkę, bez krzyków, po prostu leżąc pod dwoma maskami, przestał się odzywać. Miał 100 proc. zajętych płuc i tylko pozostałości świadomości. Rozmawialiśmy z nim kilka godzin wcześniej, normalnie, jak z każdym.

Czytaj też: Ministerstwo Zdrowia wzywa studentów medycyny do walki z COVID-19

"Jeśli ktoś myśli, że chorują starzy i schorowani, to jest w poważnym błędzie"



Przekrój ludzi na sali był niesamowity. Jeśli ktoś myśli, że chorują starzy i schorowani, to jest w poważnym błędzie. Rozmawiałem z ludźmi młodymi, szczupłymi, biegającymi maratony, którzy siedzieli w szpitalu od samego początku, po drodze zaliczając nawet respiratory. Owszem, młodość i zdrowie, wydolność podwyższają szanse na przeżycie, ale cierpień nie odejmują i nie chronią przed ciężkim przebiegiem.

Zarazić może się każdy, bez żadnego klucza i zasad. COVID to czysty chaos, wielka niewiadoma i straszna choroba. Denerwują mnie wypowiedzi wioskowych głupków i internetowych durniów, którzy opowiadają, że to nie COVID zabija, tylko choroby towarzyszące. To nieprawda, a oni nie chorowali poważnie i nie mają bladego pojęcia, o czym piszą. Są durniami, trollami i kłamcami, którzy wprowadzają zamęt i fejki w bardzo poważnym temacie. Bo jeśli żyjesz sobie normalnie, nie masz żadnych chorób i nagle, łapiąc COVID-a, twój cukier szybuje do 500 na teście albo będąc zdrowym jak rydz sportowcem w wieku ok. 30 lat, lądujesz na respiratorze z saturacją gorszą niż leżący obok ciebie astmatyk, to sprawił to właśnie ten cholerny COVID, a nie teorie spiskowe osła z internetu.

"Uczysz się oddychać od nowa jak dziecko"



Ja reagowałem dobrze, po kilku dniach saturacja była w miarę wysoka i stabilna, więc stopniowo zmniejszano mi dawkę tlenu, żeby płuca zaczynały coraz więcej robić same. Bo po ciężkim przebiegu COVID-a uczysz się oddychać od nowa jak dziecko. Uczysz się chodzić, bo 20 metrów do toalety to szmat drogi. Nie upadać, bo zawroty głowy przychodzą w ułamku sekundy. Kiedy mogłem już chodzić, bardzo się ucieszyłem, że idąc do toalety, nie musiałem wzywać dwóch osób do pomocy - jednej, która pchała mój wózek, i drugiej, która ciągnęła tlen. Ulżyło mi, bo ci ludzie mieli od cholery ważniejszej roboty niż moje wypróżnianie.

Koronawirus w Trójmieście - wszystkie informacje



"Czasem dobrze jest z kimś pogadać"



Denerwują mnie wypowiedzi wioskowych głupków i internetowych durniów, którzy opowiadają, że to nie COVID zabija, tylko choroby towarzyszące. To nieprawda, a oni nie chorowali poważnie i nie mają bladego pojęcia, o czym piszą. Są durniami, trollami i kłamcami, którzy wprowadzają zamęt i fejki w bardzo poważnym temacie.
Życzliwość ludzka na oddziale to nie tylko wspaniali medycy. To także inni pacjenci. Mnie pomógł leżący obok mnie pan Leonid, któremu za to dziękuję. Mobilizował mnie do spacerów, a wcześniej, kiedy nie chodziłem, przynosił wodę. Potem byliśmy prawie nierozłączni i razem pomagaliśmy innym. Czasem dobrze jest z kimś pogadać, pocieszyć go, bo leży już trzeci tydzień, a saturacja stoi jak zaklęta. Przynieść wody lub zrobić komuś herbaty. Można też pomóc nakarmić sąsiada, który nie może sobie poradzić sam, poprawić komuś maskę. Nie do wszystkiego dadzą radę podejść medycy, nie od razu. Można ich odciążyć. Cały mój pobyt w szpitalu dał mi jedno przekonanie - w gruncie rzeczy jesteśmy dobrzy i życzliwi, to okoliczności robią z nas gorszych ludzi.

Wyjątki są oczywiście - dwie sale ode mnie leżał człowiek, który wołał obsługę na całe gardło o dowolnej porze, krzycząc, że umiera, a kiedy pracownicy podbiegali, on chciał poprawienia poduszki. Naprzeciwko mnie leżał S., mieszkaniec schroniska dla bezdomnych, który notorycznie klął na medyków, wyzywał, próbował wstawać z łóżka, brudził dookoła siebie. Tacy pacjenci to zakała, ale o nich także dbano z całych sił.

Kiedy zwolniło się jedno łóżko, natychmiast przyjmowano kolejnego pacjenta



Kiedy przywieziono mnie do szpitala, oddziały były dwa, kiedy wychodziłem po dziewięciu dniach, było ich pięć, a system przyjęć był jeden do jednego - czyli kiedy zwolniło się jedno łóżko, natychmiast przyjmowano kolejnego pacjenta. Niech to wystarczy za komentarz, czy takie szpitale są potrzebne.

Brakuje wielu rzeczy, co jest spowodowane różnymi problemami. Po kilku dniach dowiedzieliśmy się, że herbata, którą nam podają, jest tylko dlatego, że obsługa się na nią zrzuca. Woda była dostępna w saturatorze, butelkowanej szpital nie miał. Więc jeśli przyjechałeś bez zapasu - był problem, bo ktoś ci musiał wodę przynieść. Brakowało czasem choćby prześcieradeł, bo brudziły się szybko i wychodziły ich kosmiczne ilości. Jednak te braki dotykały głównie obsługi, nie nas, jedząc szpitalne jedzenie, mieliśmy smaczniejsze i większe porcje od obsługi, bo to na nich oszczędzano.

Czytaj też: Testy na przeciwciała COVID-19 w domu czy w laboratorium?

Szpital tymczasowy w Amber Expo działa od ponad miesiąca. Szpital tymczasowy w Amber Expo działa od ponad miesiąca.

"Po 9 dniach zobaczyłem słońce... a chwilę później setki ludzi bez masek"



Wyszedłem ze szpitala w środę o 19:30. Był to jeden z najlepszych wyników czasowych. Ledwo żywy, wymęczony i szczęśliwy jak nigdy. Po dziewięciu dniach zobaczyłem słońce, poczułem wiatr. A chwilę później na ulicach Gdańska zobaczyłem setki ludzi bez masek, w grupach, żyjących w przeświadczeniu o własnej nieśmiertelności. Nie zrozumcie mnie źle, nikomu nie życzę tego, co widziałem i przeżyłem, nikt nie powinien chorować. Pewnie nikogo nie przekonam, napiszę więc tylko, że nawet największy kozak i twardziel po zobaczeniu, jak działa respirator, narobi w gacie na samą myśl o podłączeniu do niego, a najlepszy nawet sportowiec, któremu saturacja zjedzie poniżej 90, poczuje oddech śmierci. Nie ryzykujcie, nie warto.

Bezsenność, bóle w klatce piersiowej, kaszel, drżenie ciała, zmęczenie



Efekty uboczne są trochę jak syndrom stresu pourazowego. U mnie była to niemal permanentna bezsenność - zasypiasz na minutę, dwie i budzisz się, żeby sprawdzić saturację. Albo słyszysz dźwięki i budzisz się, bo może właśnie walczą o życie twojego sąsiada. Bez pomocy lekarza to nie zadziała, trzeba wziąć tabletki - na spanie, na niedrżenie rąk. Inne efekty uboczne to ataki paniki, kiedy wydaje ci się, że się dusisz. Zawroty głowy z byle powodu, bóle w klatce piersiowej, kaszel, drżenie ciała, zmęczenie, ciągła zadyszka, mgła mózgowa, swędzenie ciała i wiele innych często dziwnych efektów. Nic to, podobno po pół roku najpóźniej minie wszystko, ważne, że żyjemy.

Nie wszystko tu opisałem, nie chcę podawać zbyt wielu szczegółów bo nie zamierzam straszyć, ale widziałem naprawdę przerażające rzeczy. Na koniec mała statystyka, z mojej ośmioosobowej sali, na której leżałem, odeszło trzech pacjentów, w tym Pan H., starszy pan z hemofilią, któremu starałem się pomagać, kiedy już mogłem. Podawałem jedzenie i wodę, poprawiałem maskę, jeśli mu spadała. Ja wyszedłem ze szpitala, on odszedł dwa dni później.

I ostatni raz. Dziękuję każdej osobie, która o nas dbała i walczyła o nasze życia w szpitalu Amber Expo i w szpitalu w Słupsku. Dziękuję każdemu medykowi w kraju, który walczy o innych, często z narażeniem własnego życia. Wszystkim tym młodym ludziom, którzy zamiast bajać w sieci o głupotach, zakasali rękawy i pomagają. Dla mnie będziecie do końca życia Bohaterami, a internetowym i politycznym głupcom śmiejcie się w twarz. Niczego innego nie są warci.
ws

Miejsca

Opinie (791) ponad 20 zablokowanych

  • Prawda jest taka (13)

    Że ludzie, których covid dotyka w pierwszej kolejności dostają tekeporade. Diagnostyka zerowa.
    Czekają aż pacjent w domu doprowadzi się do stanu agonalnego, wtedy do szpitala i albo zejdzie, albo nie. Kolega lat 31 bez nałogów, sportowiec wyglądało to tak.
    Brak węchu i smaku, gorączka, test oczywiście na swój koszt covid
    Kolejny dzień ciężary przy oddychaniu, tel do szpitala a tam proszę dzwonić do lekarza pierwszego kontaktu.
    Tam pseudo lekarz strzela. Mi to wygląda na zapalenie oskrzeli, test się myli-przepisal leki.
    Pi dwóch dniach temperatura prawie 40 dr. Tel do szpitala. Robić okłady , zbijać gorączkę proszę zgłosić się po tekeporade.
    Lekarz strzela oj drogi panie zapalenie płuc. Leki
    Pi 5 dniach kolega zmarł.
    Karetka przyjechała, reanimowali trupa.
    Zabili go po prostu

    • 24 0

    • Dodam, że jest to szczera prawda (1)

      Oni nie leczą, skazują ludzi na umieranie w domu, zero pomocy.
      Gdyby zajmowali się profilaktyka i leczeniem celowanym a zrzucają to na lekarza pierwszego kontaktu, który ma to w tyłku.

      • 13 0

      • lekarz pierwszego kontaktu

        1 teleporada: to pewnie przeziębienie, proszę wziać coś na zbicie gorączki i dużo odpoczywać;
        2 teleporada: to pewnie angina, proszę przez 5 dni brać antybiotyk;
        3 teleporada: no, może to koronawirus. Proszę zostać w domu i zadzwonić, jak po paru dniach się nie poprawi;
        4 teleporady już nie trzeba

        • 9 0

    • I dokładnie tak to wygląda!

      • 5 0

    • (2)

      Jedno mi się w tej opowieści nie zgadza - z własnego i znajomych doświadczenia wiem, że wyłapać skierowanie na test jest bardzo łatwo, nawet jak wcale go nie chcesz i próbujesz przekonać lekarza, że to tylko przeziębienie. W dodatku od połowy marca można zapisać się bez skierowania, przez gov.pl i nieodpłatnie. Skąd te prywatnie robione testy w komentarzach?

      • 3 2

      • Czas proszę Pana

        • 5 1

      • procedura załatwiania tego przez gov.pl jest tak skonstruowana, że zajmuje 2-3 dni

        i weź każ też osobie, która jest półprzytomna wypełniać te formularze... też znam wiele osób, które dały sobie spokój z zabawą w ciuciubabkę i robiły prywatnie

        • 4 1

    • coś w tym jest (5)

      moją babcię z kolei wypuścili ze szpitala jako "ozdrowieńca". Po covidzie nie była w stanie podnieść się z łóżka, choc wcześniej była aktywną kobietą. Trzy dni później zmarła. W statystykach widnieje oczywiście jako "ozdrowieniec".

      • 6 1

      • Prawdopodobnie zapalenie płuc je nieodwracalnie zniszczyło (4)

        Do tego osłabienie ogólne organizmu i tragedia gotowa. Niestety dranie nie leczą pacjentów tak jak powinni, czyli normalnie w przychodniach z pełnym badaniem od samego początku. Większość ofiar bierze się z "teleporad" i przykazu czekania w domu (nie wiadomo na co, chyba na śmierć) "na paracetamolu". Wyrazy współczucia. Mam nadzieję, że winnych tej sytuacji na każdym szczeblu będzie można kiedyś osądzić i ukarać jako zbrodniarzy.

        • 9 0

        • o karaniu kogokolwiek możesz sobie pomarzyć (2)

          w Polsce nikt nigdy nie jest za nic odpowiedzialny

          • 5 0

          • Lekarze mają zdjęta odpowiedzialność (1)

            Ci co siedzą w przychodniach zamkniętych na 4 spusty i odbierają telefony bawiąc się w totolotka powinni nie dostawać ani złotówki za brak wykonywania pracy

            • 9 0

            • Oj, żeby umówić się na teleporadę trzeba jeszcze dodzwonić się do rejestracji

              I nie zapominajmy o takich kwiatkach, jak "Pani doktor pracuje zdalnie, nie wiadomo, kiedy będzie". I oczywiście nie można do niej zadzwonić nawet o to zapytać, bo nie ma telefonu służbowego, a na prywatny dzwonić nie wolno...

              • 8 0

        • Moja lekarz 1 kontaktu za wszystko wini złą dietę

          Utrata wagi - jeść więcej, bóle mięśni - za mało witamin, migreny - pić więcej. Żadne badania dodatkowe nie potrzebne. Z takimi specjalistami nie dziwota, że ludzie trafiają zbyt późno do szpitali.

          • 5 0

    • Wiele przypadków niezdiagnozowanych

      I zachorowań po szczepionkach, tego nikt też nie liczy

      • 3 0

  • Lubię takie podkoloryzowane artykuły... (2)

    ...takich pacjentów, którzy na lekki ból głowy mówią, że ich głowa nawala jak ch..ra jest mnóstwo.
    Teraz mamy też pewnie takich, którzy na lekkie duszności mówią, że nie mogą oddychać.

    • 15 7

    • Gdyby tylko można było jakoś wymiernie określić, czy ktoś ma duszność, no nie wiem, np. za pomocą jakiegoś pomiaru parametru życiowego...

      • 1 0

    • To niestety tzw. "attention whores"

      Takie ładne angielskie określenie à propos.

      • 3 0

  • Ludzie umierają (2)

    Bo po pozytywnym teście mają izolację i nikt nie kontroluje ich stanu zdrowia. Teścik, cyferka dodana i później olewka. Jakoś po stwierdzeniu grypy, zapalenia płuc itd wdraża się leczenie i kontrolę po jakimś czasie. A tu nic. I dziwić się, że promil chorych trafia do szpitali w takim stanie. Zwłaszcza starszych i z chorobami współistniejącymi. Siłownie, baseny pozamykane i "pandemia" może toczyć się dalej

    • 14 1

    • Podali by jeszcze ile % osób pozytywnych ma objawy

      • 2 0

    • W "sedno tarczy"!

      Dokładnie taki jest zabójczy modus operandi "służby zdrowia" i naszej "władzy".

      Niestety ofiary propagandy "covidowej" tego nie dostrzegają.

      To nie bezpośrednio sam "covid" zabija a systemowy lockdown służby zdrowia.

      Zabijają powikłania wywołane brakiem kompleksowej opieki nad pacjentem w przychodniach od samego początku.

      Przykro to mówić, ale lekarze masowo zdradzili pacjentów godząc się na system "teleporad".

      Wyjątki, jak leczący skutecznie amantadyną dr Włodzimierz Bodnar z Przemyśla, który nie zamknął swojej przychodni przed pacjentami, tylko to potwierdzają

      • 3 0

  • 5800 zł brutto to kwota dla pielęgniarki za 24 godzinny dyzur w Amber expo (12)

    Kobiety wychodzą po pracy jak z innego wymiaru, ale wracają bo kasa się zgadza. 4 wizyty i masz 20.000 zł

    • 16 3

    • Opłaca nie nie leczyć ludzi

      Czekać aż covid się rozwinie na tyle , że jest za późno
      No tak maska najważniejsza

      • 4 1

    • Celowy mechanizm podtrzymujący "pandemię" choroby grypopodobnej (6)

      Jest to systemowo i cynicznie wprowadzony mechanizm dodatniego sprzężenia zwrotnego, który będzie nakręcał ten obłęd. "Pandemia" i opieka paliatywna nad ofiarami zapuszczonego "covida" ma się finansowo opłacać lekarzom i pielęgniarkom. Nie opłaca się natomiast przyjmowanie pacjentów w przychodniach i wczesne leczenie, jak było przed "pandemią" Chwilo trwaj!

      • 5 2

      • koronawirusy nie są grypopodobne (5)

        to zupełnie inny rodzaj wirusa. To jak porównywanie Aids z grypą.

        • 3 3

        • Grypopodobne są objawy , zachorowalność, zjadliwość czy śmiertelność populacyjna (4)

          Fakt: sezonowej grypy nie rozdmuchiwano dotychczas do takich rozmiarów, jak to zrobiono z "covidem".

          Podczas grypy nie zamykano służby zdrowia dla pacjentów jak przy "covidzie' - stąd tyle ciężkich zapaleń płuc u nieleczonych ludzi.

          Podczas grypy nie urządzano też lockdownów.

          Tyle najważniejszych różnic.

          Koronawirusy to głównie wirusy przeziębień. Czasami trafiają się ostrzejsze egzemplarze jak SARS, czy SARS-Cov-2.

          Z HIV nie ma tu żadnego porównania.

          • 1 3

          • g*wno się znasz to się nie udzielaj (2)

            • 1 2

            • To interesujące

              Napisz coś więcej o sobie

              • 0 0

            • Morda trollu za dużo sobie juz pozwalacie bandyci.

              • 0 0

          • Covid 19 to zupełnie nowy wirus, który wykiełkował w 2019, dlatego jest tak niebezpieczny

            1) nie jest w ogóle podobny do grypy - to wirus z grupy SARS, zupełnie inne parametry;
            2) nie znamy go wciąż dobrze - nie wiemy np. jakie są długofalowe skutki zakażenia, jaka jest odporność po przechorowaniu itp. Na to potrzeba lat. Niektóre objawy, jak kaszel i gorączka, są podobne do grypy, ale i też do masy innych schorzeń. Różnica jest taka, że w przypadku Covidu ich rozwój jest wciąż nieprzewidywalny i mamy wiele innych objawów i długofalowych skutków zakażenia, których nie ma w przypadku grypy.

            • 1 0

    • Ba, rząd obiecał "wolontariuszom" dwukrotność średniego wynagrodzenia

      To studenci medycyny... na litość Boską... nie mówię, że mają robić za darmo, ale czy to nie przesada?

      • 2 0

    • jeśli to prawda, to skandal

      • 2 1

    • Fela

      To idź się tam zgłoś po te miliony;)

      • 2 2

    • Chyba ocipiales

      • 2 0

  • Teraz

    Widać także jak bardzo rodziny odciążały służbę zdrowia w opiece nad pacjentami

    • 5 1

  • Propagandy cd. Dziękuje Bogu ze nie wpadłam w wir głupoty pisu i jego klakierów.

    • 12 4

  • Relacja najpewniej jest bójdą i kampanią reklamową COVIDa (6)

    COVID to banalna choroba, trzeba tylko niedopuścić do jej rozwoju. Jeżeli ktoś siedzi w domu i czeka aż będzie w tak złym stanie, że pogotowie zgodzi się go zabrać, to sam prosi się o śmierć.

    • 24 82

    • O odezwał się pierwszy bohater, wspomniany w tekście przez autora.

      • 14 3

    • Święta racja!

      Na "cowidowe" zapalenie płuc, które rozwija się u części ofiar "teleporad", czekających (na co?) w domu "na paracetamolu", pozostaje już tylko "opieka paliatywna" za ekstra kasę dla medyków w szpitalu tymczasowym i ewentualnie respirator.

      • 3 7

    • Banalna choroba

      Taak Roman. Świat się pomylił. Ty masz rację.

      • 7 5

    • prawda, to spisek Jaszczurów i Reptilian, ten pan jest jednym z nich

      zapewne Jaszczurem

      • 1 2

    • To może opowiesz w jaki sposób nie dopuścić do rozwoju choroby ?

      • 3 1

    • powiedz to mojemu trzydziestoletniemu koledze który jako wysportowana, młoda osoba niedawno trafił w ciężkim stanie do szpitala

      to nie covid, taki miał kaprys aby zasymulować ostre zapalenie płuc i niską saturację - taki z niego czarodziej

      • 3 1

  • Be-ze-du-ra!

    • 9 1

  • rok wiemy, z czym walczymy, zaangażowana jest prawie cała służba zdrowia, grube miliardy zł z budżetu państwa (11)

    i tak to wygląda? Wstyd dla państwa polskiego, ze nie potrafi sobie poradzić z tą epidemią, nie mówię, że tak jak UK, gdzie w skali kraju umiera góra kilkadziesiąt osób dziennie, a szczepieni są już nawet 20-latkowie, ale chociażby jak Szwecja czy Austria. Wciąż zaścianek, w którym nic tylko umierać "w życzliwej atmosferze".

    • 82 197

    • skąd ty jesteś człowieku ?????? (1)

      epidemia i pandemia to w 80% skutek zachowywania się ludzi, w tym Ciebie. Godzinę policyjną i karabiny maszynowe na ulicach na was ustawić. Najpierw imprezujecie, chodzicie stadami, nie nosicie maseczek, a potem lament że "państwo polskie" albo "ten kraj". Ilu ludzi mieszka w Szwecji, ilu w Austrii ???

      • 44 13

      • To wasz minister powiedział że maseczki nic nie dają.

        I powiedział prawdę, raz na jakiś czas powiedzą prawdę.

        • 9 6

    • (4)

      Te niedorajdy z rządu miały rok, żeby się przygotować na szczepienia, a jak to teraz wygląda to każdy widzi.

      • 17 26

      • Ty byś przygotował wszystko, jesteś dorajdą. Panem życia i śmierci zapewne też.

        • 20 7

      • I szczepienia idą sprawnie, na tyle ile się da. (1)

        Wszystko nie zależy od nas, a tego ile szczepionek dostajemy od producentów kolejnymi dostawami.
        Zauważ, że kto najlepiej sobie radzi w Europie?

        Wielka Brytania, która nie należy do UE (co pozwala jej na więcej w temacie zakupu szczepionek), oraz ma u siebie jednego z producentów szczepionek czyli AstraZeneca. Już przecież ujawniono, że AstraZeneca miała ukrytą w Włoszech rozlewnię, z której cała produkcja szczepionki miała iść do Wielkiej Brytanii.

        Tyle tego dobrego, że w końcu powoli ruszają w krajach UE kolejne rozlewnie na licencji, co pozwoli zwiększyć dostawy. U nas również trwają rozmowy nad rozlewną Polfy, tylko jeszcze wciąż nie dogadano się kto dostarczy szczepionkę, bo jest kilku producentów zaineresowanych.

