- 1 Zalane ulice po burzy nad Trójmiastem (145 opinii)
- 2 W biały dzień kradł rośliny z trawnika (86 opinii)
- 3 Ponad 20 tys. zł za kurs taksówką (200 opinii)
- 4 Gdynia najszczęśliwsza, ale kto robił raport? (184 opinie)
- 5 121 tys. zł kary dla "Solidarności" za baner (406 opinii)
- 6 Wieczorem zwykłe skrzyżowanie, rano rondo (46 opinii)
Co naprawdę wydarzyło się na plaży w Jelitkowie?
- Zadzwoniłem na numer alarmowy po pomoc, a zostałem potraktowany jak bandyta - opowiada nasz czytelnik, który został zatrzymany na ponad 30 godzin po tym, jak ledwo uniknął pobicia przez dresiarzy.
Po opublikowaniu tej relacji skontaktował się z nami jeden z mężczyzn, który wezwał na pomoc policjantów. Jego wersja wydarzeń różni się od tej przedstawionej przez policję.
Jest pan kibicem Lechii czy Arki?
Piłka nożna w ogóle mnie nie interesuje. Jestem informatykiem, skończyłem 40 lat. W zdarzeniu wzięli udział moi koledzy z pracy, najstarszy w wieku 45 lat. Niewiele wiemy o piłce.
Coś jeszcze nie zgadza się w policyjnej wersji?
Poinformowano o zatrzymaniu po bójce dziewięciu osób. W tej grupie jest pięć osób, które same wezwały policję na pomoc i czterech z około 20 agresorów. Ciekawy efekt pościgu...
Co wydarzyło się na plaży?
Trafiliśmy tam przed północą, po firmowej imprezie. Na miejscu wypiliśmy może po dwa piwa. Na dowód tego powiem, że w momencie zatrzymania miałem 0,79 promila, kolega - 0,49. Gdy schodziliśmy z plaży na deptaku minęliśmy się z grupą dresiarzy. Wydaje mi się, że było ich około 20. Zaczepili nas, ale skończyło się na słownych prowokacjach i obelgach. Odeszliśmy, kierując się w stronę Przymorza.
Prowokowaliście ich jakoś?
Niech pan na mnie spojrzy: skończyłem 40 lat, mam rodzinę, nie wyglądam na koszykarza ani dżudokę. Moi koledzy podobnie.
No więc odeszliście...
Najpierw szliśmy, potem zaczęliśmy biec, bo zorientowaliśmy się, że idą za nami. W naszą stronę poleciała butelka, potem druga. Zadzwoniłem po policję, poinformowałem gdzie jesteśmy, co się dzieje. Kierowaliśmy się w stronę komisariatu na Przymorzu. Jednego z nas dopadli, chłopak został ciężko pobity.
Przyjechała policja?
Sami do nich dobiegliśmy. Stanąłem dopiero przy radiowozie, który wezwaliśmy. Policjanci byli agresywni, ale nie mam o to pretensji: było ciemno, nie było wiadomo, kto jest kim, musieli zapanować nad sytuacją.
Więc w czym problem?
W tym, co wydarzyło się na komisariacie. Przez trzy godziny nic się nie działo, ale miałem wrażenie, że jesteśmy traktowani jak osoby, która mają opisać dlaczego poprosiły o pomoc i opisać agresorów. Jednak po trzech godzinach czekania nagle dowiedzieliśmy się, że zostajemy zatrzymani i spędzimy noc w celi.
Podano wam jakiś powód?
Nie, usłyszeliśmy tylko tyle, że "taka zapadła decyzja".
Co dalej?
Rozdzielono nas, przewieziono do różnych aresztów. Ja trafiłem do Sopotu, gdzie spędziłem ponad 30 godzin. Nie wiem, na co czekano, na pewno nie na to, żebym wytrzeźwiał, bo w momencie zatrzymania miałem około 0,8 promila. Po całej sobocie w izbie zatrzymań, w niedzielę z powrotem przewieziono mnie na komisariat na Przymorzu, gdzie usłyszałem zarzut udziału w bójce, za co grozi mi do 3 lat więzienia.
Tłumaczył pan, że to pan wzywał pomocy?
Tak, ale dla policjantów to nie miało znaczenia. Zadzwoniłem na numer alarmowy po pomoc, a zostałem potraktowany jak bandyta. To przykre, szczególnie kiedy tyle mówi się o zaufaniu wobec policji.
sierż. sztab. Lucyna Rekowska
Rzecznik Prasowy Komendanta Miejskiego
Policji w Gdańsku
Z naszego policyjnego doświadczenia wynika, że przy tego typu zgłoszeniach przeważnie wszystkie zastane na miejscu osoby twierdzą, że są pokrzywdzonymi. Dopiero po przeprowadzeniu szczegółowego postępowania ustalamy, kto jest sprawcą i ponosi odpowiedzialność za dane zdarzenie.
Materiały postępowania przesłaliśmy do prokuratury, czekamy na jej dalsze wytyczne. Dochodzenie prowadzone jest pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Oliwa.
Zebrany materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie kilku osobom
zarzutu udziału w bójce, a jedna osoba - obywatel Rosji -
usłyszała zarzut udziału w bójce z użyciem niebezpiecznego
przedmiotu.
O tym, czy ktoś zostanie ukarany w tym postępowaniu, zadecyduje sąd.
Opinie (231) 7 zablokowanych
-
2013-12-20 18:56
aaaa
te całe nasze prawo jest śmieszne człowiek wzywa policje na pomoc a zostaje zarzuty w udziale w bójce gdzie logika to jest śmiech na sali
- 1 0
-
2013-12-20 20:59
Przeczytaj ostatnie zdanie z książki pt. " Pociągi Pod Specjalnym Nadzorem " - stosuj to w życiu
a przejdziesz przez życie nie draśnięty.
- 0 0
-
2013-12-20 22:48
Szkoda że pan starszy nie dodał że dzieciaki byly bardziej pobite
Więc jak to się stało, że oni poważni uciekali a niby dresiarze ich bili nic tu nie rozumiem...
- 1 0
-
2013-12-21 07:51
No i co?
Odszczekacie teraz te wszystkie slowa o tych niedodrych kibolach.MATOLKI
- 2 1
-
2013-12-24 18:11
Zróbcie coś z tą policją
Błyskotliwość naszych policjantów znowu zaskakuje.
Myślę, że jakieś szkolenia socjologiczne by się przydały z kultury miejskiej i przymusowe badania wzroku.
Tutaj skrótowe informacje dla funkcjonariuszy:
Jeśli podmiot spełnia warunki:
1. łyse
2. napakowane
3. głupie
4. nie potrafi się wysłowić
5. jest częścią grupy przeważającej fizycznie
... to znaczy że to agresor.
Trudne?- 3 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.