- 1 Rowerzyści: nie dzwońcie na pieszych (267 opinii)
- 2 Były senator PiS trafił do więzienia (329 opinii)
- 3 Dostał 5 mandatów naraz (71 opinii)
- 4 Dworzec PKS w Gdańsku: co dalej? (208 opinii)
- 5 Winda, która wygląda jak kapliczka (52 opinie)
- 6 Kontrola CBA w Urzędzie Miasta Gdyni (243 opinie)
W Trójmieście odbędzie się kilka balów. W ramach imprezy w klubie "Ucho" wystąpi zespół Rama 111, gdzie na saksofonie gra Przemek Dyakowski.
- Świetnie wspominam "Bal dziennikarzy" w sopockim Grand Hotelu - mówi. - Panie miały na sobie piękne sukienki, panowie - fraki, przez całą noc grała orkiestra - dodaje.
- Na tych imprezach nie było osób ubranych w swetry, czyli tzw. sweterkowców - wspomina Stanisław Michalski, aktor. Wspólnie bawili się inteligenci, robotnicy, no i dziennikarze z konkurujących ze sobą na co dzień gazet.
Renomą cieszyły się również odbywające się na kilku poziomach bale w dawnym "Żaku". "Bal filmowy" gromadził śmietankę towarzyską Trójmiasta. - O bilety toczyły się prawdziwe boje - mówi Przemek Dyakowski. W kinie obok sali balowej przez całą noc odbywały się projekcje filmowe. Przygrywały dwie orkiestry.
Stanisław Michalski dobrze wspomina "Bal leśnika" w Grand Hotelu. - Hotelowe sale zamieniały się wówczas w las - opowiada. Podobno karnawałowe imprezy organizowane przez studentów Akademii Medycznej trwały aż do południa następnego dnia!
- Obecnie codziennie można iść do klubu, gdzie można potańczyć.
Kiedyś nie było tylu miejsc - opowiada Przemek Dyakowski, którego zespół Rama 111 gra na kilku trójmiejskich balach. - Nasza kapela jest chętnie angażowana, ponieważ jako jedni z ostatnich potrafimy grać muzykę taneczną na żywo - przyznaje.
Bal z prawdziwego zdarzenia nie mógł się odbyć bez wodzireja.
- Każdy bal ma swój charakter, dopasowuję konkursy do klimatu, nie wolno "przedobrzyć" w ilości, największą popularnością zwykle cieszy się konkurs na królową i króla balu - mówi Jan Żminko, wodzirej. - Przez 20 lat, gdy pracowałem w Marynarce Wojennej, prowadziłem imprezy w klubie MW (dzisiejsza "Riviera" - red.) - dodaje - Rzadko miałem wolny sobotni wieczór.
W ten weekend w Trójmieście odbędzie się zaledwie kilka imprez.
Ciekawie zapowiada się bal charytatywny w czeskim stylu pod hasłem "To se nevrati, ale u nas je to może", który odbędzie się w sobotę w Dworku Artura na Oruni. Całkowity dochód przeznaczony zostanie na sfinansowanie wakacji dla oruńskich dzieci z rodzin dysfunkcyjnych. - W ubiegłym roku podczas balu w stylu lat 20. zebraliśmy ok. 2 tys. zł - mówi Ewa Maria Buczkowska, kierownik "DA". W programie tegorocznego balu m.in. muzyka na żywo w wykonaniu zespołu DELORD, interpretacje przebojów kultowych czechosłowackich wykonawców z lat 60. i 70., aukcja dzieł sztuki. Akcenty stroju z lat 60. i 70. obowiązkowe! - Uczestnicy pierwszego balu wczuli się w klimat, panie miały sznury pereł, a panowie fryzury z brylantyną w roli głównej - mówi Ewa Maria Buczkowska.
W sopockim hotelu "Rezydent" również gratka dla miłośników lat 60. i 70. Bal poprowadzi wodzirej, zagra orkiestra.
Opinie (95)
-
2004-02-20 00:15
pierwszy
to jest klubing ziom..
- 0 0
-
2004-02-20 00:32
klubbing bez dresow jest ok :) kiedys tez na rokendrola najezdzali, zawsze trzeba na cos narzekac. ciekawe na co dzisiejsza mlodziez bedzie narzekac :]
- 0 0
-
2004-02-20 04:05
lmao na pewno przyjde. Czy z karta klubowa moge liczyc na cos wiecej:D
- 0 0
-
2004-02-20 08:05
Balowali, aż przebalowali.....
Większość gdańszczan nie ma powodów do balowania z wiadomych względów.Bezrobocie , wzrost kosztów utrzymania serwowany przez radnych , uciążliwości na każdym kroku itp. Wystarczy popatrzeć w te nastroszone i znerwicowane bużki przechodniów. Ale za to urzędnicy , politycy , samorządowcy i inna swołocz - ci oczywiście będą chlać za nasze podatników pieniądze do rana , a potem okaże się że zebrali w celach dobroczynnych ..... całe 2 tysiące jak to było rok temu.
- 0 0
-
2004-02-20 08:31
Clubbing
s****a-tata, teraz wracają do łask nasiadówy w domu, ew parapetówy i inne proszone spotkania w mieskzaniach, bo wychodzi taniej jak się piwo kupi w sklepie. Upowszechnia się tez model norweski (drogooalkoholowy) imprez: spotykamy się u kogoś na chcie tam wciągamy tyle alkoholu, żeby się upić, a do knajpy idziemy już tylko na jedno małe piwko, bo resztę przynosimy w żyłach. Nie mówie tu oczywiście o zwolennikach dragów, bo ci to osobna kategoria.
- 0 0
-
2004-02-20 08:55
każdy się bawi jak lubi
i jak go stać...- 0 0
-
2004-02-20 08:56
nemo
model, który nazywasz norweskim jest i był od dawna popularny wśród studentów, sam kiedyś stosowałem go z bardzo dobrym skutkiem,
po 3-4 mocnych specjalach "na wstęp" można było spokojnie pójść do lokalu i tam się "dobić"...- 0 0
-
2004-02-20 09:38
bale odchodzą w zapomnienie, bo nie ma na nie zapotrzebowania :P
a z klubami też nie jest wcale kolorowo - większość to dicha dla drechów :/
ja mam swoje dwa ulubione kluby, do których uczęszczam - GGOG i Mechanik :)
no i oczywiście imprezki-domówki :D- 0 0
-
2004-02-20 09:59
Moi drodz proponuję bal przebierańców
Ja się przebiorę za galluxa, mama za aska, baja za byłą gdańszczankę, gallux za nemo, piotrukas za perskiego itd itp. I wreszcie nikt się nie połapie who is who.
- 0 0
-
2004-02-20 10:08
ten pomysł ma nawet pewien swoisty uroczek... ;P
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.