        • 11 5

        • Szczepionek ale na co? jeżeli nie ma na grypę.

          To tym bardziej nie ma na koronkę, na głupich ludziach ubili kolejny świetny interes.

          • 4 12

      • Zrobili wszystko aby jak najwięcej ludzi umarło.

        Zarżnęli wszystko co było do zarżnięcia a tymczasem tam gdzie służba zdrowia działa dobrze nie ma żadnych obostrzeń.

        • 4 3

    • To co piszesz to nie jest nawet głupota, to coś znacznie gorszego

      Żal mi ludzi tak ograniczonych , wyjedź do lepszego kraju to ci wstyd nie będzie.

      • 11 9

    • Bo za malo zarabiasz, wez sie do roboty i plac wieksze podatki. Potem bedziesz mogl marzyc o poziomie Austrii lub Szwecji.

      • 5 2

    • won czubie!

      • 1 1

    • Miliardy z budżetu...

      unii euroejskiej.pis nic nie da bo nie ma.krechy lecą prawnuki zapłacą

      • 2 1

  • Taki szczegół (6)

    Amantadyna musi przejść badania kliniczne, które trwają kilka lat.
    W naszym kraju z tektury są takie przepisy. Lekarz, który leczył amantadyna i miał świetne wyniki przy stanach krytycznych pacjentów. W ciągu 2 dni poprawa i odłączenie od respiratora, będzie miał postawione zarzuty prokuratorskie.
    Natomiast szczepionka nie musi mieć takich badań.
    Resztę sami sobie dopowiedzcie.

    • 21 2

    • Czy masz dowód na to, że po dwóch dniach poprawa i odłączenie od respiratora? (4)

      Czy usłyszałeś to przez "głuchy telefon"? Czy amantadyna jest objęta wielką tajemnicą i nikt po za Polakami o niej nie słyszał? Dlaczego inne kraje nie stosują tego cudownego leku? W polskich i zagranicznych środkach masowego przekazu nie ma żadnej wzmianki o stosowaniu amantadyny w leczeniu covida. Jak by była używana za granicą w leczeniu tego wirusa, to nieprzychylne rządowi media już dawno by o tym pisały.
      Zamiast wierzyć w plotki to sam pomyśl, a myślenie nie boli.

      • 2 5

      • Myślenie widać, ze Ciebie boli i to bardzo... (1)

        W innych krajach naukowcy również stosują amantadynę i twierdzą, że działa. W Meksyku, Hiszpanii. Naukowcy z Cambridge oraz ostatnio z naukowcy z Niemiec potwierdzili, że ten lek skutecznie blokuje replikację wirusa SARS-CoV2. Oczywiste jest, że rządy blokują możliwość stosowania tego leku, bo mają umowy z producentami szczepionek na kwoty w miliardach...

        • 4 1

        • Amantadyna na masową skalę

          By kosztowała maks 20 zl

          • 5 0

      • Facet leczył pacjentów

        W pierwszej fali covida. Niedawno był w tv wystawiony i specjaliści , doradcy jechali z nim 3 na 1 . Z tym, że on miał dowody a oni za sobą pejsy

        • 6 0

      • Polacy nie gęsi

        Mam takie wrażenie, że wszystko dobre, co z innych krajów, a jak sami Polacy coś zauważą , to mało ważne, właściwie bzdura... Skąd się ludziom bierze taka pochwała światowej głupoty i deprecjacja polskich dokonań???? Mamy mentalność podnóżka????

        • 1 0

    • Wszystko to sciema. Najlepiej dla nich by większość poszła do piachu. Takie są założenia. Troska o siebie i swoich bliskich. Puste słowa mafijnego systemu. Oni sobie wyprodukują ludzi jakich będą chcieli. Wiec nikomu z tych panów niezależny na naszym życiu.

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane