• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Chaos reklamowy nie tylko przez bilbordy

Patryk Szczerba
16 kwietnia 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
Jednym z przykładów dewastacji przestrzeni, do której przyczyniają się zarówno mali przedsiębiorcy, jak i duże firmy reklamowe, jest skrzyżowanie al. Zwycięstwa z ul. Wielkopolską w Gdyni. Jednym z przykładów dewastacji przestrzeni, do której przyczyniają się zarówno mali przedsiębiorcy, jak i duże firmy reklamowe, jest skrzyżowanie al. Zwycięstwa z ul. Wielkopolską w Gdyni.

O potrzebie edukacji oraz o zalewie nośników reklamowych w przestrzeni miejskiej dyskutowali w Gdyni m.in. przedstawiciele firm stawiających billboardy. Okazją do spotkania był tworzony właśnie projekt uchwały krajobrazowej. Pojawiło się nawet porównanie reklamowego chaosu do... psich odchodów.



Kto w największym stopniu odpowiada za chaos reklamowy w miastach?

O tym, że rozmowy i konsultacje w sprawie uchwały krajobrazowej ruszyły na dobre, informowaliśmy kilka dni temu. Opinie mieszkańców będą ujęte w wynikach anonimowej ankiety, a zachętą do jej wypełnienia i wysłania ma być moduł 3-D, dzięki któremu - obok pytań - pojawiają się także zdjęcia Gdyni, ilustrujące zagadnienia. Głosować można do 18 kwietnia.

Branża: Nie tylko my jesteśmy winni

Urzędnicy zapewniają, że chcą mieć pełny obraz sytuacji, więc do dyskusji zostali zaproszeni również m.in. przedstawiciele branży nośników reklamowych, do których kierowanych jest sporo pretensji związanych z natłokiem reklam w mieście.

- Na pewno jest potrzeba uporządkowania chaosu reklamowego i każdy z nas to czuje. Problemem jest sytuacja, w której mało kto stosuje się do wytycznych. Mamy złe przykłady i przyzwyczajenia, które trudno wyeliminować. Temu ma służyć ta ustawa, a w ślad za nią - uchwała - wyjaśniał Jacek Piątek, plastyk miejski.
Przedstawiciele dużych firm zapewniali, że czują się odpowiedzialni za przestrzeń miejską, ale wszystkich win za bałagan w miastach na siebie brać nie chcą.

- Będąc dużymi graczami na rynku, chcemy działać zgodnie z prawem, ponieważ od tego zależy nasza reputacja. Dużo poważniejszym problemem są tysiące banerów, których właścicieli trudno zidentyfikować. W tym momencie bardzo trudno całość uporządkować i pojawia się wrażenie chaosu - przekonywała Tamara Widerak z firmy Stroer.
Przedstawiciele branży przekonują, że istotną rolę w destrukcji przestrzeni publicznej odgrywają mniejsze banery na płotach, plakaty i ulotki - dowodem na to mają być badania, które przeprowadzano stolicach europejskich. Według nich Warszawa jest dopiero na siódmym miejscu na osiem badanych miast, jeśli chodzi o natężenie reklamy systemowej, kojarzonej przede wszystkim z billboardami i dużymi ściennymi płachtami.

Projektanci: nie liczba, a lokalizacja

- Nie chodzi o liczbę, ale o przestrzeń, którą duże reklamy systemowe wycinają z pejzażu miasta. Zasłaniają podwórka, drzewa, krajobrazy. Tego nie da się zmierzyć liczbami - odpowiadał Jacek Wielebski ze Stowarzyszenia Traffic Design, zajmującego się - poza promowaniem murali - także propagowaniem wzornictwa i szyldziarstwa.
Traffic Design odpowiada m.in. za rewolucję wzornictwa na przystanku Redłowo, zmiany szyldów na budynku YMK-i, Cyganerii i projekt nowego klubu Atlantic. W ostatnim czasie furorę wśród mieszkańców zrobiły szyldy retro, które zaproponowano kilku przedsiębiorcom z centrum Gdyni.

- Nie wszyscy byli przekonani, że to zadziała. Zastanawiali się, jak przełoży się to na ich biznes. I nadal ciężko to ocenić w przypadku punktów usługowych, gdzie najlepszą reklamą jest polecenie, choć na pewno oddźwięk jest pozytywny. Będziemy nadal przekonywać ludzi, że technologie szyldziarskie mogą działać - dodawał Wielebski.
Potrzeba czasu...

Nie brakowało także głosów, że w innych krajach jest z reklamami lepiej, bo jest ich mniej, są mniejsze, albo zwyczajnie lepiej wkomponowane w otoczenie.

- Jak jadę do innego kraju, zwłaszcza za zachodnią granicę, to aż można odetchnąć, tak mało jest reklam i nie są one inwazyjne. Ludzie w Polsce są nimi zmęczeni, denerwują się przez nie lub po prostu przestają zwracać na nie uwagę - tłumaczył Jakub Furkal z Rady Dzielnicy Redłowo.
Przedstawiciele firm podkreślali natomiast, że zawsze ustalenia dotyczące lokalizacji nowych nośników są konsultowane z miastem i bywa tak, że nie udaje się ustawić reklam w pożądanym przez nich miejscu.

- Pamiętajmy jednocześnie, że w innych krajach też nie udało się wszystkiego od razu w tej kwestii załatwić. Przy okazji warto pamiętać, że miasto musi rozsądnie reagować, biorąc pod uwagę także przedsiębiorczość mieszkańców - odpowiadała Tamara Widerak.
...i edukacji

O tym, że powinno się zachęcać klientów, by reklamy były wkomponowane w otoczenie, jest przekonany m.in. Jacek Kotarbiński, specjalizujący się w marketingu. Według niego istotnym elementem, od którego powinno się rozpocząć, jest edukacja mieszkańców i przedsiębiorców.

- Mało wiemy o tym, jak powinna wyglądać dobra przestrzeń miejska, jakie szyldy są dobre wizualnie, co jest kiczowate, a co nie. Przydałaby się większa edukacja właśnie w zakresie komponowania przestrzeni. Może w Gdyni warto byłoby zrobić kampanię dla przedsiębiorców, podobną w swojej wymowie do akcji zachęcającej do sprzątania po psach - sugerował Kotarbiński.

Opinie (144)

  • Tylko kompletny leming nie dopatrzy się przekrętu.

    Czyżby duże firmy reklamowe I nasi włodarze chcieli wykosić konkurencję pod przykrywką walki o piękno krajobrazu?

    • 0 0

  • Reklamy

    Panie Plastyku ruszaj z pracownikami w teren zostawcie biurka chyba że bolą nogi

    • 0 1

  • należy stworzyć

    parki reklamowe, tam w sposób uporządkowany będą wisiały wszelkie reklamy. Najlepiej gdzieś za obwodnicą.

    • 0 0

  • Billboard, nie bibord.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane