• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Chcą zniechęcić do podwożenia dzieci do przedszkoli

Maciej Naskręt
7 stycznia 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
Gdynia będzie zachęcać rodziców, by do przedszkoli swoje pociechy odprowadzali, a nie jak dotąd, podwozili je samochodem. Gdynia będzie zachęcać rodziców, by do przedszkoli swoje pociechy odprowadzali, a nie jak dotąd, podwozili je samochodem.

Gdynia planuje wydać 60 tys. zł na przekonanie rodziców 3 tys. dzieci do odprowadzania ich do przedszkoli piechotą. Ma to zmniejszyć korki na drogach oraz odetkać zakorkowane ulice przy przedszkolach.



Plakat z kampanii pn. "Odprowadzam sam". Plakat z kampanii pn. "Odprowadzam sam".
Zarząd Dróg i Zieleni w Gdyni ogłosił przetarg na przygotowanie kampanii "Odprowadzam sam" w gdyńskich przedszkolach publicznych. Miasto chce za maksymalnie 61,5 tys. zł przekonać rodziców 3 tys. dzieci z 37 przedszkoli do odprowadzania swoich pociech, a nie podwożenia ich samochodem do placówki.

- Kampania ma na celu zmniejszenie ruchu samochodowego przy gdyńskich przedszkolach publicznych. To także promocja zrównoważonych sposobów przemieszczania się po mieście w codziennych podróżach wśród najmłodszych mieszkańców Gdyni i ich rodziców, w szczególności chodzenia pieszo - mówi Maciej Karmoliński, zastępca dyrektora gdyńskiego ZDiZ.

Czytaj też: Parking niezgody pod gdyńskim przedszkolem

Wyłoniony w przetargu wykonawca do czerwca 2015 r. będzie musiał nie tylko dotrzeć do rodziców 4-5-latków, ale i skłonić ich do pozostawienia auta przed domem.

O wyborze wykonawcy zdecyduje w 35 proc. cena, a w 65 proc. oferta kampanii.

Czy kampanie zniechęcające do podwożenia dzieci do szkół i przedszkoli mają sens?

Zdania na temat pomysłu gdyńskich urzędników są oczywiście podzielone. Pani Magdalena, która mieszka na Chwarznie, a zawozi dziecko do przedszkola w śródmieściu, nie wyobraża sobie odstawienia samochodu.

- Zaczynam pracę o godz. 9, a kończę o 17. Gdyby mój 4-letni syn chodził do przedszkola na Chwarznie, nie byłabym w stanie odebrać go przed zamknięciem placówki - o godz. 17:30. Tylko dlatego nie mam z tym problemów, że jeździmy samochodem - tłumaczy pani Magdalena, nasza czytelniczka.

Jej zdaniem akcja powinna być skierowana wyłącznie do rodziców, którzy mieszkają w promieniu kilometra od przedszkola, a mimo to podwożą do niego dzieci.

Czytaj też: "Musicie wozić dzieci do szkoły samochodem?"

- Obecnie sygnał kampanii jest taki, że nie dbam o zdrowie dziecka, bo wożę je z drugiego końca miasta autem. Nie podoba mi się ta kampania - dodaje matka 4-latka.

Z drugiej jednak strony podwożenie negują nie tylko władze Gdyni, ale też mieszkańcy budynków przy przedszkolach. - Rano ciężko przejść i przejechać przy takim przedszkolu. Rodzice blokują chodniki i potęgują korki, szukając wolnego stanowiska - mówi Pan Tomasz, który mieszka przy przedszkolu na ul. Jana z Kolna w centrum Gdyni zobacz na mapie Gdańska.

Na ostateczny efekt kampanii gdyńskiego ZDiZ będzie trzeba poczekać przynajmniej do wiosny, kiedy rozpocznie się realizacja zamówienia.

Miejsca

Opinie (582) 4 zablokowane

  • Nie bardzo rozumiem...

    Jaki efekt ma przynieść ta akcja? Czy to jedynie podwożenie dzieci do przedszkoli stanowi tak wielki miejski problem? Wydaje mi się, że problemem jest korzystanie z auta w sytuacjach, w których poradzilibyśmy sobie pieszo, rowerem, lub za pomocą komunikacji miejskiej. Cytowany w artykule pan Tomasz ma żal do rodziców przedszkolaków, że utrudniają mu podróż samochodem do pracy, sklepu, itd. To jakiś absurd. Innymi słowy wożenie dzieci do przedszkola jest złe, a wożenie tyłka samochodem we wszystkie inne miejsca jest OK.
    Na koniec mały przykład z mojego podwórka. Ja popołudniu odbieram dzieci ze szkoły i przedszkola na piechotę. Zajmuje mi to ponad godzinę. Mogę to zrobić, bo wcześnie wstaję, jadę autobusem do pracy na 7:00, a porannym rozwożeniem dzieci (samochodem) zajmuje się moja żona. Jeśli mielibyśmy rano i popołudniu robić to na piechotę, to dzieci musiałyby wstawać o 6:00, w szkole lub przedszkolu spędzałyby codziennie ponad 9 godzin, i do domu trafiałyby ok 17:30.

    • 8 0

  • a my jeździmy trajtkiem

    dziecko zadowolone, są atrakcje z rana, spacerek i dajemy radę :)

    • 0 2

  • Myślenie nie jest mocną stroną urzędników!

    Oczywiście ta propozycja dotyczy wyłącznie niepracujących rodziców mieszkających kilkaset metrów od przedszkola!
    Proponuję dodatkowo zakazać wszystkim urzędnikom wszystkich trójmiejskich urzędów poruszania się samochodami! Parkingi przy urzędach przeznaczyć wyłącznie dla klientów urzędów.
    Czy ktoś zastanawia się jak wygląda wyprawienie dziecka do przedszkola? Jaką ilością czasu dysponuje rano rodzic, który właśnie jedzie do pracy?
    LUDZIE ZACZNIJCIE MYŚLEĆ!
    Te propozycje dojazdów z przesiadkami! Diabli człowieka biorą czytając te niusy!

    • 11 0

  • (1)

    Rodzice i opiekunowie! Pójdźcie na kompromis. Hulajnogą lub na rolkach zaoszczędzicie czasu a jednocześnie nie będziecie kluć w oczy limuzynami.

    • 5 1

    • phi

      hulajnogą na moim stanowisku ?
      czy ty wiesz ile kosztują moje markowe buty z markowego sklepu.
      Mam sobie je zniszczyć i w dodatku nie pochwalić się swoim statusem który wyrażam za pośrednictwem mojego samochodu ?
      Przecież nie będę chodzić z zegarkiem na wierzchu i nie każdy wie ile za niego zapłaciłem.
      W dodatku jeszcze się spocę. Te 600 m jakie mam z mojego domu do szkoły mogę podwieźć moje dziecko.

      • 0 1

  • czy któryś lewak mógłby mi wytłumaczyć co to jest gdy przemieszczam się "zrównoważonym sposobem przemieszczania się po mieście"?

    • 6 0

  • Łatwiej zbirom porwać dziecko odprowadzane

    niż podwożone, bo tu samochód jest utrudnieniem.

    • 1 0

  • MARZĘ o tym, aby spacerkiem iść do przedszkola!

    Jednak fakty są takie, że jadąc do pracy odwożę dwoje małych dzieci do dwóch różnych przedszkoli (mała jest za mała na państwowe). Aby zdążyć z nimi dość piechotą, a potem sama do pracy, musiałabym chyba wychodzić dwie godziny wcześniej - do tego część drogi pokonując z dzieckiem na plecach. Naprawdę MARZĘ o tym, aby móc z nimi chodzić pieszo - uwielbiam chodzić i tego samego staram się uczyć dzieci - ale w przypadku porannego przedszkola - nie ma opcji po prostu.

    • 6 0

  • no to pojechali

    matki z dziećmi mają iść przez godzinę przez śmierdzące zakorkowane miasto (małe dzieci chodzą naprawdę powoli), tylko po to, żeby stare konie jadące do pracy SAMOCHODEM miały lepszą przepustowość. Czy jest gdzieś na świecie organizowany konkurs na najbardziej debilny pomysł? Bo ten chyba miałby szansę na miejsce w pierwszej trójce.

    • 7 0

  • rewelacja (1)

    jasne, czyli włodarze Gdyni zakładają, że większość rodziców 5,6-latków to osoby niepracujące. Bo niestety ci co pracują zwykle z wywieszonym jęzorem rano ogarniają dzieci, zawożą je do żłobka/przedszkola/szkoły/babci etc. i pędzą dalej do pracy. Mimo, że zapewne fajnie byłoby spacerkiem je odprowadzić do przedszkola i innych przybytków... Ta akcja to nieporozumienie w sumie - oderwana od rzeczywistości.

    • 4 0

    • To jest przecież pomysł urzędników...

      ...a ta grupa nie zasmakowała prawdziwej pracy. Tylko oderwani od normalności i odpowiedzialności za WŁASNE pieniądze ludzie mogą wymyślać takie debilizmy.

      • 0 0

  • gryzon

    gryzon i jego nieroby cwniakuja niech jego tesciowa dyga sama z buta .wojciech sz. zrezygnuje z urzedowego samochodu a kulejacy stepa bedzie szorowal z buta do domu chyba ze zonka zaprojektuje jakis chodnik .rozumiem jego wice musi splacac 90 mln roztrwonili pieniadze urzedu i nie ma kasy

    • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane